Krzysztof Jaźwiec - terapeuta uzależnień, autor

Krzysztof Jaźwiec - terapeuta uzależnień, autor Od kilkunastu lat zajmuję się pomaganiem osobom uzależnionym, ale także ich bliskim, w poradzeniu sobie z uzależnieniem. tel. 663 040 333

Prowadzę terapię dochodzącą i online na poziomie podstawowym, rozszerzonym, a także związaną z rozwojem osobistym.

Bardzo dobry wywiad, pokazujący jak to naprawdę jest z kosztami leczenia alkoholików. Czy Państwo na tym zarabia - oczyw...
07/10/2025

Bardzo dobry wywiad, pokazujący jak to naprawdę jest z kosztami leczenia alkoholików. Czy Państwo na tym zarabia - oczywiście, że nie, bo koszty leczenia i koszty społeczne znacznie przekraczają zyski.
Więc kto zarabia - tylko lobby alkoholowe - nikt więcej.
Dlaczego nie ma kampanii społecznych, pokazujących prawdziwy obraz uzależnienia?!

- Państwo chyba nie musi się zajmować dbaniem o to, żeby sklepy z alkoholem zarabiały. Jest konkretne lobby, które chce, żeby ten biznes się kręcił. Dzięki ograniczeniu SOR-y będą miały nocą trochę mniej...

06/10/2025

ILUZJE ALKOHOLIKA

Kolejnym mechanizmem, który nakręca uzależnienie, jest mechanizm iluzji i zaprzeczania.
Alkoholicy tworzą wizję swojego świata w sposób znacznie odbiegający od rzeczywistości, jest to wizja pomagająca usprawiedliwić, wręcz uzasadnić alkoholowy styl życia, no bo „wszyscy piją”, „wszędzie się pije”.
Jedna część tego mechanizmu, to wykorzystywanie stereotypów, które w naszym społeczeństwie występują cały czas w ilościach wręcz porażających.
Na przykład jeden z największych mitów, że alkoholik to ten, który pije codziennie. Nie ważne, że ktoś upija się raz w tygodniu do nieprzytomności, albo od czasu do czasu wpada w ciąg wyłączający go z normalnego funkcjonowania – ważne, że nie pije cały czas i to jest niby dowód, że alkoholikiem nie jest. Z kolei Ci, którzy piją codziennie twierdzą, że nie są alkoholikami, bo owszem, piją codziennie, ale funkcjonują przecież normalnie, nie upijają się za każdym razem.
Ani jedno, ani drugie nie jest dowodem, że problemu alkoholowego nie ma.
Zresztą tych stereotypów jest bardzo dużo, począwszy od takich prozdrowotnych powiedzonek, że koniaczek dobry na serce, piwko na nerki, winko na trawienie, pieprzówka na problemy żołądkowe, a drineczek na spanie. Samo używanie zdrobnień, „czułych” określeń, już w samo w sobie jest objawem tego właśnie mechanizmu, ale przede wszystkim to, że nie są one zgodne z prawdą. Alkohol jest trucizną, niczego w naszym organizmie nie poprawia, może co najwyżej znieczulić niektóre dolegliwości.
Mechanizm ten to także różnego rodzaju kłamstwa, manipulacja, minimalizowanie, wypieranie niektórych zdarzeń, szczególnie tych na „urwanym filmie”, zaprzeczanie wszystkiemu, co miałoby skutkować koniecznością ograniczeniem lub zaprzestaniem picia.
Np. na pytanie: „piłeś” – „nie, no skąd znowu coś sobie uroiłaś” albo, jeśli nie da się zaprzeczyć – „tak, jedno piwko po pracy”. A jeśli następnego dnia usłyszy: „Chyba więcej było tego alkoholu, bo tak szybko poszedłeś spać i chrapałeś?” – „Po co do tego wracasz, przecież nic się nie stało, musisz się ze mną kłócić, to przez ciebie muszę się czasem napić, bo taka upierdliwa jesteś”, itd.
Kolejne iluzje dotyczą sposobów radzenia sobie z uzależnieniem, że trzeba mieć silną wolę (ciekawe, czy silną wolą umielibyśmy powstrzymać rozwolnienie), że każdy musi sam sobie z tym poradzić. „Odwracanie kota ogonem” – Tak, mam różne problemy, ale nie są one spowodowane nadużywaniem alkoholu, to żona przesadza, szef upierdliwy, klienci stresujący, miałem pecha, itd.”, wszystko, tylko nie to, że piłem i nie byłem w stanie wszystkiego ogarnąć, dużo rzeczy pozawalałem i muszę nadrabiać. A jeśli nawet coś zaniedbałem, ale nadrobiłem, to się nie liczy, jeśli jechałem po pijaku albo na kacu, ale mnie nie złapali, to konfliktu z prawem nie było.
Czy alkoholik rzeczywiście nie widzi, że picie powoduje szkody, jest tak głupi, że nie umie powiązać tych szkód z piciem? W większości przypadków umie, jednak musi tym szkodom zaprzeczać i je minimalizować, bo w przeciwnym razie musiałby coś z tym swoim piciem zrobić, ograniczyć albo zaprzestać, a tego nie chce bądź nie umie zrobić. Po prostu nie wyobraża sobie życia bez alkoholu.
Po pewnym czasie stosowania różnych kłamstw i wymówek, zaczyna sam w nie wierzyć, na zasadzie: „100 razy powtórzone kłamstwo staje się prawdą”. A skoro tak, to bywa bardzo przekonujący i stosunkowo łatwo mu manipulować otoczeniem.
Jeszcze stosunkowo niedawno (15-20 lat temu) uważano, że jest to podstawowy mechanizm, który jest przyczyną rozwoju uzależnienia i jeśli się takiego alkoholika odkłamie i pokaże mu suche fakty, którym nie może zaprzeczyć, to on to zrozumie i przestanie pić.
Niestety, okazuje się, że tak prosto nie jest. Nawet jeśli użyjemy takich rzeczowych argumentów: „straciłeś prawo jazdy, bo jechałeś po pijaku, a nie dlatego, że ktoś Cię podkablował”, „masz masę pracy, bo trzy dni piłeś i kaca leczyłeś i cię w niej nie było, a nie dlatego, że klienci upierdliwi”, „masz stłuszczoną wątrobę od alkoholu, a nie od nadmiaru schabowych”, itd. itp.
Alkoholik zareaguje na to najczęściej tak: „no tak, może trochę mają rację…, trochę, być może powinienem coś z tym zrobić…, ale dlaczego mnie tak atakują, nie powinni jakoś tak delikatniej, bardziej taktownie to powiedzieć?! Może faktycznie trochę mają racji, ale teraz to tak mnie wkur… wkurzyli, że muszę trochę się napić, żeby się uspokoić, a jutro się zastanowię”. Tylko bardzo wkurzony alkoholik raczej nie będzie umiał się napić trochę, wypije dużo więcej, a następnego dnia skacowany dojdzie do jednego wniosku: „muszę bardziej się kryć, bardziej manipulować, w zaparte nie przyznawać się do niczego, nawet wbrew oczywistym faktom”. Mogą pojawić się wyrzuty sumienia i poczucie winy, jednak nie będą one motywacją do podjęcia leczenia, a bardziej argumentem, żeby znowu się napić i się nimi nie przejmować.
I tak, to koło iluzji może się kręcić całymi latami.

