Jadwiga Kander

Jadwiga Kander Platforma wspierania kobiet i mężczyzn szukających miłości, poprawy relacji i dobrego życia. Organizuję kobiece wyprawy do Azji.
(2)

Sensib Holistyczne Centrum Rozwoju sp z o.o.

15/08/2025

Nigdy nie stawiam wszystkiego na jedną kartę. Nie czekam latami. Nie odkładam na „po wakacjach” czy „od przyszłego roku”. Mówię o marzeniach. Codziennie rezerwuję sobie chwilę, żeby śnić. A potem – działam. Jak jest u Ciebie? Marzenia innych zawsze mnie inspirują. Ściskam 😘Jadwiga

Kilkanaście lat temu, kiedy pracowałam w korporacji, brałam udział w szkoleniu opartym na filozofii życia kota.Byłam zas...
14/08/2025

Kilkanaście lat temu, kiedy pracowałam w korporacji, brałam udział w szkoleniu opartym na filozofii życia kota.
Byłam zaskoczona. Biznes i kot? Brzmiało jak dziwne połączenie.

A jednak przykłady z życia kota zainspirowały mnie tak bardzo, że zrozumiałam – można się od niego wiele nauczyć.

Kot jest mistrzem niezależności. Nie można go zmusić ani przekupić. Zna swoją wartość. Przychodzi wtedy, kiedy chce. Nie każdemu pozwoli się pogłaskać.

Kot jest też mistrzem intuicji. Ufa sobie. Wybiera własne ścieżki i sam decyduje, dokąd pójdzie. Nie można go nakierować ani „ustawić po swojemu”.

I wreszcie – kot to mistrz relaksu. Całymi dniami potrafi się wygrzewać w słońcu, przeciągać, rozciągać. Nie rozpacza, że „powinien coś zrobić”. Po prostu odpoczywa.

Ale kiedy zgłodnieje – jest mistrzem podejmowania decyzji. Nie drapie się za uchem, nie zastanawia, nie słucha innych kotów: „uważaj”, „nie idź”, „jesteś za stary”, „nie wypada”. Nie zwraca uwagi na tych, którzy miauczą wystraszonym czy rozczarowanym głosem. Przygotowuje się w mgnieniu oka i atakuje.

Jeśli się uda – z dumą przynosi swoje trofeum i, jako oznakę sympatii, kładzie na wycieraczce.
Jeśli nie – nie dzwoni po znajomych, nie rozpacza, nie wątpi w siebie. Wraca do odpoczynku. Bez rozpaczy. Bez wyrzutów. Nie rezygnuje, będzie atakować znowu.

Czy to nie jest fascynujące?

Jadwiga ♥️

Znowu zmiana w moim życiu. I to wszystko przez… Thierry’ego.Od kilku dni jestem mniej aktywna w mediach, bo mam w sobie ...
13/08/2025

Znowu zmiana w moim życiu. I to wszystko przez… Thierry’ego.

Od kilku dni jestem mniej aktywna w mediach, bo mam w sobie ogrom emocji i potrzebuję chwili ciszy, by wszystko w sobie poukładać.

Oboje mamy.
Bo wiele się dzieje.
Nigdy, przenigdy nie sądziłam, że taka decyzja zapadnie…

Po dziewięciu miesiącach od naszego ślubu we Francji zarejestrowałam go wreszcie w USC. Teraz jestem również w Polsce oficjalnie żoną tego dynamicznego Francuza. Przyjęłam nazwisko Kander-Mazel.
Thierry zadeklarował, że od przyszłego roku chce więcej czasu spędzać tutaj. I ruszyła lawina.

Thierry całe życie mieszkał w domu z ogrodem, lubi kosić trawę i spędzać czas na świeżym powietrzu, a do tego ma w sobie nieustanną potrzebę ruchu i działania.

Zapytał: „A gdybyśmy przenieśli się na wieś?”.

To pytanie było jak zapalnik — od razu odżyło we mnie dawne marzenie o domku na wsi, z białym piecem kaflowym, ogrodem pełnym ziół i półkami z przetworami. Dawno skończyliśmy 60 lat, na co więc dłużej czekać?

I tak dojrzeliśmy do zmiany.
To wszystko oznacza pożegnanie z moim miejskim apartamentem, który nazwałam LOTOS. Ci, którzy mnie odwiedzali, wiedzą dlaczego.

Nie żegnamy Francji – zmieniamy proporcje.

