27/09/2025
"Pisałem już o postaci influencera, osoby siedzącej na zamku zbudowanym z tektury, lajków i obserwujących. Tutaj ujawnia się najbardziej oczywisty wyraz jałowości i pustki sieci, ale jednocześnie można zaobserwować, w jaki sposób sprawuje ona swoją władzę. Lajki, szybkie naciśnięcia klawiszy przez anonimowych obserwujących, mogą zapewnić społeczny i ekonomiczny sukces osobom, które nie mają do powiedzenia nic poza eleganckim zaprezentowaniem produktu komercyjnego. Są to jednak efemeryczne sukcesy, które mogą rozwiać się w jednej chwili. Nie powinno więc dziwić, że nastolatki, nieustannie poszukujące przyjemnej ucieczki od rzeczywistości i nieposiadające ukształtowanej osobowości, są podatne na kryzysy.
Znaczna część korzyści, jakie oferują urządzenia informatyczne, sprowadza się do tego, że w sieci można przekraczać granice czasoprzestrzenne, a zakres działania naszych zmysłów powiększa się. Gramy w gry z osobami, których nie znamy, a które wydają nam się znajdować w pobliżu, jakby siedziały z nami przy tym samym stole. Możemy pisać lub czytać w językach, których nie znamy. Możemy publikować nasze prace, które potem niezliczone rzesze ludzi przeczytają. Możemy znaleźć dokumenty historyczne, wywiady z postaciami z przeszłości, do których w innym przypadku nie mielibyśmy dostępu. Jest to zatem niewyobrażalna rewolucja, która pozwala przekraczać granice narzucane przez naszą cielesną naturę.
Oczywiście reagujemy entuzjastycznie na takie poszerzanie możliwości człowieka, ale istnieje niebezpieczeństwo, na które zwracałem uwagę w tej książce: ludzkość może zapłacić wysoką cenę za ten nieoczekiwany postęp. Konsekwencje niewłaściwego wykorzystania tego narzędzia nie zależą od samego medium informatycznego, ale od ograniczeń naszego umysłu i fascynacji, jaką budzą w nas sytuacje związane z przyjemnością.
Wszyscy powinniśmy poddać to refleksji, abyśmy zrozumieli, że uleganie iluzji, wszechmocy i indywidualizmowi jest częścią ludzkiej natury. „Poznaj siebie” to motto, które Sokrates wyrył na frontonie świątyni i uznał za imperatyw kategoryczny. Takie stanowisko mogłoby zapobiec demonizowaniu mediów, które w rzeczywistości są tworzone przez ludzi czerpiących korzyści z tego niezwykłego wynalazku.
Nie chodzi o ratowanie dzieci przed szkodliwym wpływem smartfonów, a raczej o rozpoznanie, że media te w międzyczasie podbiły umysły nas, dorosłych, a my nie okazywaliśmy wątpliwości czy sprzeciwu. Chodzi zatem o uświadomienie sobie potrzeby szeroko zakrojonej zbiorowej i międzypokoleniowej świadomości, która pomoże uniknąć niewłaściwego wykorzystania potencjalnie bardzo użytecznego narzędzia, a wszystko z powodu narcyzmu, ekshibicjonizmu, żądzy władzy i próżności, które charakteryzują nas, ludzi."
Franco de Masi, Bez smartfona, wyd Ingenium, w przygotowaniu
fot Aditi Guatam