Wszystkich zainteresowanych tematem uzależnienia i współuzależnienia zachęcam do lektury mojej książki:
"ESENCJA ALKOHOLIZMU. DEFICYT BLISKOŚCI"

Jeśli podobało Ci się to nagranie, możesz postawić kawę autorowi tutaj:
https://buycoffee.to/krzysztof.jazwiec

Zapraszam do subskrybowania mojego kanału YouTube:
www.youtube.com/-o7i

i obserwowania profilu na TikToku:
www.tiktok.com/

, , ,

29/09/2025

Jak nie pomagać alkoholikowi?

Wszystkich zainteresowanych tematem uzależnienia i współuzależnienia zachęcam do lektury mojej książki:
"ESENCJA ALKOHOLIZMU. DEFICYT BLISKOŚCI"

Jeśli podobało Ci się to nagranie, możesz postawić kawę autorowi tutaj:
https://buycoffee.to/krzysztof.jazwiec

Zapraszam do subskrybowania mojego kanału YouTube:
www.youtube.com/-o7i

i obserwowania profilu na TikToku:
www.tiktok.com/

JAK POMAGAĆ/NIE POMAGAĆ ALKOHOLIKOWI ? Niestety najczęściej jest tak, że osoby współuzależnione, podobnie jak alkoholicy...
28/09/2025

JAK POMAGAĆ/NIE POMAGAĆ ALKOHOLIKOWI ?

