
29/07/2025
Nie, nie jestem mistrzynią łagodności wobec siebie. Ale uczę się jej codziennie – czasem z pazurem, czasem z kubkiem kawy w piżamie. I powiem Ci jedno: łagodność to nie znaczy zawsze „miękko”. Czasem to największa siła, jaką masz.
Czym dla mnie jest łagodność?
Nie słodkim “kochaj siebie” z Instagrama. Raczej świadomością, kiedy się zatrzymać, a kiedy ruszyć mimo drżących nóg.
To odpuszczenie wtedy, gdy:
👉 po prostu potrzebuję chwili oddechu – nie zasłużyłam, tylko potrzebuję.
👉 mam okres – bo serio, to nie jest „wymówka”, to fizjologia.
👉 widzę, że jestem bliska wyczerpania, choć na zewnątrz trzymam się dzielnie.
👉 ktoś mówi „dasz radę”, a ja czuję, że nie muszę.
👉 wiem, że ta walka to już tylko kręcenie się w kółko.
Ale łagodność to też czasem nacisk z serca, nie z lęku.
👉 Gdy chcę się wycofać, bo „na pewno nie dam rady”.
👉 Gdy podjadam perfekcjonizmem, zamiast dać sobie przestrzeń do prób.
👉 Gdy myślę: „to bez sensu, za mały krok” – i wtedy właśnie warto go zrobić.
Wiesz, co jest najbardziej łagodne dla zdrowia?
Nie oczekiwać od siebie bycia robotem.
Nie muszę trenować godzinę dziennie, żeby „miało sens”.
Nie muszę jeść idealnie.
Nie muszę mieć rozpiski na 3 cyfry kcal, żeby mieć kontrolę.
Nie muszę schudnąć, bo ktoś tak uznał.
Nie muszę być „fit” przez 365 dni w roku.
Nie muszę uprawiać sportu, który mnie nudzi albo żywić się sałatą, jeśli mnie nie kręci.
Ale…
mogę zrobić pierwszy, nieidealny krok.
Mogę wejść do kuchni, mimo że gotowanie mnie przeraża.
Mogę zapisać się na zajęcia sportowe i wyjść, jeśli nie podpasują.
Mogę pójść na spacer i wrócić po 20 minutach – też się liczy.
Mogę próbować – i nie muszę się nikomu tłumaczyć.
A ja?
Właśnie wracam ze spaceru.
Słońce powoli chowa się za horyzont, wszystko robi się złote. Idziemy razem – ja i moja połówka – bez pośpiechu, bez celu.
I myślę sobie:
łagodność to czasem po prostu pozwolić, żeby dzień był zwykły.
Nie spektakularny. Nie produktywny. Ale taki, w którym czujesz twarz ogrzaną słońcem i dłoń drugiego człowieka w swojej.
I tego Ci życzę.
Słońca na twarzy. Spokoju w środku. I tej pewności, że nie musisz się nigdzie spieszyć.