Masaż Żywiec, gabinet masażu - Marcin Duszyński

Masaż Żywiec, gabinet masażu - Marcin Duszyński W swojej pracy terapeutycznej wykorzystuje głównie Masaż Tkanek Głębokich oraz koncepcję Pinot Nazywam się Marcin Duszyński i moją pasją jest sztuka masażu.

Wykonuję masaż klasyczny, który w zależności od natężenia może być stosowany w celach relaksacyjnych lub mieć działanie lecznicze. Jest to masaż, który stosowany był już w starożytności, rozluźnia napięte mięśnie i ma pozytywny wpływ na układ nerwowy. W czasach coraz intensywniejszego i eksploatującego życia, warto znaleźć chwilę tylko dla siebie. Cennik:

Masaż częściowy:

30 minut - 30 zł

50 mi

nut - 50 zł

Masaż całościowy:

90 minut - 80 zł

W zależności od występujących dolegliwości lub preferencji, dostosowuję rodzaj masażu do indywidualnych potrzeb klienta. Swoje umiejętności potwierdzam certyfikatami (zdjęcia w galerii). Zapraszam!

Moje aktualne studia zbliżają się ku końcowi.😊 W związku z tym, pisząc pracę magisterską przeprowadzam badanie na temat:...
05/03/2023

Moje aktualne studia zbliżają się ku końcowi.😊
W związku z tym, pisząc pracę magisterską przeprowadzam badanie na temat: „Postawy kobiet wobec fizjoterapii blizny po cesarskim cięciu”. Celem badania jest określenie postawy kobiet wobec fizjoterapii blizny po cesarskim cięciu oraz identyfikacja czynników potencjalnie związanych z tą postawą. Wyniki tego badania mam nadzieję, że dołożą swoją cegiełkę w zwiększeniu komfortu życia kobiet, które rodziły przez cesarskie cięcie. Jednak by to się stało, dzisiaj potrzebuję Waszej pomocy.

Ankieta skierowana jest do kobiet, które rodziły przez cesarskie cięcie. Jeśli należysz do tej grupy, będę wdzięczny za wypełnienie jej pod poniższym linkiem:
https://forms.gle/qr223ou28zQ2uoKr6

Jeśli nie należysz do tej grupy, polub i udostępnij proszę dalej ten post wraz ze swoją krótką adnotacją (Facebook ucina zasięgi udostępnianym dalej postom bez treści).

Z góry wszystkim dziękuję i Wołam bo Was potrzebuję 😉

Postawy kobiet wobec fizjoterapii blizny po cesarskim cięciu Dzień dobry, Jestem studentem 5 roku fizjoterapii w Krakowskiej Akademii imienia Andrzeja Frycza-Modrzewskiego. W ramach pracy magisterskiej przeprowadzam badanie wśród kobiet, które rodziły przez cesarskie cięcie. Niniejszy kwestio...

08/08/2022
22/07/2022

W tym tygodniu miałam bardzo dużo konsultacji z pacjentami onkologicznymi. W różnym wieku, z różnym bagażem doświadczeń. Zaskakujące jest to, że bardzo często w rozmowie słyszę bardzo podobne słowa typu: „Całe życie się wszystkim przejmowałam, miałam bardzo stresującą pracę, a dzięki chorobie zwolniłam, dbam o siebie, swoje potrzeby, rozwijam swoje pasje”.

I nie raz rozmawiam z osobami, które nagle po 20 latach bez urlopu biorą długi urlop. Zaczynają podróżować. Spełniają marzenia. Zaczynają cieszyć się z relacji, spokojnego życia. Zwalniają. Kończą toksyczne i zatruwające relacje. Wiele takich historii jest naprawdę inspirujących. Tymczasem, czy zawsze trzeba w życiu czekać do poważnej choroby, żeby zmienić życie o 180 stopni? :)

Gdy doświadczamy subtelnych sygnałów, że zdrowie podupada – psuje nam się sen, poziom energii spada, ciała spinają ze stresu, zaczynają dokuczać jelita (…) to często ciśniemy dalej. Bo: „Jeszcze nie teraz, jeszcze dam radę”. Bo: „Muszę pracować ponad swoje siły, oszczędzać nie wiadomo ile”. Bo przecież: „Ta relacja wcale nie jest aż taka zła, lepsza taka niż wcale”. I szukamy naokoło – może jakieś leki na podtrzymanie życia w pędzie, coś na sen, może jakiś wyciąg z korzenia afrykańskiego rabarbaru na zwiększenie wydolności mózgu, ale byle do przodu.

