14/04/2024
O tym jak medytować w dowolnym miejscu, w dowolnym czasie, dyskretnie.
Moje trzy doświadczenia mini medytacji w codziennym tu i teraz.
Kiedy rozpoczynałam swoją podróż w Szkole Ajurwedy pod skrzydłami wspaniałej polskiej nauczycielki Marii Nowak-Szabat (🙏) medytacja była dla mnie cierniowym drzewem, pod którym nie mogłam usiedzieć.
Moje ruchliwe z natury ciało nie potrafiło się ułożyć w kuckach, siadzie skrzyżnym, próbowałam na leżąco, chodząco, ze świecą, mantrą, oddechem, a kiedy już się ułożyłam i odnalazłam to nie na dłużej niż te kilka minut skupienia z dużą dozą irytacji.
Na tamten moment karmiłam się przekonaniem, że nie mam na to czasu (bo mały bobas, domowe obowiązki i trylion pierdół ważniejszych do zrobienia). Znasz już to hasło: O Mamo i jak tu medytować przy małym dziecku? Powtarzane raz po raz w mojej głowie.
I tak zbliżałam się i oddalałam przez długie miesiące. Podejmowałam i zarzucałam kolejne wędki, raz bliżej, a raz dalej złotej rybki, o której tylko słyszałam, że jest taka piękna, lśniąca i spełniające głębokie marzenia.
I przyszedł taki dzień, jeden z wielu normalnych dni, w których usiadłam na moim ukochanym pomoście, zamknęłam oczy i pozwoliłam sobie słyszeć i po prostu być w bezruchu.
Czułam zapach wody, otulający rześki szal poranka, świergot rybitw nade mną. I POCZUŁAM wewnętrzne poruszenie.
Spokój i harmonię wszechświata, które emanują wokół mnie, przeze mnie, do mnie, dla mnie.
Tak błogo, tak szybko i tak łatwo?
Od tego momentu zaczęłam częściej intuicyjnie wracać na pomost. Nie dosłownie, choć wciąż jedno z moich ulubionych miejsc mocy, ale bardziej tak jakbym wracała na leśną wydeptaną ścieżkę, którą już kiedyś szłam.
Początkowo robiłam to w intymności, samotności, bez udziału mojego dziecka, czy innych ludzi wokół. Szukałam odpowiedniego miejsca i chwili ciszy.
I im więcej mini praktyk medytacyjnych ucieleśniłam w całkiem różnych miejscach, momentach mojego dnia i samopoczucia, tym częściej czułam potrzebę, żeby do nich wracać i się Nimi KARMIĆ w zupełnie naturalnych chwilach życia.
Karmić Ciało błogim spokojem bezruchu.
Karmić Duszę bezwarunkową Miłością do Życia.
Karmić Umysł zakotwiczeniem w tu i teraz.
W dowolnych momentach dnia, mniej lub bardziej dyskretnie, tak jak czuję i wtedy kiedy tego potrzebuję lub po prostu z Serca pragnę włączam trybik z Outside do Inside i za zakmnięciem oczu sprawiam, że na prawdę Jestem.
JAK TO WYGLĄDA W PRAKTYCE PYTASZ?
Pozwól, że namaluję Ci ostatnie trzy sytuacje mini praktyk medytacyjnych z mojego codziennego życia.
🧘♀️Podróż pociągiem
W wagoniku przedziałowym trochę pracowałam, trochę czytałam, gdy nagle do mojego przedziału weszła rodzina wypełniona silnymi emocjami rozstania i tęsknoty z domem. Poczułam się ciężko, w wagonie zrobiło się ciszej, słychać było urywany płacz dzieci.
Poczułam, że chcę właśnie teraz zamknąć oczy i stworzyć w Sobie miejsce ciszy. Medytowałam na fotelu skupiając się na swoim oddechu i Sercu.
Kiedy wróciłam i otworzyłam oczy Mama, która wsiadła zasnęła. Pan naprzeciwko się do mnie uśmiechnął. Dzieci zajęły się Sobą. A w przedziale czuć było więcej Spokoju. Tak na moje oko i Serce.
🧘♀️Wizyta u lekarza
Przed gabinetem i ważnym dla mnie badaniem, spotkaniem usiadłam w poczekalni i połączyłam się w medytacji ze swoim ciałem.
Było mi trudno tego dnia i ta krótka chwila pomogła mi zintegrować emocje, zobaczyć co niosę, poczuć napięcie. I głęboko odetchnąć dla Siebie, by z tym głębokim oddechem wejść dalej w czucie, jakie mam potrzeby, co jest ze mną spójne, a co nie na dalszym etapie wizyty i spotkania z drugim człowiekiem.
🧘♀️Spacer w mieście
Nie lubię tłumnych miejsc i po dłuższym czasie mój układ nerwowy jest przeciążony nadmiarem bodźców. Zaczynam odczuwać niepokój.
Mój synek z mężem spacerują po murkach, a ja postanawiam na ławeczce przysiąść i zamykam oczy. Słucham dźwięków, rozmów. Wdycham zapachy. I nagle mam potrzebę śpiewania mantry.
Przypomniała mi się moja ulubiona mantra z buddyjskiej świątyni Zen, którą kiedyś odwiedzałam w ramach praktyki odosobnień.
"Om mamoka, bajroczana, machamudra, mani paduma(...)" i tak dalej w słownej interpretacji sobie śpiewam na głos, wyłączając się na kilka minut ze świata.
Po czym otwieram oczy, czuję świeżość i większą pojemność w Sobie na Miejsce i warunki, w których dane mi było być. A mój mąż wraca i mówi, że znaleźli portfel.
Tak to wygląda w praktyce moja Mini Medytacja codziennego dnia, do której zachęcam Cię od ostatnich pięciu tygodni.
🪽A jak może wyglądać u Ciebie?
🪽Co może wnieść w Twoje życie i życie Twoich bliskich?
✍️ Jeśli masz własne piękne doświadczenie praktyki medytacji, którą czujesz do dziś w swoich przysłowiowych kościach i trzewiach podziel się z Nami swoją Inspiracją w komentarzu pod postem.
Tymczasem życzę Ci pięknego dnia i akceptacji, że wszystko przychodzi do Nas wtedy kiedy najbardziej tego potrzebujemy.
Czułe uściski,
Klaudia