Niestety najczęściej jest tak, że osoby współuzależnione, podobnie jak alkoholicy bagatelizują początkowe symptomy uzależnienie, nie zauważają, że alkoholu jest więcej, pojawia się częściej niż wcześniej. Bierze się to stąd, że wraz ze wzrostem tolerancji, alkoholik może wypić więcej, a jest to mniej widoczne. Nie rzadko bliscy wiedzą np. o jednym piwie po pracy, czy jednym drinku przed snem, a w rzeczywistości tego alkoholu było w tym dniu znacząco więcej.
Na co w tej fazie zwrócić uwagę. Właśnie na to, czy alkohol pojawia się częściej, np. nie raz w tygodniu, tylko dwa razy, a później jeszcze częściej. Na to, że zmieniają się ilości, z jednego piwa robią się trzy, a z jednej lampki wina pół butelki.
Trzeba o tym mówić, że widzimy tą zmianę, w asertywny sposób odrzucać usprawiedliwienia alkoholika wybielające, czy uzasadniające picie. Jeśli do tego dojdzie mniejsze zainteresowanie tym, co dzieje się w domu, coraz mniejsze dbanie o relaks, rozrywkę, aktywności fizyczną, czy inne sposoby spędzania czasu bez alkoholu, a w to miejsce wchodzą te zajęcia, które można robić pijąc, trzeba zwracać na to uwagę, nie wybuchając - na spokojnie i nie wchodzić w dyskusję, w polemikę z alkoholikiem. W 90 % w odpowiedzi usłyszymy: „Przesadzasz”, „zdaje Ci się”, „wszyscy tak robią”. Nie ma sensu z tym dyskutować, ważne, że ma usłyszeć ten komunikat – ma dotrzeć do niego/do niej, że to picie jest zauważalne i zmiana stylu życia tym spowodowana też.
W miarę nasilania się uzależnienia nie powinniśmy dać się wciągnąć w budowanie alkoholowego „stylu życia” i nie rezygnować z własnych, niealkoholowych przyjemności i aktywności.
Np. „nie chcesz Ci się iść do kina – trudno, umówię się z koleżanką”, „wolisz siedzieć w domu, patrzeć w telewizor i popijać – ok, umówię się z kimś innym na spacer, na rower, czy cokolwiek innego”.
Współuzależnieni często popełniają ten błąd, że chcą „pilnować” alkoholika, co – jeśli nawet przynosi jakiś rezultat, to na krótką metę, a potem rozpoczyna się picie w samotności, ukrywanie alkoholu i inne sztuczki.
I wtedy nie tylko rozwija się uzależnienie, ale także współuzależnienie zaczyna zbierać swoje żniwo. Osoba współuzależniona ma coraz mniej własnego życia, jej życie coraz bardziej polega na towarzyszeniu alkoholikowi, wstydzeniu się za niego, usprawiedliwianie przed rodziną i znajomymi. Później skutkuje to tym, że czują się bardzo osamotnione w tej walce, nie czują wsparcia – no bo jak mogą dostać wsparcia, skoro nawet przed najbliższymi i przyjaciółmi starają się jak najbardziej ten problem ukryć.
Co zatem można zrobić?
Przede wszystkim nie czekać, aż uzależnienie rozwinie się do poziomu „nie do wytrzymania”. Sygnalizować rozwijające się picie, zmianę zachować, huśtawkę nastrojów, pokazywać straty wynikające z picia i wymagać zmiany!! Tak, oczekiwać zmiany!! Ważne przy tym jest, żeby nie robić godzinnych pogadanek uświadamiających – to mają być krótkie komunikaty, oparte na faktach, którym nie da się zaprzeczyć. Komunikat – i tyle – zostawić z tym alkoholika, niech sam zrobi sobie refleksje.
Jeśli to nie przynosi rezultatów, trzeba zacząć stawiać warunki. I tu ważna kwestia, warunkiem nie ma być samo tylko niepicie, bo to skończy się niezliczonymi próbami ograniczenia lub zaprzestania picia. Warunkiem ma być niepicie i podjęcie jakichś działań naprawczych, np. terapii, pójścia na spotkania AA, do psychiatry.
Osoby współuzależnione też powinny korzystać z pomocy terapeutycznej albo grup samopomocowych (Al-Anon), po pierwsze, żeby poczuć konstruktywne wsparcie, a po drugie, żeby mieć kogoś, kto będzie przewodnikiem, będzie podpowiadał, co robić, czego nie robić, co ma szanse zadziałać, a co może pogłębić problem.
Jakie warunki stawiać?
Powiedzenie komuś – „zostaw go”, „rozwiedź się” – najczęściej kończy się niczym. Nie ma w tym nic dziwnego. Jeśli ktoś nie był w stanie tego zrobić przez 5, 10 może 15 lat, to po takiej wskazówce też raczej nie pobiegnie ochoczo do sędziego i nie poprosi o rozwód.
Ale można – nie usprawiedliwiać alkoholika przed rodziną i znajomymi, pozwolić mu ponosić konsekwencje picia. Nie pomagać w leczeniu kaca, nie podsuwać rosołków i elektrolitów. Sam wlewał w siebie alkohol, to niech teraz też sam sobie radzi. Nie dotyczy to oczywiście sytuacji zagrożenia, w których też nie należy się roztkliwiać, tylko wezwać lekarza, pogotowie, i tyle…
Można zacząć stawiać warunki typu: „pijesz, to sam sobie gotuj, sam sobie pierz, sprzątaj, rób zakupy itd. itp.”, aby w ten sposób pokazać, że nie bierze odpowiedzialności za funkcjonowanie domu.
No i to o czym pisałem wcześniej – organizację życia domowego i wolnego czasu, urlopu itd z pominięciem alkoholika, dać mu odczuć, że jeśli nie podejmie żadnych działań, to nie zamierzamy w jego piciu i leczeniu kaca uczestniczyć, nie zamierzamy wraz z nim nowego, pijackiego stylu życia tworzyć!

Więcej w książce: „ESENCJA ALKOHOLIZMU. DEFICYT BLISKOŚCI”

Jeśli podobał Ci się ten materiał, możesz postawić autorowi kawę tutaj:
https://buycoffee.to/krzysztof.jazwiec

20/09/2025

Alkoholu nie piję od 4 lat.
I nie, nie „miałem problemu”.
Nie uratował mnie terapeuta, nie obudziłem się w rowie, nie dostałem ultimatum od bliskich.
Po prostu przestałem.

I od tamtej pory czuję się, jakbym chodził po świecie do góry nogami.

Bo za każdym razem, gdy mówię “nie piję”, widzę to samo:
Uniesione brwi. Podejrzliwość. Śmiech.
A potem to cudowne, klasyczne pytanie:
“Ale… coś się stało?”

Nic się nie stało.
Tylko w tym kraju musisz się tłumaczyć z abstynencji, a nie z faktu, że regularnie wlewasz w siebie truciznę mącącą zmysły i nazywasz to “relaksem”.

To ci, którzy nie piją, są postrzegani jako dziwni.
Nie ci, którzy tłuką się po klatkach, rzygają po taksówkach i wyzywają ratowników medycznych na SOR‑ze.

A potem słucham, co się dzieje na sesji Rady Miasta Warszawy i serio zaczynam rozumieć, czemu ludzie piją. Bo trudno znieść ten poziom hipokryzji na trzeźwo.

Wiesz, co powiedzieli? Że zakaz nie może wejść wszędzie, bo problem nie jest ogólnomiejski.
Aha.
Czyli jakbyś miał nowotwór tylko w jednej nodze, to reszty organizmu leczyć nie trzeba? Bo zdrowa?