I ja się wcale nie chcę wymądrzać, bo i mnie kiepski stan zdrowia niejako zmotywował do wielu zmian, za co jestem dziś niezwykle wdzięczna, bo kto wie jak wyglądało by dziś moje życie, moje przekonania, sposób myślenia gdyby nie to. Warto jednak czasem się zastanowić, czy oby na pewno to, jak żyjemy jest dla nas dobre. Pomyśleć: Jak byś żył/a, gdybyś np. się dowiedział/a, że zostało Ci kilka miesięcy życia? Do kogo byś zadzwonił/a? Z kim chciał się spotkać? W jakie miejsce pojechać? Do jakiej pasji wrócić? (Oczywiście wiele z tych osób, co zmieniają swój styl życia, podejście – często zdrowieje, a i czasem po latach czują się lepiej niż przed diagnozą 😊)

Wczoraj usłyszałam od jednej Pani na konsultacji: „Przed chorobą wszystkim się przejmowałam, po diagnozie jestem spokojniejsza, przestałam narzekać na życie, zrobiłam się bardzo kreatywna, tworzę różne rzeczy..”

Refleksja na nadchodzący weekend jest taka, żeby po prostu ŻYĆ. Doświadczać życia, póki nie musimy o nie walczyć. Doświadczać całego spektrum emocji, nie wypierać. Zachwycać się każdym dniem. Robić to, co się lubi – już teraz, a nie za rok, dwa, dwadzieścia lat, jak zrobię to, czy tamto. Dbać o prawdziwe relacje, a te co nam zdrowie psują odciąć od swojego życia.

01/11/2021

Dziś jeszcze trochę historii dot. badań nad rakiem, nieprzyjemnych faktów i może.. moich przemyśleń.

Jesteście ciekawi skąd w ogóle wziął się pomysł, że dieta ketogeniczna czy restrykcja kalorii może mieć wpływ na leczenie raka? :) Jak większość przełomowych odkryć – był to przypadek, szczęśliwy zbieg okoliczności. Dr. Thomas Seyfried badał kumulowanie się gangliozydów u chorych na genetyczną chorobę Tay-Sachsa oraz u zwierząt z nowotworami mózgu (gdzie też obserwuje się nieprawidłowości w rozkładzie gangliozydów). Miał testować nowy lek, który ponoć miał hamować odkładanie się tych lipidów i podał go zwierzętom z glejakami. Okazało się, że guzy mózgu u tych zwierząt się zmniejszały. Oczywiście początkowo myślano, że to może jakoś wpływ na gangliozydy prowadzi do leczenia i tu koncerny farmaceutyczne zatarły ręce i od razu sypnęły sporą sumkę na badania tego leku na większych grupach zwierząt.

Pieniędzy starczyło nawet na dwa badania. Po pierwszym okazało się bowiem, że myszy miały dość ciekawy skutek uboczny – traciły na wadze. Okazało się, że ów lek był mimetykiem restrykcji kalorii, przez co zwierzęta osiągały bardzo niskie poziomy glukozy i produkowały ciała ketonowe. Pan Seyfried przeprowadził kolejne badanie, ale tutaj na 3 grupach – jedna: kontrolna – bez leków – guzy rosły bardzo szybko, druga – dostawała lek oraz trzecia – nie dostawała leku, ale miała ograniczone jedzenie tak, żeby stracić na wadze tyle, ile podczas brania leku. Efekty w grupie 2 i 3 były identyczne – w obu przypadkach guzy się mocno zmniejszyły.

O ile T. Seyfried bardzo się podekscytował i zaraz opublikował artykuł opisujący wyniki badania, tak osoby, które pieniążki wyłożyły – najpierw zażądały zatajenia 3 grupy w badaniu, a gdy do tego nie doszło to.. no cóż.. zabrały fundusze na dalsze badania.

