
22/04/2023
Przychodzę do Was dzisiaj z bardzo osobistym wpisem.
Wciąż spotykam się z wieloma opiniami krytycznymi na temat jogi, ajurwedy, lub ogólnie reakcji wręcz alergicznej na hasło holistyczna koncepcja życia, zdrowia.
Cóż, jedyne, co mogę powiedzieć w tym temacie, to tyle, że taka reakcja wynika z całkowitej nieznajomości tematu. Otóż jeśli chodzi o wpływ jogi, to już kiedyś krótko wspominałam, jak pomogła przy bólu kręgosłupa piersiowego. To naprawdę niesamowite, kiedy miesiącami walczysz z bólem, który nie mija. W tamtym czasie miałam przepisane tabletki, które w swoim składzie mają substancję narkotyczną. Nie pomagały. Jedyny efekt, jaki po nich odczuwałam to był całkowity brak energii, senność, przy której jednocześnie nie mogłam zasnąć. Byłam nie do życia. Z tych tabletek bardzo szybko zrezygnowałam, bo nie zmniejszały bólu, ale na mnie działały destrukcyjnie. Przez te wszystkie miesiące próbowałam chyba wszystkiego, żeby sobie pomóc. Bezskutecznie. Do momentu, aż zdecydowałam, że pomimo bólu i związane z nim ograniczenia, wracam do praktyki jogi. Do praktyki, która przede wszystkim skupia się na mnie, na moim ciele, jego możliwościach i ograniczeniach i daje mi możliwość ruchu, tak, jak tego potzrebuję. I to było remedium na mój problem. Ból wreszcie zaczął odpuszczać, a ja zaczęłam odzyskiwać sprawność.
Kolejną taką ważną sytuacją w moim życiu było przyjście na świat mojej drugiej córki. Ze względu na poważne komplikacje, przyszła ona na świat poprzez cc. Samo to było dla mnie ogromnym ciosem, traumą. Po tym nadszedł problem z laktacją. Robiłam wszystko, aby karmić piersią. Niestety pokarmu zamiast więcej miałam coraz mniej. Walczyłam przez cztery miesiące, długie i ciężkie miesiące. Wierząc w to, co piszą w poradnikach, że jak karmisz, to pokarmu przybywa, walczyłam. Dziecko uspokajało się na góra 30 minut, a później był krzyk. Więc znów karmienie. Widziałam, że tego pokarmu wcale nie przybywa. Próbowałam odciągania mleka, aby pobudzić laktację, zaczęłam sięgać po wszelkie możliwe metody na laktację. Nic nie działało. Zuzia nie przybierała na wadze tak, jak powinna dlatego położona zachęcała mnie do włączenia chociaż jednej butelki mleka modyfikowanego. Po wielu godzinach, dniach, zaakceptowałam fakt, że muszę sięgnąć po to wsparcie.
Dlaczego o tym piszę? W tamtym czasie byłam w bardzo słabej formie psychicznej. Komplikacje w ciąży, a później problemy w pierwszych miesiącach życia Zuzi, wpędziły mnie w depresję. Ciągły płacz maleńkiego dziecka, starsza córka, która również wymagała mojej atencji... Przerastało mnie to i nie wiedziałam, co robić. Po czterech miesiącach od cc postanowiłam, że najwyższa pora wrócić do praktyki jogi... I znów poczułam, że mogę odetchnąć w pełni. Zaczęłam odzyskiwać równowagę i wyszłam na prostą.
Sądzę, że każdy, kto próbował stosować tego typu praktyki, przyzna mi rację, że w najtrudniejszych momentach życia, okazują się one być ogromnym wsparciem lub wręcz ratunkiem.
Dlatego jeśli ktoś mówi mi, że "szatan k**i cukierkami", to ja wiem, że dzięki tym praktykom doświadczam cudu. Cud zaś na pewno dziełem szatana nie jest.
Miłej soboty. Szczególnie, że u mnie aura sprzyja dzisiaj balansowaniu w naturze. Dużo ciepła i słońca na weekend.