
21/07/2025
Taka oto sytuacja...
Do gabinetu wchodzą rodzice z 4. miesięcznym chłopcem.
- W czym mogę pomóc? – pytam
- Chcemy kontrolnie zobaczyć, czy wszystko jest w porządku – odpowiada mama.
- Proszę usiąść. – odpowiadam. Zaczynam wywiad, dyskretnie obserwując chłopca.
- Czy coś Państwa niepokoi? – dopytuję, gdy wywiad zbliża się do końca.
- Synek ma takie wypłaszczenie z tyłu głowy, wielkości 5 złotówki. Widzi Pani? – tata dotyka głowy synka. – I tak po bokach te kości są wystające, czy to normalne? – dopytuje tata trzymając ręce w okolicy kości ciemieniowych chłopca.
- Proszę położyć tu synka – wskazuję kozetkę.
A więc zaczynamy
Wpierw po prostu obserwacja. Przywitanie. Kontakt „Widzimy się”.
- Cześć Słonko – zwracam się do chłopca. Reaguje uśmiechem, jest zaciekawiony nową twarzą. W trakcie naszego przywitania ale też już w trakcie wywiadu jego ciało pokazuje mi z czym się mierzy, jak sobie radzi w przestrzeni. Ruchy jego rączek i nóg zdradzają mi, w jaki sposób próbują pomóc ciału utrzymać stabilność.
Świecące lampy na suficie, lustro na ścianie, drugie na szafie obok, głos mamy i ponownie fiksacja wzroku na mojej twarzy. A ciało w swój charakterystyczny sposób próbuje w tym wszystkim pomóc.
Robi to, tak jak potrafi w danym momencie. Tak, jak jest mu najłatwiej. Najprościej. Adaptuje się do warunków, jakie napotkał.
Co wydarzyło się z głową chłopca?
Ciało szukając stabilizacji, odnalazło ją poprzez zwiększenie tonusu mięśni grzbietu i mięśni podpotylicznych. W związku z tym, że to 4 miesięczne niemowlę, które obracać będzie się za około 1-2. miesiące, cały nacisk prostującego się ciała został przekierowany na jedno miejsce – na potylicę.
To nie brachycefalia. Tym razem to niewielki obszar, dosłownie jak 5 złotówka, który skumulował całą mechaniczną siłę kompresji.
Zabawmy się przez chwilę w anatoma z żyłką biomechanicznej ciekawości świata. Podglądniemy zachowanie komórek, które tworzą kości. W naszym przypadku będą to osteoblasty i osteocyty.
Te pierwsze, jak mówi mój nauczyciel ‘Są zawsze chętne i gotowe. Jeszcze nie wiedzą do czego, ale są gotowe do działania.’ Te drugie, osteocyty to już dojrzałe komórki kostne. Spokojnie i z namysłem wykonują swoje ‘powinności’.
Wyobraźmy sobie, że na jedne i drugie zadziałała pewna siła fizyczna. Duża siła lub mała ale z ogromną częstotliwością. Kiedy na komórkę zadziała siła mechaniczna, ma ona kilka możliwości reakcji.
Albo wchłonie, inaczej zaabsorbuje tę siłę - ‘phi, nawet nie poczułam’. Albo siła ta odkształci ją, jak ściskany miś Haribo, po czym wróci ponownie do swojego wyjściowego kształtu - ‘ałaa, trochę bolało!’.
Albo siła ta zmusi komórkę do podziału - ‘Nie daję rady sama!’. A jeśli zmusi ją do podziału, to powstanie pytanie, w jakich kierunkach i gdzie będą ‘pakowane’ nowo powstałe komórki kostne.
Może na obrzeżach naszej 5 złotówki? 😉
Zmniejszmy jeszcze ten zoom. Przeskoczmy z komórek do tkanek. Tkanka kostna. Czyli kości potylicy, kości skroniowe i ciemieniowe. Tu mamy dwa rozwiązania, w jaki sposób mogą sobie te kości czaszki poradzić z siłami mechanicznymi.
Albo je potylica wchłonie, to jest jeszcze bardzo miękka kość albo przeniesie te przeciążenia na swoje sąsiadki.
W przypadku chłopca przeniosła bocznie te siły, po obu stronach czaszki w miejscach, gdzie szwy łączą ją z pozostałymi kośćmi. W miejscu, gdzie tata zobaczył inną formę.
Źródło inspiracji: gabinetowy poniedziałek