Na szczęście od tamtej pory T.Seyfried przeprowadził wiele innych badań zarówno dotyczących wpływu diety ketogenicznej, jak i jej połączenia z technikami tj. 2DG, 3-BMP, blokery glutaminy (bo tam, gdzie rak mocno żywi się glutaminą ketoza to może być czasem.. za mało), komora hiperbaryczna, to wszystko w połączeniu z różną suplementacją. No i w badaniach na zwierzętach guzy pięknie znikają w krótkim czasie. Do tego udało mu się opisać w publikacjach kilka spektakularnych „case study” – gdzie u osób z zaawansowanymi guzami w IV stadium – bez radioterapii i chemii również udało się je opanować, niestety nie mógł tego zrobić w własnym kraju – a gdzieś w Egipcie, Chinach – gdzie mógł sobie na to pozwolić, by nie stracić licencji wykonywania zawodu, o innych przykrych konsekwencjach – nie wspominając.

I teraz sporo osób krzyknie „Badania na ludziach! Chcemy dużych badań na ludziach!” No i fajnie by było, zarówno mi, jak i Panu Seyfriedowi i wielu innym naukowcom tego typu badania się marzą, ale tu napotykamy wiele problemów: 1. Jest zakaz prowadzenia badań na ludziach z rakiem, jeśli nie zastosuje się u nich chemio i radioterapii, nie ma możliwości zebrania grupy kontrolnej, która poddała by się np. metodzie press and pulse (nawet całkowicie dobrowolnie!) ale bez standardowego leczenia. 2. Nikt takich badań nie sfinansuje. 3. Żadna komisja etyki się na to nie zgodzi. 4. Osoby przeprowadzające takie badanie utraciłyby możliwość wykonywania zawodu.

I nie żeby naukowcy, czy kilku mądrych i odważnych lekarzy - nie próbowali swoich sił, żeby to obejść. A próbują, zakładają różne fundacje żeby ludziom chorym pomagać. Edukują lekarzy, żeby tą wiedzę mieli. Brutalna prawda jest jednak taka, że nawet jeśli lekarz wie, że jest taka metoda, która leczy, ale nie została przebadana nie wiadomo iloma badaniami (których zrobić nie można) to nawet jeśli bardzo chory pacjent chce dobrowolnie podpisać zgodę na to, że bierze odpowiedzialność za takie leczenie, to leczyć się nie może. Nawet jeśli ma na to pieniądze (a tego typu terapie to koszt taki, że większość ludzi by było na nie stać, czasem wystarczyłaby mała zrzutka pewnie). Tak więc moi drodzy – za wasze zdrowie nie odpowiadacie Wy, czy nawet bardziej świadomy lekarz.. a przepisy. One decydują o tym, że w samych USA codziennie na raka umiera 1600 osób!

Ten post dziś – to tak trochę może prowokująco (chociaż wszystkie zawarte w nim informacje są prawdziwe – polecam książkę : „T.Ctristoferson’a „Tripping over the truth” oraz T.Seyfrieda „Summary of: Cancer as a metabolic disease – cenowo bardziej przystępna niż oryginalna wersja). Dlaczego? Ponieważ dziś jak nigdy – potrzeba odważnych ludzi. Odważnych lekarzy, naukowców, dietetyków i w ogóle.. ludzi. Jeśli chcemy coś zmienić na lepsze – potrzeba odwagi. Nie raz rozmawiałam z osobami z branży dietetycznej, które mówiły, że mają określone poglądy, chciałyby przekazać coś wartościowego, ale się boją. Bo zaraz ktoś może coś powiedzieć niemiłego. Może polać się hejt. Podobnie jak rozmawiałam z otwartymi lekarzami, którzy również mówią, że znają innych lekarzy o podobnych poglądach, którzy „wolą się nie wychylać”. Warto nieco prześledzić historię różnych eksperymentów medycznych – niezwykle okrutnych, które były przeprowadzane w Niemczech, USA, Kanadzie – nie tak dawno temu. Pewnie do nich by nie doszło, gdyby ludzie byli odważni i się masowo przeciwstawiali. Tymczasem brak reakcji i obojętność – to taka sama wina jak czynne działanie przeciwko zdrowiu człowieka.

