25/05/2022
Mam to szczęście, że nie mam poczucia, że pracuje… Bo kocham swoją pracę; lubię to co robię i robię to zawsze na sto procent. Nie wiem, czy to dobrze, czy nie, ale mam poczucie, że tak jest właściwie. Moja praca jest kolorowa. Ma cały wachlarz kolorystyczny. Artyści pewnie powiedzieliby, że są w niej kolory ciepłe i zimne. Tak też jest. Dzielę w swojej pracy smutki; radości; ocieram łzy; śmieje się; podaję rękę; przytulam; płaczę; podnoszę; biegam; wycieram buzię; jestem przy potrzebach fizjologicznych; karmię; tańczę; skaczę; krzyczę; uczę; szukam rozwiązania; wspieram i dmucham w skrzydła Dzieci, by mogły samodzielnie latać w swoim życiu. I o ten lot właśnie chodzi… Lot, pewnego Chłopca, którego na swej zawodowej ścieżce poznałam. Chłopca, który ma tak mądre życiowo, ciemne oczy, że z perspektywy czasu, wiem, że były, są i będą łącznikiem naszego porozumiewania się. To właśnie w tych oczach widziałam ogromny ból i cierpienie, którego człowiek, chyba nigdy nie chciałby doświadczyć. A On potrafił mi przekazać nimi, że jego świat się wali- mimo, że jego słuch i mowa werbalna nie istniały. Czas utwierdził nas, ludzi, będących w Jego otoczeniu, że jego najbliższe osoby, w sposób niewyobrażalny krzywdziły Go. Słów ojca długo nie zapomnę „Pani, nie wie, że to moja własność; z mojej krwi; będzie wychowywany po mojemu, twardą ręką; jeśli nie zje 3 dni, to zaraz nauczy się mówić”. W tym całym niewyobrażalnym nieszczęściu tego Chłopca, mieliśmy szczęście, że system, który szwankuje- nas nie zawiódł, że trafiliśmy na empatycznych ludzi, którzy poza przepisami, widzieli ból. Po niełatwych bataliach prawnych, dziś Chłopiec jest w ciepłym domu, otoczony miłością, której myślę, że w swym niedługim życiu nigdy nie zaznał. Dziś w jego oczach widziałam „Ciocia, jestem szczęśliwy”, widzę to i wierzę, że to szczęście będzie u Niego trwać wiecznie. A jutro Dzień Mamy, pierwszy w jego życiu spokojny…
I tak sobie usiadłam i rozmyślam…. Co w tej rodzinie zawiodło? Daleka jestem od osądów, uczę się tego, aby nawet w silnych emocjach tego nie robić. Ale co poszło nie tak? Gdzie pojawiła się ta iskierka, która spotęgowała tyle złego? Jak niby nic, a jednak WIELE zależy od nas samych, by w tym naszym życiu nie było tyle zła…