Kuba Babij - psychoterapia, superwizja, natura, mindfulness

Kuba Babij - psychoterapia, superwizja, natura, mindfulness Jestem psychoterapeutą, superwizorem, nauczycielem uważności, oraz wykładowcą akademickim.

BYCIE SWOIM WŁASNYM OPIEKUNEMMacedonia. UrlopJestem teraz na wakacjach, ale zupełnie spontanicznie wybrałem się na warsz...
26/07/2025

BYCIE SWOIM WŁASNYM OPIEKUNEM

Macedonia. Urlop

Jestem teraz na wakacjach, ale zupełnie spontanicznie wybrałem się na warsztat prowadzony prowadzony przez trenera z Japonii pod tytułem Cultivating the Inner Mind (心Shin) and Developing Social Contribution Skills (技Gi) in the Japanese Way” ("Pielęgnowanie Serca (心 Shin) i Doskonalenie Umiejętności Służby Społecznej (技 Gi) na japoński sposób").

Warsztat nie był długi, moja obecność na nim była bardzo spontaniczna, a wypoczęty umysł tak receptywny, że dużo rzeczy, wciąż we mnie pracuje.

Zwrot, który był parokrotnie powtarzany na przestrzeni tego warsztatu i zaprosił do pisania tego posta to - “being babysitter of Your own self” - czyli bycie opiekunem swojego self (ja)”. Nie jest to dla mnie coś nowego, ani nie jest to jakaś koncepcja, która jest czymś nowym we współczesnej psychoterapii, ale myślę, że być może potrzebowałem w danym momencie tego przypomnienia.

W mojej perspektywie pamiętanie o tym i gubienie tej idei jest czymś co wydarza się cyklicznie. Pamiętam o sobie, potem zapominam. Potem znów pamiętam.

BYĆ BABYSITTEREM SWOJEGO WEWNĘTRZNEGO JA

To nie znaczy „naprawiać siebie”. Ani dyscyplinować, ani tym bardziej poprawiać nastroju i kompulsywnie zamieniać to co nieprzyjemne w przyjemne. Być swoim własnym opiekunem to przede wszystkim towarzyszyć.

Cierpliwie. Uważnie. Tak jak opiekunka do dziecka siedzi z maluchem, który nie potrafi jeszcze mówić, ale bardzo dużo przeżywa. Czasem jest miły, czasem jest nieznośny, czasem śpi i nie wymaga tyle uwagi. To nie ma znaczenia. Dobra opiekunka po prostu jest.

W buddyźmie Małej Drogi (Therawady) odnajdujemy pojęcie uważności (sati). Nie jest bierne obserwowanie, lecz aktywne zanurzenie się w chwili obecnej, niczym światło latarni rozświetlającej mroki wewnętrznego pejzażu. Kiedy zgiełk emocji, niczym burza, zaczyna miotać twoją duszą, uważność pozwala ci dostrzec każdą falę, każdy rozbłysk. Nie jesteś już wtedy okrętem miotanym przez sztorm, lecz cichym obserwatorem z bezpiecznej przystani.

To rozpoznanie siebie jako świadka, nie jako więźnia swoich stanów, jest pierwszym aktem troski o wewnętrzne dziecko. Pozwól myślom przepływać, niczym chmurom na niebie, bez osądu, bez przywiązania.

Sati w ujęciu therawady to przypominanie sobie o byciu uważnym. Angielskie - “re - member” (przypominanie) tłumaczone prosto i bardzo dosłownie to “złożyć z powrotem członki” - "przywrócić do całości to co zostało rozczłonkowane”.

Być babysitterem swojego wewnętrznego ja — to znaczy usiąść przy sobie wtedy, gdy wszystko się rozłazi i wali w gruzy. Gdy w środku krzyczy zranione dziecko, gdy umysł chce uciec, ciało się napina, a stare strategie nie działają.

Nikt, łącznie ze mną nie jest wolny od doświadczeń tych rozpadów, rozszczepień czy tego co znany amerykański psychoterapeuta i buddysta - nazywa - “traumami codziennego życia (trauma of everyday life).

Nie chodzi o to, by być „mądrym dorosłym”, który wszystko rozumie. Raczej — by być czułym świadkiem tego, co właśnie przechodzi przez psychiczny krajobraz.

Może to wstyd. Może pustka. Może lęk. Gniew. Poczucie niedopasowania.

Nie pytaj od razu „dlaczego”. Najpierw usiądź obok. Zaparz symboliczną herbatę. Oddychaj razem z tym, co trudne. Pokaż, że nigdzie się nie wybierasz.

To jest akt odwagi. Akt opieki.

