Gabinet Psychoterapii Urszula Jastrzębska-Socha

Gabinet Psychoterapii Urszula Jastrzębska-Socha Jestem psychologiem i psychoterapeutą. Oferuję profesjonalną pomoc psychologiczną i psychoterape

WOLNOŚĆ zaczyna się w momencie, gdy przejmujesz odpowiedzialność….
04/04/2025

WOLNOŚĆ zaczyna się w momencie, gdy przejmujesz odpowiedzialność….

Twoje cierpienie nigdy nie jest spowodowane przez osobę, którą obwiniasz.

Obwinianie to łatwa ucieczka, ale nigdy nie prowadzi do wolności – zamyka w więzieniu fałszywego postrzegania rzeczywistości. Łatwo jest wierzyć, że to inni są źródłem bólu – ich słowa, czyny czy wybory. Ale co jeśli prawdziwą przyczyną cierpienia nie jest to, co zrobili, lecz sposób, w jaki to odbierasz, przetwarzasz i do czego się przywiązujesz?

Umysł ma tendencję do tworzenia narracji. Buduje historie wokół bólu, przypisuje winę i łączy emocje z przeszłymi ranami. Jednak w chwili, gdy obwiniasz kogoś innego, oddajesz również swoją siłę. Obwinianie przenosi uwagę na zewnątrz, uzależniając spokój od tego, czy ktoś się zmieni, przeprosi lub naprawi sytuację. Ale co jeśli spokój nigdy nie zależał od innych? Co jeśli zawsze był wewnętrznym wyborem?

Nie można kontrolować zachowania innych. Ludzie będą popełniać błędy, będą niesprawiedliwi, będą rozczarowywać. Jednak to, co dzieje się potem – Twoja reakcja, emocje, sposób interpretacji sytuacji – zależy wyłącznie od Ciebie. I właśnie w tym tkwi prawdziwa siła: w uświadomieniu sobie, że cierpienie nie wynika z tego, co zewnętrzne, lecz z przywiązania do tego, czego nie da się zmienić.

Osobista odpowiedzialność nie oznacza usprawiedliwiania innych – oznacza odzyskanie własnej mocy. To zrozumienie, że choć ból jest realny, cierpienie jest wyborem. To decyzja, by traktować trudne sytuacje jak lekcje, a nie ciężary, by przejść od postawy ofiary do nastawienia na rozwój. Świat nie zawsze będzie łaskawy, ale wewnętrzny spokój nigdy nie zależy od okoliczności zewnętrznych.

Odejście od obwiniania nie oznacza zaprzeczania bólowi – oznacza odmowę pozwolenia, by definiował przyszłość. Gdy bierzesz odpowiedzialność za swoje myśli, reakcje i emocje, życie przestaje być czymś, co Ci się przydarza, a staje się czymś, co tworzysz.

Wolność zaczyna się w momencie, gdy przyjmujesz odpowiedzialność. Wybór zawsze istnieje: możesz tkwić w obwinianiu albo zrobić krok naprzód w swojej sile. W końcu jedyną prawdziwą kontrolę masz nad sobą – i to właśnie tam odnajdujesz prawdziwy spokój.

Płacz, warto zostać przy nim chodź chwilę.
29/11/2023

Płacz, warto zostać przy nim chodź chwilę.

DLACZEGO PŁACZ JEST TAK ZAGRAŻAJĄCY?

Płacz jest najpełniejszym aktem uznania i wyrażenia swojego bólu, bezsilności, czy też szczęścia. Żywym świadectwem człowieczeństwa, naszej kruchości i podatności na zranienie, jak i potężnej SIŁY NAPRAWCZEJ, która pozwala uczuciom osiąść, a układowi nerwowo-mięśniowemu przywrócić tonus spoczynkowy. Fizjologiczna reakcja organizmu dotknie w nas tego, co obudowane czy usztywnione. „Każe” to zobaczyć, odczuć i uznać. Jeśli jesteśmy w połączeniu ze sobą, pozwolimy sobie wtedy zapłakać. Jeśli nie, łykniemy, zepchniemy do środka i przykryjemy napięciem. Kiedy uznaję swoje uczucia, zgadzam się na ich przepływ. Staję otwarcie i odważnie, wobec tego, co we mnie. Otaczam się czułym ramieniem własnego zrozumienia oraz troski i płaczę. W ten sposób okazuję sobie miłość, gdy właśnie wokół jej zabrakło.

