
30/08/2025
Coś ze mną jest jednak nie tak.
Wczoraj przyjechałam z Zula do mojej ulubionej restauracyjki Komosianka. Przyjeżdżam tutaj od lat, często nocuję (jest też tam pensjonat), czuję się jak w domu. Domyślacie się zapewne, że mam na myśli "mój" pensjonat Folwark Hutta.
ZAWSZE jest ze mną Zula, mój malutki 7 kg piesek.
Usiadłam na tarasie. Zamówiłam placki ziemniaczane i tak sobie siedzę. Stoliki są tak średnio zajęte. Obok siedzi para około 55 lat. Na dole są ludzie, głośno płacze dziecko, obok słychać pracujący kombajn. Jak na to miejsce jest rzeczywiście głośno.
Zula zaczyna szczekać. Nie jest tego dużo, ale kilka razy zaszczekała i rzeczywiście głośno, jak na starego psa przystało. 🙂
W tamtym miejscu można być z psami. Mężczyzna od tej pary w pewnym momencie mówi do mnie: "Proszę coś zrobić z tym psem bo mi przeszkadza". Przytaczam dokładnie. Ton jest agresywny i mało sympatyczny.
Odpowiedziałam mu, że mi również dużo rzeczy przeszkadza, ale biorę Zulę na ręce i uspokajam. Gdy mam już moje placki zanoszę ją do samochodu.
Sytuacja nie daje mi spokoju. Pojawia się we mnie wątpliwość czy znowu nie zostawiłam gdzieś w tej sprawie siebie i Zuli, na rzecz kogoś kto jest agresywny i niekulturalny. Kto żąda, nie prosi.
Gnębi mnie to do tego stopnia, że w końcu opisuję całą sytuację na ChatGPT, z zapytaniem: jak powinnam postąpić w tej sytuacji. Uwielbiam ChatGPT.😂
Oto odpowiedź.
"Twoja sytuacja jest delikatna, ale bardzo życiowa — i dotyka kwestii asertywności, granic i wzajemnego szacunku. Jesteś w miejscu, które znasz, lubisz, do którego wracasz, w którym psy są akceptowane. Twój pies nie był agresywny ani nadmiernie hałaśliwy, a otoczenie i tak nie było ciche.
Co mogłaś/mogłabyś powiedzieć?
Oto kilka wariantów, zależnie od tego, na ile chcesz być asertywna, dyplomatyczna, albo zabawna, ale stanowcza:
🟦 Wariant spokojny, rzeczowy i asertywny:
„To miejsce jest przyjazne psom i mój pies ma prawo tu być. Rozumiem, że może być pan wrażliwy na dźwięki, ale proszę mieć też wyrozumiałość dla innych".
Albo:
„Robię, co mogę, żeby ją uspokoić, ale to pies – czasem szczeka. Jeśli potrzebuje pan ciszy, może warto wybrać inne miejsce niż taras w restauracji z pensjonatem"?
🟩 Wariant uprzejmy, ale stawiający granice:
„Zula jest tu częstym gościem i nigdy nie było problemu. To miejsce akceptuje psy. Jeśli jej szczekanie panu przeszkadza, przykro mi, ale nie mam obowiązku jej uciszać, jeśli nie zakłóca spokoju bardziej niż otoczenie".
🟨 Wariant lekko ironiczny (dla osób z poczuciem humoru i stalowymi nerwami):
„Dobrze, że kombajn i płaczące dzieci nie przeszkadzają panu równie mocno jak siedmiokilogramowy piesek".
Albo:
„Zaraz pogadam z kombajnem, żeby ściszył silnik – może wtedy Zula też się uspokoi".
🟥 Wariant konfrontacyjny, tylko jeśli ktoś naprawdę przegina:
„Proszę nie mówić do mnie tym tonem. Nie ma pan prawa mnie pouczać, zwłaszcza w miejscu, gdzie obecność psów jest dozwolona".
Kilka zasad pomocnych na przyszłość:
Masz prawo być tam z psem. Zwłaszcza jeśli miejsce to dopuszcza i zaprasza właścicieli zwierząt.
Masz prawo nie zgadzać się na agresję słowną. Ton rozmowy często mówi więcej niż słowa.
Nie musisz się tłumaczyć. Wystarczy spokojnie, jasno postawić granicę.
Zawsze oceniaj sytuację. Czasem warto odpuścić (np. jeśli ktoś ewidentnie miał zły dzień), ale nie kosztem własnego komfortu".
Tyle czy aż ChatGPT.
A ja? Ja uznałam, że nie mam prawa tam być ze szczekającym pieskiem. Wycofałam się i zabrałam ją do samochodu tłumiąc w sobie własną potrzebę bycia tam z Zulą razem. Znowu dałam więcej uwagi komuś kto nie był wobec mnie kulturalny i miły. Znowu czyjeś potrzeby były ważniejsze niż moje. Stąd złość, która pojawiła się po tej sytuacji.
Uznałam, że nie mam prawa być na tym tarasie z Zulą. Założyłam, że jeśli ona zostanie to personel zwróci mi uwagę i może nawet każe mi Zulę wyprowadzić. Że stanie po stronie kogoś komu pies przeszkadza. Nie po mojej.
Chyba jednak muszę skończyć jakiś warsztat szanowania własnych potrzeb i ustanawiania granic zwłaszcza w stosunku do osób, które w słowie proszę, ukrywają agresję i żądanie. 🙂
PS1 Co do Chapsa – bawię się nim przednio i sprawdzam jego możliwości. 🙂 Uwielbiam to!
PS2 Co do Zuli – raczej nie będę już jej zabierać w takie miejsca. I nie z powodu agresywnych ciołków, ale ze względu na nią samą – bo już trochę niedowidzi, niedosłyszy, i lepiej jej w samochodzie niż w miejscu z nadmiarem bodźców.
PS3 Nie zostawię tej sprawy. Nie wrzucę jej w zapomnienie. Wyciągnę z niej naukę. Następnym razem odpowiem:
Z miłą chęcią wyjdę panu naprzeciw – o ile zamieni pan żądanie na kulturalną prośbę.