12/05/2025
Newsweek Psychologia: Kiedy para ustala granice wolności?
Zofia Milska-Wrzosińska: To kwestia nieustannie negocjowana, choć rzadko w formie werbalnej, a nawet świadomej. Zaczyna się od wspólnego zamieszkania. Gdy jesteśmy w tej samej przestrzeni fizycznej, to już tracimy część swojej autonomii. Ona lubi porządek. On ma do tego luźniejszy stosunek. Rozmawiają o tym i on mówi: "Skoro to tobie na tym zależy, to sprzątaj codziennie sama , bo mnie to nie przeszkadza". Trudno jednoznacznie określić czyja wolność jest tu naruszona.
NP: Następny etap?
ZMW: Pojawienie się dziecka wywraca parze świat do góry nogami, oznacza gigantyczną utratę wolności i negocjowanie jej na nowo. Nie możemy się wyspać, wyjechać spontanicznie, dysponować swoim czasem, zrezygnować bez powodu z pracy, bo przecież mamy kogoś na utrzymaniu. Pojawia się banalne pytanie: kto będzie wstawał do dziecka w nocy? Miałam parę z dwójką malutkich dzieci. To kobieta zaproponowała konsultację, bo powiedziała, że już jest tak zmęczona, że dłużej nie wytrzyma. Cały dzień się zajmuje dziećmi, a w nocy, gdy prosi partnera, by chociaż przewinął synka i podał jej do karmienia słyszy: "mam wymagającą pracę, zarabiam na całą rodzinę, muszę się wyspać". Kto ma wolność decydowania o tym, ile druga osoba śpi?
A potem dyskusja: posłać do przedszkola francuskiego, które jest na drugim końcu miasta, czy państwowego, obok domu. Kiedy wiązali ze sobą, nie przewidywali, że wystąpią takie różnice zdań. Ale w tym momencie dla każdego z nich taka decyzja może być utratą własnej wolności decydowania o przyszłości swojego dziecka.
Wolność każdej z osób zmniejsza się znacznie w rodzinach patchworkowych.
NP: Dlaczego?
ZMW: Jeżeli wiążą się dwie osoby to muszą uwzględnić w swoim życiu, teściów, rodzeństwo partnera, przyjaciół z boiska czy ze studiów... Załóżmy, że nasz mąż ma jakąś przyjaciółkę, która chciała kiedyś się z nim związać, a może nawet i teraz nie całkiem zrezygnowała. Możemy powiedzieć: ona na Ciebie leci, nie chcę jej w naszym życiu, zastanów się jak to zrobić. Ale kiedy się spotykają osoby, które mają dzieci z poprzednich związków, to za nimi idą też ich byli partnerzy, których już nie można wyeliminować tak łatwo. Oni mają swoje plany, metody wychowania, które musimy uwzględnić. Jakie mam prawo wychowywać dziecko partnera, które pojawia się u nas raz na jakiś czas? Czy mogę egzekwować od niego zachowania, które obowiązują w naszym domu, jeśli u drugiego rodzica nie obowiązują? Na przyklad pan uważa, że 15-latek nie powinien palić marihuany i tak pan uczy swoje dzieci. A tymczasem córka pana partnerki,, dziewczynka o rok starsza spokojnie zapala trawkę , bo w swoim domu ma na to pozwolenie. To może dotyczyć sprzątania, jedzenia, sposobów spędzania czasu, korzystania z telefonu…
NP: Następny etap?
ZMW: Wyjście dzieci z domu zwykle oznacza przedefiniowanie kategorii wolności w związku. Kiedy ich nie ma, para może odkryć, że ma dużo wolności, ale brakuje więzi. Jeżeli ludzie budują swój świat wokół jakiegoś jednego obszaru i on znika, zaczyna się kłopot. Ze wspólnym życiem pary jest jak z oszczędnościami: nie warto inwestować wszystkich funduszy w jeden obszar, to zbyt ryzykowne.
NP: Kobiety i mężczyźni próbują inaczej ograniczać partnera/partnerkę?
ZMW: Różnice są coraz mniejsze. 25 lat temu częściej mężczyzna czuł się nękany rozmaitymi oczekiwaniami, które w jego przekonaniu zabierały mu jego wolność: nie może z kumplami iść na piwo, ryby, pojechać na deskę, bo ona chce być ciągle z nim. Kobiety częściej zgłaszały poczucie opuszczenia: jego nie ma, jest mało dostępny, niekomunikatywny. Dzisiaj coraz częściej to mężczyźni mówią: nigdy nie ma jej w domu, przez jej studia podyplomowe spędzam całe weekendy sam z dziećmi…
fragment rozmowy
fot Zulmaury