Kojarzymy płacz ze słabością i wstydem. Blokujemy go, by nie narazić się na ponowne upokorzenia, tym samym odmawiając sobie wsparcia, kiedy najbardziej go potrzebujemy. Wstrzymując go, rezygnujemy z łączności ze sobą i czucia siebie w pełni. A to właśnie przyjęcie siebie w całości umożliwia objęcie naszych cieni, doznanych krzywd i zawstydzeń. Dlatego tak ważne jest, by obejmować dzieci, kiedy płaczą. By ich szlochające, rozedrgane ciałka miały doświadczenie oparcia w przyjmujących, bezpiecznych ramionach.

W trakcie prowadzenia grup ćwiczeniowych obserwuję stale pojawiającą się potrzebę rozmawiania o płaczu. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie oczekiwanie, że omówienie go przyniesie taki sam rezultat, jak samo poszlochanie. W mniejszym stopniu potrzeba ta dotyczy również innych form wyrażania siebie, ale płacz jest tym stanem, któremu towarzyszy największa chęć podyskutowania, a nie doświadczania. Podczas gdy mówienie o złości bywa wyrażaniem (można mówić, będąc odłączonym od czucia), opowiadanie o płaczu nie jest kanałem ekspresji dla niego. O ile złoszczenie się budzi wyjściowo dużo oporu, to w trakcie ćwiczeń obawy topnieją, pojawia się przepływ i możliwość swobodnego jej wyrażania. Po zakończonej praktyce zostaje żywa chęć, by wrócić do tego doświadczenia. Z płaczem jest zupełnie inaczej. Opór wyjściowy utrzymuje się często na wysokim poziomie przez większość doświadczania, skutecznie hamując falę przepływających uczuć.

Kiedy człowiek pozwolił sobie w końcu poszlochać, nie oznacza to wcale, że przy kolejnej możliwości będzie chciał wrócić do tego stanu, nawet czując się bardzo dobrze zaraz po nim. Płacz jest chroniony wysoko zorganizowanymi zasiekami, z którymi zwykle nie jesteśmy w kontakcie. Co więcej, myślimy, że są one naturalne i niezbędne do funkcjonowania. Mam tu między innymi na myśli:
- zaciskanie ust,
- przełykanie śliny,
- wciskanie palców w kąciki oczu,
- nieoddychanie,
- przepraszanie otoczenia,
- zezłoszczenie się na siebie,
- tłumaczenie się,
- ocenianie się.
i całe spektrum uruchamianych przekonań.

Wszystkie te sposoby służą jednemu: nie rozpłakać się. I wcale nie chodzi tu o niesprzyjające okoliczności, jak przebywanie akurat w pracy czy w metrze. Stwierdzenia: „nie płaczę od dzieciństwa” czy „nie pamiętam, kiedy miało to ostatnio miejsce”, są powszechne. Często tym zdaniom towarzyszy duma i poczucie dobrze wykonanego zadania. Dopiero z czasem pojawia się niejasne poczucie straty. Bywa, że stajemy się umęczeni własną kontrolą i ograniczeniami z niej płynącymi. Zwykle też dość dokładnie pamiętamy moment decyzji, kiedy postanawiamy więcej nie płakać. I można by zapytać: no i co z tego? Czy szloch jest po coś potrzebny? I komu?!

