07/06/2025
BIAŁY LOTOS CZYLI CZARNA ROZPACZ PO POLSKU
Szanowna Pani Z, bardzo Pani współczuję, chociaż może trudno wyczytać to z poniższego tekstu:
Spotkałyśmy się dzisiaj w zalesiańskiej Cucinie Povera. Przyszłam samotnie odetchnąć, zapomnieć o polityce, cieszyć się ciepłem, śpiewem ptaków i pizzą. Pani również była tam po radość życia na talerzu, mówiąc kelnerowi, że makaron z truflami przywrócił jej dobry humor.
Chyba nie całkiem, bo kiedy się pani do mnie przysiadła, szukając towarzystwa, zobaczyłam w pani pięknych oczach, młodej, zdesperowanej kobiety, łzy.
- Co się stało? - uruchomiłam swoje pogotowie emocjonalne.
- Mąż.
- Bije?
- Pije.
Odwiozła go właśnie na odwyk, nie pierwszy raz.
Miała w jednym palcu wiedzę o współuzależnieniu, chodzi na terapię dla współuzależnionych i zna wszystko co teoretycznie pomaga wydostać się z beznadziejnych prób pomagania dorosłej osobie, której może pomóc tylko własna decyzja o trzeźwości. Pani Z ma pracę, dom, kilkuletnie dzieci, ale kocha męża alkoholika.
- Głupia jestem prawda?
Zanim skończę pizzę przeżuwam najpierw cudze nieszczęście i w myślach przyznaję, że jest pani głupia. Ale o tym pani wie i powtarza to na swoje usprawiedliwienie. Nieważne, że on kocha wódę , nie panią, zaczął mieć problemy z prawem, wyrok. On też kocha dzieci. Z tej miłości sikają nocą do łóżka.
Rozbić komórkę nuklearnej rodziny ? Tak nazywa się tatę, mamę i dzieci pod jednym dachem. Do rozbicia wiązania nuklearnego, czyli rozszczepienia jądra, potrzebny był Oppenheimer, miliony dolarów, najzdolniejsze mózgi epoki i tytaniczna praca. Na coś takiego nie stać załamanej Pani Z, ani miliony tkwiących we współuzależnieniu.
Powtarza swoją historię któryś raz, tak jak innym, zabierając mi czas. Przecież ona nic nie zmieni. Wstając od stolika pytam czy ma pomoc adwokacką. Owszem, ale nie wie gdzie szukać numeru telefonu, zapomniała.
- Dziękuję, że mnie pani wysłuchała - ledwo się trzyma i chciałaby się wyspać, po tym okropnym dniu, po swoim nieszczęśliwym życiu.
Wyszłam mówiąc jej coś o dzieciach. Dopiero w domu dokończyłam mój monolog. Nie na pocieszenie, ani otrzeźwienie:
- Proszę sobie wyobrazić, pani dzieci spadające ze skały. Połamią sobie ręce, nogi, już są poturbowane waszym małżeństwem. Ale może nie złamią sobie karku jeśli rzuci się pani na ratunek. A pani tylko patrzy i mówi :Głupia jestem….
Tylu ludzi stara się o dziecko, płaci za in vitro, cierpi. Nie zasługuje pani na swoje dzieci niszcząc im dzieciństwo, być może swoją przyszłą rodzinę. Przecież syndrom DDA nie wygasa w pierwszym pokoleniu.
Sądziłam, że odpocznę w kącie restauracji pod rozświergotanym drzewem ciesząc się życiem, jednak mnie dopadło. Jedna z historii, 12 milionów ludzi żyjących w polskich rodzinach „dotkniętych problemem alkoholowym”. Chciałam uciec od polityki. Ale właśnie wóda powoduje, że współuzależnione kobiety, biegające jak wiewiórki w kołowrotku swojej traumy, są w stanie znieść wszystko. Każde cierpienie i poniżenie. Żyją w syndromie sztokholmskim i 50 % z nich głosuje przeciw sobie czyli na kościół, debila, prezydenta obiecującego pistoletem bronić ich przed Ruskimi, bo one nie potrafią się bronić przed samą sobą. Dały sobie wmówić, że tego chcą, z miłości do boga, prawdziwej rodziny cierpiącej nie pod krzyżem, ale pod monopolowym i trzeba zabrać wolność innym kobietom w imię najświętszego patriarchatu.
Cztery gwoździe do polskiej trumny to chrzest, komunia, ślub i pogrzeb. Chociaż tak naprawdę w polskiej trumnie już brak miejsca na gwoździe, tyle rzeczy nas dobija. 10 pokoleń traumy nie uratuje żadna wiedza. Kobiety wykonują pracę emocjonalną ponad siły, jakby cierpienie było ich zawodem. Któraś umiera zamęczona na porodówce? Umiera się też w ciąży, prawo boże, a ludzkie da się podciągnąć tak, żeby bez pomocy, konały na sepsę.
Prędzej powieszą się na czerwonych koralach niż zerwą ze współuzależnieniem od dziaderstwa, kościoła, chorych mężczyzn.
Oby udało się Pani dodzwonić kiedyś do swojej adwokatki. Ma pani firmę, pieniądze, wszelką pomoc. Kochającego męża, który niszczy panią i dzieci, nie musi pani mieć. Ani nowych pretekstów by z nim zostać, jak inna z zalesianek. Jej mąż chciał zabić dziecko siekierą. Ale raz. Poza tym, ona go nie zostawi - mówiła - Mają przecież takie piękne meble.
Każdy powód by tkwić we współuzależnieniu jest dobry, tak jak każdy pretekst by pić.
W Zalesiu Górnym, nad sklepem wisi zegar ze wskazówkami z butelek, pokazującymi poranne godziny piwa, południe wina do obiadu, wieczór drinków i wódy. Gdyby był zegarem z kukułką, co godzinę dusiłby ją drewniany pijak, żeby nie kukała, bo na kacu łeb mu pęka. A figurka matki Polki na kolanach, ścierałaby po nim rzygi. https://patronite.pl/manuelagretkowska