12/11/2024
Inną częścią mojej pracy jest praca z ciałem, jako że w zdrowym ciele zdrowy duch – ciało również potrzebuje uwagi i wsparcia, by mogło dobrze posłużyć skołatanemu umysłowi i wesprzeć go w powrocie do równowagi.
Formą, którą sobie bardzo cenię i którą stosuję jako wsparcie psychoterapii lub jako samodzielną formę terapii, jest biodynamiczna terapia czaszkowo – krzyżowa. Tu rzeczy dzieją się poza słowami. To wsparcie ciała i umysłu wykorzystuje subtelną energię do wyregulowania systemu nerwowego i pobudzenia organizmu do uruchomienia własnych zasobów zdrowia i równowagi. W czasie sesji klient leży (w ubraniu) na specjalnym stole do masażu, przykryty ciepłym miękkim kocykiem i z wygodną poduszką pod głową. Główną pracę wykonuje terapeuta posługując się bardzo delikatnym dotykiem w celu odczytania napięć i blokad w ciele oraz ich delikatnego usunięcia.
Po co to jest? Otóż im bardziej nasz organizm spięty jest stresem, lękiem, gniewem i różnymi negatywnymi emocjami, tym bardziej energia tych emocji kurczy i napina nasze ciało, blokując swobodny dopływ krwi do mózgu, napinając mięśnie, stawy i cały układ kostny, zaburzając przepływ płynu mózgowo-rdzeniowego, spłycając nasz oddech i w końcu wywołując różnego typu bóle, zaburzenia funkcjonowania organów wewnętrzny i rujnując naszą chęć do życia. Wyobraźcie sobie rozstrojony fortepian – czy uda się na nim zagrać piękny koncert? Albo samochód, który ma dostępny tylko pierwszy, albo tylko piąty czy szósty bieg – czy jazda nim będzie płynna i przyjemna? Kiedy nasz system nerwowy się „zatnie” podobnie tracimy zdolność elastycznego reagowania na różne zdarzenia w naszym życiu, tracimy zdolność efektywnego myślenia, znajdowania rozwiązań, kręcimy się w kółko wściekli na siebie albo załamani. Co więcej nawet w terapii, opierającej się na słowach i rozmowie, mamy trudności ze skupieniem się, kreatywnością, zdolnością do wprowadzania zamierzonych zmian, bo rozregulowany układ nerwowy sabotuje nasze wysiłki i dobre zamiary.
Biodynamiczna terapia czaszkowo – krzyżowa przychodzi tu z pomocą, bo jest takim strojeniem fortepianu, by mógł zagrać najpiękniejszy koncert, bo jest jak praca dobrego mechanika, który reguluje biegi w samochodzie.
To głównie praca terapeuty, który dłońmi „odczytuje” te wszystkie subtelne sygnały płynące z ciała i delikatnie je reguluje. To nie jest żaden cud, żadne czary mary, to naturalny proces budzenia organizmu do pełni życia, do ujawnienia swojego prawdziwego potencjału.
Ten proces od terapeuty wymaga pełnego skupienia i uważności, dlatego odbywa się raczej w ciszy, choć terapeuta może zapytać o odczucia i samopoczucie klienta.
Standardowo przyjmuje się, że powinno się odbyć około dziesięciu sesji terapii czaszkowo – krzyżowej, żeby mogły zaistnieć istotne, trwałe zmiany. Ale jest to bardzo indywidualna sprawa.
Renata Andrzejak Szymańska
Zdjęcie z Freepik