Właśnie zamieściłam ogłoszenie i czekam, jak odpowie Wszechświat. Dużo emocji, ale nie ma we mnie żalu ani smutku. Jest ciekawość, co się wydarzy. Wierzę, że osoba, która tu zamieszka, będzie szczęśliwa tak jak my.
Może ktoś z Was poczuje, że to jego historia powinna się tu zacząć.

A tymczasem… ja słabo śpię, Thierry bardzo dobrze i długo, bo we śnie maluje kuchnię w nowym domu.

Walizki już czekają, żeby je spakować, bo za chwilę lecimy na trzy miesiące do Azji.
Thierry się śmieje:
„Tyle zmian naraz – jedziemy do Azji, chcemy kupić domek, ciągle wygrywam z Tobą w karty, jesteś również w Polsce oficjalnie moją żoną, a wisienką na torcie jest odznaczenie z francuskiego departamentu za zasługi. Emerytura, a życie wciąż w ruchu!”.

Jadwiga ♥️

08/08/2025

Czasem coś cię woła, choć nie wiesz dlaczego. Coś cię ciągnie. Ty nie masz pomysłu po co Ci to? Nie wiesz, czy to jest dla ciebie dobre, więc na chwilę odkładasz ten plan. Ale to znowu woła. I wtedy zastanawiasz się: „Czy warto?” Dlaczego to do ciebie wraca? Drąży cię od środka. I w końcu podejmujesz decyzję i mówisz: „Dobra, pójdę za tym.” Też tak miałam – w trudnym momencie życia. Nie wiedziałam, dokąd mnie to zaprowadzi, ale cieszę się, że zaufałam sobie i nie zignorowałam tego głosu. Bo właśnie wtedy zasiano we mnie ziarno, z którego dziś wyrasta coś pięknego. I mogę powiedzieć z uśmiechem: „Kocham cię, życie” – i śmiać się głośno. I może właśnie ty dziś słyszysz taki głos. Cichy, ale uparty. Nie ignoruj go. Bo WARTO! Jadwiga ♥️

Ty jesteś szczęśliwa, bo masz dobrego mężczyznę.Czasami czytam pod moimi postami.Uśmiecham się i odpisuję: Absolutnie ni...
06/08/2025

Ty jesteś szczęśliwa, bo masz dobrego mężczyznę.

Czasami czytam pod moimi postami.
Uśmiecham się i odpisuję: Absolutnie nie!
Na dobrego mężczyznę sobie zapracowałam.
Z żartem mówię: to on miał szczęście, że mnie poznał.

Ale prawda jest taka, że oboje mamy bardzo trudne – choć zupełnie inne – historie.
I każde z nas wykonywało, w innym zakątku świata, swoją codzienną pracę.

Ja pojechałam do klasztoru, chodziłam na warsztaty rozwojowe, uczyłam się medytacji, podróżowałam, spotykałam ludzi, którzy mnie inspirowali.
A Thierry od swojego nieszczęścia uciekł w sport.
Stał się znanym graczem rugby.
Mieszkał w Paryżu, poznawał ludzi.

Aż pewnego dnia się spotkaliśmy.
I wzajemnie byliśmy dla siebie atrakcyjni.

Byliśmy zbyt doświadczeni, żeby budować związek oparty na iluzji, że to partner mnie uszczęśliwi.

Łatwo się trzymać myśli, że jeśli znajdę partnera, albo mój partner się zmieni, albo dostanę lepszą pracę – to wtedy dopiero będę szczęśliwa.
To brzmi jak prawda, ale to iluzja.

Czasami, żeby przetrwać, rzucamy odpowiedzialność na los, Boga albo przeznaczenie.
Myślimy, że szczęście to loteria.
Takie myślenie pomaga przetrwać – szczególnie gdy brakuje nam wiary w siebie albo odczuwamy strach przed decyzją.

Niestety – lub stety – szczęście to nasza osobista odpowiedzialność.
To codzienne mówienie: tak lub nie. Zgadzam się lub nie.
Nie jest łatwo. Nie jest prosto.

Oczywiście – gdy mamy wsparcie, to pomaga.
Ale gdy jesteśmy sami – bywa naprawdę ciężko.

Swoją historię opisałam w książkach: Szept Kadzideł i Szept Pomarańczy.
Piszę trzecią część: Szept Lotosu.
Namawiam Thierry’ego, by opisał swoją – bo dałaby nadzieję wielu mężczyznom.

Czasem się spieramy.
Bywa różnie.
Nie spijamy sobie codziennie z dzióbków.
Ale jesteśmy zgodni: każde z nas dalej buduje swoje szczęście.
Żeby być wolnym. I atrakcyjnym.
Wybieramy szczęście, nie przetrwanie.

