01/01/2025
Życzę wszystkim KONSEKWENCJI w DZIAŁANIU w planach, które za Wami chodzą ;)
"Krótko" o najważniejszym celu Spacermistrza, który został osiągnięty w 2024 roku! Przejść pieszo w jednym starcie/treningu 100 km!
W 2013 roku zrodził się POMYSŁ na SPACERMISTRZA z racji, że w tym czasie sporo i dynamicznie chodziłem oraz rozpocząłem przygodę z Nordic Walking. W 2014 roku wystartowałem w Mistrzostwach Polski Nordic Walking w Maratonie (42,095 km) i pomimo tego, że był to mój dopiero TRZECI MARATON w życiu, to wskoczyłem na podium - zająłem miejsce II w swojej kategorii wiekowej (12 miejsce OPEN)! Tak wysoki wynik przy trzecim pokonywaniu takiego dystansu nie oznacza, że rezultat przyszedł mi łatwo. W tym czasie średnio w miesiącu pokonywałem treningowo około 350 km w tym 4-5 półmaratonów. Co ważne w tym czasie jeszcze nie biegałem, treningi realizowałem o różnych porach dnia i nocy.
Na wspomnianych zawodach poznałem fantastycznych ludzi. Część z nich zainspirowała mnie, by poważniej wydłużyć dystans, lecz w tym czasie i w kolejnych latach (2015-2018) skoncentrowałem się na zawodach i dystansie półmaratońskim. Osiągałem świetne wyniki jak na "amatora" i po kilku latach przyszła refleksja, że jeżdżę po Polsce, Europie, świecie, biorę udział w zawodach, ścigam się i nie mam radości z miejsc, które odwiedzam, otoczenia w którym startuję. Przepiękne lasy, puszcze, pustynia, miasta, miasteczka....
W 2019 roku powróciła do mnie myśl by zmierzyć się z SETKĄ! Rozpisałem sobie plan i treningi. Najpierw staram się wydłużyć dystans do 50 km. W planie treningowym coraz częściej pojawiają się dystanse powyżej 20 km, 30 km i wpadają do treningu maratony. W celu wzmocnienia nóg rozpoczynam również udział w zawodach, ale górskich! Z założenia od startu ja TYLKO IDĘ i ścigam się z tymi, którzy biegną! W tym czasie jeszcze nie ma za wiele imprez dedykowanych tylko piechurom. Miesięcznie w nogach mam od 350 do 670 km! To również rozpoczęcie mojej przygody z bieganiem. Motto Spacermistrza: "NIE BIEGA A CHODZI" zmienia się na "NOSI MNIE" (był krótki epizod z hasłem: "TWÓJ PIERWSZY KROK DO CELU").
Przychodzi rok 2020, wiem, że jeszcze tak przygotowany nigdy w życiu nie byłem - przede mną impreza, która dodatkowo mnie nakręca i motywuję - biorę w niej udział kolejny raz - Ultramaraton 40 Rybnickich Rond (U40RR), wiem, że dystans trasy jeszcze nie jest SETKĄ, więc w planie jest pokonanie całego ultra (pełne zamknięcie pomiędzy rondami) około 70 km i dołożenie 30 kilometrów już od siebie! Rok mało ciekawy, bo w marcu pojawia się w Polsce covid, sporo treningów "nielegalnie", często w nocy z czołówką, w lesie. W tym czasie pomimo braku PSA - uciekał mi on do lasu. Panowie mundurowi chcieli mi nawet raz pomóc szukać PSA - dobrze, że mieli inne wezwanie...
Przychodzi 31 maja 2020 rok - start IV edycji U40RR - od rana leje, a z uwagi na covid - specyficzna forma startu. O tej samej porze na różnych rondach startują pary (tylko 2 osoby). Ja idę - nie biegnę - więc od startu pokonuję trasę imprezy (ok. 70 km) w pojedynkę.
