24/09/2025
Środa.
Mam dość.
Dziś Kuba pojechał — pierwszy dzień z nowym busem.
Nie wiem, jak się to potoczy, czy sobie poradzi.
A ja?
Dziś usiadłam i opadłam z sił.
Totalnie.
Wszystko mnie wykańcza do granic możliwości. Tak, znowu Kasia narzeka — ale gdzieś muszę to wyrzucić, prawda?
Nie będę dziś pisać, jaka jestem silna czy wytrwała.
Nie.
Dziś nie będę.
Bo czuję się okropnie.
Mam tyle terminów, że nie nadążam zamykać kalendarza.
Szukam pracy, a w urzędzie pracy usłyszałam: „gdybym była pracodawcą, nie zatrudniłabym Pani”.
Bolesne, ale prawdziwe.
Mama za tydzień musi wyjechać do pracy — jest miesiąc w plecy.
Mówiłam, tłumaczyłam, ale pytanie jest brutalne: „Kasia mówi — jeśli nie pojadę, to za co opłacę wszystkie opłaty?”
Nie może mi już pomóc.
Rozumiem, ale mam żal do siebie, że nie mogę jej odciążyć.
Jestem sama w plecy ze wszystkimi opłatami, dochodzą nowe.
Z pracą jest ciężko, mama jest poważnie chora, Oliwka po operacji — niejasna sytuacja z powrotem do szkoły, Kuba, urzędy, lekarze,papiery,obowiązki.
Wiecie co — to niesprawiedliwe.
Mam ogromny żal do tego kraju, że zostawia nas w trybie przetrwania, jakby ktoś wcisnął jakiś okrutny guzik.
Dziś nie muszę być silna.
Dziś mam dość.
Nie mam pomysłu, co dalej, nie wiem, jak dźwigać to wszystko sama.
Jestem tak zmęczona.
Marzę o dniu, kiedy ten koszmar w końcu się skończy.
Ale czy on kiedyś się skończy?
Kiedy będzie normalnie?
Kiedy nie będę musiała prosić o pomoc?
K.