Nie wiemy, jak potoczą się nasze losy.
Ale wiemy jedno:
szczęście nie jest dane raz na zawsze.
Trzeba o nie dbać.
Jak o baterię, którą się codziennie ładuje.

Jadwiga ♥️

Od dziecka chciałam lepszego życia.Chociaż wtedy jeszcze nie potrafiłam powiedzieć, co to dokładnie znaczy.Mieszkałam na...
05/08/2025

Od dziecka chciałam lepszego życia.
Chociaż wtedy jeszcze nie potrafiłam powiedzieć, co to dokładnie znaczy.
Mieszkałam na osiedlu robotniczym.
Wszyscy żyli podobnie – szare, powtarzalne życie.
Takie jak chleb z margaryną.
Nie umrzesz z głodu, ale nie ma się czym delektować.

Nie potrafiłam tego wyjaśnić, ale byłam pewna, że gdzieś istnieje lepsze życie.
Nie potrafiłam o tym mówić – nikt by nie zrozumiał.
A ja nie chciałam „margaryny”.
Chciałam „rogalika z masłem i konfiturą.
Espresso w porcelanowej filiżance”.
Chciałam życia wspaniałego, kolorowego, pełnego fantazji.

Potem – ślub, dzieci, praca i wszystkie wyzwania, jakie niesie życie.
Bywało, że stałam już z nosem przyklejonym do szyby „sklepu z rogalikami”.
Ale życie mówiło: nie teraz.
Rozwód. Depresja.
I znów zostawał tylko „chleb z margaryną”.

A jednak nigdy nie zrezygnowałam z marzeń.
Czasami były bardzo daleko, jak przez mgłę.
Czasem blisko.
Ale zawsze gdzieś były.
Zamykałam oczy i marzyłam – raz mocniej, raz słabiej, ale marzyłam.

Dziś wciąż mam marzenia.
Inne niż kiedyś. Idą w inną stronę. Ale nadal są.
I choć ze względu na nadwagę powinnam unikać rogalików z masłem 🤣–
ich smak wciąż się dla mnie liczy.

Wiem, że „sklep z marzeniami” istnieje.
Że można w nim dostać wszystko, pięknie zapakowane.
Ale trzeba się odważyć, żeby wejść.
Droga do niego bywa kręta, pod górę.
I najczęściej idziesz w samotności.
Czasami ktoś Cię podprowadza, ale trzeba wejść samemu.

Nie piszę po to, żeby Ci zaimponować.
Piszę, żebyś wiedziała:
To jest możliwe!

Nawet jeśli dziś jesz tylko „chleb z margaryną” –
przyjdzie dzień, kiedy będziesz się delektować rogalikiem.
Może z konfiturą wiśniową, może z dżemem z róży.
Espresso.
Albo herbata z trawy cytrynowej.
Albo latte na mleku kokosowym.

I pamiętaj: nie wiesz, jak daleko jesteś od swojego rogalika…
ale na pewno jesteś bliżej niż wczoraj.

Wszystkiego dobrego🥐 ☕️❤️

PomocZazwyczaj świetnie radzę sobie sama.Nauczyłam się tego przez całe życie.Właściwie nie ma dla mnie problemu, którego...
04/08/2025

Pomoc

Zazwyczaj świetnie radzę sobie sama.
Nauczyłam się tego przez całe życie.
Właściwie nie ma dla mnie problemu, którego nie potrafiłabym rozwiązać.
Od dzieciństwa byłam samodzielna.
Zaciskałam zęby i powtarzałam sobie: „Muszę dać radę.”
Nie prosiłam nikogo.
Nawet wtedy, gdy padałam z nóg,
albo umierałam ze strachu.

Byłam twarda,
bo wierzyłam, że albo nikt mi nie pomoże,
albo ja i tak zrobię to najlepiej.

Ale z biegiem lat czegoś się nauczyłam.
Nauczyłam się prosić o pomoc.
I zrozumiałam, że to słowo
ma zupełnie inne znaczenie, niż kiedyś myślałam.

To nie jest słabość.
To nie jest pokazywanie „miękkiego brzucha”.
To nie jest uległość.

To życiowa mądrość.
To sięganie PO MOC – wtedy, kiedy moja energia się kończy.
Bo są takie dni:
zmęczenie, przebodźcowanie, za dużo na raz.

I wtedy odpoczywam, troszczę się o siebie.
Ale czasem to nie wystarcza.