Miałem wcześniej ślad trasy więc w 3 wcześniejszych treningach przeszedłem/przebiegłem i zapoznałem się z całością, by w dniu zawodów już nie błądzić. Wybiła godzina 8:00 - wystartowałem. Do mniej więcej 3 km mam sucho w butach, bo od startu tylko tam było jeszcze sucho.
Mijają minuty, godziny, kilometry - przez cały ten czas pada i pada, a ja idę i idę. Jestem na około 66 km trasy, czuję się dobrze, jestem przekonany, że po dotarciu do mety, będę spokojnie mógł robić moją 30-tkę i zrobię dziś 100 km. Do mety już dosłownie z górki, włącza mi się odprężenie i..... po kilkunastu sekundach (może po minucie) próbuję podnieść się z ziemi... niestety odpycham się nie tą ręką i widzę jak pod kurtą pojawia się dziwne wybrzuszenie. Pomimo, że nic nie czuję, dochodzi do mnie, że mam złamany obojczyk i może coś więcej - nie mogę podnieść ręki do góry. Wiem, że nie zrobię już dziś SETKI.
Mając około 3 km do mety, postanawiam jeszcze dokończyć trasę - ponad 68 km pokonanych, a ja mam obojczyk w kilku częściach i pogruchotaną obręcz barkową.
Kilka miesięcy później zdejmuję pancerz, zaczynam rehabilitację. Niestety spacery sprawiają mi dyskomfort, zaczynam podtrzymywać rękę w górze i zauważam, że gdy biegam, to ból pojawia się znacznie później. Rok 2021, to zdecydowanie dla mnie rok bardziej związany z bieganiem. W marcu zapukał do mnie covid. Nie spojrzałem przez "judasza" i go wpuściłem, więc moja SETKA w tym roku również mnie nie spotkała. Spotkały mnie za to wizyty kardiologiczne i wizyty pojazdów na sygnale. Poprawiłem jednak w tym roku mój życiowy dystans i podniosłem go do 73 km w jednym starcie/treningu (12 km biegiem + 61 km marszu).
W 2022 roku w myśl hasła: "CHCĄC COŚ ZŁAPAĆ Z CAŁYCH SIŁ, NAJPIERW OTWÓRZ ZACIŚNIĘTĄ DŁOŃ", postanawiam zaangażować się w coś nowego. Liczba treningów i kilometrów chodzonych w miesiącu spada. Staram się utrzymać kondycję nóg na odpowiednim poziomie. Wzmacniam inne części mojego ciała i w 2022 roku przywdziewam mundur Wojska Obrony Terytorialnej.
2023 rok to szukanie swojej ścieżki w WOT jako Spacermistrz. Odkrywam swoje powołanie jako osoba, która może pomóc w poszukiwaniu osób zaginionych - przeczesywanie lasów brzmi dla mnie świetnie, ale wierzcie mi - nie jest to łatwe zadanie.
Rok 2024, to rok w którym dołączam do Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej K9 WOT. To również odprężenie, które pozwala mi w inny sposób spojrzeć na upragnioną SETKĘ (100 km). Postanawiam w 2024, że podczas U40RR przechodzę 100 km, by to zrobić odwracam tym razem kolejność. Najpierw idę i pokonuję ponad 23 km swojej trasy, a następnie startuję w U40RR - finalnie po 18 godzinach i 7 minutach jestem na mecie i w nogach mam 103,1 km. Jest to moje największe wyzwanie i zdecydowanie najcięższe, jakie zrealizowałem, pomimo tego daje mi nieprzerwanie duże spełnienie.
Przez te wszystkie lata na różne sposoby wspierali mnie różni ludzie, część z nich nie jest nawet tego świadoma.
Dziękuje Wam za wsparcie - każdy z Was w jakiś sposób jest połączony ze mną... uwierzcie mi, im bliżej byłem METY tym większe znaczenie miały dla mnie Wasze wiadomości, powiadomienia i trzymanie kciuków.
Dziękuję Ci za to, że JESTEŚ!