Alkohol w Polsce nie jest dodatkiem.
Jest fundamentem.
Klei relacje, zabija samotność, zamula myślenie.
To wódka mówi „kocham cię”, to piwo rozwiązuje języki, to whisky zagłusza lęk.

A my stoimy i się kłócimy: 22:00 czy 23:00?
Dwie dzielnice czy cała Warszawa? A może kraj?
A może referendum, a może ankieta, a może nic, bo przecież „nie każdy pije do nieprzytomności”.

Nie.
Nie każdy.
Ale wystarczająco wielu, żebyśmy przestali udawać, że to tylko margines.
Którzy są wystarczająco głośno, żeby zagłuszyć tych, którzy chcieliby mieć po prostu spokojną noc, czystą klatkę schodową i SOR, który ratuje ludzi, a nie wytrzeźwiających imprezowiczów.

To nie ja powinienem się tłumaczyć.
To system powinien się w końcu zawstydzić.

Bo jeśli w miastach jest więcej sklepów z alkoholem niż przedszkoli, jeśli sklep nocny to centrum życia towarzyskiego, a najczęściej powtarzanym argumentem przeciw zakazowi jest „bo będzie gorzej”, to nie mamy problemu z zakazem.
Mamy problem z normalnością.

No ale nie po to podnosimy akcyzę i liczymy miliardy z butelek, żeby teraz robić jakieś zakazy, prawda? Gdyby ludziom naprawdę przestało się opłacać chlać, to komu byśmy wciskali tę iluzję wolności?

I nie, nie jesteś wolnym człowiekiem, jeśli twoja wolność kończy się tam, gdzie zamykają monopolowy.
Jesteś uzależniony.
A całe miasto ci w tym sekunduje.

Więc nie pytaj mnie więcej, dlaczego nie piję.
Zacznij się zastanawiać, dlaczego ty musisz.

15/09/2025

NIEMOC WSPÓŁUZALEŻNIONYCH

Nie tylko alkoholicy zadają sobie pytanie: dlaczego JA? dlaczego mnie to spotyka? Również osoby współuzależnione zadają sobie podobne pytania, chociaż szukanie odpowiedzi ma po obu stronach uzależnienia zupełnie inny cel.
Alkoholik chce to wiedzieć, żeby odzyskać kontrolę i dzięki temu nie musieć rezygnować z alkoholu, natomiast osoby współuzależnione chciałyby znaleźć odpowiedź na to pytanie, żeby móc wpłynąć na osobę pijącą i zapanować nad uzależnieniem – zrobić to za niego (za nią), przejąć kontrolę i w ten sposób doprowadzić do ograniczenia picia lub abstynencji.
I tu zaczynają się „schody”, bo osoby współuzależnione także muszą uznać swoją bezsilność wobec alkoholu, muszą zrozumieć, że nie są w stanie pomóc tak długo, dopóki sam alkoholik nie zobaczy swojego uzależnienia.
Na początku jest najłatwiej: „przecież poradzę sobie z tym”, „wpłynę na niego/na nią, żeby nie pił tak dużo” I rzeczywiście na początku często to się udaje, poprzez kontrolę wypijanych kolejek na uroczystości rodzinnej, straszenie odejściem, a później rozwodem, szukanie ukrytego alkoholu, płoszeniu pijących kolegów itd. itp. Na początku alkoholik jest skłonny poddać się tym rygorom dla „świętego spokoju”, jednak gdy tylko „urwie się z łańcucha” od razu traci kontrolę i wykorzystuje okazję, żeby wypić dużo więcej. Przy czym cały czas nie odbiera tych starań ze strony osób współuzależnionych jako wsparcie, lecz raczej jako presję, ograniczenie wolności, atak na siebie, co często przekłada się na przekonanie, że pije właśnie przez żonę/męża, no bo przecież gdyby nie presja z ich strony to na pewno dawno by sobie sami z tym poradzili.
Nieskuteczność podejmowanych działań współuzależnieni traktują jako osobistą porażkę, a lęk przed oceną ze strony rodziny, otoczenia powoduje, że nie szukają pomocy, tworzą swoistą „koalicję” z alkoholikiem w ukrywaniu uzależnienia, jego skutków, a często biorą na siebie odpowiedzialność za naprawianie szkód spowodowanych piciem. Począwszy od usprawiedliwiania nieobecności w pracy, czy podczas uroczystości rodzinnych, poprzez załatwianie spraw, które alkoholik powinien załatwić, aż wreszcie podejmowanie starań mających skłonić osobę pijącą do leczenia.
Leczenia uzależnienia? Na początku niestety nie!!! Koncentrują się na umawianiu wizyt do specjalistów, aby leczyć wątrobę, trzustkę, nadciśnienie, wrzody, do neurologa, rzadko do psychiatry, ale nie z powodu uzależnienia, tylko w związku z nerwicą, agresją, depresją, bezsennością – wszystkim, tylko nie uzależnieniem, nie zauważając kompletnie, że większość tych chorób jest spowodowana właśnie nadużywaniem alkoholu, a nie przyczyną picia!!!
Jeśli uzależnienie rozwija się nadal, osoby współuzależnione często zadają sobie pytania: „co ja robię źle, co jeszcze mogę zrobić, żeby on/ona przestał pić?”, „może rzeczywiście on/ona pije przeze mnie?”, „nie mogę nic zrobić, muszę nieść ten mój krzyż?!” a gdy do tego dodamy jeszcze narrację alkoholika: „beze mnie zginiesz, nie dasz sobie rady!”, „jesteś do niczego!”, „to przez ciebie piję!”, wpływa to bardzo destrukcyjnie na ich poczucie własnej wartości i nie mają siły, by samodzielnie, bez pomocy z zewnątrz, podjąć jakiekolwiek działania, aby uwolnić siebie, a często także dzieci, od ponoszenia konsekwencji picia, od agresji, często przemocy. Ogarnia je niemoc, często popadają w depresję, nerwicę, izolację od świata i wartości duchowych!
Niestety – podobnie jak alkoholik, często upatrują cel w ograniczeniu picia lub abstynencji, nie zauważając potrzeby głębszej zmiany, wymaganej do trwałego poradzenia sobie z uzależnieniem. Podtrzymują iluzję alkoholika przez stwierdzenie: „jeśli nie będziesz pił to wszystko będzie dobrze!”, „jak nie pijesz to jesteś fantastycznym człowiekiem!”, co osoba pijąca chętnie wykorzystuje podejmując próby abstynencji i główną winą za powrót do picia obarcza właśnie osoby współuzależnione – no bo przecież on nie pił, więc spełnił ten warunek, którego wszyscy oczekiwali.
I tak niestety to błędne koło może się toczyć całymi latami, ba - nawet przez dziesiątki lat!!!
Oczywiście – podobnie jak uzależnienie – tak samo współuzależnienie nie rozwija się z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc. Rozwija się powoli, często niepostrzeżenie zmieniając panujące w rodzinie schematy, rujnując więzi, wartości, komunikację!

