07/02/2025
Kilka słów na temat Lomi Lomi.
Dziękuję Bodywork Center Aga Rybak, pięknie to opisałaś.
Jak mówić o Lomi?
Otwierając przestrzeń na różne doświadczenia
Aloha
Ostatnio na spotkaniach z praktykami Lomi często wraca temat – jak o nim mówić? Jak opowiadać o tej praktyce naszym klientom, by nie przytłoczyć ich wielkimi słowami, ale jednocześnie nie umniejszać temu, czym jest albo jak sami postrzegamy tą praktykę.
Dla wielu z nas, praktyków, droga do Lomi była czymś więcej niż tylko nauką masażu. Dla niektórych to była podróż w głąb siebie, proces zmiany, odkrywanie nowych jakości w ciele i w życiu. Dla niektórych Lomi stało się ścieżką, a nawet filozofią.
Dla mnie osobiście jest codzienną praktyką, która wspiera mnie w życiu.
Ale czy każdy, kto przychodzi do gabinetu, musi przeżywać to tak samo głęboko?
Nie. I to jest w porządku.
Nie każdy szuka transformacji – i to jest OK
Pamiętam mężczyznę, który przychodził do mnie „w międzyczasie”, w przerwie od pracy na budowie. Wchodził dość intensywnie, rzucał klucze na stół i mówił:
— Bolą mnie plecy.
Kładł się na stół, a ja robiłam swoje. Nie mówiłam o energii, o emocjach, Hunie itd.
Po prostu masowałam. I to wystarczało.
Bo jego doświadczenie było jego. A moje – moim.
Najważniejsze było to, że wracał. Po każdym masażu czuł ulgę. Po pewnym czasie zaczął się nawet uśmiechać. A któregoś dnia wszedł do gabinetu już inaczej – spokojniej, jakby coś w nim się zmieniło.
Nadal nie tozmawialiśmy o wielkich transformacjach choć zmiana , której doświadczał była zauważalna dla niego i dla mnie .
Nie każdy przychodzi do gabinetu po wielką przemianę. Czasem ktoś chce po prostu poczuć się dobrze, odetchnąć, rozluźnić plecy.
I to też jest wartość.
Zresztą sama, często, kiedy idę na masaż poszuję prostoty. Chcę się poczuć dobrze nie konieniecznie włączając w to obszar rozmowy o swoim życiu .
Jak mówić o Lomi?
My, jako praktycy, często chcemy dzielić się naszym doświadczeniem, bo dla nas ta praca jest czymś więcej niż tylko masażem. Ale to, jak o niej mówimy, powinno być dopasowane do osoby, która nas słucha.
Nie każdy, kto przychodzi na Lomi, od razu chce usłyszeć o głębokich procesach. Jeśli ktoś nigdy nie miał styczności z tą formą pracy, a usłyszy o „dotyku transformującym ciało i duszę” albo o „podróży w głąb siebie poprzez masaż”, może poczuć się zagubiony, a nawet nieco onieśmielony.
A czasem wystarczy proste zdanie:
„Lomi to masaż, który głęboko rozluźnia ciało i umysł” – i to już mówi wszystko.
Dopiero gdy klient zacznie zadawać pytania, można otwierać przed nim kolejne warstwy tej praktyki. Możemy mówić o tym, że Lomi wpływa nie tylko na ciało, ale i na emocje, że przynosi poczucie lekkości, równowagi. Ale wszystko stopniowo, z wyczuciem.
Dla niektórych to także ścieżka rozwoju
Są jednak i tacy klienci, którzy przychodzą po coś więcej. Po spotkanie ze sobą, po wgląd, po coś, co trudno nazwać, ale czuć, że jest ważne.
To oni mogą z czasem odkryć, że Lomi to nie tylko doświadczenie na stole, ale coś, co mogą włączyć do swojego życia – sposób na większą świadomość ciała, emocji, relacji.
Nie ma jednej ścieżki – każda jest dobra
Lomi jest przestrzenią, w której każdy może odnaleźć coś innego. Dla jednych będzie to głęboki relaks, dla innych uzdrowienie, dla jeszcze innych narzędzie do wewnętrznej przemiany.
Co ich łączy?
Zawsze wydarza się coś dobrego.
I niezależnie od tego, czy ktoś przychodzi po to, by odpocząć, czy po to, by zanurzyć się w siebie głębiej, my nie musimy nikogo przekonywać, że Lomi „jest czymś więcej”.
Ono mówi samo za siebie. Przez dotyk, przez obecność, przez to, jak czujemy się po masażu.
A my?
My po prostu jesteśmy. W pełni, w uważności, w tym spotkaniu. I to wystarcza.
Mahalo Aga