Każde uczucie ma swój kanał ekspresji. Głównym kanałem dla smutku jest płacz. Bez niego smucenie się (zwłaszcza długoterminowe) staje się aktem TŁUMIENIA, prowadzącym do ROZPACZY i beznadziei. Jak każda emocja, również smutek wymaga ekspresji. Mam wrażenie, że coraz częściej jest on omawiany, a nie przeżywany. Stał się posępnym, permanentnym stanem obciążającym nas. A smutek tak, jak i każde inne uczucie, ma swoją dynamikę, przepływ i bardzo ważną cechę: PRZEMIJALNOŚĆ. Obserwujemy ją u dzieci, które ani nie smucą się bez końca, ani ciągle się nie złoszczą, ani nie są stale radosne. Są w PRZEPŁYWIE uczuć, pozwalając na tę zmienność i poddając się jej. Stało się tak, że smucenie się przestało być kojarzone z płakaniem. A jeśli już sobie na nie pozwolimy, mamy na myśli kilka niemych łez płynących po policzkach. Jest bardzo ograniczone w stosunku do potrzeb, ale i możliwości naszego organizmu. Kiedy nadchodzi burza, jest szaro i błyska, a na koniec spada tylko kilka kropli deszczu, świat dalej zostaje ciężki i duszny.
Pełny płacz to SZLOCH, przy którym brzuch się rusza, z gardła płyną dźwięki, łkamy, broda i ręce się trzęsą, twarz jest mokra od łez, a z nosa cieknie. Zwykle trwa 5−10 minut (mam na myśli osoby, które regularnie pozwalają sobie płakać), przebiega falami, które nas ponownie wzbudzają, aż dochodzi do uspokojenia, wyciszenia i odpoczynku. Po płaczu oddychamy głęboko (spontanicznie, bez udziału woli), twarz jest miękka, gardło rozluźnione, całe ciało delikatnie pulsuje. Pojawia się coś, co nazwałabym wewnętrzną słodyczą: połączenie smutku z ulgą i ukojeniem. Głowa staje się przyjemnie ciężka, myśli spokojnie płyną.

Można by się zastanowić, dlaczego, skoro tak dobrze czujemy się po płaczu, unikamy go jak ognia? Mam wrażenie, że o ile kontakt ze złością daje nam poczucie siły i sprawczości, to przeżywanie smutku oznacza poddanie się uczuciom, które czynią nas bezbronnymi, przypominając o naszej kruchości i podatności na zranienie. Kiedy płaczemy, uznajemy słabość i zależność od innych. Czujemy się odkryci. Jeśli do tego dołączymy przekazy:
- i co się mażesz...
- nie ma co płakać!
- tylko słabeusze płaczą...
- płakanie ci nie pomoże...
- chłopaki nie płaczą!
- zaraz dam ci powód do płaczu!
- przestań buczeć, bo aż uszy bolą

I doświadczenia:
- kiedy w trakcie płaczu byliśmy upokorzeni,
- gdy widzieliśmy innych ciągle rozpaczających, a bezmiar ich uczuć przykrywał wszystko inne, w tym nas i nasze potrzeby,
- gdy byliśmy karani za płacz,
- gdy nie mogliśmy zatrzymać płaczu i narażało nas to na dalsze cierpienia,
- gdy płakaliśmy w samotności i nie było „do kogo płakać”.
Nic dziwnego, że płacz stał się tak zagrażający. Myślę, że jest jeszcze jeden ważny powód. Przeczuwamy, że może on połączyć nas z głęboko skrywaną, często zaprzeczoną rozpaczą. O ile czujemy, że nad smutkiem możemy zapanować, tłumiąc go, to pozwalając sobie na głębokie zapłakanie obawiamy się, że dotkniemy rozpaczy, otwierając bezdenną studnię zalewających emocji. Wierzymy, że kiedy je spychamy, one przestają istnieć. Niestety chroniąc się przed odczuwaniem jednych uczuć, ograniczamy możliwość przeżywania innych, również tych pozytywnych, takich jak radość czy przyjemność. Pozwolenie sobie na płacz jest aktem potwierdzającym prawo do przeżywania swoich emocji. Z jednej strony zbliża on nas do bolesnych odczuć, z drugiej pozwala je akceptować, a z czasem, coraz lepiej przyjmować. Wpływa to na zwiększenie możliwości doświadczania przyjemności.

Lowen zestawia zdolność do głębokiego płaczu z doznawaniem rozkoszy, a dostęp do złoszczenia się z przeżywaniem radości. Tłumienie uczuć nie jest operacją selektywną. Gdy hamujemy przeżywanie jednych emocji, ograniczamy możliwość doświadczania innych. Kiedy spłycamy oddech i zaciskamy usta, by się nie rozpłakać, nie tylko blokujemy kontakt ze smutkiem, ale wpływamy na całą naszą psychofizjologię: począwszy od nastroju, skończywszy na objawach fizycznych. TŁUMIENIE USZTYWNIA CIAŁO. Powstaje zorganizowany pancerz mięśniowy, który przez lata traktujemy jako swoje najlepsze uposażenie. ZBROJA MIĘŚNIOWA, która kiedyś miała chronić, z czasem staje się ciężarem noszonym każdego dnia, którego sztywność ogranicza oddech, zabiera spontaniczność, a w końcu niszczy żywotność.

