02/03/2025
Wszystko zaczyna się od marzenia
🌱🌱🌱
Piątkowe wczesne popołudnie, okolice godz. 12-13. Szłam do domu. Przede mną, żwawym krokiem szedł młody chłopak, w dużych słuchawkach na czapce i uszach. Za nim podbiegał niewielkich rozmiarów pies. Nie byli połączeni smyczą. Kroczyłam za nimi dobre 500m. Na tym odcinku były 2 lub 3 przejścia dla pieszych. Chłopak szedł zdecydowanym krokiem, czuć w nim było pewność i duży luz. Ani razu się nie obejrzał.
Zachwyciłam się tą scenką, choć mijałam już niejednokrotnie chodzące po mieście psy "na luzie". Wręcz z podziwem patrzyłam, jak ten drobny sierściuszek podąża za swoim dwunożnym opiekunem.
Czasem, na chwilunię dosłownie, odbiegał na bok zebrać jakiś zapach, by po kilku sekundach znów dreptać w odległości kilku kroków za znanymi mu nogami.
💫
Rozmarzyłam się.
~~Chciałabym tak kiedyś móc z Szirą.
Po mieście, bez smyczy.~~
Umysł od razu odpowiedział na to fantazjowanie - że z tą energiczną psicą nie ma takiej opcji, że przecież ona taka młoda, wszystkiego ciekawa, że samochody i tyle bodźców, które są dla niej wyzwaniem, że ona woli iść przodem (niczym zwiadowca) i z moim leniwym biodrem to ja za nią nie nadążam, no i przecież jest tyle kotów w mieście, a z jej zamiłowaniem do ich ganiania, to po prostu nie jest bezpieczne (dla kotów traci łeb).
Zupełnie niedorzeczny pomysł .
Nierozwaga, nieodpowiedzialność, głupstwo wręcz.
Nieodpowiedzialność...
🌿🌿🌿
Niedzielny poranek. Szira budzi mnie jeszcze przed wstającym słońcem. Wychodzimy w szarówkę. Jako, iż czeka mnie intensywny dzień, postanawiam wybrać się na dłuższy spacer.
Wychodząc z parku wraca do mnie scenka sprzed dwóch dni.
~~A gdyby tak... choćby przez tę jedną ulicę. Jest taka pora, że miasto jeszcze śpi. ~~
Podchwytuję pomysł, bo wiem, że on taki ulotny, płochliwy nawet.
Proszę Szirę, by szła blisko. Przechodzimy na luzie przez tę jedną ulice. Obie zdziwione.
Idę dalej. Przechodzimy przez pusty w niedzielę parking w okolicach galerii. Przed nami duża ulica - 4 pasy, tory tramwajowe. W zasięgu wzroku i słuchu nie ma żadnego pojazdu, ani człowieka. Zawahałam się. Szira od razu to wyczuła i zatrzymała się, uważnie mi przyglądając i jakby pytając "to co teraz robimy?".
Jest fajnie, idź w to - podpowiada jakiś Głupiec 🃏 we mnie 😉
Postanawiam posłuchać, iść za tym głosem i dalej. Tuż za przejściem przywołuję i osadzam w ciele tę postawę, którą dostrzegłam i poczułam w chłopaku w słuchawkach. Rozluźniam się z wydechem, a z wdechem rozprowadzam wewnątrz ciała pewność, że się uda. Z wydechem żegnam każdą najmniejszą wątpliwość, puszczam je wolno, a z wdechem zapraszam zaufanie.
W końcu najtrudniejszy odcinek już za nami.
Już wiem, że dziś tak wracamy aż do domu.
Przed wejściem do budynku zatrzymujemy się i w spojrzeniu Sziry widzę odbijające się moje własne zaskoczenie, zadowolenie, uznanie i też ulgę. To było spore przeżycie (a niby nic). A dla mnie też spełnienie marzenia.
🌟
Godzinę później jadę na spotkanie z dwiema kobietami. Siedzę w autobusie, piszę wiadomość... nagle podnoszę wzrok znad telefonu i dostrzegam tekst na billboardzie:
WSZYSTKO ZACZYNA SIĘ OD MARZENIA
Nic więcej nie zdążyłam zobaczyć - co to za reklama, jakiej marki, o czym.
To przesłanie zostaje ze mną. I towarzyszy przez cały dzień.
Każde wydarzenie, usłyszana potem historia jest albo spełnionym już marzeniem, albo takim które się dopiero spełni.
Dom w którym jestem, osoby z którymi spędzam dzień, miejsce które później odwiedzamy, podejmowane w ciągu dnia czynności - wszystko jest czyimś, a w większości przypadków moim spełniającym się marzeniem...
💫
Wszystko zaczyna się od marzenia.
Zaraz wkraczam w świat tych sennych.
A jutro znów zamierzam marzyć - ze wsparciem świata i Głupca.
Spełniajmy marzenia.
I zauważajmy, gdy to się wydarza.