19/09/2023
MAM LĘKI
Miał 40 lat. Tak na pierwszy rzut oka. Potem, gdy zapytałem, okazało się, że właśnie dzisiaj ma 40 urodziny. Lubię takie zbiegi okoliczności. Często znaczy to, że wydarza się coś dużego dla takiej osoby.
-O co chodzi ? - zapytałem.
- Wciąż czuję lęk. Lęk, że umrę. Że nie przetrwam, że coś mi się stanie. Często jak jadę autem, to wyobrażam sobie swój wypadek. Połamane kości. Rozerwane ciało.
Zaczął mocniej oddychać. Na jego czole pojawiło się kilka kropel potu. Chciał opowiadać dalej. Używać więcej słów, aby dogłębniej, jaśniej, precyzyjniej opisać, to co czuje, to co go męczy. Tak, jakby chciał, abym jeszcze lepiej to zrozumiał.
Czasami takie opisywanie problemu, czy to dotyczące relacji, biznesu, czy też jak w tym przypadku lęku jest sposobem na dysocjacje, na "wyjście" z ciała. Na ucieczkę. Wtedy słowa stają się rzeczywistością, a nie doświadczenie.
- Mi tyle wystarczy - powiedziałem - i to, że proszę, abyś tutaj przerwał, nie znaczy, że mnie to nie interesuje - odpowiedziałem.
- Wybierz reprezentanta swego lęku, i siebie. Następnie ustaw ich tak, jak czujesz, że powinni stać. Wyobraź sobie, że sala jest pusta. Jesteś Ty i Twój lęk. Nikt więcej - poprosiłem.
Jako reprezentanta lęku wybrał kobietę, z dużym brzuchem. Nad wyraz napiętym, mięsistym. Jako siebie wybrał drobną, szczupłą kobietę. Poprosiłem, aby usiadł.
Reprezentanci ruszyli. Reprezentantka klienta położyła ręce na usta, i zaczęła nerwowo rozglądać się po podłodze. Jakby kogoś szukała.
- Czy Twoja mama straciła dziecko ? - zapytałem.
- Tak, to była dziewczynka. Urodziła się martwa. To było dziecko przede mną - odpowiedział.
Położyłem na podłodze reprezentantkę tej dziewczynki. Reprezentantka klienta przestała szukać. Uspokoiła się. Podeszła do martwej siostry. Reprezentantka lęku podeszła do nich obu. Uklęknęła, a potem położyła się na plecach, i rozłożyła nogi na boki, jakby leżała na stole, w szpitalu, gotowa do porodu.
Reprezentanci, którzy wiele razy biorą udział, w ustawieniach potrafią pozwolić sobie, na to co ich w ustawieniu prowadzi. Ci, którzy biorą udział po raz pierwszy, często próbują się kontrolować. W tej kontroli nie ma nic złego. Jest ona naturalną reakcją, na to co się dzieje, a czego często jeszcze nie rozumieją, i jest w mojej opinii w pełni uzasadniona i właściwa. Dobrze jednak, gdy mówią, co czują, nawet z niepewnością, to właściwe.
Często dla osób, które są pierwszy raz na warsztatach ustawień wydaje się to niepojęte. Dopóki sami nie staną w reprezentacji, i nie zauważą, że faktycznie zaczynają czuć coś, czego jeszcze przed chwilą nie czuli, do kogoś, kogo w ogóle nie znają. Tak działa pole informacji - wszyscy jesteśmy częścią tego roju, który nazywamy ludzkością, i w sposób całkowicie naturalny, mamy dostęp do wiedzy w nim zapisanej, tylko nikt nam nigdy nie powiedział, ani jak z niej korzystać, ani jak ją czytać, i że w ogóle możemy.
Pojawiają się, wśród terapeutów głosy, podważające istnienie wiedzącego pola, niejako redukujące je, do zapisów wewnętrznych. Głosy podważające tym samym nasze połączenie ze wszystkim, i ze wszystkimi, na rzecz redukcjonistycznej wizji naszego jestestwa w oddzieleniu. Głosy psychologizujące sam nurt ustawień, jako fenomenu, w którym obca osoba może poczuć to co druga żyjąca - teraz lub wcześniej - osoba - nazywając to tylko empatią poznawczą. Jednak w mojej opinii jest to wyraz braku głębszego wglądu, i na tej kanwie budowanie swojej interpretacji fenomenu wiedzącego pola, niż głos ostateczny w powyższej sprawie - aczkolwiek są to głosy zacięte, i dość kardynalne. Pamiętajmy jednak, że takie stanowisko więcej mówi, o głoszących je osobach, niż o fenomenie jako takim. Indywidualny odczyt informacji, i interpretacja markerów - werbalnych i parawerbalnych klienta - to jedno, ale ta indywidualność, nie musi jednocześnie być argumentem redukującym istnienie naszego połączenia, wszystkich ze wszystkimi, i wszystkim.