W tak dziwnych czasach jak dziś sposób w jaki zajmujemy się sobą będzie definiował to jak będziemy się czuć. I nie ma znaczenia z jakiej pozycji startowej zaczynamy - zawsze możemy próbować być dla siebie lepszym. Czasem nawet ponosić w tym porażkę i zaczynać znowu od nowa….

23/07/2025
ROZSTANIE BEZ ROZSTAWANIA. O POTRZEBIE ODRĘBNOŚCI W ZWIĄZKU Jeśli jeszcze nie znacie to polecam Wam portal SEXEDPL Bardz...
21/07/2025

ROZSTANIE BEZ ROZSTAWANIA. O POTRZEBIE ODRĘBNOŚCI W ZWIĄZKU

Jeśli jeszcze nie znacie to polecam Wam portal SEXEDPL Bardzo dobra strona poświęcona edukacji seksualnej, prawom człowieka, oraz szerokiemu spektrum zagadnień związanych z obszarem relacji.

Ostatnio trafiłem tam na bardzo ciekawy artykuł o tytule:
“Gdy nie ma już „my”. Jak wrócić do „ja” po rozstaniu?” – o tym jak odzyskać siebie po rozstaniu. Artykuł nie aspiruje do bycia wyczerpującym, ale wskazuje jak może wyglądać szlak odbudowy swojego self po rozłace i robi to w zręczny sposób. Link znajdziesz poniżej mojego posta.

💔 Rozstanie, zawsze konfrontuje nas z doświadczeniem wyodrębnienia.
Im dłuższa i bardziej symbiotyczna jest relacja tym mocniejszy może być ból “wyodrębniania się”. I choć w każdą relację od momentu jej powstania wpisany jest jej koniec, w ten czy inny sposób, to czasami doświadczenie rozstania jest naturalną konsekwencją braku wyodrębnienia partnera/partnerów.

Często paradoksalnie, to właśnie brak pracy nad swoją indywiduacją, rozmycie granicy pomiędzy tym co jednostkowe a tym co wspólne, prowadzi do największych napięć i konfliktów. Bo gdzie kończy się "ja", a zaczyna "my"? Gdzie tracimy figurę siebie na rzecz niejasnego tła związku?

🌀 W perspektywie Gestalt, zdrowy kontakt odbywa się na granicy, która jest jednocześnie miejscem spotkania i miejscem rozdzielenia.
Jeśli ta granica staje się porowata, jeśli przestajemy czuć, co jest nasze, a co partnera, wchodzimy w konfluencję – stan, w którym tracimy poczucie odrębności. To generuje frustrację, stłumione potrzeby i w końcu – wybuch. Oczywiście, jakaś ilość konfluencji jest potrzebna, aby relacja istniała, ale wraz ze stażem relacji i brakiem uważności (oraz dziesiątkami innych mechanizmów), granice mogą niezauważalnie, ale powoli i stanowczo blaknąć.

Dlatego te punkty, które autorka atykułu wymienia w kontekście powrotu do siebie po rozstaniu, są dla mnie esencją zdrowego funkcjonowania w parze, na lata przed rozstaniem.

🪴 "Twórz nowe rytuały i nowe struktury dnia. Takie, które nie są kontynuacją „wspólnego życia”, tylko Twojego."

Będąc w związku, często zlewamy się w jedno. Zapominamy o swoich solowych przyjemnościach, o porannej kawie w ciszy, o czasie tylko dla siebie. Jeśli zaniedbujemy swoje własne "ja" i jego unikalny rytm, akumulujemy wewnętrzny bunt. Zadbaj o to, by mieć przestrzeń tylko dla siebie – swoje hobby, swoich znajomych, swoje projekty. To nie jest egoizm, to higiena psychiczna.

W każdym związku - funkcjonują de facto trzy osoby: ja - ten drugi/ druga - my. Dbanie o każdą z tych postaci jest równie ważne i nie ma nic zlego w pamietaniu o sobie.

🧭 "Eksperymentuj z decyzjami, które nie wymagają konsultacji. Przypomnij sobie, jak to jest robić coś „po swojemu”."

W relacji uczymy się kompromisów, ale nie możemy zatracić zdolności do samodzielnego podejmowania decyzji. Spróbuj czasem pójść na spontaniczny spacer (lub inne wydarzenie), kupić sobie coś "niepraktycznego", podjąć małą decyzję, która dotyczy tylko ciebie. Z pozoru brzmi to jak mała, nieznacząca aktywność, ale takie ruchy wykonywane gdy jesteśmy w relacji - to ciągłe budowanie poczucia sprawczości i przypominania sobie o własnej autonomii.

