
25/05/2024
Z okazji Dnia Mamy - od Mamy pisane sercem i życiem Położna CDL Monika Dorenda-Czuchaj ❤️ Miejcie jutro dobry dzień!
To będzie długi i mocny tekst, bez emotek, który napisałam rok temu.
Zapisz to sobie i wróć do tego, gdy będziesz miała trudniejszy czas w swoim macierzyństwie.
Jakie są mamy?
Kochające.
Tulące.
Wspierające.
Dumne.
Zmęczone.
Chore.
Niewyspane.
Bezsilne.
Krzyczące.
Wymagające.
Karzące.
Wygadane.
Roześmiane.
Wyluzowane.
Takie, które zaszły w ciąże przypadkiem i takie, które starały się latami.
Takie, które rodzą w domu i takie, które "załatwiają" sobie cięcie cesarskie.
Takie, które karmią piersią do 3 roku życia i takie, które stawiają od początku na mieszankę.
Takie, które wyciągają farbki, masy solne, ciastolinę i inne gluty oraz takie, którym słabo na widok kredek.
Takie, które świetnie się bawią podczas 87 ślubu Barbie i takie, które odliczają minuty do "pora do łóżka".
Mamy otoczone sztabem babć, cioć, opiekunek oraz te, które zostają na pół roku same, gdy mąż wypływa w morze czy jedzie na misję.
Mamy, które z każdym katarem są u pediatry i mamy, które wszystko wyleczą inhalacjami i herbatką z miodem oraz cytryną.
Mamy, które przy 25 stopniach założą dziecku skarpetki, długie spodenki i czapeczkę oraz mamy, które dojrzewającemu do dorosłości dwulatkowi pozwolą wyjść zimą bez kurtki.
Mamy, które wracają do pracy po kilku tygodniach i mamy zostające na kilka lat w domu.
Każda inna. Wyjątkowa. Nieidealna w swojej głowie.
Ale wiecie co je łączy?
Bezwarunkowa miłość dziecka oraz jego zaufanie.
I wcale nie tak łatwo wziąć odpowiedzialność za tę miłość i ufność.
Nie tak łatwo przyjąć ją w dojrzały sposób.
Parę tygodni temu miałam umówione ważne spotkanie. Jak to z dwójką maluchów, wszystko wyliczone na styk. Jeden dzidziuś wylądował w foteliku gotowy do wyjścia. Zabrałam się za drugiego. Włożyłam, zapięłam pasy, nakryłam kocykiem. Ulał. Całe body mokre wraz ze spodniami. Wdech i wydech, mam przecież wprawę, wyrobimy się. Pędem na górę po nowe ciuchy, przebieramy się, wkładam do fotelika, zapinam pas, ulał. Znowu wszystko mokre. Wdech. Wydech. Nie ma szans, że będziemy na czas, jeśli go przebiorę, ale przecież nie będzie jechał w mokrym. Biegnę na górę po nowy zestaw. Przebieram, do fotelika. Nawet nie ułożyłam go na miejscu - ulał. Do tej pory przy każdej zmianie śpiewam, zagaduje. Zawsze jak coś robię przy dzieciach, to wchodzę w interakcje z bobasem. Teraz przebieram w milczeniu, czuję jak gotuje się we mnie w środku. Oczywiście, że to nie wina malucha, ale nie zmienia to faktu, że jesteśmy coraz bardziej spóźnieni. Wkładam czyste dziecko do fotelika, dociągam pas. Ulał. Nie krzyczę, ale ewidentnie stanowczym, wkurzonym i podniesionym głosem mówię "Synu, co jest? Jesteśmy turbo spóźnieni, błagam, nie rób tego więcej.".
I wiecie co robi moje dziecko?
Uśmiecha się do mnie tą całą swoją szczerbatą paszczą i zaczyna gugać, bo chyba myśli, że skoro się odezwałam, to wracamy do zabawy i nawiązywania relacji.
Rozłożyło mnie to na łopatki. Skasowało. Poskładało. I sama nie wiem co jeszcze.
Usiadłam na podłodze obok jego fotelika i rozpłakałam się z bezsilności. Nie z powodu spóźnienia, a dlatego że tak błaha rzecz potrafiła mnie wyprowadzić z równowagi i to dziecko musi uczyć mnie, co jest ważne, a co ważniejsze. Czym mam się naprawdę przejmować, a czym nie? Odwołałam spotkanie, przebrałam go i tuliliśmy się długo. Bardzo długo.
Droga Mamo.
Masz prawo być zmęczona.
Masz prawo być wkurzona.
Masz prawo mieć dosyć.
Masz prawo tęsknić do poprzedniego życia.
Masz prawo nie odnajdywać się do końca w nowej sytuacji, roli.
I uwaga, najważniejsze.
Masz prawo popełniać błędy.
Masz prawo nie wiedzieć.
Nie musisz być specjalistą od wszystkiego.
Im wyżej stawiasz sobie poprzeczkę, tym więcej rozczarowań i napięć.
Im bardziej będziesz odpuszczać, tym spokojniejsze i łatwiejsze będzie Twoje macierzyństwo.
Nie łatwe. Łatwiejsze.
Kochani, wspierajmy, ale nie oceniajmy.
Reagujmy kiedy dziecku dzieje się krzywda, ale odpuśćmy z tymi przysłowiowymi skarpetkami. Od ich braku lub obecności jeszcze żadne dziecko nie umarło. Ale zdecydowanie podcięło to skrzydła wielu mamom. Wielu dopełniło kubeczek niepewności. Wielu podkopało fundamenty instynktu i zaufaniu samej sobie. To nie jest nikomu potrzebne. Skomentuj w głowie, jeśli musisz, ale na głos niech padnie jedynie "świetnie sobie radzisz, ale gdybyś potrzebowała pomocy, to jestem".
Drogie Mamy, przespanych nocy.
Monika,
mama Tosi, Tymka, Frania i Stasia