Praktyka Zmian Marta Kustosz

Praktyka Zmian Marta Kustosz Sesje terapeutyczne online

Kiedy wchodzimy w dorosłość, w partnerstwo z głęboko skrywaną raną odrzucenia możemy bardzo silnie pragnąć dla siebie mi...
14/10/2024

Kiedy wchodzimy w dorosłość, w partnerstwo z głęboko skrywaną raną odrzucenia możemy bardzo silnie pragnąć dla siebie miłości, możemy odczuwać ogromną potrzebę kochania drugiej osoby. W takich sytuacjach często bywa tak, że na początku relacji wręcz zalewamy partnera uczuciem, gdzieś w środku i niekoniecznie świadomie licząc na to, że ta miłość mnie nie rozczaruje, że to ta właściwa osoba dla mnie... Bardzo chcemy dla siebie dobrego związku, pragniemy poczuć spełnienie w bliskiej relacji.

Kiedy rana odrzucenia jest we mnie, kiedy wraz z nią gdzieś głęboko wciąż zalegają trudne emocje: smutku, żalu; ból związany z poczuciem bycia odepchniętym, nieważnym, niezauważonym to prędzej czy później będą one dopominać się zaopiekowania właśnie w tej ważnej dla mnie dzisiaj relacji, która przecież miała być bezpieczna, która miała zaprzeczyć temu czego doświadczyłam wcześniej, która nie miała boleć...

Kiedy jest we mnie rana odrzucenia, być może zapomniana, być może głęboko wyparta, każda bliska i znacząca dla mnie relacja będzie na jakimś etapie związana z huśtawką pomiędzy pragnieniem kochania i bycia kochaną, a przeżywaniem na nowo emocji smutku, rozczarowania, złości, a momentami być może nawet nienawiści w kierunku drugiej osoby. Mur zbudowany przez ranę będzie działał, aby mnie bronić, będzie uniemożliwiał doświadczanie pełnej bliskości...

Bardzo ważne jest zaopiekowanie się sobą w dorosłości, bez zamiatania tego co trudne dla mnie pod dywan. Historia sama się nie dokończy, w zamian jest niekończąca się ucieczka od własnych nieprzeżytych do końca emocji, od ran które pod głęboką warstwą bandaży zaczynają gnić bez opcji na zagojenie, bez opcji na ulgę i przede wszystkim bez opcji doświadczania miłości stabilnej, bezpiecznej bez względu na zawirowania, kryzysy i trudne sytuacje towarzyszące każdemu partnerstwu w dorosłości... Zaopiekowanie sobą, by patrzeć na partnera i relację bez zniekształceń spowodowanych rozmazanymi na szybie niezauważonymi kroplami łez dziecka...

Kiedy pojawia się we mnie wdzięczność za moje życie, niewymuszona i nie z poziomu głowy, a z poziomu czucia wszelkie war...
30/09/2024

Kiedy pojawia się we mnie wdzięczność za moje życie, niewymuszona i nie z poziomu głowy, a z poziomu czucia wszelkie warunki czekające spełnienia, aby poczuć się dobrze, szczęśliwym, tracą na znaczeniu. Nie oznacza to, że przestaję snuć plany na przyszłość, oznacza to że już nie potrzebuję czekać, aby poczuć że jestem we właściwym dla siebie miejscu...

Kiedy wybrzmiewa we mnie moja miłość do siebie, niewymuszona a będąca efektem zaopiekowania ran, zauważania emocji i odczytywania dla mnie ich znaczenia, wtedy przestaję być zależny od miłości partnera, bliskich i w końcu staję się otwarty na jej dawanie i przyjmowanie bez obwarowania oczekiwaniami. Mój świat nie rozpada się na tysiące kawałków, kiedy relacja się kończy i każdy wybiera inny, nowy kierunek.

Kiedy myśli w mojej głowie zaczynam traktować z ciekawością, podchodzić do nich krytycznie, testować je i badać, bez traktowania ich jako prawdy objawione, wtedy daję sobie szansę na wewnętrzny spokój i podejmowanie decyzji w oderwaniu od zużytych i ograniczających schematów.

Droga do siebie wymaga cierpliwości, uważności i wrażliwości na wszystko co się we mnie pojawia bez oceny i osądzania, bez wskakiwania w konkluzje, a wszystko to co najlepsze dla mnie dzieje się niejako jako efekt uboczny tej pracy.

Wdzięczność za moje życie nie może być celem do wypracowania z poziomu głowy. Miłość do siebie to nie jest sprawianie sobie prezentów, czy pozwalanie sobie na wszystko co wiąże się z przyjemnością. Ustawienie umysłu w ryzach wymaga często konfrontacji z kłamstwami jakimi nasiąkamy przez lata.

Droga do siebie, jest drogą każdego z nas. Drogą, która już trwa tylko pytanie: czy jestem świadomy miejsca w jakim aktualnie jestem?

