Małgorzata Woźniak - lekarka

Małgorzata Woźniak - lekarka Dane kontaktowe, mapa i wskazówki, formularz kontaktowy, godziny otwarcia, usługi, oceny, zdjęcia, filmy i ogłoszenia od Małgorzata Woźniak - lekarka, Zdrowie i medycyna, Prudnik.

https://www.pomagamyzwierzakom.pl/psiosiadlosc
07/02/2024

https://www.pomagamyzwierzakom.pl/psiosiadlosc

Choć z wielkim trudem przychodzi mi to powiedzieć - bo naprawdę mimo ciężkich warunków działania staram się być samowystarczalna za wszelką cenę - tym razem doszłam do ściany, a wiadomo - głową muru nie przebijesz.Niestety Drodzy zwierzolubni Przyjaciele... W Psiosiadłości całkowi....

Jedno z marzeń się właśnie spełnia 🙂 Kilka rzeczy wymaga wyjaśnienia, bo doszły mnie słuchy, że rodzą się różne dziwne p...
24/06/2023

Jedno z marzeń się właśnie spełnia 🙂
Kilka rzeczy wymaga wyjaśnienia, bo doszły mnie słuchy, że rodzą się różne dziwne plotki i najlepiej będzie, jak się wszystkiego otwarcie dowiecie od samego źródła.
Sporo życiowych zmian się zbiegło w krótkim czasie. Na sam koniec specjalizacji, praktycznie tuż przed egzaminami, z powodu tragicznej utraty mojego dotychczasowego kierownika specjalizacji (bez kierownika „utknęłam w miejscu”, a na zwolnienie się miejsca u nowego kierownika musiałabym czekać miesiącami…) przenoszę się do Samedu w Krapkowicach pod skrzydła doktora Czudka, u którego dokończę całą tą biurokrację związaną z otrzymaniem dyplomu specjalisty medycyny rodzinnej.
Do tego jeszcze z przyjacielem Wojciech Skowron zdecydowaliśmy się uratować sytuację w gminie Lubrza, w której zamknęła się ostatnia przychodnia w regionie. No to co, to zaczęliśmy działać. Ja tam uwielbiam małe przychodnie, bo to zupełnie inny komfort pracy i inny kontakt z pacjentami, bardziej taki… ludzki.
Tak więc informuję, że otwieramy się 1 lipca, można składać deklaracje w ośrodku w Dytmarowie. Można też się do mnie rejestrować do Samedu, ale do Krapkowic trochę daleko 😉
Chciałam też podziękować ekipie z Optimy za te wszystkie lata wspólnej pracy, za wszystkie dobre chwile. A przede wszystkim podziękować pacjentom za zaufanie, którym mnie obdarzyliscie przez te kilka lat pracy. I na tym kończę, bo jeszcze jakaś łezka mi pójdzie 😉
Trzymajcie się ciepło! I jak coś to pytajcie - ja do ukrycia nic nie mam, nie gryzę, nie obrażę się, lepiej się dowiedzieć z pewnego źródła niż powtarzać jakieś bzdury.

A tu możecie zobaczyć jeszcze świeżutki i nowy aparat do USG. To zawsze było moje marzenie - żeby był dostępny w gabinecie lekarskim. W przypadku np. podejrzenia kolki nerkowej albo kamieni w pęcherzyku żółciowym można od razu przyłożyć głowicę i postawić szybką i pewną diagnozę (badanie „point of care”), a nie czekać tygodniami na termin na osobne USG, a potem jeszcze na wizytę kontrolną. USG powinno być tak samo dostępnym narzędziem diagnostycznym jak stetoskop.
Dodam jeszcze, że planowe (pełne) USG też będziemy robić w osobnych terminach - nie wszystko można zobaczyć „od ręki”, tylko trzeba przyjść przygotowanym (na czczo, najlepiej po espumisanie i z pełnym pęcherzem).
Jeśli macie pytania albo chcielibyście, żebym poruszyła szerzej inne zagadnienia - piszcie.
Pozdrawiam, lek. Małgorzata Woźniak.

16/12/2022

Brawo! :)

EDIT: Dobra, nieaktualne, godzina i mamy 100% :D Kochani, niecały jeden procent został - zamknijmy zbiórkę przed świętam...
14/12/2022

EDIT: Dobra, nieaktualne, godzina i mamy 100% :D

Kochani, niecały jeden procent został - zamknijmy zbiórkę przed świętami! Wiem że jest ciężko, inflacja, prezenty trzeba kupić itp, ale chociaż piątaka można wpłacić, każda złotówka to kroczek bliżej!
Przypominają mi się czasy, kiedy na macierzyńskim byłam Statystyczną Gosią i prowadziłam z koleżankami grupę licytacyjną na Alexa (pierwsza taka wielka zbiórka na terapię genową w Polsce, przecierałyśmy szlaki, każdy się w głowę pukał że się nie uda) i dokładnie w Wigilię zostało już tak niewiele, tylko odświeżałam i odświeżałam i nagle cud, 100% zebrane i ryczenie ze szczęścia, że nam się udało i że tyle dobrych ludzi po drodze poznałam, którym się chce pomagać innym.