Więcej w książce: „ESENCJA ALKOHOLIZMU. DEFICYT BLISKOŚCI”

Zapraszam do obserwowania, subskrybowania mojego kanału na YouTube, gdzie znajdziecie filmiki pomagające zrozumieć uzale...
10/09/2025

Zapraszam do obserwowania, subskrybowania mojego kanału na YouTube, gdzie znajdziecie filmiki pomagające zrozumieć uzależnienie i współuzależnienie.

www.krzysztofjazwiec.pl tel. 663040333 Jestem terapeutą uzależnień, od kilkunastu pracuję z osobami uzależnionymi i współuzależnionymi, prowadzę terapię indywidualną dochodzącą i online. Jestem także autorem książki "ESENCJA ALKOHOLIZMU. DEFICYT BLISKOŚCI" Książka poświęcona jes...

TERAPIA DLA OSÓB Z PROBLEMEM      ALKOHOLOWYM I ICH RODZINProwadzę terapię indywidualną dochodzącą i online dla osób uza...
10/09/2025

TERAPIA DLA OSÓB Z PROBLEMEM
ALKOHOLOWYM I ICH RODZIN
Prowadzę terapię indywidualną dochodzącą i online dla osób uzależnionych i ich bliskich:
• terapię dla osób, które nie radzą sobie z alkoholem;
• terapię w związku z nawrotem choroby;
• zapobieganie nawrotom;
• konsultacje dla osób wahających się;
• pomoc dla bliskich osób pijących;
• terapię dla osób współuzależnionych i dorosłych dzieci alkoholików;
• terapię rozszerzoną dla osób po terapii podstawowej;
• dla osób, które mimo odbycia terapii mają trudność z utrzymaniem abstynencji;
• dla tych, którzy borykają się z problemami, z którymi trudno im sobie poradzić, mimo że przestali już pić (ich bliscy przestali pić);
• dla osób szczególnie pragnących zachować dyskrecję i anonimowość;
• współpracuję z Ośrodkiem Terapii "STREFA TRZEŹWOŚCI" oferującym terapię stacjonarną dla osób, których problem jest bardziej zaawansowany.
Na terapię dochodzącą można umawiać się w dwóch lokalizacjach:
- 32-083 Szczyglice, ul. Bukowa 19
- 31-131 Kraków, ul. Karmelicka 27
Jestem autorem książki:
"ESENCJA ALKOHOLIZMU. DEFICYT BLISKOŚCI"
www.krzysztofjazwiec.pl
https://www.youtube.com/channel/UCzao938z5ZypqlD3nmxk6fQ

MOCNA GŁOWA – CECHA CZY UMIEJĘTNOŚĆ? Wiele osób zastanawia się, czy to, że jedna osoba może wypić dużo alkoholu, a druga...
08/09/2025

