28/10/2021
Ostatnio (a nawet trochę dawniej niż ostatnio - dobrze, że Piotr tak chętnie i regularnie dla Państwa publikuje) zapowiadałam, że poopowiadam co nieco o normach.
Tak naprawdę można napisać książkę o tym zagadnieniu. Bo czym jest norma? Albo jak uporządkować takie nienormalności jak dewiacja, odmienność, zaburzenie, dziwaczność?
Możemy mówić o normach statystycznych (ilościowych, czyli pomierzono coś w populacji), społeczno-kulturowych (to, co normalne w danej kulturze lub normy sformułowane przez daną społeczność - np. prawne) oraz teoretycznych (norma jest tu modelem idealnym).
I tak, gdy trafi do mnie dziecko zdiagnozowane testem inteligencji - przyrównano je do normy statystycznej. Przy okazji zerknę na nie pod kątem teorii Piageta - skorzystam z norm teoretycznych, zgadliście. A jeśli najpierw zaniepokoję się jakimś zachowaniem, ale potem dowiem się, że cała rodzina tak ma albo tak robi - tutaj w rolę wejdzie norma społeczno-kulturowa, a dokładniej norma dla tej rodziny.
Dochodzimy tym samym do serca wpisu. Nawet jeśli są jakieś normy ogólne, generalne i święte, to są też normy danej rodziny, w której wzrastamy lub z której wyszliśmy w świat i są też normy nas samych. W zakresie zdrowia fizycznego możemy obserwować to zjawisko w przypadku temperatury ciała czy ciśnienia - są pewne statystyczne czy teoretyczne widełki, a niektórzy wiedzą, że jak na nich dana temperatura już jest wysoka albo że to ciśnienie jest jak najbardziej poprawne, bo zawsze mają wyższe.
Jak się Państwo domyślacie, analogicznie możemy mówić o normach psychologicznych. To rodzi konieczność czułej i czujnej diagnozy - tak wywiadu, jak i obserwacji. Stawiania hipotez diagnostycznych i ich weryfikowania. To natomiast wymaga czasu, którego tak bardzo nam wszystkim brakuje.
Dlaczego o tym piszę? Pomyślałam o tych dzieciach, które niepokoją nauczycielki przedszkola, mimo że rodziców nic nie niepokoiło. Zobaczcie co się może dziać:
1) wyspecjalizowana kadra, znająca lepiej normy rozwoju, a także symptomy zaburzeń, widząca dziecko na tle grupy - wychwytuje coś co umknęło rodzicom
ALBO
2) normy teoretyczne czy statystyczne guzik się mają do tego dziecka - mama jest introwertyczna, tata jest ze spektrum autyzmu, a dziecko po prostu nie ma potrzeby oraz nie nauczyło się w domu szczególnie hucznie i ekspresyjnie interaktować z innymi, w tym dziećmi*
Więc, podsumowując, bądźcie czujni, słuchajcie podpowiedzi, odpowiadajcie na pytania. Przedstawcie w przedszkolu swoją interpretację zachowań dziecka, przedstawcie kontekst rodzinny, ale też nie przegapcie momentu, gdy potrzebna będzie reakcja. Korzystajcie ze wsparcia specjalistów - czasy się zmieniły i wzięcie dziecka do psychologa czy psychiatry nie jest robieniem z niego wariata.
Jeśli więc pojawia się u Ciebie jakaś obawa, dyskomfort, wątpliwość - dotycząca może Ciebie, może kogoś bliskiego - umów się na wizytę.
* chyba zapowiadam tym samym kolejny post - no bo co zrobić, jeśli dziecko w ogóle nie bawi się z innymi dziećmi? Zostawić je sobie, bo takie jest? Integrować, bo musi się socjalizować i uczyć przez naśladowanie?
Widzimy się w następnym poście-wykładzie ;-)
Natalia Wernecka