Zdjęcie: Color_Hope - pixabay

„Przed pierwszą wizytą byłem dosyć mocno zestresowany, bo nie czułem się do końca komfortowo, żeby dzielić się z kimś sw...
23/09/2024

„Przed pierwszą wizytą byłem dosyć mocno zestresowany, bo nie czułem się do końca komfortowo, żeby dzielić się z kimś swoimi przemyśleniami, ale już po kilkunastu minutach się rozluźniłem. Przed kilkoma następnymi spotkaniami dalej miałem trochę stresu, ale po paru tygodniach już siedziałem i wyczekiwałem naszych spotkań. Po 90% naszych spotkań miałem niedosyt, ale w pozytywnym znaczeniu tych słów tzn. było mi szkoda, że już się kończy. Bardzo dobrze mi się z Tobą rozmawiało. Podobało mi się, że potrafisz słuchać, ale jak trzeba to też potrafisz opowiadać. Zawsze wiedziałaś jakie pytanie zadać, lub pomogłaś mi przeanalizować moje myśli i uczucia. Czułem od Ciebie też dużo empatii.

Nauczyłaś mnie co to znaczy „zwracać na siebie uwagę”. Nawet jak teraz miałem gorszy czas, to sam starałem się zastanowić z czego to może wynikać lub czego może mi brakować. Nauczyłem się też dostrzegać, że każdy człowiek ma swoje problemy i w różny sposób na nie reaguje. Najlepsze co od ciebie otrzymywałem to takie poczucie bycia zaopiekowanym. Wiedziałem że jak jest mi źle, to we wtorek będę mógł coś na to poradzić. Chyba nie potrafię jeszcze w 100% sam sobie tego poczucia dać, przez co czasami mi brakuje naszych spotkań.

Z minusów, to chyba tylko tyle, że nie mogliśmy się spotykać na żywo, brakowało mi trochę prywatności, ale odległości nie da się niestety oszukać. Tak czy inaczej, gdybym miał teraz wybrać czy spotykać się z Tobą dalej online, albo z kimś innym na żywo, to nie wahałbym się ani chwili i włączał Skype. A gdybyś chciała, żebym podsumował to jednym zdaniem, to:

– Co ostatnio zrobiłem dobrego dla siebie?
– Chodziłem na spotkania z Martą.”

Dziękuję 💚

Czy potrafię być dla siebie wsparciem i czy w relacji z partnerem jest to dla mnie domyślną opcją również w jego kierunk...
19/08/2024

Czy potrafię być dla siebie wsparciem i czy w relacji z partnerem jest to dla mnie domyślną opcją również w jego kierunku?

Czy kiedy doświadczam trudnych emocji w sobie potrafię znaleźć przestrzeń dla siebie, czy raczej dążę do tego by mój partner to zauważył i coś z tym dla mnie zrobił, wziął odpowiedzialność za to co wybrzmiewa we mnie?

Czy kiedy złoszczę się na bałagan w kuchni pierwsza myśl jaka mi przychodzi do głowy to to, że dla niego życie w porządku może być tak samo trudne jak dla mnie w chaosie? Czy mam zrozumienie i akceptację dla naszych odmienności, czy interpretuje je jako wymierzone we mnie?

Czy kiedy ja mam dobry humor a on zamyka się na mnie potrafię pobyć ze sobą nie tracąc dobrego nastroju, czy może robię awanturę, że nie potrafi być dla mnie? Że zawsze coś jest ważniejsze, odwracając calą uwagę w sytuacji na mnie?

Czy każdego dnia podejmuję decyzję o otaczaniu siebie i partnera miłością bez względu na to co się zadzieje w naszym życiu, w każdym z nas osobno? Czy może mam warunki konieczne do spełnienia by czuć się kochaną i by kochać zależnie?

Z jakiego poziomu jest komunikacja w naszej relacji? Z poziomu pretensji, żalu, niekończących się oczekiwań, czy z poziomu dbałości aby każdy dzień był dla nas dobry na tyle na ile to zależy od nas, od tego co pielęgnujemy w sobie?

„Byłam zdecydowana, że chcę porozmawiać, ale nie do końca wiedziałam o czym. Wybrałam Martę świadomie, czytając to co pi...
14/08/2024

„Byłam zdecydowana, że chcę porozmawiać, ale nie do końca wiedziałam o czym. Wybrałam Martę świadomie, czytając to co pisze w social mediach poczułam ciepło, którego szukałam. I znalazłam. Ale nie tylko ciepło, zrozumienie, ogrom poczucia, że jestem ważna, lecz także wiedzę, profesjonalizm, niezwykle celne pytania i wspólne szukanie odpowiedzi, rozwiązań. Po spotkaniach robiłam notatki, spisywałam myśli, do których wracam do dziś, te niekiedy naprawdę proste zdania ale tak trafne, zmieniły moje podejście do codziennych wyzwań jakie stawia przed nami bycie w relacjach.
Ta wspólna praca, która w moim przypadku nie trwała długo, była dla mnie uzdrawiająca, skupiłam się na sobie, zrobiłam mały stop i zaczęłam jeszcze raz, ale trochę inaczej, bardziej z uwagą na siebie. To niby proste ale sama bym tam nie dotarła. Potrzebny jest przewodnik, osoba która ma wiedzę, narzędzia i to coś, co sprawia, że chcesz dać się prowadzić. I to wszystko oraz uśmiech, poczucie humoru i bezpośredniość znalazłam w Marcie, którą z całego serca polecam.
Każdy problem jest ważny, nawet ten najmniejszy, bo jest nasz i warto się nim zaopiekować. Dziękuję Marta, pomogłaś mi gdy tego potrzebowałam i doceniam bardzo, że możemy pozostać w kontakcie.”

