25/06/2025
Rodzice w nas żyją cały czas, niezależnie od ich naturalnej śmierci. W niektórych modelach psychoterapeutycznych zwracamy uwagę na tę obecność rodziców, a także innych ważnych osób. Metaforycznie mówimy, że w nas są głosy innych osób. To może być głos ojca, matki, siostry, brata, czy innych znaczących osób. W terapii staramy się dotrzeć do tych głosów i zbadać, w jaki sposób one nam towarzyszą. Czy doradzają, czy karzą? Dobrze jest je znać i rozumieć. Jeżeli przyjmuję bowiem, że jestem dyrektorem przedsiębiorstwa, które się nazywa Bogdan de Barbaro, powinienem poznać poglądy mojego wicedyrektora. Jeżeli będę wiedział, jak tych głosów słuchać, jest szansa, że będą pozytywnie wpływać na moje wybory i decyzje.
Byłem kiedyś terapeutą pacjenta, około pięćdziesięcioletniego, któremu ojciec na łożu śmierci po raz pierwszy w życiu powiedział „kocham cię”. A przecież ten mój pacjent przez całe lata swojego życia borykał się, być może nieświadomie, z pytaniem, czy jest kochany. Więc te głosy w nas drzemią, są czasami uśpione, zablokowane. Głos ojca tego pacjenta, głos osłabiający brzmiał w tym pacjencie „Nie wiem, czy cię kocham”. Mężczyźnie zwykle trudniej mówi się o uczuciach. W tym przypadku ojciec zwierzył się, bo umieranie to sytuacja graniczna, kiedy słabną te wzorce kulturowe utrudniające mówienie np. o miłości.
Bogdan de Barbaro