Kobieta reprezentująca lęki zaczęła pojękiwać. Rękami rozpoczęła niejako wypychanie swoich trzewi w dół. Jakby chciała wycisnąć z siebie, to co miała w środku. Reprezentantka klienta zaczęła płakać. Martwa siostra zaczęła płakać. Reprezentantka klienta wtuliła się w marwą siostrę. Jasne stało się, że lęki reprezentują matkę klienta, i jej strach o życie dziecka, które ostatecznie urodziło się martwe. Przy wyborze swego reprezentanta klient wybrał, kobietę. Było to dla mnie ciekawe i interesujące, bo to często może oznaczać problem identyfikacji płciowej. Gdy dowiedziałem się, że przed klientem urodziła się martwa dziewczynka - jego wybór stał się dla mnie bardziej oczywisty i można by rzec racjonalny, w kontekście dynamik tego konkretnego systemu rodzinnego.
Nastąpiło "rozwiązanie". Reprezentantka matki (lęków) opadła z sił. Martwa siostra klienta jeszcze przez moment patrzyła na reprezentantkę klienta.
- Powiedz do Niej klika słów poprosiłem.
- Bardzo Cię kocham. Tak bardzo, że całym sobą przypominam o Tobie, rezygnując ze swego losu i swego życia. Chciałem być dziewczynką. Nie chciałem być chłopcem.
Klient siedzi na krześle i płacze. Nagle mówi - do 6 roku życia prosiłem, aby mama mówiła do mnie Karolina, a nie Karol. Bawiłem się lalkami. Nie chciałem być chłopcem. To prawda.
Proszę klienta, aby wszedł do ustawienia.
- Popatrz na siostrę - proszę klienta.
- A teraz do niej powiedz : - dzisiaj, w swoje 40 urodziny rodzę się jeszcze raz. Dzisiaj w swoje 40 urodziny, oddaje Tobie Twoją śmierć, i Twój los. Dzisiaj w swoje 40 urodziny biorę własny los, i własne życie, i własną drogę mężczyzny, tutaj na Ziemi.
Łzy ciekną po policzkach obojgu.
- Mamy tu jeszcze do załatwienia dwie sprawy. Pierwsza, to lęk o życie - to nie jest Twoje. To Twojej mamy. Niesiesz go już bardzo długo. To mama bała się o jej życie, i o Twoje będąc w kolejnej ciąży. Trzeba jej to oddać. Popatrz na mamę.
Płyną słowa pełne miłości, słowa wdzięczności, słowa oddania nie swoich emocji, i uczuć pomiędzy matką, a synem.
- I druga sprawa. Być może oczywista. Dostawiamy, tu Twojego Tatę. Proszę wybierz go.
Na tatę klient wybiera dużego postawnego mężczyznę, który płacze od kilku minut przyglądając się procesowi. Tata wstaje i rozpościera ręce. Mężczyzna wpada w jego ramiona.
- Mogę być Twoim synem.
- Tak możesz - odpowiada reprezentant taty.
- Mogę być chłopcem.
- Tak możesz być chłopcem - odpowiada tata - następuje pojednanie ojca z synem.
I jeszcze jedna sprawa. Teraz popatrz na swoją kobiecą część. Na swoją Animę (Jung). Bo wybrałeś na swojego reprezentanta kobietę. A przecież jesteś mężczyzną. Popatrz jej w oczy, i powiedz co czujesz, co tam w niej widzisz.
- Jest piękna. Jest delikatna. Współczująca. Taka pełna miłości.
- Kogo ona potrzebuje Twoim zdaniem ?
- Silnego, stabilnego, mądrego mężczyzny... tak wiem, teraz to mogę być ja - z uśmiechem odpowiada klient.
Sala w śmiech. Łzy, brawa i rozprężenie.
Nic nie jest takie, jakie wydaje się na pierwszy rzut oka. Nie ma złych ludzi, są tylko trudne historie.
p.s. Reprezentant ojca klienta jak się później okazało, miał homeseksualnego syna. Reprezentantka lęków (matki) miała babcię, która urodziła martwe dziecko. Jej brzuch po około trzech miesiącach zmalał i niejako się rozluźnił. Reprezentantka klienta odkryła, że miała brata bliźniaka, i sama borykała się z problemem tożsamości seksualnej. Reprezentantka zmarłego dziecka, sama miała zmarłe rodzeństwo.
Jak to się dzieje, że przypadkowo zebrani na warsztacie ludzie stają w rolach, które ich dotyczą, będąc przecież tylko przypadkowymi reprezentantami ? Umysł, tego nie ogarnia. Trzeba umieć się poddać, i zaufać, bo tutaj działają większe siły.
Dziękuję, że czytasz. A jak uważasz, że warto to proszę udostępnij :)
Warsztaty dla Mężczyzn, warsztaty dla Kobiet, warsztaty Wewnętrzne dziecko, warsztaty ustawień o relacjach, zdrowiu, pieniądzach, i sesje on line oraz Męskie Kręgi - dostępne na www.czarko.pl
Webinary o relacjach i biznesie - wraz z książką i medytacjami - dostępne na www.dobrzeustawieni.pl
Mirek Piotr Czarko Wasiutycz