Dziękuję 💚

Dajmy sobie czas i przestrzeń, kiedy bywa trudniej...Dajmy sobie czas na podjęcie decyzji, wybór, refleksję, z przestrze...
12/08/2024

Dajmy sobie czas i przestrzeń, kiedy bywa trudniej...

Dajmy sobie czas na podjęcie decyzji, wybór, refleksję, z przestrzenią otwartą na to, co pojawi się za chwilę, kiedy emocje opadną biorąc tym samym odpowiedzialność - każdy za siebie - za to co się w nas pojawia.

Dajmy sobie czas, aby we własnej przestrzeni przyjrzeć się temu, co jest tak trudne dla mnie do zaakceptowania, do przyjęcia, a co pozostaje poza moją strefą wpływu (co dotyczy drugiej osoby). Co mi to mówi o mnie?

Dajmy sobie czas, by w ciszy i bez zbędnych bodźców usłyszeć głos swojego serca, pozwolić głowie milczeć bez nieustannego wyciągania wniosków, bez oceniania innych i bez presji na określony scenariusz.

Dajmy sobie czas, by zobaczyć siebie w relacji z otwartością na to, co było i jest we mnie, ze szczerością wobec siebie i uważnością na własne, wewnętrzne reakcje.

Dajmy sobie czas i przestrzeń, aby oddzielić to, co jest moją odpowiedzialnością w naszej relacji od tego, co jest naszą wspólną.

Dajmy sobie czas i przestrzeń, by zobaczyć siebie dokładnie z wyrozumiałością i akceptacją, z troską niezbędną do zaopiekowania tym co niezaopiekowane, by móc w kolejnym kroku zobaczyć drugą osobę, taką jaka jest dla mnie bez pryzmatu mojego wyobrażenia o niej.

Dając sobie czas i przestrzeń nie ryzykujemy oddalenia, dajmy sobie opcję na ponowne spotkanie w zupełnie nowym miejscu...

Zbyt często budujemy mury, bo życie we dwoje okazuje się inne od moich wyobrażeń tylko czy to znaczy, że jest w nim mniej miłości i uczucia? Nasze niedoskonałości nie są wymierzone przeciw drugiej osobie, każdy z nas jest po prostu inny, co nie znaczy że intencje nie są szczere, że nie jesteśmy warci kochania dokładnie tacy jacy jesteśmy...

Zdjęcie: NoName_13

„Od kilku lat czułam, że nie radzę sobie ze swoim życiem. Przez ludzi na zewnątrz zawsze byłam postrzegana jako osoba si...
18/06/2024

„Od kilku lat czułam, że nie radzę sobie ze swoim życiem. Przez ludzi na zewnątrz zawsze byłam postrzegana jako osoba silna, zorganizowana i radząca sobie ze wszystkim. A kiedy pozostawałam sama ze sobą wszystko we mnie się rozpadało. Przez całe życie byłam dla innych, zapominając o sobie. Wielokrotnie chciałam pójść na terapię, ale zawsze w mojej głowie pojawiał się głos że pewnie moje problemy nie są tak duże jak mi się wydaje, że inni mają gorzej.. czas mijał, a ja coraz bardziej nie radziłam sobie w życiu.

I wtedy na mojej drodze stanęła Marta. Nawet nie chce sobie wyobrażać, w jakim miejscu w życiu byłabym gdyby nie nasze spotkania. Nie było łatwo na początku. Pierwsze spotkania były bardzo stresujące. Bałam się że to co mówię nie jest wystarczająco ważne.

Jednak Marta na każdym spotkaniu podchodziła do mnie z troska, ale też nie bała się powiedzieć mi prawdy w oczy. Marta zawsze miała rozwiązanie na każdy problem. Niejednokrotnie proste rozwiązania na które samej ciężko mi było wpaść. To Marta pokazała mi, że moje uczucia się liczą. To ona pokazała mi, że jestem ważna.

Teraz potrafię postawić siebie na pierwszym miejscu. Potrafię się sobą zaopiekować. Lubię siebie w takiej wersji. Każdego dnia wybieram siebie. I za to będę zawsze Marcie wdzięczna. Wszystkim którzy się wahają serdecznie polecam terapię z Martą.”

Dziękuję 💚

„Przed pierwszą wizytą byłem dosyć mocno zestresowany, bo nie czułem się do końca komfortowo, żeby dzielić się z kimś sw...
09/06/2024

„Przed pierwszą wizytą byłem dosyć mocno zestresowany, bo nie czułem się do końca komfortowo, żeby dzielić się z kimś swoimi przemyśleniami, ale już po kilkunastu minutach się rozluźniłem. Przed kilkoma następnymi spotkaniami dalej miałem trochę stresu, ale po paru tygodniach już siedziałem i wyczekiwałem naszych spotkań. Po 90% naszych spotkań miałem niedosyt, ale w pozytywnym znaczeniu tych słów tzn. było mi szkoda, że już się kończy. Bardzo dobrze mi się z Tobą rozmawiało. Podobało mi się, że potrafisz słuchać, ale jak trzeba to też potrafisz opowiadać. Zawsze wiedziałaś jakie pytanie zadać, lub pomogłaś mi przeanalizować moje myśli i uczucia. Czułem od Ciebie też dużo empatii.

