
15/03/2025
Trichotillomania jest mało popularnym zaburzeniem nawet w świadomości wielu specjalistów. Efekty terapii można zaobserwować na zdjęciach naszej pacjentki 😍
Trichotillomania – zaburzenie, które warto zrozumieć
Trichotillomania (od łacińskiego “tricho” – włosy) to rzadkie zaburzenie polegające na kompulsywnym wyrywaniu włosów. Około 30-40% osób z tym zaburzeniem również zjada wyrwane włosy (trichofagia). Kobiety stanowią około 80–90% przypadków.
W mojej pracy spotykam się z dziećmi dotkniętymi trichotillomanią. Przykładem jest 11-letnia dziewczynka, która wyrywała sobie rzęsy. Mimo silnej motywacji do wyleczenia, wynikającej z chęci malowania, potrzebne było wprowadzenie mechanizmów samokontroli. W leczeniu kluczowe jest stopniowe przejście od kontroli zewnętrznej do wewnętrznej oraz wzmacnianie drobnych efektów niewyrywania włosów, ponieważ motywacja wewnętrzna, jak np. chęć posiadania pięknych rzęs, wiąże się z zbyt długim odroczeniem gratyfikacji.
Przed i po terapii
Efekty terapii są wyraźne, co widać na załączonych zdjęciach. Pierwsze przedstawia stan przed rozpoczęciem leczenia, z widocznymi ubytkami w owłosieniu w okolicach rzęs. Drugie zdjęcie pokazuje wyraźną poprawę po terapii. Dzięki terapii udało się uzyskać lepsze efekty estetyczne i emocjonalne dla dziecka, co było ważnym motywatorem w dalszej walce z tym zaburzeniem.
Trichotillomania – zaburzenie, które warto znać
Do napisania tego tekstu skłoniła mnie wizyta u mamy dziewczynki, która od 2 lat szukała specjalisty, który choćby znał to zaburzenie. Była u wielu lekarzy i psychologów, ale niestety nie spotkała nikogo, kto rozpoznałby problem, nawet nie słyszał o tym zaburzeniu. Wciąż pozostaje wiele osób w środowisku medycznym, które nie mają świadomości istnienia trichotillomanii. Warto jednak o tym zaburzeniu mówić, edukować i uświadamiać, bo świadomość jest pierwszym krokiem do skutecznej terapii.
Błąd w leczeniu – wzmacnianie problemu
Osoby próbujące leczyć trichotillomanię często decydują się na stymulację okolic ust i rąk, ponieważ wg nich dzieci potrzebują ciągłej stymulacji sensorycznej. W tym celu stosuje się różne narzędzia, takie jak wibratory logopedyczne czy gryzaki, które mają pomóc w zajęciu rąk i ust. Niestety, dzieci które dostają takie stymulatory, otrzymują dodatkową uwagę do zachowań, które próbujemy wygasić, co może prowadzić do ich nasilenia zamiast zmniejszenia.