25/04/2022
Podsumowanie kilku miesięcy współpracy, czyli po co w ogóle psycholog i fizjoterapeuta łączą siły
Mamy za sobą już z Rehabilitacja Piotr Domański kilka dobrych miesięcy współpracy i możemy chyba oboje (Piotr? co sądzisz?) się ze sobą zgodzić - to był dobry pomysł!
Współpracujemy na dwóch poziomach:
1) z jednej strony dzielimy się przemyśleniami, dyskutujemy, przepracowujemy sobie to, z czym się spotkaliśmy w ramach pracy własnej (samokształcenie) lub pracy klinicznej, z Wami, w gabinecie. Szukamy innych perspektyw, próbujemy inaczej zrozumieć znaczenie objawu, stawiamy sobie wzajemnie hipotezy z pogranicza naszych dyscyplin. A czasem po prostu bombardujemy się ciekawostkami :D
Stąd zdjęcie w grafice dzisiejszego posta. Tak jak zmiana ogniskowej w lutrzance albo zmiana obiektywu w smartfonie, tak rozmowa z innym specjalistą od zdrowia pozwala czasami wyjść z impasu albo od razu go uniknąć. Czasem jest też cennym pstryczkiem w nos!
Nie sposób tutaj nie wspomnieć psychoterapeutki Anny Trzepizur z Wrocławia, która zerka czasami na mnie i moje przypadki "spoza oka cyklonu", wspierając koleżeńską superwizją. Dzięki, Ania!
(Oczywiście takie dyskusje są zawsze anonimowe, często zresztą blokowane w kilka podobnych przypadków. I szczerze? Więcej tam rozmawiania o tym, jaki jest mój problem, a nie Wasz :D )
2) na drugim poziomie współpracy dzielimy z Piotrem pacjentów. Działa to w różnych kierunkach. Ostatnio nastolatek odbył u mnie tylko jedną wizytę, będzie z nim pracował Piotr. Piotra stała klientka potrzebowała "przegadać" jedno konkretne zagadnienie rodzicielskie u mnie.
Mamy też jednak kilkoro pacjentów, którzy korzystają z holistycznego wsparcia, pracując z nami obojgiem i do opowiedzenia o jednym z takich przypadków zostałam upoważniona.
Jest to przypadek kobiety, która już wcześniej korzystała z pomocy Piotra, jednak mimo różnych oddziaływań jej klatka piersiowa pozostawała zamknięta. Tak się złożyło, że moje spotkania z pacjentką nastąpiły w czasie pewnej przerwy w rehabilitacji. Gdy wróciła do gabinetu za drzwiami okazało się, że ciało poszło za głową (jeśli mogę tak to nazwać) - otworzenie się w naszej przestrzeni terapeutycznej, wyduszenie z siebie tego, co musiało być ściśle w sobie trzymane, otworzyło również klatkę piersiową. Pacjentka po prostu się otworzyła!
Takie przypadki jak ten najbardziej wyraziście potwierdzają, że poszliśmy w dobrym kierunku. Czasem to Piotr pomoże ruszyć z pracą u mnie, a czasem to moje interwencje wprowadzą tę konieczną zmianę, by jego działania mogły w końcu przynieść owoce.
PS. Nie korzystamy tylko z siebie nawzajem, często odsyłamy Was dodatkowo lub przekierowujemy do innych specjalistów, bo wiemy, że nie jesteśmy od wszystkiego i stawiamy na maksymalny profesjonalizm we wszystkich swoich działaniach.