Nauczyłaś mnie co to znaczy „zwracać na siebie uwagę”. Nawet jak teraz miałem gorszy czas, to sam starałem się zastanowić z czego to może wynikać lub czego może mi brakować. Nauczyłem się też dostrzegać, że każdy człowiek ma swoje problemy i w różny sposób na nie reaguje. Najlepsze co od ciebie otrzymywałem to takie poczucie bycia zaopiekowanym. Wiedziałem że jak jest mi źle, to we wtorek będę mógł coś na to poradzić. Chyba nie potrafię jeszcze w 100% sam sobie tego poczucia dać, przez co czasami mi brakuje naszych spotkań.

Z minusów, to chyba tylko tyle, że nie mogliśmy się spotykać na żywo, brakowało mi trochę prywatności, ale odległości nie da się niestety oszukać. Tak czy inaczej, gdybym miał teraz wybrać czy spotykać się z Tobą dalej online, albo z kimś innym na żywo, to nie wahałbym się ani chwili i włączał Skype. A gdybyś chciała, żebym podsumował to jednym zdaniem, to:

– Co ostatnio zrobiłem dobrego dla siebie?
– Chodziłem na spotkania z Martą.”

Dziękuję 💚💚💚

"Martę obserwowałam jakiś czas na LinkedIn, ale pewnego dnia, może po roku, poczułam, że muszę zgłosić się do kogoś o ws...
04/06/2024

"Martę obserwowałam jakiś czas na LinkedIn, ale pewnego dnia, może po roku, poczułam, że muszę zgłosić się do kogoś o wsparcie...że to ostatni dzwonek..na ? Pozbieranie się ?

I tak przypomniałam sobie o Marcie. Od razu się do niej odezwałam. Od pierwszego spotkania poczułam Marty ciepło i od razu jej zaufałam. Jestem DDA, ale przeszłość zostawiłam już za sobą bez żalu i pretensji, natomiast w naszych spotkaniach z Martą konieczne były powroty do przeszłości, aby uświadomić sobie jej wpływ na to co teraz...

A co było teraz? Ciągłe poczucie, że nie jestem wystarczająca...jako Matka, żona, pracownik itd. Marta pomogła mi zrozumieć mechanizmy, które się pojawiają. Wyposażyła mnie w narzędzia, które stosuję cały czas. Spotkania już zakończyłyśmy, ale wiem, że jak coś się wydarzy... to mam Osobę, której ufam i która wie o mnie dużo.

Praca nad sobą trwa, raz lepiej, raz gorzej, ale zmiana która nastąpiła we mnie jest silniejsza niż te chwile gorsze.

Dziękuję Ci Marta za Twoje ciepło, otwartość, szczerość, a także inspiracje."

Bardzo dziękuję 💚

Często wchodząc w dorosłe życie tak bardzo cieszymy się na możliwość pokierowania nim po swojemu, realizacji siebie z da...
24/05/2024

Często wchodząc w dorosłe życie tak bardzo cieszymy się na możliwość pokierowania nim po swojemu, realizacji siebie z dala od krytyki, czy przytłaczających oczekiwań innych. Bywa, że tak bardzo chcemy dla siebie innego życia, że z poziomu głowy staramy się ze wszystkich sił zostawić to co było trudne za sobą... Tak to naturalne, chcemy żyć własnym życiem, tylko czy potrafimy? Czy potrafimy skutecznie?

Czy to jest takie proste i takie oczywiste? Czy moja dorosłość jest faktycznym moim wyborem, czy żyję bardziej na zasadzie przeciwieństw upierając się i wywierając nieustanną presję na siebie i otoczenie by było inaczej... Wchodząc w zupełnie skrajny, drugi koniec, jednak tego samego kontinuum...

Jeśli w dzieciństwie brakowało mi uwagi rodziców, czasu spędzanego wspólnie to, czy oby nie zatracam się za bardzo w "poświęcaniu" wszystkiego dla własnych dzieci stawiając ich potrzeby zawsze na pierwszym miejscu pomijając siebie i partnera w tym wszystkim? Czy nie wybieram tym samym kontunuowania unieważniania siebie, zapominania o zadbanie o to co mnie dzisiaj cieszy i co chciałabym zrobić dla siebie?

Jeśli w dzieciństwie krzyki i awantury przerażały mnie bardzo i odbierały poczucie bezpieczeństwa budząc lęk we mnie, to czy w dorosłości nie wybieram presji na siebie, aby zadbać o brak sporów w małżeństwie, nie staram się zrobić wszystkiego byleby uniknąć podwyższonego tonu w trudnej rozmowie? Czy tym samym wciąż nie rezygnuję z asertywnego stanięcia po swojej stronie, zbudowania zdrowych granic w relacji zapominając, że w dorosłości to moim obowiązkiem jest dać sobie poczucie bezpieczeństwa w relacji, a podniesiony głos partnera nie oznacza, że moje małżeństwo jest zagrożone, że dzieje się coś bardzo złego?

