09/05/2020
"...Jesteśmy zmuszeni być sami ze sobą.
A to jest bardzo trudne i większość z nas tego nie potrafi. Od najmłodszych lat jesteśmy uczeni tego, że żyjemy w kulturze ekstrawertywnej, w której jesteśmy cały czas „na zewnątrz”. Szkoły nie mają strategii skupionej na tym, by uczyć dzieci, jak być ze sobą, rozumieć naturę własnych emocji, pragnień. Rodzice też tego nie uczą, bo nikt im tego nie pokazał. To powoduje, że jesteśmy słabo zorientowani w swojej emocjonalności, słabo siebie znamy, najlepiej funkcjonujemy w obliczu wyzwań i zadań. Nawet wszystkie zmysły mamy skierowane na zewnątrz. I w takiej kulturze, w jakiej żyjemy, w taki sposób, w jaki zostaliśmy wychowani, i w takim typie relacji, w jakim jesteśmy na co dzień ze światem, przebywanie samemu ze sobą dla wielu ludzi może być wielką opresją.
Mogą pojawiać się uczucia i rozterki, które będą nas zaskakiwać. Dlaczego? Bo nikt nas nie uczył, jak mierzyć się z negatywnymi emocjami i frustracją. A powodów do nich jest sporo. Ze świata zewnętrznego płyną wciąż negatywne komunikaty: koronawirus, mniejsze zarobki, widmo utraty pracy, drożyzna w sklepach. Nasz umysł zaczyna liczyć i analizować sytuację i wyrzuca w postaci ataków paniki myśli, że właściwie to zaraz będziemy bezrobotni, samotni, umrzemy. W normalnych warunkach nasz umysł też to analizuje, ale my sobie tego ciągle nie uświadamiamy. Teraz jednak czas płynie inaczej i inaczej toczy się nasze życie.
Oczywiście są osoby, które powiedzą, że teraz są szczęśliwe..."
frag.wywiadu.
Znam kobiety, które mówią, że teraz jest im dobrze - mają czas dla siebie, mogą nadrobić zaległości w filmach i książkach, mogą odpocząć i wreszcie robić to, na co mają ochotę, bez pośpiechu. One się nie nudzą, mówiąc kolokwialnie - znajdują sobie ciągle zajęcie. Rozmowa z p...