
09/09/2025
Dzień pierwszy.
16-letni syn, Franek: Mamo, o której mam obiad w szkole?
Mama: Codziennie masz na przerwie o 12:35.
Dzień drugi:
Franek: Mamo, o której ja mam obiady w szkole?
Mama: Synku, codziennie masz tak samo. O 12:35.
Dzień trzeci:
Franek: Mamo, o której mam iść na obiad?
Mama: Codziennie o 12:35.
Dzień dziewiąty, czternasty czy czterdziesty siódmy:
Franek: Mamo, o której mam obiad w szkole?
Mama: Jak co dzień, o 12:35.
Czujecie irytację? Mama Franka też ją czuje, choć doskonale wie, że nie powinna i często czuje się winna z tego powodu.
Czuje ją także wtedy, gdy po raz kolejny czyta uwagę na Librusie, że Franek nadal nie zna tabliczki mnożenia i że przecież nauczyciel prosił o nadrobienie tego, bo to wstyd w tym wieku, poza tym lenistwo i lekceważenie obowiązków.
Czuje ją też wtedy, gdy próbuje nadrabiać z Frankiem tę nieszczęsną tabliczkę, i nawet już jej się wydaje, że coś zapamiętał – ale przy powtórce za dwie godziny już wie, że tylko jej się wydawało.
Czuje ją też wtedy, gdy widzi w dzienniku elektronicznym nieobecność Franka na pierwszej lekcji, a przecież zostawiła go rano, 16-letniego chłopaka, gotowego do wyjścia „o 7:40 na autobus”. Gdy zwalnia się z pracy i jedzie do domu pełna obaw. I zastaje Franka tak, jak go zostawiła. Ubranego, z plecakiem przy nodze, wpatrzonego w zegar na kuchence mikrofalowej. Zegar, który pulsuje, pokazując 00:57. Przerwa w dostawie prądu. I Franek – czekający na 7:40.
Czuje ją też, gdy Franek wraca do domu bez pieniędzy, które wczoraj dostał od babci. Oddał wszystkie grupce chłopaków pod sklepem, bo powiedzieli, że jest ich przyjacielem, a przyjaciel musi się dzielić.
Mama Franka czuje też bezradność, rozdzierającą serce rozpacz, ogromny lęk o przyszłość syna, osamotnienie w walce o niego, złość na bycie niewidzialnymi dla systemu pomocy.
I poczucie winy. Przytłaczające, towarzyszące jej w każdej minucie życia, przygniatające jak głaz, powracające w każdej nieprzespanej nocy. Franek ma FAS. To nie była genetyka, to nie był błąd lekarza czy trudny poród. To zaburzenie, którego można było w 100% uniknąć – nie pijąc alkoholu w czasie ciąży.
To czuje mama Franka. A co czuje Franek?
…
Nie ma bezpiecznej dawki alkoholu w czasie ciąży.
Każda jego ilość może uszkadzać płód.
Nie napoilibyśmy winem czy piwem noworodka. Więc czemu robimy to nienarodzonemu dziecku kilka dni czy tygodni wcześniej?
Wino, kieliszek nalewki „ku zdrowotności”, szampan na weselu czy piwo smakowe – to też alkohol.
9 września przypada Światowy Dzień FAS. Nie pij alkoholu w czasie ciąży. Reaguj, gdy robi to ktoś inny.
Dla kobiety to 9 miesięcy. Dla dziecka – całe jego życie.