10/05/2025
Czym właściwie jest psychoterapia i co można dzięki niej zmienić …
Przed kilkoma tygodniami umieszczałam
tu swoje zdjęcie z kwiatami i informacją o zakończonym procesie psychoterapii, obiecując, że niebawem napiszę więcej na ten temat. Deszczowa aura za oknem jest wyśmienitą do tego okazją. Piszę więc do was z kanapy, przebywając w zacnym psim towarzystwie. Ostrzegam, że będzie to opowieść wyjątkowo długa jak na facebookowe warunki, niemniej warto było poświęcić chwilę, żeby ją rzetelnie opisać a o tym czy chcecie ją przeczytać zdecydujcie sami.
Często pacjenci na początku naszej współpracy pytają mnie na czym właściwie będzie polegać ich terapia, a kiedy ja z kolei pytam ich jakie cele chcieliby w tej terapii zrealizować, to pytają o to jakie mają w tej kwestii możliwości. Nie są to łatwe pytania i nie mam na nie prostych odpowiedzi. Podejmę się jednak próby ich udzielenia.
Niewątpliwie psychoterapia, a przynajmniej ta, którą ja prowadzę, polega najprościej mówiąc na regularnym spotykaniu się dwójki ludzi, psychoterapeuty i pacjenta i na rozmowach między nimi. Tematem tych rozmów jest pacjent, jego życie, obecne, przeszłe i przyszłe. Jest tu miejsce na pytania i odpowiedzi, wątpliwości, obawy, smutek, złość, rozczarowanie, plany, marzenia, porażki i sukcesy. Rozmów tych najczęściej jest bardzo dużo, zajmują nam miesiące a czasem i lata a ich celem jest lepsze poznanie przez pacjenta siebie, swoich motywacji, potrzeb i przyczyn ograniczeń. Wszystkiemu temu towarzyszą oczywiście silne emocje, a terapia daje przestrzeń do ich przeżywania i ukajania. Psychoterapeuta jest towarzyszem pacjenta w jego odkryciach, czasem milczącym świadkiem a czasem też przewodnikiem. To poznanie, zrozumienie i przeżywanie emocjonalne pozwala na wprowadzanie zmian w życiu i czerpanie z niego większej radości.
Tyle teorii, a teraz trochę szczegółów. Umieszczam je tu za pełną zgodą opisanej osoby.
Przed niespełna półtora rokiem zadzwoniła do mnie a potem przyszła na pierwsze spotkanie pewna młoda kobieta. Była w złym stanie psychicznym, przeżywała silny lęk, który wpływał intensywnie na jej funkcjonowanie, doświadczała stanów niemocy, bezradności, pustki i smutku, które można było uznać za stany depresyjne. Po wstępnych konsultacjach podjęłyśmy się wspólnie procesu psychoterapii. Nadmienię tu, że pani X (tak ją będę dalej nazywać) w proces ten bardzo się zaangażowała, przychodziła z przemyśleniami i tematami do pracy, a między sesjami prowadziła dziennik, w którym notowała fakty i odczucia, które jej towarzyszyły. Mąż pani X wspierał ją bardzo i w decyzji o podjęciu terapii i w trwaniu w niej. Okoliczności te niewątpliwie wpłynęły na długość, a właściwie krótkość procesu psychoterapii, bo z mojej perspektywy to był bardzo krótki proces. I choć po drodze bywało trudno, wiele łez zostało przez panią wylanych, wiele emocji uwolnionych, wiele trudnych spraw omówionych, to finalnie, po około 18 miesięcach pani X i ja zgodnie zdecydowałyśmy, że jej terapia została zakończona pełnym sukcesem.
Oddam jej tu teraz głos i zacytuję prawie dosłownie jak pani X, poproszona przeze mnie, podsumowała swoją terapię, podając co dzięki niej zmieniła:
1. „zadbałam o swoje zdrowie fizyczne
2. nauczyłam się stawiać granice innym ludziom
3. nauczyłam się nie przejmować tak intensywnie emocjami innych ludzi
4. umiem już opiekować się swoim „wewnętrznym dzieckiem”, słyszę je, ale nie zawsze go słucham i pozwalam mu decydować
5. nauczyłam się słuchać siebie i swoich potrzeb i ufać swoim decyzjom
6. umiem już prowadzić trudne rozmowy
7. odzyskałam wiarę w siebie, nie boję się próbować nowych rzeczy
8. nie boję się już emocji, akceptuję je i pozwalam sobie je przeżywać
9. nie boję się już stresu i wiem że jest on częścią życia
10. jestem bardziej elastyczna, mniej skrajna, mniej krytyczna i mniej oceniająca
11. mniej krzyczę na dzieci
12. mam o wiele lepsze relacje z mężem
13. doceniam to co jest tu i teraz, nie skupiam się tak bardzo ani na przeszłości, ani na przyszłości
14. prowadzę i rozwijam swoją firmę
15. wiem już jakie relacje z innymi mi służą a jakich mam unikać
16. wiem że nie muszę robić wszystkiego sama, ale równocześnie wiem też, że potrafię być samodzielna
17. czuję się nareszcie dorosła
18. nie boję się już żyć!”
Dla mnie osobiście praca z panią X była bardzo poruszająca, intensywna i pełna odkryć. Z dużym wzruszeniem pożegnałam się z nią po tych wspólnych miesiącach i z dużą wdzięcznością przyjmuję również to, że zdecydowała się tu podzielić swoją historią, która być może będzie zachętą i inspiracją dla osób, które myślą od lat o podjęciu terapii, ale trudno im się na nią zdecydować. Sami oceńcie czy to co opowiedziała na koniec pacjentka jest warte podjęcie tego trudu…
Kochana pani X cudownej reszty życia❤️Hanna Kornas