I wreszcie, jeśli w moim dzieciństwie brakowało mi miłości, poczucia bycia zaopiekowanym, to czy dzisiaj nie wybieram takiej opcji, by wciąż zalewać innych uczuciami troski, nadmiernej opiekuńczości, okazywania im swojej miłości bez zadania sobie pytania: czy ja kocham siebie taką jaka jestem i czy potrafię sobie odpowiedzieć na pytanie: co to znaczy, że czuję się przez siebie zaopiekowana?

Dorosłe życie zbudowane na przeciwieństwach najczęściej tego od czego chcemy uciec nie przynosi spodziewanych efektów, nie przynosi bo najczęściej dalej nie bierzemy siebie pod uwagę, nie próbujemy siebie poznać, przyjrzeć się temu kim się stałam, nie próbujemy zrozumieć siebie i zaopiekować tym co niezagojone, często zupełnie tak jak czuliśmy się w przeszłości...

Życie każdego dnia przynosi i stawia przed nami powody do zachwytu, radości, poczucia szczęścia... W pięknie natury, we ...
20/04/2024

Życie każdego dnia przynosi i stawia przed nami powody do zachwytu, radości, poczucia szczęścia... W pięknie natury, we wrażliwości osób, które są blisko (z wdzięcznością ogromną dla tych, którzy są obecni w moim życiu💚), w tym jak doświadczamy tego, co nas spotyka w naszych ciałach, w naszych sercach.

Nie każdego dnia jest w nas gotowość, aby to przyjąć... Uwaga dominując nad czuciem przejmuje dowodzenie goniąc za tym co sztuczne, chwilowe, za złudzeniami które potrzebują mieć swoją definicję, aby nas przekonać że są dla nas dobre... Aby móc pominąć czucie skupiając się wyłącznie na tym co racjonalne, uzasadnione i właściwe bo wynikające z potwierdzonych przekonań, stereotypów, zapewnień innych...

Sukces rozumiany jako obietnica znalezienia się w określonym miejscu w rozwoju zawodowym gwarantujący lepszą "jakość" życia w bliżej nieokreślonej przyszłości...
Szczęście mylone z posiadaniem przedmiotów, rzeczy reklamowanych dookoła okraszonych sztucznymi emocjami "zadowolonych" aktorów.
Spokój, którego tak mocno pragnę, ale z jakiegoś powodu lista warunków do spełnienia, abym mogła go odczuć nieustannie się wydłuża.
I w końcu miłość, którą być może ktoś w końcu obdaruje mnie skutecznie, więc nie poprzestaję na jej poszukiwaniu odrzucając kolejne osoby ważne w moim życiu, nieidealne co nie znaczy nie warte miłości... A roszczeniowa postawa wobec życia i frustracja narasta odbierając powoli energię, chęci, nadzieję że to wszystko się ziści...

Idąc przez życie bez czucia, bez kontaktu z moim głosem wewnętrznym, bez zaufania i poczucia bezpieczeństwa wynikającego z mojej relacji ze sobą, bez refleksji, nic co się wydarza dookoła, co mnie spotyka nie przyniesie tego co jest najcenniejsze...

Zdjęcie: homecare119 z pixabay

Brak bycia zauważonym, zaopiekowanym z troską, brak poczucia że jestem kochany lub „miłość” warunkowa, na którą trzeba b...
16/04/2024

Brak bycia zauważonym, zaopiekowanym z troską, brak poczucia że jestem kochany lub „miłość” warunkowa, na którą trzeba było zasłużyć dobrym zachowaniem, dobrymi ocenami, to wszystko w oczach dziecka może prowadzić do zasiania ziarna wątpliwości w podstawowe prawo do bycia, do istnienia, do życia bez nieustannej wewnętrznej potrzeby by się starać, by zasłużyć, by spełniać oczekiwania innych, by być czujnym na emocje innych i by wciąż zgadywać co jeszcze mogę zrobić, aby w końcu poczuć ulgę, że więcej nie muszę…

Niestety, jeśli wchodzę w życie dorosłe z takim bagażem, jeśli czuję że trudno jest mi się zatrzymać, jeśli każdy kolejny wypracowany cel cieszy tylko przez chwilę, a potem znowu przychodzi uczucie pustki ze smutkiem, który głowie wydaje się jakiś dziwny i nie przystający do okoliczności, jeśli moja wewnętrzne presja na to, aby osiągnąć jeszcze więcej lub np. znaleźć sposób aby wpłynąć na bliską mi osobę, żeby w końcu doceniła mnie i zauważyła jak bardzo się staram, staje się trudna do wytrzymania i czuję, że powoli tracę siły w tej nierównej walce to znaczy, że pomijam wciąż to co najważniejsze – siebie i swoje prawo do życia z uwagą skierowaną do wewnątrz, na to co czuję i na to co jest dla mnie ważne.