📌 "Sprawdzaj swoje potrzeby i granice – one się zmieniają."

Potrzeby są dynamiczne, granice ewoluują. To, co było OK rok temu, dziś może być nieznośne. Napisałem może, ale właściwie to chciałbym napisać “powinno być”.

Nie noszę tego samego swetra co w podstawówce, nauczyłem się jeść pomidory, których kiedyś nie lubiłem i nie inaczej powinno być w relacji. Ruch powoduje elastyczność, brak ruchu powoduje sztywność. Moje zachowania, zobowiązania, decyzje powinny ewoluować jeśli tkanka mojej relacji ma być elastyczna. To nie jest jakaś wielka filozofia, albo wyżyny psychoterapii - to zwyły zdrowy rozsądek.

Jeśli nie monitorujesz swoich wewnętrznych map, jeśli nie komunikujesz partnerowi, co się zmienia w twoim wewnętrznym krajobrazie (Jung powiedziałby: w procesie indywiduacji, odkrywaniu kolejnych aspektów Jaźni), to jak ma Ciebie rozumieć?

Utrzymanie kontaktu ze swoimi granicami to klucz do uniknięcia przekraczania i wynikających z tego żalu czy agresji.

🤝 "Szukaj wsparcia, nie samotności."

Tak, wsparcia powinniśmy szukać też poza związkiem.Psychoterapeuta, przyjaciele, grupa wsparcia – to nie zdrada, to wzmacnianie własnej psychiki. Żaden partner/partnerka nie powinna być naszym jedynym źródłem wsparcia, bo jeśli tak jest to każda rysa na tym wsparciowym fundamencie będzie boleć/przestraszać, ranić, lub zapraszać nadmierną kontrolę z naszej strony.

Jeśli masz staek, który płynie dzieki jednemu żaglowi, to porwanie tego żagla zawsze będzie katastrofą na miarę Titanica.

Kiedyś cała wioska/społeczność lub plemię było źródłem wsparcia, dziś bardzo często lokujemy te wszystkie funkcje w osobie partnera/partnerki. Niestety bardzo często nie ma szans, aby jedna osoba mogła udźwignąć te wszystkie funkcje i nie ugiąć się pod ich ciężarem. Może nie wydarzy się to od razu, ale na przestrzeni czasu - konsewencje zawsze przyjdą.

Im silniejsze i bardziej wspierane jest twoje "ja", tym zdrowsze "my" możesz tworzyć.
Partner nie powinien być twoim jedynym źródłem bezpieczeństwa i spełnienia.
Odbarczenie tej drugiej osoby z tej roli zawsze zdejmuje presję z relacji i pozwala jej swobodnie oddychać. Krzesło o jednej nodze może wspierać, będzie wyglądać elegancko, ale krzesło o czterech nogach będzie zawsze bardziej stabilne.

🧠 Z perspektywy psychoanalizy, zdrowa relacja to taka, gdzie dwie dojrzałe, zindywidualizowane jednostki (które przeszły przez proces separacji-indywiduacji z pierwotnymi obiektami) są w stanie tworzyć bliskość bez stapiania się.
To umiejętność bycia odrębnym, a jednocześnie połączonym – coś, co w teorii relacji z obiektem nazywamy zdolnością do używania/ korzystania z obiektu bez niszczenia go przez symbiotyczną fuzję.

Brak pracy nad indywiduacją – czyli rozwijaniem pełni swojego Ja, włączając w to aspekty świadome i nieświadome (Jungowska integracja cienia, dialog z archetypami) – zawsze będzie wywoływać napięcie w relacji. Bo to, czego nie integruję w sobie, będę projektować na partnera, obarczając go swoimi brakami, niezaspokojonymi potrzebami czy wewnętrznymi konfliktami.

🌀 To co według mnie warto praktykować od samego początku relacji to "rozstanie bez rozstawania".Skoro muszę odzyskiwać siebie zaraz po relacji, to czemu by nie zacząć robić tego wcześniej?

Nie jest to żadna utopijna wizja, ale codzienna praktyka dbania o swoją integralność, będąc jednocześnie w relacji z drugą osobą. To nieustanne balansowanie między "ja" a "my". Znajdowanie przestrzeni na własny oddech, na własny głos i na własną przestrzeń (jakkolwiek to rozumiesz).

Według mnie tylko pamiętając o sobie, możemy być razem naprawdę z drugą osobą, nie tracąc przy tym siebie.

