Katarzyna Wiatr Centrum Psychologii i Psychoterapii

Katarzyna Wiatr Centrum Psychologii i Psychoterapii Psychoterapia psychodynamiczna,poradnictwo psychologiczne, interwencja kryzysowa, zdrowie psychiczne

25/09/2025

Za każdym „trudnym” zachowaniem stoi pewna historia. 🌱
Czasem widzimy tylko złość, wycofanie, żarty albo potrzebę kontroli. A pod spodem kryją się emocje, których ktoś kiedyś nie mógł zrozumieć i wyrazić –może... lęk, wstyd, tęsknota za zauważeniem, pragnienie bezpieczeństwa? Takie zachowanie bywa trudne dla nas - obok- ale tak naprawdę to komuś jest bardzo trudno doświadczać i być w tych emocjach, czy przeżyciach.

Nie oceniajmy od razu. Patrzmy głębiej. Każdy z nas nosi w sobie jakąś opowieść. 💛

Zobacz.
Zrozum.
Szukaj rozwiązania - nie oceniaj.

🙂😘

23/09/2025

📚23 września 1939 roku zmarł Zygmunt Freud. Zaledwie na początku czerwca rok wcześniej dotarł z zajętego przez nazistów Wiednia do Londynu, aby jak sam uznał, umrzeć na wolności.
W Londynie został ciepło i serdecznie przyjęty i na koniec życia, jak pisał w liście do brata Aleksandra, „przekonał się co znaczy sława”.
W Londynie na początku poczuł pewne ożywienie, ale potem czuł się coraz gorzej. Choroba nowotworowa dawała o sobie znać i Freud cierpiał ogromne męki. Nadal potrafił się jednak zdobyć na przebłyski humoru. Jego lekarz Max Schur zapytał, czy wierzy, że rozpoczęta właśnie wojna będzie ostatnią, odpowiedział „Dla mnie na pewno”.
Do samego końca nie porzucił także mieszczańskich nawyków. Jak przez całe życie nakręcał swój zegarek i zegar pokojowy.
Do końca odwiedzali go przyjaciele i otoczony był rodziną. Niezwykłą troską otaczała go córka Anna.
Jego ostatnią lekturą był „Jaszczur” Balzaca, opowieść o kurczącej się magicznej skórze. Ta powieść o kurczeniu się i znikaniu była wymowna. Jakby o tym, że jego czas się skończył.
Cierpienie było tak ogromne, że Freud zwrócił się do swego lekarza z pytaniem, czy pamięta o ich umowie, że ten „nie zostawi go własnemu losowi, kiedy nadejdzie czas”. Doktor przytaknął, że pamięta.
21 września zrobił mu pierwszy zastrzyk z morfiny, kiedy pacjent stawał się niespokojny robił kolejne zastrzyki. Ostatni podał mu 22 września. Zygmunt Freud zmarł następnego dnia o trzeciej nad ranem.
„Stary stoik do samego końca zachował kontrolę nad swoim życiem” (Gay, 2003, str. 764)
Wspomnienia ostatnich chwil życia ojca Psychoanalizy na podstawie książki „Freud. Życie na miarę epoki” Petera Gaya wydanej w 2003 roku w Poznaniu przez wydawnictwo Zysk i S-ka
📸Zygmunt Freud w Tegel, 1929 za Freud Explica