Zauważenie siebie i zaopiekowanie się sobą w dorosłości wcale nie jest takie oczywiste. Przekierowanie uwagi do wewnątrz często jest czymś zupełnie nowym, bywa, że trudnym bo tak dziwnie obcym. Trudno jest w życiu dorosłym korzystać z zasobu, który nie został we mnie wypielęgnowany w dzieciństwie co nie oznacza, że moje życie dorosłe ma upłynąć dokładnie tak jak to było często na tym pierwszym etapie – na koncertowaniu się na tym, co zewnętrzne…

Moja dorosłość, moja odpowiedzialność i moje do siebie: już NIE MUSISZ...

www.praktykazmian.pl

"Z całego serca polecam pracę z Martą. Pracujemy razem od ponad 1,5 roku. W tej podróży uświadomiłem sobie wiele rzeczy ...
11/04/2024

"Z całego serca polecam pracę z Martą. Pracujemy razem od ponad 1,5 roku. W tej podróży uświadomiłem sobie wiele rzeczy które tkwiły we mnie od wielu lat. Marta dała mi bezpieczną przestrzeń, abym otworzył się na to co do tej pory zamknąłem i zakopałem. Według mnie Martę cechuję empatia, intuicja, dociekliwość, zrozumienie i profesjonalizm. Dziękuję Marta za dotychczasową podróż💚"

"Marta to wspaniała, ciepła osoba. Daje poczucie bezpieczeństwa, potrafi słuchać, nie ocenia. Miałam wrażenie, jak by każde następne spotkanie otwierało kolejne drzwi w mojej głowie. Marta jest takim przewodnikiem w naszej drodze do siebie - wskazuje kierunek i daje sile żeby w tę drogę wyruszyć. A co najważniejsze - wiem, że jeśli gdzieś się potknę lub zagubię, to mogę do niej wrócić po pomoc."

Dziękuję 💚💚💚

"Dziękuję że jesteś, dziękuje za Twoje prowadzenie. Delikatne, subtelne, kobiece a jednocześnie prowadzenie które zadaje...
03/04/2024

"Dziękuję że jesteś, dziękuje za Twoje prowadzenie. Delikatne, subtelne, kobiece a jednocześnie prowadzenie które zadaje konkretne pytania, daje zadania do pracy nad sobą nie ograniczając wolności.

Pamiętam tamten lipcowy dzień, kiedy ludzie spacerowali, dzieci bawiły się z rodzicami, młodzież rozmawiała. Było dużo słońca i gwar weekendowego miasta. Tylko, że ja nie mogłam złapać oddechu, nie miałam siły by iść. Usiadłam na ławce, wyciągnęłam telefon, łzy kapały mi po policzkach. Moja znajoma umieściła na fb Twój wpis o relacjach. Tak bardzo dotknął mego serca, poruszył to co tak długo było nieporuszone. Dziękuję. Zadzwoniłam. Twój ciepły głos ogrzał moje serce.
Dziękuję za to że pozwoliłaś mi być sobą, słuchałaś, zadawałaś pytania. Dzięki naszym spotkaniom zaczęłam zauważać siebie, zaczęłam pracować nad emocjami. W tym wszystkim byłaś ze mną, ale pozwalałaś mi iść swoim tempem.

Co bardzo ważne dawałaś ćwiczenia. Pozwalają one dojść do siebie. Towarzyszyłaś mi w zobaczeniu tej małej niezaopiekowanej dziewczynki, którą mam w sobie. Nauczyłaś mnie przytulać siebie, zauważać siebie...

Dziś chcę Ci powiedzieć dziękuję, że jesteś. Dzięki Twojej pomocy pracuję nad relacjami z rodzicami, przepracowuję dzieciństwo i relacje partnerskie. Dziś mogę śmiało napisać, że tam wtedy, w lipcu 2 lata temu dostałam nowe życie. Dziękuję za Twoją w nim obecność. Dziękuję za wolność, ale też systematyczne ćwiczenia, dziękuję za pytania i ciepło którym mnie otoczyłaś.
Dziękuję za Twój czas."

Dziękuję 💚💚💚

Traktujemy siebie przemocą, często przez większość dorosłego życia, w tym samym momencie zadając sobie kuriozalne pytani...
20/02/2024

Traktujemy siebie przemocą, często przez większość dorosłego życia, w tym samym momencie zadając sobie kuriozalne pytanie: skąd tyle okrucieństwa w świecie, który nas otacza?

Traktujemy siebie przemocą na poziomie fizycznym zmuszając nasze ciała do życia w oderwaniu od tego co naturalne, czego potrzebujemy do dobrego funkcjonowania. Traktujemy siebie przemocą wiodąc w zdecydowanej mierze życie w pozycji siedzącej z dala od kontaktu z naturą, z dala od wysiłku i aktywności, karmiąc siebie żywnością tak dalece przetworzoną, że w znikomej części bogatą w to, co nam potrzebne, aby dbać o siebie. Traktujemy siebie przemocą zapominając, że natura wyznaczyła rytm dla nas najlepszy a wszystko dookoła sprawia, że zaczynamy bezmyślnie wierzyć, że jest inaczej, że przechytrzymy nasze ciała...