MOCNA GŁOWA – CECHA CZY UMIEJĘTNOŚĆ?
Wiele osób zastanawia się, czy to, że jedna osoba może wypić dużo alkoholu, a druga o wiele mniej, jest kwestią wrodzonej „mocy przerobowej”, czy też może wyćwiczonej umiejętności?!
Jednak, żeby to rozstrzygnąć zacznijmy od odpowiedzi na inne pytanie: czym różni się nawyk od uzależnienia. Mamy wiele nawyków, wiele rzeczy robimy często, a niektóre nawet codziennie, ale czy jest to uzależnienie?
Na przykład mycie zębów: jedni myją zęby dwa razy dziennie, inni tylko raz, a jeszcze inni po każdym posiłku. I tak się dzieje niejednokrotnie przez 20, 30, 40 lat. Robimy to codziennie, do wyjątków należy odchodzenie od tych schematów, chyba, że np. posiadanie sztucznej szczęki wymusi zmianę sposobów, czy częstości tych zabiegów. Czy to znaczy, że jesteśmy uzależnieni od mycia zębów? Otóż nie – jest to nawyk, coś co robimy według jednego wypracowanego schematu przez większość życia, zmiana tolerancji nie następuje, nie musimy zwiększać ani częstości, ani długości wykonywania tej czynności.
Czy w przypadku alkoholu jest tak samo? Czasami tak. Ktoś na początku swojego dorosłego życia (na podstawie prób i błędów), przekonał się jaką ilość może wypić np. na rodzinnej imprezie, żeby następnego dnia czuć się normalnie i nie musieć odchorowywać nadmiarowego zatrucia organizmu i stara się nie przekraczać tych ilości przez kolejne lata, a nawet dziesiątki lat, do rzadkości należy odejście od tej zasady i przekroczenie ilości uznawanych za graniczne.
Są tacy, którzy wypijają kieliszek wina do niedzielnego obiadu, traktując to jak rodzaj kompotu, albo kieliszek koniaku przed snem i stosują ten schemat, nie zwiększając ilości, ani częstości wypijanego alkoholu przez długie lata. Jest to picie szkodliwe (każda ilość alkoholu działa szkodliwie na nasz organizm), może też picie ryzykowne, nie jest to jednak uzależnienie.
Natomiast u osoby mającej skłonność do uzależnienia, głównym powodem picia staje się efekt psychiczny, a walory smakowe schodzą na dalszy plan. Liczy się uczucie odprężenia, ulgi, zmniejszenia napięcia, „uwolnienie” się od problemów, łatwe zasypianie, itd. itp.
Po pewnym czasie organizm przyzwyczaja się do określonej dawki. Walory smakowe nie zmieniają się, natomiast ten psychiczny luz nie jest już odczuwalny. Tolerancja wzrosła i żeby poczuć ten sam, pożądany dla siebie efekt, potrzebna jest większa dawka alkoholu. Jeśli ulegniemy tej pokusie, żeby zwiększyć ilość, a może też częstość korzystania „na skróty” z uwalniania się od nieprzyjemnych emocji albo nagradzania się i świętowania tych przyjemnych, to zaczynamy już budować uzależnienie.
Oczywiście na początku nasz organizm dość łatwo przystosowuje się do nowych ilości, metabolizowanie alkoholu przyspiesza i rozpoczyna się właśnie budowanie efektu „mocnej głowy”.
Co to oznacza w praktyce? Ano tyle, że alkoholik może wypić więcej alkoholu niż wcześniej, a jest mniej pijany. Nawet osoby z jego otoczenia nie są w stanie rozpoznać, czy pił albo ile wypił. Może balować do 1-ej czy 2-ej w nocy, po czym wstaje o 7 rano, rześki jak skowronek i zaiwania do pracy, bez żadnych kacowych dolegliwości. Jest to faza wysoko funkcjonującego alkoholika, a skoro tak, to nie widzi on żadnego zagrożenia i nie zamierza z tym nic robić.
Mało tego, w tej fazie osoby współuzależnione najczęściej też nie widzą problemu. Mówią „lubi wypić” albo „ma mocną głowę” i łatwo „rozgrzeszają” rozwijające się uzależnienie.
No ale skoro tolerancja rośnie, to dawkę alkoholu trzeba znowu zwiększyć, żeby poczuć ten efekt w głowie, a z czasem okazuje się, że tolerancja nie rośnie w nieskończoność. Organizm przestaje sobie radzić ze zwiększoną ilością alkoholu, którą w siebie wlewamy. Nie wystarczy już kilka godzin, żeby się zregenerować, nie wystarczy pół dnia, a potem nawet 2-3 dni są potrzebne, żeby dojść do jako takiej normy. Tolerancja zaczyna maleć.
W tej fazie otoczenie alkoholika jest w stanie z łatwością rozpoznać, że wypił, nawet po stosunkowo niewielkiej ilości. Nie dlatego, że jest od razu bardzo pijany – chodzi o specyficzne gesty, sposób mówienia, używanie określonych słów, czy powiedzonek, sposób poruszania się. Czasem nawet gdyby zapytać osobę współuzależnioną, po czym to poznaje, nie byłaby w stanie tego dokładnie opisać.
Tolerancja zaczyna spadać, ale czy alkoholik z tego powodu pije mniej – niestety przez długi czas nie, bo potrzebuje tego psychicznego „matrixa”, więc nadal nie zamierza z tym nic robić. I tak to trwa do czasu, kiedy spadek wydolności organizmu spowoduje, że nie będzie w stanie wypić tyle, ile by chciał.
Alkoholik w dalszym ciągu mówi o sobie, że „może i pije, ale jest wysoko funkcjonujący”, mając przekonanie o swojej „mocnej głowie”, mimo, że dawno już nie jest to określenie pasujące do jego sposobu funkcjonowania.

Więcej w książce: „ESENCJA ALKOHOLIZMU. DEFICYT BLISKOŚCI”
www.krzysztofjazwiec.pl
https://www.youtube.com/watch?v=x09GDgNjuFU

Krzysztof Jaźwiec "ESENCJA ALKOHOLIZMU. DEFICYT BLISKOŚCI"MOCNA GŁOWA – CECHA CZY UMIEJĘTNOŚĆ Wiele osób zastanawia się, czy to, że jedna osoba może wypić d...