OBRAZ: Agnes Cecile, "Life has been divided in two"

UWAŻNOŚĆ JAK SZWAJCARSKI SCYZORYK. O PUŁAPCE INSTRUMENTALIZACJI MINDFULNESS.Obrazek, ktory widzicie, używam czasem na wy...
17/07/2025

UWAŻNOŚĆ JAK SZWAJCARSKI SCYZORYK. O PUŁAPCE INSTRUMENTALIZACJI MINDFULNESS.

Obrazek, ktory widzicie, używam czasem na wykladach ze studentami podczas wykladu o spiritual bypassingu.

Na załączonym obrazku widać dziesiątki nagłówków: „How mindfulness can help you exercise”, „...sell more”, „...enhance s*x life”, „...change your brain”, „...improve your law practice”, „...boost your career performance”. Poprawia to. Usprawnia tamto.

Uważność jako panaceum. Uważność jako narzędzie. Uważność jako środek do celu.
To zjawisko nazywa się instrumentalizacją uważności – kiedy praktyka, wywodząca się z tradycji duchowych i kontemplacyjnych, zostaje sprowadzona do techniki poprawiającej efektywność, produktywność, odporność psychologiczną, sprzedaż, a nawet życie seksualne.

Problem? W tej wersji uważność przestaje być drogą pogłębiania świadomości, a staje się kolejnym „produktem” na rynku rozwoju osobistego. Narzędziem dopasowanym do logiki osiągnięć, wzrostu, poprawy i zysku.

Nie chodzi o to, że mindfulness nie działa w takich zastosowaniach jak na przedstawionych obrazkach.. Chodzi o to, do czego i w jakim duchu ją stosujemy.

Czy uczymy się obecności, by bardziej poczuć życie takim, jakie jest – z jego radością i bólem?Czy może po to, żeby szybciej „zresetować się” i wrócić na tory wydajności?

Mindfulness może być lekiem. Ale może też stać się kolejnym sposobem, by siebie uciszyć, wytłumić „naprawić” i jeszcze lepiej dopasować do systemu. Systemu, który jak widać, niedomaga na tak wielu poziomach.

Czasem dobrze się zatrzymać. Zamiast zapytać „co mi to da?”, zadać sobie pytanie:
„Po co chcę być obecny?”, lub jeśli wolisz bardziej ostro: "co tracę przez brak uważności"?

PINY, LOGINY, WARTOŚCICiekawa sprawa z tą pamięcią. Można pamiętać swoje piny i loginy do wielu różnych stron. Można naw...
09/07/2025

PINY, LOGINY, WARTOŚCI

Ciekawa sprawa z tą pamięcią. Można pamiętać swoje piny i loginy do wielu różnych stron. Można nawet używać tego samego loginu do wielu rożnych stron, cały czas mając go pod ręką.

W jakiś dziwny sposób pamięć o tym pozostaje przy nas dużo dłużej niż pamięć o naszych wartościach. Dziś przed pracą przeglądałem swoje stare zapiski z zeszłorocznego spływu po Wiśle. Zobaczyłem tam fragment, który był i jest dla mnie ważny, ale w jakiś sposób zostawiłem go na bocznych torach przez prawie rok.

Ten mały strzępek tekstu - zaledwie jedno zdanie - przypomniało mi o tym, co chciałem pielęgnować w sobie. A jednak gdzieś po drodze – wśród spotkań, wiadomości, codziennych zadań – straciłem z nim kontakt.

Zadziwiające, jak łatwo pamiętamy o fragmencie cyfrowej obecności tworzonej przez cyfrowe loginy, a jak szybko blaknie w nas pamięć o wartościach, które nas budują, tworzą i zasilają naszą obecnośc w życiu. Piny, hasła, loginy – utrzymujemy je bez wysiłku. A wartości? Czasem wystarczy, że minie rok, tydzień, albo i dzień – i to co ważne chowa się w cień.

Patrząc na ten zapisek sprzed roku, poczułem coś znajomego – jakby przez chwilę wrócił głos, który był cichy przez wiele miesięcy. Może to właśnie jest jeden z powodów, dla których warto czasem się zatrzymać. Otworzyć stary zeszyt. Przejrzeć notatki. Nie po to, by coś sobie przypomnieć, ale by na nowo poczuć, co wtedy było żywe. Bo może nadal jest – tylko czeka, aż znów je zobaczymy…

CZEGO POTRZEBUJESZ I CO DAJESZ ?Mały fragment z poniedziałkowego warsztatu na temat procesu grupowego z Peterem Phillips...
25/06/2025

CZEGO POTRZEBUJESZ I CO DAJESZ ?

Mały fragment z poniedziałkowego warsztatu na temat procesu grupowego z Peterem Phillipsonem, który zapadł mi w pamięć:

„Bardzo często koncentrujemy się na tym, czego potrzebujemy od grupy, a zapominamy zauważyć, co do niej wnosimy.”