Traktujemy siebie przemocą na poziomie emocjonalnym idąc w zaparte w uciekaniu od odczuć, emocji nie zauważając w dorosłości tej niebywałej zmiany, że emocje są dla mnie wsparciem, że nawet ogromny smutek jest ważnym dla mnie sygnałem pomagającym mi lepiej zrozumieć to, co dzieje się we mnie. Traktujemy siebie przemocą nie słuchając siebie uparcie koncentrując uwagę na tym co zewnętrze, żyjąc w iluzji że świat mnie uratuje i że zadba o mnie jeśli tylko wystarczająco mocno się postaram. Traktujemy siebie przemocą nie zauważając, że wewnętrzny spokój dawno już zastąpiło napięcie i lęk przed tym, że nie sprostam, że zawiodę, że jeśli nie przestanę gonić to nie dostanę awansu i być może nikt nie zauważy mojego potencjału - pielęgnując odwracanie wzroku od siebie.

Traktujemy siebie przemocą na poziomie mentalnym pokładając wiarę w nabytych z zewnątrz kłamliwych przekonaniach, obciążających wzorcach, niesprzyjających dobremu życiu schematach. Traktujemy siebie przemocą krytykując się nieprzerwanie, oceniając surowo najmniejszy błąd, nadając większą uwagę temu co traktuje jako porażkę niż temu co dobre we mnie. Traktujemy siebie przemocą wywierając na sobie presję bycia jeszcze lepszym, z większym zasobem wiedzy i doświadczeń nie zauważając tego co już jest we mnie, nie nadając wagi żadnej temu co jest dla mnie naturalnym kierunkiem rozwoju goniąc za trendami i tym co wzbudza u innych aprobatę i pożądanie.

Traktujemy siebie przemocą często nawykowo i nieświadomie, co nie usprawiedliwia w żaden sposób tego co robię sobie. Traktujemy siebie przemocą często na bazie nawyków wypielęgnowanych w dzieciństwie stroniąc od wzięcia odpowiedzialności za własne dorosłe życie. Traktujemy siebie przemocą i kiedy ciało i psychika zaczyna się buntować, bo już dalej tak nie może wciąż bywa, że trudno nam jest przyjąć to co robię i robiłam/łem sobie...

Traktujemy siebie przemocą na co dzień, z boku rozprawiając o tym co zrobić by zło przestało dominować, by nie było wojen, by ludzie byli dla siebie wzajemnie lepsi... Traktujemy siebie przemocą nawet tego nie zauważając. Może warto czasem zastanowić się co od lat pielęgnuję w sobie?

Zdjęcie: PublicDomainPictures z pixabay

Wszyscy jesteśmy połączeni… Często jednak nosimy w sobie tak dużo bólu, zranień, że trudno jest dostrzec, aby cokolwiek ...
18/02/2024

Wszyscy jesteśmy połączeni… Często jednak nosimy w sobie tak dużo bólu, zranień, że trudno jest dostrzec, aby cokolwiek co jest w nas czy dookoła, było dobre. Cokolwiek... a ból, który jest wybrzmiewa przy każdej nadarzającej się okazji. Czasami jednak tak dobrze mam opanowane uciekanie od niego, że niemal przestaję być, a pojawiające się w zamian poczucie pustki w moim wnętrzu nakręca spiralę uciekania od siebie...

Kiedy w dorosłym życiu dotyka mnie agresja ze strony partnera, uzależnienie lub nadużycia w pracy, to zawsze jest to sygnał najtrudniejszy, ale wciąż może być bodźcem do tego, aby zadać sobie pytanie czy potrafię zadbać o siebie, czy nie jestem od lat przemocowa wobec siebie, czy rana którą w sobie noszę nie jest gwałtem rozdrapywana przez ignorowanie moich wewnętrznych odczuć, odwracanie uwagi od siebie, od tego co było trudne… A może ma być to dla mnie sygnał, że coś jest mocno nie w porządku, że potrzebuję przyjrzeć się sobie bliżej i w końcu wybrać życie, a nie powtarzające się historie… Powtórki z tego, kiedy po raz pierwszy uwierzyłam, że zasługuję jedynie na to co najgorsze...

Tak bardzo potrafimy skoncentrować się na analizie sytuacji, w której jestem, zachowań innych osób wobec mnie, czasami pielęgnowania poczucia, że zawsze mam pod górkę, interpretacji, że świat jest beznadziejny, że tracimy nieustannie z oczu to co jest we mnie i jaka rana otwiera się we mnie na kolejny raz usłyszane raniące słowa partnera, niepowodzenia zawodowe, czy nowy cel zrealizowany bez satysfakcji, z narastającym poczuciem napięcia i lęku we mnie…

A gdyby tak spojrzeć na każdą sytuację, każde trudne zachowania innych wobec mnie jak na bodziec docierający głęboko do mojego wnętrza, pokazujący jak dużo bólu mam w sobie… Czy jest opcja, by w takiej sytuacji dostrzec, że to choć bardzo trudne jest dobre dla mnie, bo daje szansę na zauważenie siebie i na zaopiekowanie… Czy lepiej pielęgnować obciążające przekonania, że ludzie zawodzą, że miłość to poświęcenie, że nie mam prawa do spokoju, że moje życie jest ciężkie…?

