20/10/2024
WOW. Tak sobie podsumowuję ostatnie tygodnie. A najbardziej ten weekend. Bo wiecie, pisałam wcześniej, że mam plan na rozwój i że coś robię w tym kierunku. I właśnie dziś skończyłam pierwszy cykl szkoleń, aby stać się jeszcze większym wsparciem dla moich dorosłych Pacjentów i Rodziców moich Maluchów. Zaraz zdradzę więcej, ale najpierw kulisy.
Od początku mojej drogi zawodowej zauważam u siebie naturalną łatwość prowadzenia rozmów z różnymi osobami. To, że przy mnie się otwierają, pozwalają sobie na szczerość, niekiedy łzy, dzielą się swoimi smutkami i radościami. Ale to w pracy szpitalnej utwierdzam się w tym, że czasem sama rozmowa może dużo zmienić i pomóc. Zdarza się, że słyszę: „Bo z Panią to można normalnie porozmawiać”, „Przy Pani nie stresuję się, kiedyś coś mówię”, „Bo Pani to tak wysłucha i daje mi czas, kiedy mi się tak trudno mówi”. Wiem, że to nie do końca moja działka, ale Pacjentom np. z afazją po udarach dużo łatwiej opowiedzieć coś mnie, bo wiedzą, że ja rozumiem, dlaczego mówią tak, jak mówią.
I tu pojawia się Pan R., po udarze, wykładowca akademicki, z którym ćwiczyliśmy przygotowanie go do ponownego prowadzenia wykładów. Przy okazji na naszych spotkaniach często pojawiał się temat zmiany życia po udarze. Poczuciu straty, ograniczeń, bezsilności, zrezygnowania. Ale w toku zajęć udało nam się przekierować rozmowy na zasoby Pana R., szukaliśmy nowych rozwiązań, tego, co dobrego zostało i co można wykorzystać, aby życie nadal było pełne radości i satysfakcji. Po kilku tygodniach od zakończenia turnusu dostałam wiadomość z podziękowaniem, że trafił do mnie w najtrudniejszym emocjonalnie dla siebie okresie, a ja mu otworzyłam nowe drogi. I że teraz czuje się świetnie i skupia na tym, co jest dobrze.
I tak wpadłam na pomysł, że chcę pomagać jeszcze inaczej. Dziś zrobiłam w te stronę ważny krok - skończyłam pierwszy stopień szkolenia terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach (TSR) i będę dalej szła w tym kierunku. Dla Was i dla siebie, bo mnie to szalenie rozwija jako terapeutę i człowieka. O TSR jeszcze będę Wam mówić. Ale dziś na gorąco jestem pełna nadziei, dumy i wiary w to, że jest sporo dobrych pomagaczy (poznałam tam niesamowite osoby), że razem możemy zmieniać świat na lepsze. I chociaż to tak górnolotnie brzmi, to naprawdę w to wierzę. Bo dla nas może to być mały kawałek świata Pacjenta, ale jemu może zmienić całe życie.
Idę odespać!
M.
Zdjęcie Charliego, bo dzielnie towarzyszył mi te kilka weekendów i pozwolił się uczyć.