Może nie przytaczam tego słowa w słowo, ale sens był mniej więcej taki.

To zdanie wybrzmiało we mnie długo po zakończeniu spotkania. Zatrzymało mnie na tyle, że wciąż siedzę z tym zdaniem. Doom scrolling zastąpiła kontemplacja tego zdania, niczym wybornego koanu zaserwowanego przez mistrza zen.

Ile razy, będąc w grupie,będąc w relacji, będąc w jakimś wspólnym “my” - skupiałem się lub skupiamy się przede wszystkim na tym czego mi/ nam brakowało?

W kontekście procesu grupowego może być to zupełnie naturalna potrzeba którą każdy z nas może mieć w grupie. Być bardziej widocznym - widzianą, lepiej rozumianym - rozumianą, albo wspieranym - wspieraną w taki sposób jaki chce otrzymać wsparcie.

Doświadczenie braku manifestuje się jako cierpienie. I czasem to cierpienie może być tak dojmujące, że zapominamy, że przecież my też tam jesteśmy. I sposób w jaki jesteśmy zawsze coś wnosi. To zdanie dotyczy nie tylko procesu grupowego, ale w bardzo wyraźny sposób manifestuje się w każdej relacji intymnej, gdzie jakże łatwo zaplątać się w oczekiwania i nieustanny korowód - “daj, chcę, nie mam”.

Świadomość potrzeb jest bardzo ważna. Umiejętność i gotowość ich wyrażenia, to kolejny krok, równie ważny. Ale oprócz zdania "potrzebuję od Ciebie" - równie ważne jest idące w tandemie pytanie: “Co wnoszę, co daję?”

Nie po to aby się oceniać, porównywać, albo licytować. Czasem od tego pytania możemy zawędrować do większej szczerości z samym sobą, do delikatnej rekalibracji tego jak jestem w związku i co daję, ale również do odzyskania poczucia wpływu. Do zauważenia, że jestem częścią wspólnego “my”, że jestem częścią tego co wydarza się w naszej diadzie partnerskiej (lub innej konstelacji). Że nie tylko biorę, ale też i daję.

I że to, co wnoszę - ma znaczenie.
Ktoś przynosi drewno, ktoś przynosi ogień…..

OBRAZ: BELLA AND ESTHER, LUCIAN FREUD (1988)

Małe haiku z popołudniowego bieganiaButy znów brudneAle w głowie dziś czystoNa każdym szlaku
22/06/2025

Małe haiku z popołudniowego biegania

Buty znów brudne
Ale w głowie dziś czysto
Na każdym szlaku

„Utrzymuj umysł początkującego. Nie chodzi tylko o to, by być pokornym. Umysł początkującego to umysł, który niczego nie...
19/06/2025

„Utrzymuj umysł początkującego. Nie chodzi tylko o to, by być pokornym. Umysł początkującego to umysł, który niczego nie zakłada. Gdy tylko powiesz: ‘Już wiem’, twój kontakt z rzeczywistością zostaje przecięty. Praktyka polega na tym, by z ufnością wchodzić w przestrzeń nie-wiedzenia.”

Niekiedy, im bardziej się uczymy, tym łatwiej wpaść w pułapkę eksperckości. A tymczasem prawdziwe spotkanie z życiem wymaga świeżego spojrzenia — jakbyśmy robili coś raz pierwszy. Pierwszy dotyk , nowy widok, nowy smak...

I takie małe pytanie do refleksji dla Ciebie i dla mnie: w jakich sytuacjach ostatnio powiedziałeś sobie/ powiedziałem sobie: „Już to wiem, już to znam, tak właśnie jest”? A co by się zmieniło, gdybyś/ gdybym spojrzał na to świeżym okiem?

Cytat: SHUNRYU SUZUKI, ZEN. UMYSŁ POCZĄTKUJĄCEGO.
Obraz: RONI HORN | STILL WATER (THE RIVER THAMES), 2000

Wczorajszy post i komentarze pod nim delikatnie trącały moje synapsy. Początkowo chciałem pisać o tym jak język marketin...
13/06/2025

Wczorajszy post i komentarze pod nim delikatnie trącały moje synapsy.

Początkowo chciałem pisać o tym jak język marketingowy promuje “płaską i rozwodnioną wersję uważności”, ale zostawię to na chwilę i odniosę się do paru tematów, które we mnie pracują od dawna i mam nadzieję, że może być to dla kogoś interesujące.