To ogromne uproszczenie. Proces docierania do siebie i tego co we mnie ukryte pod gęstymi warstwami bólu i cierpienia wymaga odwagi, determinacji i przede wszystkim decyzji o byciu dla siebie z wyrozumiałością i akceptacją, z ufnością że przez to przejdę... i znowu jest to coś, co często już na wstępie jest obce, bo być może nikt nie nauczył mnie co to znaczy być ważną, wartą zaopiekowania, być może moje dzieciństwo nie miało żadnych podstaw do powstania zaufania, że będzie dobrze w zamian dając lęk o to co wydarzy się następne..

Wszyscy jesteśmy połączeni, nie wszyscy jednak mamy dostęp do siebie i tego co we mnie. Zbyt wiele ran, zbyt wiele bólu nosimy w swoich ciałach, by poczuć się jednością. Co nie znaczy, że gdzieś głęboko u podstawy, nie spotykamy się by wzajemnie sobie pomóc poczuć to, co potrzebuje być zauważone. Poczuć siebie nie uciekając od tego co we mnie, otwierając się na świat na nowo.

Zdjęcie: shameersrk z pixabay

Wszyscy mamy dobre intencje, gdzieś głęboko wszyscy chcemy czuć się po prostu kochani. Nikt z nas nie chce jednak cierpi...
14/02/2024

Wszyscy mamy dobre intencje, gdzieś głęboko wszyscy chcemy czuć się po prostu kochani. Nikt z nas nie chce jednak cierpieć ponownie, przeżywać na nowo bólu zranienia, odrzucenia. poczucia bycia niechcianym i niewystarczającym. Atak, obrona, ucieczka to mechanizmy, które uaktywniają się najszybciej, kiedy ponownie dostrzegam zalążek tego, co w przeszłości było trudne, budziło poczucie zagrożenia w relacji, a wynikało z braku akceptacji, braku bycia zauważonym, zaopiekowanym, ważnym…

Automatyczne interpretacje, idące za tym przeterminowane reakcje (wypracowane na poziomie dziecka sposoby radzenia sobie z tym co kiedyś było trudne) uniemożliwiają pozwolenie sobie na to by doświadczać pełnej bliskości, by być razem w poczuciu bezpieczeństwa nawet kiedy w naszym wspólnym życiu nie wszystko jest proste , kiedy okazuje się że każde z nas jest człowiekiem nie zawsze idealnym…

Często też ranimy pierwsi, żeby "uchronić" się przed ewentualnym byciem zranionym w przyszłości, sabotując coś co jest dla mnie ogromnie ważne, nie zastanawiając się nawet dlaczego tak robię, słuchając wybrzmiewających w głowie najgorszych przekonań: „i tak kiedyś odejdzie”, „pewnie jest taka sama jak inne”, „co bym nie zrobił i tak nie będzie dobrze” i tak rozczaruje, zawiedzie, zrani...

To co się zmienia w życiu dorosłym to to, że już nie jesteśmy zależni. Że nie muszę się starać z całych sił by przetrwać, bo to czy jestem bezpieczna nie zależy już od innych, nie potrzebuję się także starać by być zauważoną, docenioną, kochaną... Uzupełnienie tych braków nie zależy już od innych i to co kiedyś bolało najbardziej dzisiaj jest w moich rękach...

Miłość, bycie kochanym i kochanie, nie jest zagrożeniem, za to moim obowiązkiem wobec siebie jest uwolnić siebie do miłości bezwarunkowej i bezpiecznej z jej źródłem we mnie…

Zdjęcie: StockSnap z pixabay

Adres

Swiebodzice
58-160

Telefon

+48519747005

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Praktyka Zmian Marta Kustosz umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Praktyka Zmian Marta Kustosz:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram

Kategoria

O mnie

Życie jest proste, co nie znaczy, że łatwizna jest tym, co należy wybierać… Rozwój osobisty jest dla mnie synonimem pogłębiającej się samoświadomości, uważności na siebie i otoczenie. To również intensywna praca nad tym, aby wybory których dokonujemy na co dzień były MOJE, bez ciężaru schematów i nawyków zaabsorbowanych niekoniecznie z refleksją. Odzyskanie pełnej odpowiedzialności za swoje emocje i zachowania, zrozumienie i poznanie siebie, dodaje sił i energii, wspiera wewnętrznie stanowiąc najbardziej wartościowy zasób na całe życie.

Na co dzień prowadzę indywidualne sesje terapeutyczne, pracuję także z rodzinami i parami. Życie jest po to, aby cieszyć się każdym nowym dniem. To co nas blokuje i ogranicza nie stanowi integralnej części żadnego człowieka. Jedyne co potrzebujesz zrobić to pozwolić sobie na wsparcie, aby najważniejszą w swoim życiu drogę pokonać z osobą, której zaufasz i która poprowadzi Ciebie pewnie w każdym kolejnym kroku.

Serdecznie zapraszam,

Marta