BARDZO PILNE❗️U naszej córeczki wykryto chorobę, która do niedawna była wyrokiem śmierci... Zosia cierpi na SMA, rdzeniowy zanik mięśni... Bez leczenia takie dzieci jak ona umierały kiedyś przed drugim rokiem...

25/11/2022

Update ze zbiórek, które dołączyłam pod koniec poprzedniego posta (za każdą złotówkę dziękuję z całego serca).
Tinka ma się lepiej, wyniki moczu coraz lepsze. Tak jak mówiłam - niech chociaż jedna dobra rzecz z tej całej sytuacji wyniknie.
Natomiast Chuck... Operację przeżył (była bardziej rozległa niż przewidywano, guz rósł w zastraszającym tempie), ale pojawiły się komplikacje, odma... I przeszedł za Tęczowy Most, gdzie nic już go nie boli...

Cześć! Jestem 34letnią lekarką (prywatnie samodzielną matką kochanej 3,5 latki), pracowałam dwa lata w szpitalu na oddzi...
15/11/2022

Cześć!
Jestem 34letnią lekarką (prywatnie samodzielną matką kochanej 3,5 latki), pracowałam dwa lata w szpitalu na oddziale chorób wewnętrznych i oddziale kardiologii z pododdziałem niewydolności serca, obecnie jestem na końcówce rezydentury z medycyny rodzinnej. Mieszkam i pracuję w małym miasteczku. Jak wiadomo, w małych miasteczkach plotki rozchodzą się z prędkością światła i niczym śnieżne kule zbierają jeszcze dodatkowe (najczęścej nieprawdziwe/wyolbrzymione) informacje.
Ale od początku. W przychodni pracuję dobrych kilka lat i do tej pory cieszyłam się dobrą opinią. Moi stali pacjenci uważają mnie za dobrą i empatyczną osobę, po prostu LUDZKĄ, która zawsze wysłucha, doradzi, poświęca tyle czasu ile trzeba i traktuje pacjentów jako partnerów, bo w końcu gramy do wspólnej bramki - o ich zdrowie. Nigdy nie odmówiłam dodatkowego przyjęcia, chyba że byłam umówiona na konkretną godzinę do swoich lekarzy (tak, bywam też "po tej drugiej stronie biurka") albo pędzę odebrać dziecko z przedszkola. Wkładam w pracę całe swoje serce, ciągle się dokształcam (kocham ultrasonografię), nie boję się powiedzieć "nie wiem, ale poszukam odpowiedzi, spotkamy się za tydzień i znajdę w pracach naukowych". Angażuję się w pracę na tyle, że przestałam sobie robić kanapki do pracy, bo i tak nie mając czasu ich zjeść, oddawałam je po powrocie psom. Chcę mieć tę możliwość poświęcenia czasu pacjentowi - nie toleruję "pracy biedronkowej" na zasadzie "dzień dobry, ja po skierowanie, dobra, następny proszę", tylko jestem uparta i dociekliwa jeśli chodzi o szukanie diagnozy i leczenie. Często przychodziłam do pracy chora, nawet po operacji nerki, kiedy kilka miesięcy musiałam chodzić z dziurą z boku brzucha i workiem na mocz ("pieskiem", jak to żartowałam sobie z pacjentami). Dodatkowo jako wolontariuszka pomagam zwierzętom i dzieciom z chorobami rzadkimi (pamiętacie Alexa z SMA? To ja jako "Statystyczna Gosia" pomagałam jemu i paru innym dzieciom uzbierać ponad 9 milionów na terapię genową siedząc godzinami z noworodkiem przy piersi przed komputerem i moderując forum licytacyjne). Robię szkolenia z pierwszej pomocy, wykłady o udarach i zawałach, odwiedzam Dom Seniora, szerzę wiedzę medyczną. Traktuję swoją pracę i pomoc ludziom jak powołanie. I ostatnio spotkała mnie strasznie przykra sytuacja, po której czuję się, jakby mi ktoś napluł w twarz i zepsuł wszystko to, o czym napisałam wcześniej. Ale przepłakałam co miałam przepłakać, doszłam do wniosku, że gdy ktoś na mnie pluje, to nie będę udawać że deszcz pada.
W czwartek 10.11 robiłam usg, spóźniłam się ok 20 minut, ponieważ córka dostała krwotoku z nosa, który musiałam opanować przed oddaniem jej do przedszkola. Większość matek miałoby w tym momencie pracę w nosie i wzięło opiekę na dziecko, ale mi było zwyczajnie po ludzku szkoda pacjentów, którzy czasami miesiącami czekają na badanie. Na wejściu przeprosiłam oczekujących, wytłumaczyłam z czego wynika spóźnienie (uprzedziłam że w razie telefonu z przedszkola natychmiast się zrywam, kończę pracę i jadę po córkę). Pierwsza pacjentka weszła do gabinetu, okazało się, że ma błędnie wypisane skierowanie - na ten rodzaj badania, którego ja nie wykonuję. Chcąc pomóc pacjentce, zeszłam