Ja mam nieco wrażenie, że dziś osoby o „otwartych umysłach” można nieco porównać do takiego mało popularnego ucznia w szkole (Ok, trochę będzie stereotypowo), któremu kilka bardziej wpływowych i popularnych osób może spuszczać łomot.. i często jest tak, że kilkoro dzieciaków chce się podlizać tym popularnym, coś ugrać na tym, to nawet się przyłączą, rzucą parę wyzwisk, ale zdecydowana większość uda, że nic nie widzi, że lepiej się nie wychylać, nie odzywać. A osób, które pomogą temu poszkodowanemu jest zazwyczaj naprawdę niewiele.

Zinterpretować to sobie można na wiele sposobów, odnieść do wielu sytuacji, jednak wszelka NADinterpretacja moich słów – niewskazana 😊 Udostępnienie - wskazane.

13/07/2021
24/12/2020

Życzymy Wam drodzy klienci aby w okresie Świątecznym zagościł w Waszych domach spokój i szczęście oraz pozostał w Waszych sercach na dłuższy czas. Niech te najbliższe dni w gronie rodzinnym, pozwolą nam zapamiętać co tak naprawdę w życiu ważne i cenne jest.

Zdrowia, szczęścia, pomyślności.. I odseparowania od otaczającej nas rzeczywistości 🙃

01/11/2020
27/07/2020

Dziś jak widać na załączonym obrazku napiszę kilka zdań o bliznach i ich wpływie na organizm ludzki oraz potrzebie terapii takiej zmiany.

Czym w ogóle jest blizna?
Jest to zmiana, która powstaje na skutek przerwania ciągłości tkanek. Gdy jest to blizna w konsekwencji operacji, jest ona zapewne głęboka i na przykładzie cesarskiego cięcia, warto sobie wyobrazić, że to co widzimy na powierzchni to tylko jedna warstwa blizny, a szyć jest minimum 4:
1. Otrzewna ścienna - najgłębsza warstwa blizny
2. Powieź - najmocniejsza część, która podlega dużym obciążeniom
3. Tkanka podskórna - warstwa tłuszczowa
4. Skóra - która sama w sobie składa się z dwóch warstw - dobrze unaczynionej skóry właściwej i cienkiego naskórka.

Tak więc, to co widzimy na skórze to "wierzchołek góry lodowej"

Dlaczego w takim razie należy taką bliznę opracować?
Są przynajmniej dwa powody dla których każdą bliznę trzeba opracować.

1. Ze względu na zaburzenie ruchomości powięzi, która otacza nasze ciało od stóp do głowy, nie mająca początku ani końca i penetrująca tkanki od powierzchni do głębszych warstw - można wyobrazić sobie taki strój superbohatera, który nosimy na sobie - ważne by dobrze leżał i nie miał miejsc, które będą ograniczać ruch i nas "ciągnąć", krępować. Niezależnie czy blizna jest na brzuchu, plecach czy barku, jej wpływ może być globalny i zaburzać ruch w odległych częściach ciała. Lokalnie, może zaburzać krążenie limfatyczne i krwionośne, a jeśli znajduje się przy organach wewnętrznych to może mieć wpływ na ich pracę.

2. Drugą istotną kwestią jest zaburzenie receptorów, które znajdują się w skórze i głębszych warstwach blizn, a zostały uszkodzone. Receptory te, są częścią układu nerwowego, więc ich zaburzenie będzie wpływać na wysyłanie błędnej informacji. Może występować miejscowa przeczulica lub brak czucia. Aktywna blizna, może nadmiernie aktywować okoliczne mięśnie lub całkowicie wyłączać je z funkcjonowania.

Blizny, znamiona, ale również mocniejsze uderzenia, które mogły nie naruszyć ciągłości skóry, a zmienić strukturę wewnętrzną tkanek, są potencjalnym źródłem dolegliwości i problemów z jakimi codziennie spotykam się w gabinecie. Nie ma znaczenia czy blizna jest świeża, czy ma 5, 10 czy 25 lat. Każdy uraz ma znaczenie dla naszego ciała, który tworzy nierozerwalną całość i opowiada indywidualną historię - nam terapeutom. Ważne jest by umieć ją odczytać, zrozumieć i pomóc..