GŁÓD ALKOHOLOWY – OBJAW UZALEŻNIENIA Wśród niepijących alkoholików temat głodu alkoholowego często upraszczany jest do s...
02/09/2025

GŁÓD ALKOHOLOWY – OBJAW UZALEŻNIENIA

Wśród niepijących alkoholików temat głodu alkoholowego często upraszczany jest do stwierdzeń: „pić mi się chce” albo „pić mi się nie chce”. Tymczasem głód najczęściej nie zaczyna się od chęci picia, szczególnie, jeśli okres utrzymywania abstynencji jest już dość długi.
Najtrudniej jest na początku: złe samopoczucie po odstawieniu alkoholu tworzy w głowie myśl, że tylko alkohol jest w stanie je poprawić. Małe umiejętności radzenia sobie ze stresem – no bo większość odczuć związanych ze stresem łagodzona była alkoholem. No i wyzwalacze – kontakt z alkoholem, ludźmi pijącymi, przebywanie w miejscach, gdzie jest alkohol – to wymaga zmiany, ale na początku jeszcze tych nowych schematów nie stworzyliśmy.
Natomiast po dłuższym okresie utrzymywania abstynencji, te objawy głodu wcale nie zaczynają się od chęci picia. Najczęściej zaczyna się od jakiegoś rodzaju wzrostu napięcia, to może być rozdrażnienie, poddenerwowanie, czepianie się o błahe rzeczy lub też w drugą stronę – radość, może nawet euforia, związana z zadowoleniem z załatwienia jakiejś sprawy, czy osiągnięcia jakiegoś celu. To co jest charakterystyczne i często zauważane przez otoczenie, to nieadekwatność, nieproporcjonalność emocji do wydarzenia. Takie przysłowiowe „robienie z igły widły” albo „cieszenie się jak głupi do sera”.
Objawem głodu może być spadek koncentracji, czy trudności z pamięcią, połączone często z uczuciem braku czegoś: „coś bym zrobił, ale nie wiem co”, skakaniem z tematu na temat itd.
Mogą pojawić się sny alkoholowe, uczucie suchego kaca. A z pogorszeniem samopoczucia często nasila się czarnowidztwo, apatia, ucieczka w samotność.
Wszystkie te objawy mogą występować, nie powodując jeszcze wprost chęci napicia się alkoholu. Dlatego są często bagatelizowane przez alkoholika, a nawet jeśli je dostrzega, to i tak ma przekonanie, że skoro pić mu się nie chce, to na pewno sobie poradzi i nie bardzo chce cokolwiek zmieniać.
Jeśli taka sytuacja trwa i alkoholik nie podejmuje żadnych działań, żeby te objawy głodu zminimalizować, a najlepiej wyeliminować – wcześniej czy później pojawią się wspomnienia związane z piciem, że „fajnie by było zimne piwko wypić, gdy jest gorąco” albo „grzańca, kiedy jest zimno”. Na początku te wspomnienia są mało intensywne i jeśli ktoś ma postanowienie, że nie chce pić, to w miarę łatwo sobie z nimi radzi. Z czasem jednak te niby nie groźne wspominki przeradzają się w natrętne myśli, takie nawracające coraz częściej, aż doprowadzają do przymusu picia, bo „nie wytrzymam, muszę się napić”.
Gdy już pozwolimy, żeby ten głód rozkręcił się do poziomu wspomnień i natrętnych myśli, powstrzymanie się od picia staje się coraz trudniejsze, a czasem wręcz niemożliwe.
Dlatego kluczem do sukcesu jest rozpoznanie objawów głodu na stosunkowo wczesnym poziomie i rozbrojenie go, zanim pojawi się chęć picia. Często otoczenie alkoholika widzi te objawy, nieuzasadnione pokłady złości, apatię albo euforyczne angażowanie się w jakieś nowe przedsięwzięcie. Często bliscy próbują uświadomić alkoholikowi nieadekwatność jego emocji do sytuacji, czy też wprost sygnalizują zmianę zachowań i huśtawkę nastrojów Alkoholik jednak odrzuca te komunikaty, traktuje je jako atak, kompletnie nie wyciągając wniosków. Mało tego, gdy w końcu zapije, błędnie interpretuje, że to „niesłuszne (jego zdaniem) czepianie się” bliskich było przyczyną jego zapicia!
Ważne, żeby pamiętać, że głód nie bierze się nagle i z niczego. Czasem może rozwijać się nawet kilka dni, zanim doprowadzi nas do chęci picia. Nie powstaje nagle i też nagle nie znika, to że jednorazowo odłożyliśmy chęć napicia się alkoholu, nie koniecznie oznacza, że już poradziliśmy sobie z głodem.
Wśród niepijących alkoholików często można usłyszeć pozornie sprzeczne przekonania:
„Głód może rozwijać się nawet kilka dni” (tak, jak to opisałem wcześniej) i jest to prawda!
albo „głód trwa kilka minut” – i to też jest prawda, jednak w odniesienia do przymusu picia, a nie do innych objawów.

więcej w książce: "ESENCJA ALKOHOLIZMU. DEFICYT BLISKOŚCI"

Obejrzyj film użytkownika Krzysztof Jaźwiec.