z nią do rejestracji i poprosiłam rejestratorki, żeby zapisały pacjentkę na jakiś dodatkowy pilny termin, żeby przez pomyłkę w skierowaniu nie traciła znowu kilku miesięcy oczekiwania. Termin udało się załatwić na wtorek dzięki moim prośbom i staraniom. Wróciłam na górę robić badanie, w połowie którego przyszła zszokowana rejestratorka, że owa pierwsza pacjentka w rejestracji pełnej ludzi żądała od niej pieniędzy za transport bo zmarnowała czas oraz awanturuje się, że doktor Woźniak jest pijana (!!!) i będzie dzwonić na policję. Odpowiedziałam - proszę bardzo, ja nie mam nic do ukrycia. Oczywiście (ponownie publicznie) wezwała policję insynuując, że jestem pijana i mają natychmiast przyjechać i mnie zbadać alkomatem. Jak się można domyślić, wydmuchałam 0,00 - ale o tym już publicznie nikt nie wspomniał. Policjanci byli rozbawieni, bo widzieli, że zachowuję się zupełnie normalnie, pytałam ich wprost czy mogłoby im się z jakiegokolwiek powodu wydawać, że mogę być pijana - absolutnie, że nie. Nie usłyszałam również żadnego "przepraszam", wręcz przeciwnie, pacjentka poszła na skargę do szefa. Przełykając łzy wróciłam, dokańczałam badanie za badaniem, robiłam sobie przerwy, żeby wypłakać się w łazience służbowej. Tak publicznie upokorzona - zupełnie bezpodstawnie! - nie czułam się jeszcze nigdy w życiu. Z trudem skończyłam pracę, wróciłam do domu, przemyślałam temat, porozmawiałam z przyjaciółmi i z prawniczką - podczas pracy cała ochrona zdrowia ma prawa takie, jak funkcjonariusz publiczny, więc jak najbardziej bezpodstawne publiczne pomawianie mnie o przyjście do pracy pod wpływem klasyfikuje się jako zniesławienie. Teraz trochę teorii i kodeksu karnego:
Artykuł 212 w paragrafie 1 stanowi, że "kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności."
Tak, czuję się poniżona. Publicznie - w rejestracji pełnej ludzi.
Tak, bezpodstawne oskarżenie mnie o pracę pod wpływem alkoholu naraża mnie jako lekarkę na utratę zaufania dla mojego zawodu. Kto pójdzie do lekarza pijaka?
Dodatkową wisienką na torcie jest bycie w małym miasteczku - już plotka zatoczyła koło i uprzejmie doniesiono mi, że w sklepie dwie kobiety rozprawiały o tym, jak to policja zabierała pijaną młodą doktorkę z pracy...
W prawie cywilnym istnieje też możliwość z mojej strony wytoczenia pozwu o naruszenie dóbr osobistych.
Skutki są teraz takie, że wylądowałam na zwolnieniu lekarskim - nie będę przecież co chwilę płakać i kłamać, że pies mi umarł, albo że mam alergię. Nie jestem na chwilę obecną zdolna wrócić do pracy. Idę jutro do psychologa próbować jakoś przepracować tę sytuację.
Więc dobra rada - jeśli macie podejrzenia że ktoś jest pod wpływem - idźcie do przełożonego. To jego obowiązek takie rzeczy sprawdzać i załatwiać. Nie wasz. Nie publicznie. Nie narażając nas na to wszystko, o czym pisałam. A siebie na sprawę karną. I przede wszystkim - za takie rzeczy się przeprasza i stara sprostować pomyłkę.

Dziękuję za wysłuchanie.
Lekarka Małgorzata Woźniak.


P.S. Te osoby, które się deklarują dorzucić na prawnika zapewniam że sobie poradzę finansowo, dziękuję, zbiórki nie zakładam, są bardziej potrzebujący - właśnie - zachęcam do wsparcia https://www.ratujemyzwierzaki.pl/tina-nerki (to akurat pies naszej kochanej salowej, która mnie mocno wyściskała, podała chusteczki i mocno wspiera) - dużo do końca zbiórki nie zostało! Niech chociaż jedna dobra rzecz wyniknie z tej całej sytuacji.

P.S. 2 Jejku, jesteście wielcy! Dziękuję, na zbiórce Tinki już 100% ❤
To może pomożecie kumplowi Tiny Chuckowi? Okazało się, że łapka do amputacji i pozostałe do końca zbiórki sześć stów nie pokryje kosztów leczenia i rehabilitacji
https://www.pomagamyzwierzakom.pl/xa55iftrbe
Chuck całe życie pomagał ludziom, pomagał szkolić też inne psy asystujące, do tej pory mimo wielkiego guza na łopatce i emerytury dalej stara się pomagać.

Adres

Prudnik

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Małgorzata Woźniak - lekarka umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Udostępnij