16/12/2023
Małgorzata Stańczyk: Jak buduje się zaufanie dziecka do rodzica?
Agnieszka Stein: Ono buduje się, gdy dziecko doświadcza w codziennych sytuacjach tego, że bez względu na wszystko rodzic jest po jego stronie i że zawsze zakłada jego dobre intencje. To niezwykle cenne, bo dziecko wie wtedy, że w każdej sytuacji może powiedzieć, co zrobiło, co mu się przydarzyło, a ten bliski dorosły bez żadnych komentarzy, bez umoralniającego gadania przyjdzie i mu pomoże. To pozwala znacznie lepiej zadbać o jego bezpieczeństwo niż skazane z góry na niepowodzenie próby sprawowania kontroli. Myślę, że zawsze lepiej wiedzieć, niż nie wiedzieć. Cokolwiek najgorszego zrobiłoby twoje dziecko, jeśli macie taką relację, że ono ci o tym powie, to zawsze jesteś w lepszym miejscu niż rodzic, którego dziecko będzie to przed nim ukrywać. Będziesz mogła chociażby uratować je z trudnej sytuacji.
MS: Do tego niezbędne jest, by rodzic dźwignął tę opowieść.
AS: Tak, ważne, żeby dorosły nie tylko nie krytykował ani nie oceniał, ale by nie był zatrwożony, nie wzdychał, nie był przerażająco smutny. A jeżeli mu się zdarzy, że się rzeczywiście przestraszy czy zasmuci, to żeby pokazał dziecku, że zadbanie o te emocje jest jego odpowiedzialnością. To są postawy, które wypracowuje się przez długie lata. Najpierw muszę w ogóle mieć świadomość, że to są moje emocje i że zadaniem dziecka nie jest to, by się o mnie troszczyć. W naszej kulturze to jest trudne i przepracowanie tego zajmuje zwykle wiele czasu.
MS: Dorośli często mają przekonanie, że starsze dzieci nie potrzebują już tak bardzo ich bliskości, bo stawiają na niezależność i odrębność oraz na kontakty rówieśnicze.
AS: Ludzie potrzebują bliskości innych dorosłych także w życiu dorosłym. Są badania, które pokazują, że dla dorosłych, którzy spodziewają się własnego dziecka, znowu na poziomie więzi bardzo ważni stają się ich rodzice. Jeśli chodzi o kontakty rówieśnicze, to warto mieć na uwadze, że budowanie bliskości z kolejnymi osobami, szczególnie z innymi nastolatkami, nie jest proste. Dwoje nastolatków, budujących razem relację i bliskość, to dwoje ludzi, którzy są na podobnym poziomie umiejętności społecznych i emocjonalnych. W związku z tym w wielu sytuacjach nie będą się w stanie wystarczająco wspierać. Stworzenie głębokiej relacji nie jest wcale dla nastolatków proste. Na zbudowanie więzi potrzeba roku, dwóch lat. Prawdę mówiąc, lepiej, żeby relacje rówieśnicze nie były aż takie głębokie i żeby nie były podstawą funkcjonowania, ponieważ zwykle są one bardzo nietrwałe i się rozpadają. Jeżeli nastolatek, który nie ma więzi z rodzicami, zakochuje się, a potem się rozstaje, to przeżywa dramat. Sytuacje, kiedy więź z ludźmi w tym samym wieku staje się podstawą poczucia bezpieczeństwa, bo jest mało więzi i bliskości z rodzicami, są bardzo trudne i obciążone ryzykiem.
MS: To znaczy, że jesteśmy szczególnie potrzebni, kiedy nasze dzieci eksperymentują i uczą się budować nowe relacje?
AS: Jesteśmy wtedy wciąż bezpieczną bazą, poduszką bezpieczeństwa, buforem na wypadek trudności. Bliska relacja z rodzicami to punkt wyjścia, z którego można bezpiecznie uczyć się nowych rzeczy. Spotykam się często z takim nieporozumieniem, że ludzie oceniają zapotrzebowanie dziecka na bliskość, biorąc pod uwagę to, ile czasu chce ono spędzać z rodzicami. Mówią: „Ono już nas teraz nie potrzebuje, bo woli koleżanki". To, że nastolatek towarzysko spotyka się z różnymi ludźmi, lubi to, ciekawi go to i ma z tego radość, nie znaczy, że nie potrzebuje miłości i bliskości rodziców. Oznacza to raczej na tyle stabilną relację z rodzicem, że nie musi cały czas się na niej skupiać i nią zajmować, ale może doświadczać, uczyć się i rozwijać. Dzieci w wieku szkolnym mają na tyle dużo narzędzi do budowania bliskości i przywiązania, że są w stanie się z tym swoim obiektem przywiązania rozstać, wyjechać gdzieś, cieszyć się z budowania nowych relacji i robienia nowych rzeczy. To wcale nie oznacza, że relacja z rodzicami nie jest potrzebna.
fragment rozmowy dla Newsweek Psychologia
fot Annie Spratt