
22/08/2025
A co, jeśli dziecko bardzo słabo odczuwa własne ciało i prędzej się przeziębi, niż samo założy sweterek albo prędzej się odwodni, niż sięgnie z własnej inicjatywy po bidon czy kubek z wodą? Czy wtedy słowa "załóż sweterek, jest zimno" albo "napij się wody" są nie na miejscu?
To pytanie nawiązuje do mojego wczorajszego postu zaczynającego się od słów "Józiu, włóż sweter". Kto nie czytał, może przescrollować nieco w dół i sprawdzić, o co chodziło.
Mam jedno takie dziecko i mogę Wam opowiedzieć naszą historię. Duży miał i nadal ma spore trudności we "właściwym" odczuwaniu niektórych sygnałów ciała, na przykład głodu czy pragnienia. Kiedy był maluchem, potrafił nie jeść przez ileś godzin, bo był zaaferowany zabawą albo nowym miejscem, albo pełen emocji. Nie był wtedy zainteresowany jedzeniem, nie czuł głodu - aż w pewnym momencie miał meltdown "z byle powodu".
Ponieważ chciałam uniknąć tych meltdownów, zaczęłam robić wszystko, żeby ich uniknąć. Tak kombinowałam, żeby nie doprowadzić do sytuacji, w której długo nic nie zje - czyli podawałam mu jedzenie "profilaktycznie" przed drzemką i każdą większą atrakcją. Ponieważ jadł bardzo wybiórczo, wszędzie jeździliśmy z przekąskami, które były "pewniakami" - jeśli je zobaczył, to była szansa, że się skusi. (Tak, w odwiedziny do znajomych zabierałam banany i placuszki z jabłkami, żeby nie było afery...)
Wprawdzie unikaliśmy meltdownów, ale Duży wcale nie uczył się sygnałów głodu. Ani trochę. Po prostu czuwałam nad coraz starszym dzieckiem i zarządzałem jego głodem, w samą porę podając mu coś, co bardzo lubił. Byłam coraz bardziej sfrustrowana. Także tym, że Duży jadł coraz bardziej wybiórczo. Bo przecież po co miałby próbować nowych potraw, skoro na podorędziu były zawsze banany i placuszki?
Dopiero po paru latach tej frustracji dowiedziałam się co nieco o samoregulacji i zaczęłam wspierać syna w obszarze interocepcji (tak się nazywa zmysł odczuwania sygnałów płynących z wnętrza ciała). Poniekąd robiłam to samo, co wcześniej - ale nie we własnej głowie, lecz na głos:
- Hmmm, nie jadłeś od czterech godzin. Myślę sobie, że możesz być już trochę głodny.
- Słyszę, że mówisz coraz głośniej i szybciej, widzę, że ręce ci się trzęsą przy układaniu klocków i łatwiej się denerwujesz. Tak się często zachowuje człowiek bardzo głodny. To wynika ze spadku poziomu glukozy we krwi.
- Pamiętasz, jak wczoraj złościłeś się po powrocie ze szkoły na Małego, a kiedy zjadłeś podwieczorek, już cię nie denerwował? Teraz też się bardzo złościsz, może to znów głód?
- Te ponure myśli mogą się brać z głodu. Czy możesz to sprawdzić i zjeść coś?
Żeby nie było, że tylko jego się czepiam, gadam też tak na głos o sobie samej:
- Ależ się łatwo denerwuję i wszystko mi leci z rąk. To pewnie przez to, że wypiłam dwie kawy, ale jeszcze nie zjadłam śniadania.
Ale też takie rzeczy mówię na głos przy dzieciach:
- Pomyślałam sobie, że jestem debilką. Jestem dla siebie taką niemiła, kiedy się czymś stresuję. Teraz stresuję się wyjazdem. Pomoże mi poleżenie na mojej macie albo przytulenie. Czy ktoś ma ochotę mnie przytulić?
Bardzo Wam polecam tę drugą "metodę" - pomaga dzieciom rozumieć, co się z nami dzieje (z nami, rodzicami i z nami, ludźmi) w różnych sytuacjach. Pomaga im samym rozwijać samoświadomość i z czasem - lepiej się regulować.
Jeśli uważacie ten post za wartościowy, udostępnijcie go proszę!
Na zdjęciu Malutki w drodze do przedszkola kilka lat temu - w zimny poranek na przełomie września i października.
P.S. Choć lato się już kończy, nadal zapraszam Was do zapisu na mój letni newsletter, który płynnie przejdzie w jesiennym newsletter. Link do strony zapisu znajdziecie w komentarzu.