𝐂𝐳𝐲 𝐌𝐁𝐒𝐑 (𝐓𝐫𝐞𝐧𝐢𝐧𝐠 𝐑𝐞𝐝𝐮𝐤𝐜𝐣𝐢 𝐒𝐭𝐫𝐞𝐬𝐮 𝐎𝐩𝐚𝐫𝐭𝐲 𝐨 𝐔𝐰𝐚ż𝐧𝐨ść) 𝐭𝐨 𝐧𝐚𝐫𝐳ę𝐝𝐳𝐢𝐞?

To zależy, jak rozumiemy słowo „narzędzie”.

Jeśli przez narzędzie rozumiemy:

✅ coś stosowanego funkcjonalnie, żeby osiągnąć konkretny cel (np. zmniejszyć stres, poprawić sen, zwiększyć koncentrację), to tak, program MBSR (Mindfulness-Based Stress Reduction) może być nazwany narzędziem, bo zawiera konkretne praktyki i wiedzę służącą redukcji stresu, no i jest to program, którego efekty zostały potwierdzone badaniami.

Ale jest to bardzo ograniczające i płytkie rozumienie tego, czym program MBSR (czy MBCT lub inny tego typu) naprawdę jest. Program MBSR czy sama uważność nie jest „interwencją behawioralną” zaprojektowaną do szybkiego efektu. Jest to raczej proces uczenia się, jak być z tym co jest. Takim jakie jest. Bez przymusu zmieniania siebie, bez konieczności natychmiastowej zamiany “nieprzyjemne” w "przyjemne", a “stres” na “brak stresu”.

Nie używamy uważności po to, żeby coś osiągnąć. Uczymy się być obecni pomimo tego, że nie wszystko da się osiągnąć. My nie będziemy idealni, a świat jak widać coraz bardziej jest daleki od idealności. Zresztą nigdy nie był nawet blisko.

Każdy skodyfikowany program taki jak MBSR, MBCT czy jakikolwiek inny na pewnym poziomie przypomina Uroborosa, węża, który zjada własny ogon. W psychologii jungowskiej uroboros reprezentuje proces indywiduacji — powrotu do siebie, który zaczyna się od zewnętrznej motywacji, ale prowadzi do głębokiego spotkania z własnym cieniem, pragnieniem i potencjałem.

Uroboros to swego rodzaju mapa procesu uważności.

✅ Zaczynamy od „narzędzia”
Praktyka wydaje się sposobem na zmianę: mniej stresu, więcej spokoju, poprawa funkcjonowania. Traktujemy uważność jak coś, co ma działać.

✅ Spotykamy się z tym, co trudne
To, co chcieliśmy naprawić — stres, lęk, napięcie — okazuje się nie przeszkodą, ale wejściem w głąb siebie. Zamiast usuwać objawy, zaczynamy je rozumieć.

✅ Kończymy... bliżej siebie
Praktyka niekoniecznie „rozwiązuje” problemy, ale zmienia naszą relację z nimi. I z samym sobą. Finalnie - wracamy do siebie — z większą obecnością, łagodnością i zgodą.

Moim zdaniem można zacząć swój kontakt z uważnością od traktowania jej jako narzędzia, ale finalnie od samego początku chodzi o coś dużo szerszego. Czasami całe życie po kursie określa się jako dziewiąty tydzień kursu, gdzie wcześniejsze osiem były niejako “wyprawką” na całą resztę życia.

I tak było już od wieków. Przez tysiące lat ludzie nie medytowali, aby mieć mniej stresu, ale po to, aby lepiej obchodzić się ze swoim cierpieniem i przygotować się do starości, chorób i śmierci, które patrząc statystycznie obejmą wszystkich z nas w jakimś stopniu. ;)

Nie zmienia to oczywiście faktu, że uważność może być traktowana jako narzędzie przez osobę uczestnika/ nauczyciela lub przez organizację (każdy z tych obszarów to pewnie temat na osobny post i być może jeszcze to rozwinę).

I czym staje się taki "unarzędziowiony" mindfulness:

✅ uważność może stać się kolejnym produktem do zarządzania sobą
✅ nacisk może zostać położony na efektywność („czy już mniej się stresuję? kiedy będzie relaks? kiedy bedzie mniej myśli?), zamiast na relację z doświadczeniem (

Nikt nie zrobił tak wiele dla płytkiego zrozumienia uważności jak… nauczyciele uważności i medytacji.Za każdym razem, gd...
12/06/2025

Nikt nie zrobił tak wiele dla płytkiego zrozumienia uważności jak… nauczyciele uważności i medytacji.