Ps. Na zdjęciach widnieje jeden ze sposobów opracowywania blizn. Inne to np: dekompresja za pomocą bańki próżniowej, bodźcowanie klawikami oraz co najistotniejsze - to manualne opracowanie blizny i okolicznych tkanek.

22/06/2020

Witajcie 😄 Dzisiaj już stres i emocje opadły, dlatego chcę się z Wami podzielić radosnymi nowinami ☺️ Wczoraj w Izba Rzemieślnicza oraz Małej i Średniej Przedsiębiorczości w Katowicach zdałam państwowy egzamin czeladniczy w zawodzie Naturopata 🍃☺️💫 Tym sposobem uzyskałam uprawnienia międzynarodowe i z dumą mogę posługiwać się nowym tytułem zawodowym 😊 Dziękuję ogranizatorom i komisji egzaminacyjnej za miłą atmosferę i poświęcony czas 🙂

15/06/2020

Kilka miesięcy temu, gdy świat obiegła informacja o szerzącej się pandemii, różnego pokroju specjaliści głosili teorię o domniemanych sposobach leczenia choroby wywoływanej przez wirus Sars-Cov-2

12/06/2020
01/06/2020
06/05/2020

..zdjęcie niestety nie z dnia dzisiejszego chociaż powinniśmy się wszyscy cieszyć gdyż deszcz jest nam bardzo potrzebny, mimo że problemu z suszą nie załatwi kilkudniowa mżawka 😔

Ale nie o tym dzisiaj..
Jak Wy sobie radzicie w dzisiejszej rzeczywistości i odnajdujecie równowagę?
Medytacja? Bieganie? Rower? Kompulsywne oglądanie seriali? A może gdy nikt nie patrzy, ściągacie maseczkę gdy idziecie ulicą?!

Podzielcie się w komentarzach Waszymi sposobami na to by nie zwariować w dzisiejszym świecie 🙃

16/04/2020

Adres

Ulica Pod Grapą 42
Swinna
34-331

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 09:00 - 19:00
Wtorek 09:00 - 19:00
Środa 09:00 - 19:00
Czwartek 09:00 - 19:00
Piątek 08:00 - 17:00

Telefon

+48505675316

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Masaż Żywiec, gabinet masażu - Marcin Duszyński umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Masaż Żywiec, gabinet masażu - Marcin Duszyński:

Udostępnij

Our Story

Nazywam się Marcin Duszyński, studiowałem przez trzy lata psychologię po czym rozpocząłem studia fizjoterapii na tej samej uczelni – Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Jestem certyfikowanym masażystą oraz terapeutą manualnym. W mojej pracy terapeutycznej wykorzystuję koncepcję Pinopresury, polskiej metody, której autorem jest lekarz medycyny Radosław Składowski. Terapia ta ujmuje człowieka holistycznie – całościowo i łączy koncepcje medycyny konwencjonalnej z alternatywną. Druga metoda, która jest rdzeniem mojej pracy to Masaż Tkanek Głębokich – nauczyłem się jej od Dr Macieja Duczyńskiego i Mgr Patryka Sobotki z Projekt-u Masaż. Swoją wiedzę stale pogłębiam na kolejnych kursach, szkoleniach, warsztatach oraz czytając aktualną prasę naukową. Osobiście dbam o dobrą formę fizyczną poprzez treningi wytrzymałościowo-siłowe oraz biegi górskie. Propaguje zdrowe i zbilansowane odżywianie oraz pozytywny wpływ ziołolecznictwa na zdrowie psychofizyczne.

Abstrahując od rehabilitacji, w trakcie studiów psychologicznych odbyłem szkolenie z zakresu neuroterapii oraz uzyskałem wyróżnienie „Virtuti Medicinali” od stowarzyszenia neuropsychologicznego, z rąk samej profesor Marii Pąchalskiej. Cennik:

Terapia manualna:

60 min - 60 zł