18/09/2025

Agnieszka Jucewicz: Czym jest bliskość?
Zofia Milska-Wrzosińska: - Przypomina mi się scena z jakiejś staroświeckiej książki dla młodzieży, chyba z "Ani z Zielonego Wzgórza". Siostrzenica pyta ciotkę, czym właściwie jest ten zdrowy rozsądek, na który ona tak często się powołuje. Ciotka na to: "Młoda damo, ten, kto zdrowy rozsądek ma, doskonale wie, czym on jest. A kto go nie ma, i tak nie zrozumie, niezależnie od tego, ile by tłumaczyć".
Z bliskością jest podobnie. Ktoś, kto jest blisko z ludźmi, na ogół wie, na czym to polega. Co nie oznacza, że potrafiłby podać definicję. A jeśli komuś tak się życie ułożyło, że bliskości nie doświadcza i nie okazuje, to nie bardzo wie, czym ona jest. Nie rozumie, czym się różni od takich form relacji jak na przykład współpraca, kolegowanie się czy zakochanie.
To o czym będziemy rozmawiać?
- Są różne definicje bliskości, ale nie znalazłam takiej, która ujmuje wszystko, więc powiem własnymi słowami - zwięźle i podniośle. Bliskość to trwałe, wzajemne zaangażowanie emocjonalne z przewagą afektu pozytywnego.
Co to znaczy?
- Ktoś jest dla nas ważny, my jesteśmy dla niego ważni i towarzyszą temu głównie pozytywne uczucia. Czyli jak ludzie są dla siebie bardzo ważni, ale negatywnie - odnoszą się do siebie z wrogością, agresywnie rywalizują - to nie o to chodzi. Skądinąd takie związki potrafią trwać latami i bywają bardzo namiętne, jednak to już temat na zupełnie inną rozmowę.
Czy blisko można być tylko z kimś, kogo się długo zna?
- Bywają przelotne olśnienia bliskością. Spędzamy z kimś cały wieczór, weekend, nawet dwa tygodnie, wydaje się, że nadajemy na tej samej fali, ale przychodzi następny dzień, powrót z wyjazdu integracyjnego albo wakacji, i okazuje się, że w naszym prawdziwym życiu nie ma miejsca na tę relację. Z jakichś powodów nie wyłoniła się z niej prawdziwa bliskość - nacechowana troską i otwartością, czyli dwoma zasadniczymi elementami bliskiej relacji. Zdarza się, że jeden z tych elementów jest obecny bardziej niż drugi. Na przykład niektóre przyjaźnie, częściej męskie, charakteryzują się wielką wzajemną gotowością do niesienia pomocy - żona narzeka: "Mąż, żeby kumplowi auto odholować, to zawsze czas znajdzie, a nasz składzik od miesięcy niesprzątnięty" - ale nie ma specjalnej potrzeby częstych zwierzeń. No, chyba że sytuacja jest wyjątkowa: "Słuchaj, muszę pogadać, zostawiła mnie.
I to też jest bliskość?
- Tak, jeżeli możliwość odsłonięcia pozostaje wciąż otwarta, choćby nawet mało używana. Gorzej w drugą stronę. Bywa, że w relacji jest bardzo dużo otwartości, ludzie bez przerwy wszystko sobie opowiadają, ale kiedy jedno trafia do szpitala, to słyszy: "Wiesz, przepraszam, poproś kogoś innego, żeby ci przyniósł wodę, owoce czy co tam jeszcze potrzebujesz. Babcia umierała w szpitalu dwa tygodnie w okropnych warunkach i teraz mam traumę, więc raczej nie przyjdę". A przecież bliskość sprawdza się przede wszystkim wtedy, kiedy ktoś doświadcza cierpienia czy jest w kryzysie.

fragment rozmowy dla Wysokich Obcasów
(o bliskości też będziemy mówić na warsztacie dla par:)
fot Boris Misevic

17/09/2025

Justyna Dąbrowska: Są jeszcze słowa leczące, które niekoniecznie dotyczą jakiegoś bólu, tylko samej reakcji cielesno-emocjonalnej, reakcji organizmu. Bo kiedy mówimy o psychoterapii, to mówimy też o tym, że terapia jest po to, żeby ludzie przestali odreagowywać na sobie czy na innych, a zaczęli mówić. Kiedy mój wnuk zaczyna tłuc brata, mówię poczekaj, powiedz o co ci chodzi. Nazywanie emocji, uczuć jest osiągnięciem rozwojowym, prawda?
Bogdan de Barbaro: Można by powiedzieć, że gdy jesteśmy dziećmi i gdy pojawia się jakiś bodziec, to odpowiedzią jest od razu jakaś reakcja. Natomiast w psychoterapii dążymy do tego, żeby między bodźcem a reakcją była refleksja.