I wtedy z mądrością sięgam PO MOC.
Rozmawiam z Thierry’m.

Zauważyłam, że kiedy próbuję radzić sobie sama za wszelką cenę,
i nie mam już sił – to wtedy mi nie wychodzi.
I właśnie wtedy dochodzi między nami do spięcia.

A kiedy mówię wprost:
„Potrzebuję Cię. Twojej pomocy. Twojej siły. Twojego doświadczenia” –
dzieje się coś niezwykłego.

Thierry staje na wysokości zadania.
Przejmuje ster.
Nie ocenia.
Nie krytykuje.

Mówi spokojnie:
„Zostaw. Odpocznij. Ja ugotuję. Ja zrobię zakupy. Przecież mogę.”

I ja się tego uczę.
Odpuszczać kontrolę.
Pozwalać mu stanąć do męskiego.
Nie poprawiać, nie przeszkadzać, nie wyręczać.

I jestem taka zadowolona, że to zrozumiałam.
Że proszenie o pomoc
to nie cofanie się.
To sięganie PO MOC – do osoby, która akurat może mi ją dać.

A Ty?
Czy Ty też potrafisz sięgać PO MOC?

Jadwiga

Dziękuję Natasza Ambicka za inspirację ♥️

Czy obserwujecie w sobie zmiany?Co o nich myślicie?Jak Wam z nimi?Bo czasem nie mogę się nadziwić, jak bardzo się zmieni...
03/08/2025

Czy obserwujecie w sobie zmiany?
Co o nich myślicie?
Jak Wam z nimi?

Bo czasem nie mogę się nadziwić, jak bardzo się zmieniam.

Kiedyś nie wyobrażałam sobie wyjścia z domu bez perfekcyjnie wymodelowanych włosów.
Odrost? To było nie do pomyślenia.
Dziś uśmiecham się na widok mojej siwiejącej głowy
i spokojnie czekam, aż Magda wróci z urlopu, by nałożyła mi farbę.

Zauważyłam też, że lubię każdą rzecz w mojej szafie.
Nie trzymam niczego, co już we mnie nie rezonuje.
Jeśli coś nie porusza mojego serca — oddaję.
Niech ktoś inny się tym cieszy.

Nie dzielę już ubrań na „niedzielne” i „codzienne”.
Lubię rozpieszczać swoją wewnętrzną kobietę
i ubierać się tak, jak czuję się danego dnia.

Czasem to t-shirt, krótkie spodenki i wygodne buty,
a do tego perfumy, które dodają mi energii.
Innym razem wybieram coś bardziej zmysłowego - sukienkę, ulubioną biżuterię.
To mój czas tylko dla siebie.
Chwila, gdy się rozpieszczam!

Nie czekam na opinię Thierry’ego.
Nie zastanawiam się, nie szukam specjalnej okazji — bo każdy dzień jest specjalną okazją.

Odkryłam też, że od dłuższego czasu dobieram perfumy do nastroju.
Kiedyś wystarczały mi jedne — aż do ostatniej kropli.
Dziś uwielbiam ten moment, gdy po kąpieli, w szlafroku, stoję przed półką i pytam:

„No to, Jadwiga… czym dziś pachniemy?”

Oud?
Róża damasceńska?
A może coś chłodniejszego — jak irys?

To takie zwykłe, codzienne chwile,
a jednak właśnie one sprawiają,
że dzień staje się wyjątkowy.

Też tak masz?

Ściskam
Jadwiga ♥️

Dziś wstaliśmy wcześniej niż wnuki.Zanim zrobiło się głośno, usiedliśmy razem.Kawa. Rozmowy. Spokojne spojrzenia.Kocham ...
31/07/2025

Dziś wstaliśmy wcześniej niż wnuki.
Zanim zrobiło się głośno, usiedliśmy razem.
Kawa. Rozmowy. Spokojne spojrzenia.

Kocham takie poranki.
Bo one naprawdę ogrzewają serce.

Nie zawsze jest jak na zdjęciach.
Czasem w ciągu dnia bywają napięcia.
Różnice zdań. Różnice charakterów.
Bo życie nie wygląda jak Instagram.

Ciągle się uczymy.
I coraz częściej wybieramy, żeby nawigować ku sobie, a nie odpływać na fali złości.

Choć bywa, że k**i –
żeby powiedzieć wszystko, co się myśli.
Wygarnąć. Wyrzucić.
Ale wtedy przypominamy sobie,
że odpuszczenie – choć trudne –
potrafi być o wiele bardziej uzdrawiające niż racja.

