03/07/2025
Prosta umiejętność?
Wydaje się niezbyt trudna dla dziecka w wieku czterech lat. Ale…
Dla tego chłopca, niecały rok temu, gdy się spotkaliśmy na terapii, trudnością było zrozumieć, że można wejść na stopień, żeby sięgnąć zabawkę. Ciężko było zaplanować ruch, bo analiza otoczenia, feedback i czucie własnego ciała w przestrzeni to nie były wysoko rozwinięte umiejętności. Zaburzenia równowagi i koordynacji – każda nierówność powodowała strach, lęk i ucieczkę.
Dodatkowo narastała frustracja, bo oprócz problemów ruchowych pojawiały się trudności w sferze poznawczej i emocjonalnej. Chłopiec kompensacyjnie utknął w strategii: cały świat ma mnie wyręczać i robić to, co ja chcę. Jazda autobusem, wyjście do sklepu, terapia, rodzice – wszystko musiało być tak, jak maluch chciał.
Dodatkowo opóźniony rozwój mowy… Mogę się tylko domyślać, jak ciężko jest wyrazić swoje potrzeby, nie mając do tego narzędzi. A setne pytanie od rodziców, żeby dowiedzieć się, czego chce maluch, długofalowo nie należy do najłatwiejszych w relacji rodzic–dziecko. Bardzo dużo jak na trzyletnie dziecko.
Na dzień dzisiejszy mały W. nie boi się ruchu, eksploruje, szuka, analizuje, widzi więcej, podejmuje wyzwania na różnych poziomach trudności… A ponad to zaczyna powtarzać praktycznie każde słowo. To początek jego rozwoju mowy, ale widać, jaką ma frajdę z tego, że możemy się porozumieć bez tłumaczeń rodziców. Że go rozumiem… ba! Rodziców nie ma na sali od kilku dobrych miesięcy.
Pracujemy sami – w pełnym skupieniu, chętnie, szukając nowych możliwości i umiejętności ruchowych. Wielozadaniowo. Wielozmysłowo. Różnorodnie.
A powyższy filmik powstał przypadkiem. Wzięłam do ręki i poszłam na tych „szczudłach”. Chłopiec zaczął mnie naśladować – to umiejętność, która pojawiła się z czasem. Wcześniej nie było na nią przestrzeni w jego funkcjonowaniu. Wszedł i poszedł na tych szczudłach – mimo trudności, mimo utraty równowagi – nie poddawał się i bawił się ruchem. Coś, co kiedyś było dla niego bardzo trudne – emocjonalnie i ruchowo – dziś jest zabawą.
Jestem dumna z małego W., jego rodziców i pracy, jaką wykonał, żeby dziś móc bawić się ruchem. Oczywiście – praca nadal trwa.
Coś, co dla jednych jest naturalne i proste, dla innych jest nie lada wyzwaniem. Ale nic nie dzieje się bez przyczyny. Gdy znajdzie się przyczynę, z czasem zaczynają się dziać piękne rzeczy.