01/08/2025
💪 Pojęcie „odporności psychicznej” – odnoszę wrażenie – często bywa utożsamiane z „grubą skórą”, „nieprzejmowaniem się”, a nawet chłodnym pragmatyzmem. Choć rozumiem, skąd bierze się taka potoczna intuicja, z psychologicznego punktu widzenia może ona skłaniać raczej do wyparcia emocji i uczuć niż do ich świadomej regulacji.
⚖️ Dlatego w swojej pracy częściej mówię o rezyliencji – czyli psychicznej zdolności do adaptacji, a tym samym powrotu do względnej równowagi po obciążającym, nierzadko urazowym doświadczeniu.
📚 Współczesne badania (np. Bonanno, Neff, Fonagy, Siegel) pokazują, że rezyliencja nie jest cechą wrodzoną dostępną tylko niektórym. To raczej kompetencja psychologiczna, którą każdy może rozwijać przez całe swoje życie. Co ciekawe – osoby określane jako „rezylientne” to wcale nie te, które nigdy się „nie załamują”. Ich siłą nie jest emocjonalna obojętność, lecz głęboko zakorzeniona zdolność do refleksji, łagodności wobec siebie czy elastyczności w patrzeniu na świat – także wtedy, gdy życie przestaje być łatwe.
❓ Co wspiera rozwój rezyliencji?
🤝 Bezpieczne więzi:
Zdolność do regeneracji po trudnym doświadczeniu zwiększa się wszędzie tam, gdzie istnieje choćby jedna emocjonalnie dostępna relacja – obecna realnie i/lub przechowywana w wewnętrznym obrazie. To nie musi być ktoś „tu i teraz”. Czasem wystarczy wspomnienie kogoś, kto kiedyś był blisko, kto nie oceniał i nie odchodził w chwili, gdy było trudno. Kogoś, kto – być może – powiedział wtedy:
🗣️ „Jestem przy Tobie.”
🪞 Więź z samym sobą oparta na rozumieniu, nie ocenie:
Zdolność do zauważania i rozumienia własnych stanów wewnętrznych to jeden z filarów zdrowia psychicznego. Osoby, które potrafią powiedzieć sobie:
🗣️ „Jest mi trudno, ale to nie znaczy, że sobie nie radzę”
– często szybciej odzyskują emocjonalną równowagę – nie dlatego, że jedno zdanie „załatwia sprawę”, ale dlatego, że taki wewnętrzny dialog bywa elementem bezpiecznej więzi z samym sobą.
Gdy ta zdolność zostaje wzmocniona postawą samowspółczucia, pojawia się przestrzeń nie tylko na rozpoznanie tego, co trudne – ale i na objęcie tego doświadczenia łagodnością. Zamiast przymusu, by się „naprawiać” lub „karcić za słabość”, może uruchomić się wewnętrzny system kojenia – ten sam, który w relacjach z innymi działa, gdy ktoś mówi:
🗣️ „Jestem z Tobą. I widzę, że to dla Ciebie trudne.”
Wewnętrzna obecność – zamiast wewnętrznego osądu – tworzy psychiczną przestrzeń do powrotu do równowagi.
🧠 Myślenie elastyczne, a nie skrajne:
Osoby określane jako „rezylientne” rzadziej trwają w myśleniu czarno-białym. Uczą się z czasem przyjmować dwie pozornie sprzeczne prawdy naraz:
🗣️ „To trudne” i „to nie koniec”.
🗣️ „Nie wiem jeszcze, jak sobie poradzę” i „mam prawo nie wiedzieć”.
Taka elastyczność poznawcza nie jest automatyczna – to proces, który rozwija się z czasem, np. gdy uczysz się widzieć niepowodzenie w pracy jako trudność, a nie jako dowód ostatecznej porażki. Ale właśnie ona pomaga zachować proporcje: unikać dramatyzowania, ale też nie bagatelizować tego, co realnie obciążające.
🔍 Znaczenie:
Badania nad adaptacją po doświadczeniach urazowych (np. Tedeschi i Calhoun) pokazują, że niektóre osoby – z czasem – znajdują dla swoich przeżyć jakąś formę osobistego znaczenia lub interpretacji. Nie chodzi przy tym o to, by każde cierpienie rozumieć, usprawiedliwiać czy przekuwać w coś „pozytywnego”. Czasem sens nie jest oczywisty – a niekiedy nie da się go w ogóle odnaleźć „tu i teraz”. Ale bywa, że z ostrożnością i czułością można zadać sobie pytania:
🗣️ „Czego to doświadczenie uczy mnie o tym, co jest dla mnie naprawdę ważne?”
🗣️ „Jak mogę zatroszczyć się o siebie, mając tę wiedzę, którą we mnie zostawiło to doświadczenie?”
To nie próba „naprawienia” przeszłości. Raczej forma psychicznego domykania – która może przynieść ulgę i pomóc odnaleźć kierunek dalszego rozwoju.
🧩 (Mikro)sprawczość:
W obliczu kryzysu psychicznego łatwo pojawia się przekonanie, że wszystko wymyka się spod kontroli – zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz. Właśnie wtedy szczególnego znaczenia nabierają drobne decyzje i rytuały, które pomagają stopniowo odzyskiwać poczucie wpływu.
Nie chodzi o spektakularne działania czy przełomowe zmiany.
Czasem wystarczy:
☑️ pościelenie łóżka,
☑️ przygotowanie sobie posiłku,
☑️ czy chwila kontaktu z kimś bliskim.
To gesty, które – choć nie zmieniają wszystkiego – mogą zmienić kierunek. Z doświadczenia „zamrożenia” – ku życiu.
⚖️ Rezyliencja nie jest stałością.
Nie oznacza, że już nigdy nic Cię „nie złamie”.
Oznacza, że nawet jeśli coś Cię poruszy – masz dokąd wracać. Do siebie.
A nierzadko wraca się powoli:
🗝️ przez gest, który Cię ugruntowuje,
🗝️ przez słowo, które nie ocenia,
🗝️ czy przez rytuał, który przypomina: „nawet jeśli dziś jest trudno – jestem po swojej stronie.”
📘 PS W minionym roku szkolnym, podczas Dnia Języka Polskiego, uczniowie zapytali mnie o moje ulubione słowo używane w języku polskim.
Odpowiedziałem: rezyliencja.
Wiem – nie ma rodzimych korzeni. Ale trafia w coś, co trudno wyrazić jednym słowem po polsku: umiejętność łagodnego powracania do siebie. Nawet po trudnym czasie.
📘 PPS Gdyby nie pewna Wykładowczyni, która kiedyś z pasją opowiadała o rezyliencji – być może to słowo nadal brzmiałoby dla mnie tylko jak teoria. Dziś to jeden z najważniejszych pojęciowo kluczy w mojej pracy. Dziękuję, Maja Pisarek Psycholog. 🔑
☕ Jeśli masz poczucie, że to, co piszę, coś w Tobie porusza lub zatrzymuje – będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz wesprzeć moją pracę:
👉 https://suppi.pl/psychologpatryk
🙏 Dziękuję, że tu jesteś.
Za uwagę, za życzliwość, za wspólną drogę przez treści, które nie zawsze są łatwe – ale, mam nadzieję, ważne.