PICIE MIMO SZKÓD  Większość osób patrzących na osobę nadmiernie pijącą zadaje sobie uzasadnione pytanie: Jak to się dzie...
22/08/2025

PICIE MIMO SZKÓD
Większość osób patrzących na osobę nadmiernie pijącą zadaje sobie uzasadnione pytanie: Jak to się dzieje, że problemy, szkody spowodowane piciem nie powstrzymują alkoholików i mimo szkód piją nadal. Ba, mało tego, większość ludzi nadużywających alkoholu dokładnie tak samo postrzega innych pijących.
Dlaczego więc w odniesieniu do siebie samych nie zadają sobie takiego pytania?
Z prostego powodu – mechanizm iluzji i zaprzeczania „karze” im oddzielić picie od problemów. Odpowiadają sobie i innym – „tak, mam problemy, ale to nie ma nic wspólnego z piciem!”.
I tak na przykład przy problemach zdrowotnych: „mam problemy z ciśnieniem, tętnem, ale to po mamie, po dziadku – to u mnie genetyczne” albo „miałem problemy z żołądkiem jeszcze zanim zacząłem dużo pić”.
To oczywiście może być prawda, jednak alkohol – jako silna trucizna – może nie tylko wywoływać choroby, ale także pogłębiać choroby już istniejące, a na pewno znacząco utrudniać ich leczenie! I tak alkoholicy albo unikają lekarzy, żeby broń Boże nie dowiedzieć się, że powinni zrezygnować z alkoholu, albo uprawiają „turystykę medyczną”, żeby leczyć się na wszystko, tylko nie na alkoholizm, nierzadko wciągając w to osoby współuzależnione.
Jeśli chodzi o problemy zawodowe, nieobecności w pracy, konieczność nadrabiania zaległości, itp. tłumaczą tym, „że przecież robię to co do mnie należy”, a że nie ponoszę konsekwencji, no to przecież nic się nie stało. Ci, którzy już te konsekwencje mają: zwrócenie uwagi, nagana, zwolnienie z pracy – prawie zawsze winą obarczają innych, bo „szef upierdliwy” albo ktoś „uwziął się na mnie”, „klient ma nadmierne oczekiwania” itd. Warto zauważyć, że alkoholicy, będąc jeszcze w fazie wysoko funkcjonującej, często starają się stworzyć wokół siebie aurę niezastąpionego fachowca, bez którego trudno będzie sobie poradzić, co z kolei powoduje „przymykanie oczu” na ich wybryki.
Konflikty z prawem – „tak, zdarzyło mi się jechać na kacu, a czasem może nawet po wypiciu, ale mnie nie złapali” albo „tylko do osiedlowego sklepu”; „napiłem się, gdy byłem z dziećmi, a żony nie było, ale dzieci już spały”. A skoro nie zostało to ujawnione, to konfliktu z prawem nie było. No nie – konflikt z prawem jest wtedy kiedy występuje, a nie dopiero wtedy, kiedy kogoś złapią. Złodziej staje się złodziejem w momencie kradzieży, a nie gdy zostanie to ujawnione!!
Ci, którzy zostali złapani mówią: „miałem pecha”, „nieszczęśliwy przypadek”, „trudno, zdarzyło się”, nadal nie widząc konieczności zaprzestania picia!
No i oczywiście szkody społeczne, w tym rodzinne, polegające przede wszystkim na rozluźnieniu, a później rozpadzie więzi, nie wypełnianiu ról rodzinnych. Alkoholik jest „stworzony do wyższych celów”, nie ma czasu i siły zajmować się obowiązkami domowymi, jeśli zarabia, to spełnia już ten podstawowy obowiązek głowy rodziny, a resztę muszą sobie sami ogarnąć. Tutaj też często buduje schemat zależności, polegający na tym, że jest głównym żywicielem rodziny i faktycznie rodzinie często trudno jest wyjść z tej zależności, bo zostaliby bez środków do życia.
Ale również kontakty przyjacielskie, czy koleżeńskie, też ulegają rozluźnieniu, zostają tylko koledzy i koleżanki „od kieliszka”, a z czasem, gdy rozpoczyna się picie w samotności, zanikają prawie do zera.
Alkoholicy często narzekają, że wszyscy ich opuścili „są niewdzięczni, bo tyle dla nich zrobiłem”, a wszelkie próby zwrócenia uwagi na problem i chęć pomocy traktują jak atak, złośliwość i tym bardziej ograniczają takie kontakty.
Prawdą jest, że to nie ludzie odsuwają się od alkoholików, to alkoholicy odsuwają się od ludzi.
Oczywiście są jeszcze szkody materialne, moralne (wstyd, poczucie winy), utrata zainteresowań, czy sposobów spędzania czasu, nie związanych z alkoholem itd. itp.
Właściwie we wszystkich obszarach życie te szkody są widoczne, bo nadrzędną wartością staje się alkohol, a reszta musi poczekać w kolejce!
Jak można pomóc alkoholikowi – nie dajmy się wciągnąć w jego iluzje, fałszywe przekonania i minimalizowanie. Nazywajmy sprawy po imieniu, uprzejmie – ale konkretnie i jednoznacznie, bez „owijania w bawełnę”! Ważne, żeby to był krótki komunikat. Robienie wykładów, czy wchodzenie w dyskusję nic dobrego nie robi, bo alkoholik robi wszystko, żeby odbić piłeczkę, ale przemilczy wykład, uznając go jako zrzędzenie i przejdzie nad nim do porządku dziennego.
Krótki komunikat – to alkoholik ma sam zrobić sobie refleksje, a nie my za niego!

więcej w książce: "ESENCJA ALKOHOLIZMU. DEFICYT BLISKOŚCI"

Krzysztof Jaźwiec "ESENCJA ALKOHOLIZMU. DEFICYT BLISKOŚCI"PICIE MIMO SZKÓD Większość osób patrzących na osobę nadmiernie pijącą zadaje sobie uzasadnione py...

Adres

Ulica Bukowa 19
Szczyglice
32-083

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Krzysztof Jaźwiec - terapeuta uzależnień, autor umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Krzysztof Jaźwiec - terapeuta uzależnień, autor:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram

Kategoria