Za każdym razem, gdy ktoś obiecuje Ci, że jakiś produkt, technika, kurs, tabletka albo afirmacja usunie Twój stres i przywróci Ci spokój - zatrzymaj się i weź oddech. Masz właśnie sporą szansę, że ktoś właśnie zaprasza Cię do zakupu jakiegoś produktu — często ładnie opakowanego, estetycznie sfotografowanego i opatrzonego cytatem z buddyjskiego mistrza.

✅ Tylko że… stresu nie da się "usunąć".

Stres to normalna, zdrowa reakcja organizmu.
To dzięki niemu przeżyliśmy jako gatunek.
To on pozwala Ci zareagować, kiedy dziecko biegnie na ulicę, albo gdy czujesz, że coś jest nie tak w rozmowie.

✅ Życie bez stresu jest równie możliwe jak życie na księżycu, bez skafandra i bez butli tlenowej.

To, czego naprawdę potrzebujemy, to umiejętność zauważania chronicznego stresu — tego, który stał się dla nas tłem, nieświadomym napięciem w ciele i umyśle.
Potrzebujemy także świadomości naszej reaktywności — automatycznych wzorców reagowania, które podsycają napięcie i cierpienie.

Uważność nie jest po to, by wyciąć stres jak skalpelem.
Jest po to, byśmy mogli zobaczyć to, co się z nami dzieje.
Byśmy mogli zareagować mądrzej, a czasem... po prostu nie zareagować wcale.

Coś czuję, że kolejna porcja postów będzie o McMindfulnessie ;)

Foto via AI

Wczoraj przyszedł do mnie maila z EAGT (European Association for Gestalt Therapy) z certyfikatem superwizora Gestalt. Ci...
06/06/2025

Wczoraj przyszedł do mnie maila z EAGT (European Association for Gestalt Therapy) z certyfikatem superwizora Gestalt. Cieszę się z tego i poczułem radość gdy to otrzymałem i że zamknąłem ten proces, ale zauważyłem też że moja radość była mniejsza niż z samego, trwającego dwa i pół roku, procesu. Odbieraniu tego maila, towarzyszyło też mniej emocji niż przy ostatnim zjeździe, pełnym radości, ale też łez i smutku. Mniej emocji niż na ostatniej wspólnej hiperwizji z moją grupą, czy podczas wspólnych śniadań, obiadów i kolacji.

Dla mnie osobiście bycie w procesie, generuje więcej emocji niż organizacyjna bumaga. Gdy teraz to piszę, to myślę o dziesiątkach większych i mniejszych spotkań, podczas tego całego czasu. Czuję wzruszenie na myśl o tym co dzieliłem z 24 wspaniałych osób i wciąż korzystam i wciąż wracam do mądrości grupy czy moich nauczycieli.

Chyba to jest dla mnie o wiele bardziej cenne niż sam papier i na pewno te doświadczenia chcę zabrać ze sobą na dalszą drogę. To doświadczenia, budują nas i nasze kompetencje. Papier dobrej szkoły, czy organizacji to miły dodatek do doświadczenia i zdobytych kompetencji, ale jest to raczej coś co dla mnie osobiście wydarza się “po drodze”, ale nie jest celem samym w sobie…

POSTAWY MINDFULNESS W PSYCHOTERAPII CZ 6. - UMYSŁ POCZĄTKUJĄCEGO I TERAPEUTYCZNY STARZEC (SENEX)Czasami chciałbym wiedzi...
05/06/2025

POSTAWY MINDFULNESS W PSYCHOTERAPII CZ 6. - UMYSŁ POCZĄTKUJĄCEGO I TERAPEUTYCZNY STARZEC (SENEX)

Czasami chciałbym wiedzieć mniej. Przynajmmiej na razie, póki moje zwoje mózgowe jakoś tam działają - trochę mam tej wiedzy i trochę mam tej pamięci. Cenię to, ale wiedza jest mieczem obosiecznym. Może zapraszać nierzadko do “nie-czucia”, może budować dystans i może budować skostniałe struktury, że “jestem tym który wie”. Mogę zamknąć swoje self w szlifowaniu jednego obszaru - obszaru wiedzy.

Gdy siadam na poduszce medytacyjnej - cała ta wiedza staje się mniej potrzebna. Tak mogę z niej korzystać, ale nie o to tu chodzi. Na poduszce siadam, aby coś poczuć, zauważyć. Jeśli siadam na niej z wieloma koncepcjami - mogę nie zauważyć tego co jest przed moim własnym nosem. Medytacja jest jednym ze sposobów jaki możemy rozwijać postawę większej świeżości co do tego co nas spotyka, ale przede wszysTkim kim jesteśmy.