Właśnie dlatego płakanie jest tak silnie ustawione w konflikcie do obron ego. Ego pamięta, z jakiego powodu powstała zbroja i przed czym miała obronić, więc „każe się trzymać”. Pozwolenie na płacz oznacza zagrożenie dla sztywności, która kiedyś ratowała przed nadmiernym bólem. Kiedy pojawia się szloch, a wraz z nim łkanie, przepona porusza się, głębiej oddychamy i wydobywają się dźwięki. Wszystko to sprawi, że poczujemy nasze emocje – te z dziś, a jeśli dotąd były wypierane, również te z kiedyś.
Lowen opisuje smutek jako pierwotną utratę obiektu miłości. Coś, co było źródłem szczęścia i przyjemności, zostaje utracone, stąd pojawia się ból. Równocześnie jednak towarzyszy temu wspomnienie ciepłych, napełniających uczuć, związanych z doświadczaniem wzajemności, przepływu i bliskości. Wyróżnił on:
- Smutek, kiedy wspomnienie dobrych uczuć przeważa nad cierpieniem.
- Żal, kiedy ból utraty przeważa nad dobrymi przeżyciami, które trudno jest mieć w kontakcie, wspominać czy tęsknić.
- Rozpacz, kiedy ból dominuje, zabierając całkowicie przyjemność, nawet tę wspominaną. To stan, w którym brakuje nadziei, że aktualna sytuacja może minąć i przyjdzie coś dobrego, pojawi się nowy, „dobry obiekt”.

Każdemu z tych uczuć należy się uznanie. Każde potrzebuje czasu i miejsca na wybrzmienie. I każde potrzebuje płaczu, a właściwie to my go potrzebujemy, by pozostać żywymi, czującymi, po prostu ludzkimi wobec naszych doświadczeń i historii.

Marzena Barszcz

Rozdział pochodzi z książki „Psychoterapia przez ciało”: https://instytut-analizy-bioenergetycznej.salescrm.pl/shop

29/11/2023

Kilka slow o kulturze szkolnego zapier****. Profesor Tadeusz Gadacz podzielił się dziś swoimi doświadczeniami z odrabiania zadań ze swoim synem - CZWARTOKLASISTĄ. Dwie godziny na zadanie z historii (bo było sporo pytań do nieprzyjaznego tekstu z podręcznika), a potem nauka wiersza na pamięć, przygotowanie do kilku kartkówek, zadanie z matematyki i coś na informatykę. Kilka godzin roboty jak nic - w weekend, który podobno jest wolny i powinien być przeznaczony na odpoczynek (zarówno dzieci, jak i ich rodziców).

Post opublikowany został kilka godzin temu i już teraz udostępniono go prawie 250 razy. Pewnie dlatego, że to nie jest odosobniony przypadek. Tak to właśnie na ogół wygląda we współczesnej szkole. A koszty tego modelu edukacji w dużej mierze ponoszą rodzice, którzy - jak zauważa Tadeusz Gadacz - muszą się dzielić pracami domowymi z dziećmi, by te w ogóle miały szansę wyrobić się na czas. W CZWARTEJ KLASIE SZKOŁY PODSTAWOWEJ. A ja zwrócę uwagę na dwie rzeczy...

Po pierwsze, odrobienie zadania z historii zajęło dwie godziny, bo syn profesora Gadacza miał pytania. I to jest problem. Bo w szkole nie ma czasu na pytania przy takiej podstawie programowej (a już na pewno przy bezkrytycznej pracy z podręcznikiem). W szkole jest czas na tylko na podanie informacji i zapamiętanie ich, najczęściej bez rozumienia tego, czego się uczymy. By to się zmieniło, musielibyśmy zupełnie inaczej pomyśleć szkołę i uczynić ją miejscem zadanawania pytań, a nie udzielania odpowiedzi na pytania, których nikt nie zadaje.

A druga rzecz, to pytanie, dla kogo jest szkoła. Skoro rodzice ledwo ogarniają, co się dzieje, jak mają to robić młodzi ludzie? Osoby, którym starcza czasu jedynie na krótki sen i chwilę dla siebie. W CZWARTEJ KLASIE. I to też w dużej mierze wynika z modelu szkoły, w jakim funkcjonujemy. By to się zmieniło, trzeba zmienić system.

Zostawiam to pod rozwagę, szczególnie tym, którzy uważają, że przecież ta szkoła nie jest taka zła...

