17/11/2025
Wczoraj wróciłem z warsztatu „Praca z osobami z zaburzeniem borderline, narcystycznym i schizoidalnym” (IV edycja, prowadzenie: Anna Małecka) i czuję, jakby mi ktoś porządnie poprzesuwał puzzle w głowie — w dobrym sensie.
Przez te dni patrzyliśmy na to, co dzieje się pod zachowaniami: na rozszczepienie, stałość obiegu, kontakt z obiektem, na to, jak te dynamiki kształtują relacyjny Gestalt osób z różnymi adaptacjami osobowości. Ale chyba najmocniej wybrzmiała dla mnie jedna prosta prawda:
u każdej z tych osób stoi jakaś bazowa, niezaspokojona potrzeba — i kreatywne przystosowanie, które kiedyś ratowało życie.
Kiedy zaczynasz widzieć zaburzenie nie jako „trudnego klienta”, tylko jako człowieka, który zrobił wszystko, żeby przetrwać — nagle robi się więcej przestrzeni. Więcej łagodności w kontakcie, mniej zmagania się z oporem, a bardziej spotkanie z bólem, który był kiedyś za duży.
Biorę z tego szkolenia dużo wdzięczności: za ludzi, za pracę w grupie, za prowadzenie, które trzymało, konfrontowało i pozwalało oddychać. I za to, że znowu mogłem zobaczyć, jak bardzo adaptacja jest mądrością organizmu.
Teraz czas, żeby to wszystko się ugruntowało.
Dobrego integrowania — sobie i wszystkim, którzy byli tam razem ze mną.
Wczoraj po 4 dniach zanurzania się w polu adaptacji osobowości zakończyliśmy warsztat Praca z osobami z zaburzeniem borderline, narcystycznym i schizoidalnym, IV edycja - Anna Małecka. Przyglądaliśmy się jak rozszczepienie, stałość obiegu i całościowa relacja z obiektem wpływa na relacyjny Gestalt osoby z adaptacją osobowości. To co kluczowe to bazowa potrzeba jaka nie została zaspokojona i kreatywne przystosowanie jakie osoba wytworzyła aby przetrwać. Popatrzenie na zaburzenie osobowości jako na cierpienie i kreatywne przystosowanie pozwala lżej znosić zachowania tych osób czy to na sesji czy w ich życiu poza gabinetem.
Dobrego czasu w gruntowaniu tych doświadczeń.
Do zobaczenia na ścieżkach Gestaltu
Ania
Fot. Anna Trzeciak