
04/08/2025
Dwa dni temu, podczas pierwszej konsultacji w klinice, w której miałam zaszczyt asystować, jeden z uczestników Panchakarmy zadał Panu doktorowi pytanie:
„Co Pana zdaniem jest najważniejsze w życiu?”
Pan doktor uśmiechnął się łagodnie i odpowiedział bez zastanowienia:
SATYSFAKCJA
- Dlaczego? - spytaliśmy
„Bo jeśli czujesz satysfakcję, niczego więcej nie potrzebujesz. Nie gonią cię pragnienia, nie czujesz deficytów, ani braku. Masz wszystko. Jesteś spełniony. Przestajesz chwytać więcej i więcej, przestajesz ścigać się z tym, czego i tak nie dogonisz. Czujesz, że masz wystarczająco dużo. Że masz wszystko.”
Te słowa zostaną ze mną na długo.
Bo czy nie żyjemy dziś w świecie wiecznego niedosytu?
Za mało pieniędzy.
Za mało ubrań.
Za mało wiedzy, kursów, doświadczeń.
Za mało lajków.
Za mało „ja” w oczach innych.
Ciągle więcej i więcej – jakbyśmy wierzyli, że na końcu tej gonitwy czeka wreszcie spokój.
Ale prawda jest inna.
👉 Więcej nie znaczy lepiej.
Chyba, że nie umiesz się napełnić.
Wtedy każdy sukces, każda rzecz, każde osiągnięcie działa tylko na chwilę – jak szybki zastrzyk dopaminy: lajki na Instagramie, wygrana w grze, nowe buty w szafie.
Ale spełnienie jest czymś głębszym.
Ono nie przychodzi z zewnątrz.
Ajurweda mówi o tym bardzo jasno: kiedy dosze są w równowadze, Agni płonie stabilnie, a zmysły są spokojne, rodzi się stan prashanta manas – cichego, trwałego zadowolenia.
To nie euforia. To nie chwilowa radość.
To poczucie pełni, które nie potrzebuje więcej, bo jest nasycone tym, co jest.
Patrzę na swoje cudowne życie, ale jednak z ciągłymi listami rzeczy „do zrobienia”, „do kupienia”, „do osiągnięcia”.
I zastanawiam się…
Czy my naprawdę tego wszystkiego potrzebujemy?
Czy jeszcze potrafimy usiąść w ciszy i powiedzieć: jestem spełniona?
Bo może nie potrzebujesz wcale nowego kursu, kolejnych zakupów, kolejnego planu na „lepszą wersję siebie”.
Może potrzebujesz nauczyć się czuć satysfakcję - tu i teraz.
Nie z tego, co będzie.
Nie z tego, co mogłoby być.
Ale z tego, co już jest.
💛 Bo prawdziwe spełnienie nie przychodzi wtedy, gdy masz więcej.
Przychodzi wtedy, gdy wreszcie widzisz, że już masz dość.
PS.
Pozdrawiam z Himalajów, wszyscy mają się dobrze.
Od dwóch dni piję masło ghee i jestem szczęśliwa, że znów tutaj mogę być.