09/08/2023
09/08/2023
17/04/2023

MARYSIA❤️
Poznałyśmy się 15 lat temu na sali porodowej, kiedy Ją urodziłam.
I od tamtej pory nie mogę przestać się Nią zachwycać, choć czasem macierzyństwo bywa trudne. Wielokrotnie powtarzałam, że to najbardziej wymagająca podróż w moim życiu, w dodatku bez mapy.

Mania jest ciekawa świata i ludzi, wrażliwa na krzywdę innych, empatyczna.
Dzięki Niej powstał projekt „MŁODE GŁOWY. Otwarcie o zdrowiu psychicznym”.
Bo to właśnie moja córka jest dla mnie największą inspiracją do działania i zmieniania świata na lepsze.
No i bardzo bym chciała, żeby sama mogła korzystać z takiego programu profilaktycznego, jaki Fundacja UNAWEZA właśnie opracowuje w gronie ekspertów. A który będzie ogólnodostępny i darmowy dla wszyskich już od najbliższego roku szkolnego.

Wierzę, że tylko działając RAZEM możemy uratować nasze dzieci, które zmagają się z kryzysem psychicznym na niespotykaną wcześniej skalę. Zapraszam do lektury raportu MŁODE GŁOWY, który jest dostępny na stronie www.mlodeglowy.pl
DOŁĄCZAJCIE DO NAS!

Najwyższy czas, żeby zacząć mówić o zdrowiu psychicznym OTWARCIE.

M.
P.S. Nie bez powodu wybrałam datę 17.04.2023 na publikację naszego raportu. To dzień urodzin mojej córki, ale program badawczo-edukacyjny ma służyć WSZYSTKIM MŁODYM GŁOWOM.
Bez wyjątków.
.foundation

05/04/2023
Warto zatrzymać się i posłuchać siebie.Polecam.
20/02/2023

Warto zatrzymać się i posłuchać siebie.
Polecam.

Obowiązki zawodowe, domowe, spotkania towarzyskie, pasje. Jak to wszystko pomieścić? I jak pomieścić w tym siebie? Według psycholożki Natalii de Barbaro sedno tkwi w tym, by dokonywać wyborów z pozycji wolności, a nie lęku.

05/01/2023

Samorząd Uczniowski zwraca się z prośbą do uczniów, rodziców, nauczycieli, wychowawców oraz wszystkich Przyjaciół naszej szkoły o wsparcie zbiórki darów na rzecz nowo powstałego Oddziału dla Dzieci i Młodzieży w I Klinice Psychiatrii, Psychoterapii i Wczesnej Interwencji przy Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym nr.1 w Lublinie.
ZBIERAMY:
- farby
-pędzle
- kredki
- mazaki
- kolorowanki
-wycinanki
- bloki rysunkowe
- inne przybory plastyczne i kreatywne.

Dary zbieramy w szkole w klasach w dniach 9 stycznia - 13 stycznia.

Organizatorem zbiórki jest Zakład Karny w Opolu Lubelskim oraz Stowarzyszenie Motocyklowe "Furia".

Dziękujemy...RAZEM MOŻEMY WIĘCEJ 😍

29/12/2022

z życzeniami harmonii! Dla Was wszystkich:)
I dla nas też;)

O miłości ❤️ w ten świąteczny czas.
25/12/2022

O miłości ❤️ w ten świąteczny czas.

"Dziecko w okresie dojrzewania jest trudne do kochania: robi okropne rzeczy, działa nam na nerwy, zachowuje się w sposób nieprzewidywalny, często szalony. W tym trudnym okresie, w którym nie rozpoznajemy naszego dziecka, łatwo przegapić, że to jest to samo dziecko, które – wbrew pozorom – tak samo potrzebuje naszej miłości i akceptacji. Że się oddala, buntuje, kontestuje, a my mamy je po staremu kochać i stawiać sensowne granice. Nadal jesteśmy dla niego punktem odniesienia. I żeby za kilka lat zacząć budować z nim relację opartą na wzajemności, musimy teraz ten okres rozumnie przetrwać."

Zofia Milska-Wrzosińska
fot Danil

Adres

Ulica Popijarska 10/5
Opole
24-300

Telefon

+48530999273

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Gabinet Psychoterapii Urszula Jastrzębska-Socha umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Gabinet Psychoterapii Urszula Jastrzębska-Socha:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram

Kategoria