
08/07/2025
W ostatnich tygodniach media społecznościowe zalała fala niezwykle realistycznych portretów generowanych przez sztuczną inteligencję. Widzimy siebie w świetle zachodzącego słońca, zanurzone w oceanie, z twarzą pełną spokoju, mocy, blasku. Często te obrazy wyglądają jak fotografie z profesjonalnej sesji, albo nawet lepiej.
To, co kiedyś było dostępne tylko w reklamie lub magazynie mody, dziś możemy stworzyć w kilka kliknięć. Wygenerowane obrazy są piękne, poruszające, estetycznie dopracowane. Zdecydowanie przyciągają uwagę.
Ale coraz częściej, również w pracy fototerapeutycznej, zadajemy sobie pytanie: Jak to wpływa na nasze poczucie własnej wartości i relację z własnym ciałem?
Na pierwszy rzut oka to świetne narzędzie. Możemy zobaczyć siebie inaczej. Z nowej perspektywy. W wersji, którą nosimy w wyobraźni: bardziej wypoczętą, świetlistą, spokojną. Czasem nawet bardziej „sobą”, niż czujemy się na co dzień.
To doświadczenie może być inspirujące. Daje poczucie sprawczości, wyzwala kreatywność. Ale bardzo łatwo przekroczyć cienką granicę między „wizją” a „oczekiwaniem”. I wtedy pojawia się pytanie:
👉 Co się dzieje, kiedy zaczynamy utożsamiać się z tym cyfrowym obrazem?
Kontakt z własnym wizerunkiem zawsze wpływa na to, jak się postrzegamy. Dotyczy to zarówno luster, jak i zdjęć również tych tworzonych przez AI. Jeśli więc regularnie widzisz siebie jako „lepszą” wersję z wygładzoną skórą, inną sylwetką, światłem jak z katalogu, Twój wewnętrzny obraz siebie może zacząć się przesuwać.
Z czasem może pojawić się:
▪️ frustracja, że „w rzeczywistości nie wyglądam tak dobrze”,
▪️ niechęć do zdjęć bez retuszu,
▪️ porównywanie się z własną wersją „idealną”,
▪️ poczucie, że rzeczywistość jest rozczarowująca.
Nie każda osoba zareaguje tak samo. Ale są grupy, dla których ten trend może być szczególnie obciążający: osoby z historią zaburzeń odżywiania, po trudnych doświadczeniach z ciałem (np. poród, choroba, operacje), osoby, których tożsamość dopiero się kształtuje, osoby o wysokiej wrażliwości i niskiej samoocenie.
AI w fotografii to nie jest „zło” samo w sobie. To narzędzie. Problem zaczyna się wtedy, gdy traktujemy je jako nową normę, a nie wizualizację. Dlatego zachęcam do zadania sobie kilku prostych, ale ważnych pytań:
🧠 Co czuję, patrząc na ten obraz?
🧠 Czy on mnie wspiera, czy powoduje presję?
🧠 Czy mogę korzystać z tych wizualizacji z czułością, bez potrzeby dopasowania się do nich?
Jeśli tworzysz portrety AI dla zabawy, dla kreacji, dla wyrażenia siebie – super. Ale zachowuj świadomość, że to obraz stworzony przez algorytm.
On nie wie, kim jesteś. Nie zna Twojej historii. I nie musi definiować Twojej wartości.
👁️🗨️ Jeśli zauważysz, że generowany obraz wywołuje w Tobie frustrację, porównywanie, smutek - to dobry moment, aby się temu przyjrzeć.
Portrety tworzone przez AI mogą być piękne i poruszające. Ale równie łatwo mogą stać się źródłem presji i porównań. Nie chodzi o to, by ich unikać, ale aby być osobą świadomą, co się w nas uruchamia, gdy na nie patrzymy.
Bo prawdziwe piękno nie powstaje w programie graficznym.
Powstaje wtedy, gdy patrzysz na siebie z ciekawością i szacunkiem!