Bo co jest piękniejszego niż miękki powrót do siebie?
Bez słów. Albo z jednym prostym: „chodź”.

Bo prawdziwe życie nigdy nie jest filmowe.
Ale może być czułe. Prawdziwe. Wspólne.

Codziennie nawigujemy ku sobie.
Żeby wieczorem móc powiedzieć:
„Dziękuję za piękny dzień.”
A rano zacząć od uśmiechu. I wspólnej kawy.

I to jest piękne.
Bo to jest życie.

Jadwiga 🧡

Babciowanie w trybie: kocham bez opamiętania.Jesteśmy na wakacjach z wnukami.To dla mnie rzadkość – ze względu na mój st...
29/07/2025

Babciowanie w trybie: kocham bez opamiętania.

Jesteśmy na wakacjach z wnukami.
To dla mnie rzadkość – ze względu na mój styl życia i wieczne podróże.
I właśnie dlatego ten czas jest tak wyjątkowy.

„Babciu” – to słowo słyszę średnio co trzy minuty.
A dzień zaczyna się mniej więcej tak:

– Babciu, możemy jeszcze pospać?
– Dlaczego musimy wstawać?
– Babciu, pójdziemy łowić ryby?
– Babciu, patrz!
– Babciu, nie patrz!
– Babciu, zamówimy jeszcze raz lody?
– Babciu, a on mnie opluł!
– Babciu, zagramy w karty?
– Babciu, nie wiem, gdzie są moje okulary do pływania.
– Babciu, a jak Ty byłaś mała?
– Babciu, czy musimy się myć?
– Babciu, czy musimy wszystko zjeść?
– Babciu, czy możemy jeszcze pograć na tabletach?
– Babciu, wcale nie jest jeszcze późno!

I nie wiem, jak to się dzieje.
Co ta miłość do wnuków ze mną robi.
Ale wszystkie moje kursy, szkolenia, nauki o asertywności… wzięły w łeb.

Moja głowa cały czas kiwa - Tak!
A moje usta automatycznie mówią: – Tak, oczywiście.

Thierry patrzy z boku i mówi:
– Nie potrafisz powiedzieć „nie”.

A ja odpowiadam:
– Tak, z przyjemnością nie mówię „NIE”.

I uśmiecham się, bo wiem, że
właśnie zapisują się wspomnienia.
Kiedy nas już nie będzie - one będą pamiętać…

Każda babcia wie o czym piszę 🥰♥️🧑‍🧑‍🧒‍🧒

27/07/2025

Relacja teściowej i synowej nie musi być walką. Bez rywalizacji, bez udowadniania, kto ma rację –może stać się źródłem kobiecej bliskości i zrozumienia. Kocham Cię _ula_machi moja cudowna synowo ♥️

25/07/2025

Czasem nie trzeba kłótni, żeby coś się skończyło.

Wystarczy milczenie.

I nagle mieszkacie razem, ale każde osobno.

A co, jeśli zamiast go zmieniać… zaczniesz znowu smakować życie?

Jadwiga ♥️

Adres

Ulica Stawowa 55
Opole

Telefon

+48601498684

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Jadwiga Kander umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Jadwiga Kander:

Udostępnij

Moja historia

SenSib Holistyczne Centrum Rozwoju Jadwiga Kander

…pewnego dnia zatrzasnęła drzwi swojego domu. Zostawiła wszystko, co do tej pory kochała. Do małej, skromnej walizki włożyła tylko kilka rzeczy: bieliznę, paszport, krem ochronny z filtrem, kartę kredytową i polską flagę. Testament zostawiła na stole, biznesowe ubrania i szpilki oddała do Caritasu. O miejscu swojego pobytu powiadomiła tylko Ambasadę Polską w Bangkoku. Zaczynała nowe życie. Z biletem w jedną stronę leciała do Tajlandii, tam rozpoczęła wewnętrzna przemianę. Buddyjscy mnisi uczyli jej medytacji, cierpliwości oraz doceniania tego, co się ma. Tam miała tylko siebie i zrozumiała, że ma AŻ SIEBIE i to jest jej bogactwo...

Jadwiga Kander - certyfikowany coach, trener rozwoju osobistego. W wieku 52 lat porzuciła lukratywną posadę w korporacji, aby realizować marzenia. Mieszka pomiędzy Polską, Tajlandią a USA łącząc dalekowschodnią filozofię życia z zachodnią kulturą sukcesu. Wspiera ludzi, aby stawali się osobami, jakimi chcą być.