25/06/2025
Czego naprawdę szuka mężczyzna w romansie?
Wyobraź sobie mężczyznę po czterdziestce. Rano patrzy w lustro i widzi pierwsze zmarszczki, wieczorem wraca do domu, gdzie żona pyta o rachunki, a dzieci o pomoc w matematyce. Życie stało się serią powtarzających się czynności. I nagle – ona. Nowa kobieta, która patrzy na niego jak na kogoś fascynującego, a nie tylko na tatę i męża.
Syndrom średniego wieku czy głębsza potrzeba?
Psychologowie mówią o “kryzysie średniego wieku”, ale to zbyt proste wytłumaczenie. Romans często nie jest ucieczką od odpowiedzialności – to desperacka próba odzyskania siebie. Tego “ja” sprzed lat, które gdzieś zagubił się w natłoku obowiązków.
Przy nowej kobiecie znowu czuje się jak mężczyzna, nie tylko jak funkcja społeczna. Ona nie widzi w nim człowieka, który zapomniał wynieść śmieci czy nie zarobił tyle, ile się spodziewała. Ona widzi kogoś pożądanego, interesującego, pełnego możliwości.
Mechanizm psychologiczny zdrady
Kiedy mężczyzna wchodzi w romans, w jego mózgu uruchamia się cały koktajl neurochemiczny. Dopamina – hormon przyjemności – działa jak narkotyk. Każde spotkanie to zastrzyk endorfin, każda wiadomość od niej to mały szok adrenaliny. To uzależnienie na poziomie biologicznym.
Ale to nie tylko chemia. To również kwestia ego. W romansie czuje się znowu pożądany, atrakcyjny, wartościowy. Kobieta, która go pragnie, przywraca mu poczucie własnej wartości. Nie musi już być tylko “dobrym mężem” czy “odpowiedzialnym ojcem” – może być sobą, nieokiełznanym, spontanicznym.
Projekcja i fantazja
Psychologia mówi o zjawisku projekcji – często mężczyzna nie zakochuje się w prawdziwej kobiecie, tylko w swojej fantazji o niej. Ona reprezentuje wszystko to, czego brakuje mu w związku: spontaniczność, pasję, adorację. Staje się ekranem, na który rzutuje swoje niespełnione potrzeby.
Z żoną wszystko jest realne – rachunki, problemy, codzienność. Z kochanką może żyć w świecie, gdzie nie ma miejsca na prozę życia. To ucieczka w świat, gdzie znowu czuje się jak główny bohater własnej historii, a nie tylko statystą w rodzinnym spektaklu.
Dla wielu mężczyzn romans to nie tyle poszukiwanie nowego ciała, co nowych oczu, które na niego patrzą. Oczu pełnych podziwu, a nie rutyny. Kobieta, która go pożąda, potwierdza jego atrakcyjność, jego wartość jako mężczyzny. W świecie, gdzie czuje się często niedoceniony lub invisible, romans daje mu poczucie, że znowu ma moc.
Pułapka emocjonalna
Ale oto paradoks – szukając intensywności, często znajduje powierzchowność. Szukając prawdziwej miłości, wplątuje się w relację opartą na iluzji. Bo ta nowa kobieta też go nie zna naprawdę – zna tylko jego najlepszą wersję, tę, którą dla niej konstruuje.
Co to mówi o nim… i o nas
Romans to często lustro, w którym odbijają się nasze najgłębsze lęki i potrzeby. Lęk przed starzeniem się, przed byciem tylko funkcją, przed utratą własnej tożsamości w roli męża i ojca. To krzyk: “Jeszcze żyję! Jeszcze jestem mężczyzną!”
Ale to również pytanie o to, czego naprawdę szukamy w związkach. Czy stabilności, czy pasji? Czy bezpieczeństwa, czy przygody? I czy możliwe jest połączenie tych światów bez rujnowania tego, co już mamy?
Czasem romans nie mówi nic o tej drugiej kobiecie. Mówi wszystko o tym, czego mu brakuje – w sobie, w związku, w życiu. To sygnał, że coś trzeba zmienić. Pytanie tylko – co i jak?