06/08/2025
O kryzysie dawno nie pisałam, choć był on głównym tematem mojej pracy dyplomowej, więc... w pewien sposób jest mi to temat bliski. A że tematu nie wybrałam przypadkowo, mogę powiedzieć, że bliski podwójnie.
Dzisiaj zaś wrócił do mnie nie jako osobisty kryzys, ale jako temat rozmowy z kimś bardzo mi bliskim, która poruszyła pewne przemyślenia na nowo.
Kryzys egzystencjalny to naturalna część życia każdego z nas, także element ludzkiego rozwoju - moment, w którym to, co było dotąd pękło i zaczynają się pojawiać najtrudniejsze (ważne!) pytania.
W teorii Erika Eriksona, o którym być może słyszeliście i o którym kiedyś tutaj pisałam (zamieszczałam jego cytaty), takie kryzysy są wpisane w kolejne etapy życia i stanowią warunek przejścia do poszerzonej świadomości. Polski słynny psycholog - Kazimierz Dąbrowski - widział w nich szansę na tzw. dezintegrację pozytywną, czyli rozpad starych struktur po to, by zbudować bardziej autentyczne i dojrzałe „ja” - nowe struktury.
Choć proces ten bywa trudny, często także bolesny i pełen wątpliwości, jest równocześnie bardzo istotnym elementem zmiany, która może pojawić się właśnie dopiero wtedy, gdy to, co było się rozpadnie.
Kryzys absolutnie nie oznacza końca, nawet jeśli wtedy, gdy w nim jesteśmy takim się zdaje - oznacza zdecydowanie początek innego, najczęściej dużo głębszego rozumienia siebie i świata.
Jeśli właśnie doświadczasz kryzysu, i nawet jeśli teraz trudno w to uwierzyć, możesz z niego wyjść. I potem, gdy spojrzysz wstecz, będziesz wiedział(a) po co był i co przyniósł. A teraz... patrz pod nogi. Po prostu bądź i po prostu idź patrząc pod nogi.
Uściski ciepłe
_ Karo