26/01/2025
takie po mojemu ...
„Rozumienie relacji jest nieskończenie ważniejsze niż poszukiwanie planu działań” Jiddu Krishnamurti
Długo układałam sobie w głowie ten post i szukałam inspiracji, cytat powyżej sprawił że wszystko wskoczyło na swoje miejsce i jest 😊
Relacja w pracy z dzieckiem z ASD, a tak na prawdę z każdym dzieckiem, które z jakiegoś powodu trafia na zajęcia wymagające interwencji terapeutycznej to podstawa. Niby każdy wie, każdy rozumie, każdy stosuje. Ale co tak naprawdę kryje się za słowem RELACJA. Opowiem dziś trochę o moim rozumieniu relacji.
Po pierwsze AUTENTYCZNOŚĆ w kontakcie z dzieckiem, autentyczność emocji i podejmowanych działań. Już dawno się przekonałam się, że kiedy jestem naturalna, jestem także skuteczna. Ucząc się metod pracy terapeutycznej, dostajemy zawsze mnóstwo rad, pomysłów, gotowych pomocy, strategii terapeutycznych do wykorzystania, po to by poprawić efektywność zajęć. Sama na szkoleniach przekazuję taką wiedzę 😉, ale kto był to wie, że zawsze dodaję: bądź w tym wszystkim sobą, nałóż na to swoje doświadczenie, emocje, wiedzę, pokombinuj tak, żeby było to dla Ciebie naturalne. To dość łatwo zgubić skupiając się na różnych technikach i radach, a jest to bezcenne.
Po drugie NIC NA SIŁĘ. Każdy ma lepszy i gorszy dzień. Zrozumienie tego, że czasem dziecku się nie chce i że ma do tego prawo, że czasem potrzebuje porobić to co już potrafi, że nie zawsze na zajęciach musi nauczyć się czegoś nowego, daje Nam przestrzeń do tego żeby odpuścić. Co więcej odpuścić z pełną świadomością tego, że odpuszczam to co zaplanowałam i że nie mam z tego powodu poczucia winy 😊. A jak to widzi dziecko? O tym w punkcie trzecim…
Po trzecie AKCEPTACJA. Ale taka na wielu poziomach, bo taka wielopoziomowa jest Nasza praca. Akceptuję dziecko z jego wyzwaniami rozwojowymi, z tym, że czasem nie chce, że nie może się nauczyć, że uczy się w swoim tempie, że będą takie rzeczy których może nigdy nie zmieni w swoim funkcjonowaniu. Akceptuję swoje emocje, że nie jestem pewna tego co robię, że szukam, że potrzebuję czasu żeby „odnaleźć sposób” na potrzeby danego dziecka. Akceptuję rodzica, który szuka, walczy, ucieka, goni, a może stoi i nic nie robi w danym momencie. Akceptacja nie wyklucza jednak ostatniej rzeczy, którą chce napisać…
Po czwarte WYZWANIA. Ale takie adekwatne rozwojowo i dla dziecka i dla rodziny. Bo rozwija się nie tylko dziecko, ale też i rodzina z dzieckiem. Zmienia się i potrzebuje wyzwań adekwatnych na dany moment. Wyzwania, które nie wywołują mocnej presji budują poczucie bezpieczeństwa i w dziecku i w rodzicach, a to dla dobrej relacji podstawa.
To bardzo osobisty post😊, a jego sponsorem jest spójnik hipotaktyczny „że”, użyty wielokrotnie😉
Ten tekst pisany był we wrześniu 2020 roku.
Przypominam, bo go lubię.
Jutro poniedziałek😉🫠 niech się Wam dobrze dzieje🙂