11/10/2025
Tak to tu zostawie...dla przeczytania, dla przemyślenia
Dziś Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego.
Czyli dzień, w którym cały internet przypomina sobie, że ma głowę i pamięta o tym przez jakieś 24 godziny.
Potem znowu włączasz autopilota: uśmiech, plan dnia, kilka rzuconych „spoko” w rozmowie. A w środku coś krzyczy ostatkiem sił, ale już nawet tego nie słyszysz, bo cisza po człowieku, którym byłeś i który kiedyś coś czuł jest zbyt głośna.
A dziś? Dziś wszyscy kochają zdrowie psychiczne.
Jutro znowu będą kochać produktywność, dopasowanie i milczenie.
Bo łatwiej jest napisać post o „samoakceptacji”, niż naprawdę usiąść ze sobą i przyznać, że nie jest dobrze.
A tam, gdzie rodzi się ten fałszywy spokój, natychmiast wypełzają one, boginie afirmacji, królowe manifestacji, duchowe sprzedawczynie pustych zdań. Bo przecież ktoś musi zarabiać na cudzym milczeniu.
Te, które każą ci „myśleć pozytywnie”, kiedy wszystko w tobie krzyczy.
Które wmówią ci, że „wystarczy podnieść wibracje”, zamiast zejść w końcu na dno własnego syfu i zobaczyć, co tam naprawdę boli.
Nie przyciągniesz obfitości, jeśli ciągle udajesz, że nie czujesz pustki.
Nie podniesiesz wibracji, jeśli całe twoje życie to jedna wielka ucieczka przed sobą.
I nie uzdrowisz siebie, dopóki wstydzisz się przyznać, że jest źle. I może już nawet nie chodzi o ból, tylko o to, że boisz się, by ktoś to wreszcie nazwał.
Bo zdrowie psychiczne to nie manifestacja.
To proces.
Nie świeca zapachowa, tylko szczerość wobec własnych wad.
Nie afirmacja, tylko konsekwencja.
Nie „kocham siebie” w stories, tylko „pracuję nad sobą” w ciszy, bez lajków, bez świadków.
Afimacje nie leczą traumy.
Mantra nie zastąpi terapii.
A „akceptacja siebie” bez konfrontacji to tylko nowe opakowanie dla starego wstydu.
Twoja głowa nie potrzebuje święta.
Potrzebuje codziennej higieny.
Bo z psychiką jest jak z zębami. Jak jej nie myjesz, to śmierdzi. Tyle że z głową trudniej, bo kiedy zaczyna śmierdzieć, wszyscy udają, że nie czują.
Więc jeśli dziś świętujesz zdrowie psychiczne, to zrób to uczciwie. Zdejmij maskę, rozpuść włosy, przyznaj się, że cię boli.
Bo prawdziwa troska o siebie zaczyna się wtedy, gdy nie szukasz ukojenia, tylko prawdy. Nawet jeśli ma cię zaboleć.