W samym wiedzeniu nie ma nic immanentnie złego. Jungowski Senex – wewnętrzny archetyp Starego Mędrca – reprezentuje strukturę, porządek, prawo, doświadczenie ale też autorytet i wiedzę. Jego energia dąży do stabilizacji, nazywania rzeczy po imieniu. Starzec nie musi się już tak kontrolować jak młodsze osoby, może mniej dbać o konwenanse, bo dużo widział i wie że życie jest krótkie.

W dojrzałej osobie wraz z upływe czasu - senex - jest źródłem mądrości i granic. Senex nieuświadomiony i zepchnięty do cienia - staje się sztywny, dogmatyczny, zamknięty na to, co nieznane, niepewne, nowe.

W tym sensie Senex w swojej “cienistej formie” może być bezpośrednim przeciwieństwem umysłu początkującego. Tam, gdzie umysł początkującego mówi: „Nie wiem, ale chcę zobaczyć”, Senex mówi: „Już wiem. Wiem, jak powinno być”.

Umysł początkującego żyje w niepewności – nie jako zagrożeniu, lecz jako potencjale. Senex czuje się w niepewności niekomfortowo i szuka oparcia w tym, co znane. Powtarza ruchy, powtarza schematy. Może uciekać w interpretacje, zasady, wzorce – a więc dokładnie to, czego praktyka uważności (lub superwizja) próbuje delikatnie z nas zdjąć.

Dlatego w psychoterapii, jeśli archetyp Senexa dominuje – zarówno w terapeucie, jak i kliencie – może prowadzić do martwego punktu: rozumienia bez poruszenia, analizy bez zmiany. Dopiero zaproszenie jakości „nie-wiedzenia” – czyli umysłu początkującego – może otworzyć przestrzeń, w której coś nowego się wydarzy.

𝐔𝐦𝐲𝐬ł 𝐩𝐨𝐜𝐳ą𝐭𝐤𝐮𝐣ą𝐜𝐞𝐠𝐨 𝐰 𝐩𝐬𝐲𝐜𝐡𝐨𝐭𝐞𝐫𝐚𝐩𝐢𝐢

Umysł początkującego to nie jest naiwność – to wyraz odwagi, by zobaczyć świat takim, jaki jest, bez filtra automatyzmu. To gest wewnętrznego rozluźnienia: nie muszę wiedzieć. Nie muszę rozumieć wszystkiego teraz. Mogę być tu – obecny, uważny, otwarty.

𝐃𝐥𝐚 𝐤𝐥𝐢𝐞𝐧𝐭𝐚 to zaproszenie do tego, by spojrzeć na siebie nie przez pryzmat etykiet i przeszłych wniosków, lecz z dziecięcą świeżością: „A co, jeśli nie znam jeszcze tej części mnie? A co, jeśli mogę usłyszeć ten głos w sobie inaczej?” Taka postawa rozbraja sztywne przekonania i pozwala na rzeczywisty kontakt z tym, co dzieje się w ciele, w emocjach, w sercu – bez cenzury i analizy.

𝐃𝐥𝐚 𝐩𝐬𝐲𝐜𝐡𝐨𝐭𝐞𝐫𝐚𝐩𝐞𝐮𝐭𝐲 umysł początkującego to wewnętrzna przestrzeń bez presji: by wiedzieć, by prowadzić, by naprawiać. Pozwala być z drugim człowiekiem tak, jakby spotykało się go po raz pierwszy – z łagodną ciekawością, z zaufaniem do tego, co nieoczywiste. Z takim nastawieniem nawet dobrze znany temat może nagle odsłonić coś nowego. I to właśnie w tej „nowości” często kryje się potencjał zmiany.... czego to życzę Tobie i sobie....

𝐁𝐚𝐣𝐤𝐚 𝐳𝐞𝐧 𝐨 ś𝐰𝐢𝐞ż𝐲𝐦 𝐬𝐩𝐨𝐣𝐫𝐳𝐞𝐧𝐢𝐮

Pewnego dnia uczony profesor odwiedził mistrza zen.
Chciał dowiedzieć się, czym jest oświecenie.
Mistrz zaprosił go na herbatę.
Nalał do filiżanki profesora… i nie przestawał. Herbata wylewała się na stół.
– Co pan robi?! – zawołał profesor. – Filiżanka już pełna!
Mistrz odpowiedział spokojnie:
– Tak jak ta filiżanka, twój umysł jest już pełen. Jak mogę ci pokazać coś nowego, jeśli nie opróżnisz go choć trochę?

Adres

Srodmiescie

Telefon

+48696666093

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Kuba Babij - psychoterapia, superwizja, natura, mindfulness umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Kuba Babij - psychoterapia, superwizja, natura, mindfulness:

Udostępnij