30/08/2024
Małe olśnienie
Czasami zdarza nam się przeżyć krótki moment jaśniejszego widzenia. Epifania to może zbyt duże słowo jak na ortopedę, ale to nie był po prostu jakiś zwykły moment. To raczej zbieżność wydarzeń, przeżyć i przede wszystkim osób. Anthony Fauci, Barack Obama, Tadeusz Trzaska, Jaroslaw Lubiatowski i (tata). Książka, przemówienie, pogrzeb, życie. Jak żyć ciekawie, mówić prawdę, nie tracić czasu na bzdury i zostawić świat choćby odrobinę lepszym.
Zaczęło się od autobiografii dr. Antony’ego Fauci, amerykańskiego lekarza, który przez prawie 40 lat kierował National Institute of Allergy and Infectious Diseases (NIAID), pełniąc funkcję głównego doradcy medycznego prezydenta Joe Biden. Ikona walki z , , pandemią -19. Doradzał wszystkim prezydentom USA od czasów Ronalda Reagana. Poświęcił życie medycynie, nauce i służbie społeczeństwu. Najtrudniejsze były zapewne ostatnie lata pracy w trakcie pandemii. Został twarzą walki z COVID-19, promotorem szczepień i bezpiecznych zachowań, ale przede wszystkim działań opartych na wiedzy, nauce i dowodach. Był zwalczany przez populistów i antyszczepionkowców, ale nie poddał się nigdy, nawet w obliczu gróźb ze strony administracji Trumpa i fali hejtu. Prawda to prawda. Wielki człowiek, piszący o sobie nie po to, by karmić swoje ego, ale by dać przykład dobrego życia. Poświęcenia dla innych, bez chęci zysku i osobistych korzyści. Lojalny i dobry dla rodziny oraz współpracowników. Promujący prawdę, naukę i dobro. Polecam jego książkę.
W ubiegłym tygodniu przyjaciel przesłał mi wiadomość o śmierci prof. Tadeusza Trzaski. W sobotę odbył się jego pogrzeb. Żegnało go wiele osób – rodzina, przyjaciele, uczniowie i pacjenci. Dla wielu to cios, choć spodziewany. Żal, ale ja protestuję. Pogrzeb był kontrastem smutku, żalu, smętnych (niestety) polskich pieśni pogrzebowych, ale też pięknej i słonecznej pogody. Wolę zapamiętać to drugie. Bo życie prof. Trzaski to nie żal i powleczenie nogami, ale radość tworzenia, rozpierająca energia, waleczność, lojalność i wierność. Dla wielu, w tym mojego przyjaciela Tomasz Piontek i mnie, był wzorem i mentorem. Współtworzył nowoczesną chirurgię kolana, wprowadzał nowe metody. Nie paraliżował go strach, popychał świat do przodu. Został profesorem, mimo że zawsze pracował poza uniwersytetem – droga często niełatwa i na przekór. Nie znosił “politykowania”. Jak sam mówił, oddzielał prace naukowe od “naukawych”. Zawsze kojarzył mi się z podejściem „no bullsh*t” – bez kombinowania, jasny przekaz, proste reguły. Uczciwość, oddanie pacjentowi i rodzinie. Prawda.
Kilka dni temu, przy śniadaniu, natknąłem się na przemówienie Baracka Obamy podczas konwencji Demokratów w ramach sensacyjnej kampanii wyborczej w USA. Jego przemówienia zawsze mnie hipnotyzowały. Nie inaczej było teraz. Inspirujące, zachęcające wszystkich do działania. Zawsze po nich czuję się lepszym człowiekiem i mam nadzieję. Pochodzący z różnorodnych korzeni (amerykańskich, afrykańskich i europejskich), urodzony na Hawajach, o sobie mówił: „a skinny kid with a funny name”. Karierę rozpoczynał jako naukowiec, został adwokatem praw cywilnych, rozpoczął karierę w Senacie, a potem został prezydentem. Spośród wielu jego działań bliska mi jest jego próba zwiększenia dostępności do opieki medycznej dla społeczeństwa, racjonalne myślenie i dostrzeganie złożoności świata. Wierność rodzinnym wartościom, z piękną i mądrą żoną u boku. Zawsze jest nadzieja na porozumienie, każdy ma szansę. Słowa mają znaczenie.
Wczoraj dowiedziałem się od kolegi z USA, że mam przygotować wykład o przemianach od socjalizmu do kapitalizmu w Polsce, a w zasadzie w ortopedii, a tak naprawdę w chirurgii barku i łokcia (tylko na tym się trochę znam :-). Od razu skojarzyło mi się to z moim tatą – dr. Jarosławem Lubiatowskim. To jest jego historia i jego dziedzictwo. Uczył się ortopedii w jej kolebce, czyli w Klinice Ortopedycznej w Poznaniu. Sam był pacjentem prof. Degi. Tam zaczął staż, a potem, typowo dla tamtych czasów, poszedł za moją mamą i… mieszkaniem. W Koninie, na rubieżach Wielkopolski, zetknął się z całym przekrojem medycyny, trochę jak z kart historii XIX wieku, za czasów Listona i Listera. Sam znieczulał eterem. Zimą, tam gdzie karetka nie dojeżdżała, jechał saniami. To niesamowicie kontrastuje z dynamicznym rozwojem ortopedii w oddziale, którym kierował. Wprowadził nowoczesne zespalanie złamań, podstawy mikrochirurgii, artroskopię kolana, nowoczesne techniki w leczeniu nowotworów. 200 lat w ramach jednej kariery. Poświęcił życie zawodowe również dla społeczności lekarzy i pacjentów, organizując wiele spotkań naukowych lokalnych i ogólnopolskich. Nadal jest aktywny, pacjenci, a zwłaszcza dzieci, go uwielbiają, a wnuki jeszcze bardziej. Jest jednym z tych (niestety ostatnich), którzy znają się dosłownie na każdej dziedzinie ortopedii. Widzieli wszystko i wszystkim się zajmowali. Nigdy nie odpuszcza. Szkoda mu czasu na rzeczy bez sensu, kombinacje, układy. Wiadomo, co trzeba zrobić i co jest ludziom potrzebne.
Więc gdzie jest to olśnienie? Co łączy te zdarzenia?
Po pierwsze, prawda jest jedna, a słowa mają duże znaczenie. Warto być uczciwym i lojalnym. Budować i włączać ludzi do wspólnej pracy. Nie oglądać się na doraźne korzyści.
Życie jest tak ciekawe i daje tyle możliwości, że każdego dnia można zrobić coś, dzięki czemu świat będzie choć trochę lepszy.
Najlepiej życie spędza się z kimś u boku. Im wszystkim towarzyszą świetne rodziny i przyjaciela ale głównie niesamowite kobiety, być może mądrzejsze i lepsze niż bohaterowie.
ps. za 25 lat sprawdzę czy przeżyłem chociaż namiastkę tego co oni. Natomiast Jednego już doświadczyłem- wspaniałej rodzinny, i zdecydowanie mądrzejszej ode mnie żony, mojego powiernika i przyjaciela
, ,
https://www.youtube.com/watch?v=FYfBOK7hi7s