JD: Czyli słowo.
BdB: Czyli namysł, a namysł jest myślą, która jest możliwa poprzez zwerbalizowanie. To słowo może być uwewnętrznione, nie musi się pojawić w dialogu, ale jest niezbędne.

JD: To jest takie słowo, które sprawia, że się zatrzymuję i sama siebie pytam, ale zaraz, o co mi chodzi, co się ze mną dzieje? Czego doświadczam? Czemu tak reaguję?
BdB: Czyli wglądamy w siebie, w tu i teraz bieżące. Gdy mówimy o mocy słowa, to chciałbym się zatrzymać na tym, co się dzieje w terapii pary czy terapii rodzin. W takich spotkaniach terapeuci pracują nad tym, żeby ludzie używali słów nie po to, żeby drugiego pokonać, nawet nie po to, żeby drugiego przekonać, lecz tylko po to, żeby się porozumieć, żeby kogoś lepiej poznać, zrozumieć.

fragment rozmowy dla Charakterów o książce "Swoją Drogą...". wyd Agora, pod patronatem LP

fot Erkka Wessman

15/09/2025

JAK ODWOŁAĆ ZAKLĘCIE MATKI?
Każdy z nas przychodzi na świat jak czysta kartka, a jednak już od pierwszych chwil życia zaczynamy wgrywać w siebie programy, które stają się naszym skryptem życiowym. Eric Berne, twórca Analizy Transakcyjnej, nazwał to właśnie „skryptami” – ukrytymi scenariuszami, które dziecko tworzy, aby przetrwać w świecie dorosłych. Skrypt powstaje z nieświadomych przekazów rodziców, często z ich bólu i lęku, które zostają zasiane w małym sercu. Dziecko słyszy zakazy, które nie zawsze są wypowiedziane wprost – czasem to ton głosu, spojrzenie, zawstydzenie, zimne milczenie. Takie przekazy stają się potem jak zaklęcia.
Wyobraź sobie chłopca wychowywanego przez zimną, kontrolującą matkę, która chce być dla niego całym światem. Taka matka nie daje przestrzeni na własne wybory, nie wzmacnia wolności ani siły dziecka, tylko je zawłaszcza. Jej miłość nie jest ciepła – jest raczej mieszanką krytyki, strachu i presji. Pod jej spojrzeniem chłopiec uczy się, że każdy jego krok jest oceniany. I wtedy słyszy, czy to wprost, czy między wierszami: „Ty i tak skończysz źle”. To jedno zdanie staje się jego wewnętrznym wyrokiem.
Tak wgrywa się skrypt: dziecko, które chłonie świat całym sobą, przyjmuje to jako prawdę absolutną. W dorosłym życiu zaczyna więc realizować właśnie ten scenariusz. Sam sobie podkłada nogę, sabotuje sukcesy, wchodzi w toksyczne relacje, wybiera trudniejsze ścieżki – bo głęboko w sobie niesie przekonanie, że na końcu i tak czeka go porażka. Zaczyna żyć nie swoim życiem, tylko tym napisanym przez kontrolującą matkę.
Eric Berne mówił, że w każdym skrypcie zapisane jest zakończenie – szczęśliwe albo tragiczne. Ale też dodawał, że skrypt nie jest wyrokiem, a decyzją podjętą kiedyś przez małe dziecko, które chciało przeżyć w trudnym świecie. To oznacza, że dziś – jako dorośli – możemy podjąć nową decyzję i napisać własne zakończenie.
Jak zmienić taki skrypt? Najpierw trzeba go rozpoznać. Nazwać to zdanie: „Ty i tak skończysz źle”. Uświadomić sobie, że nie jest ono moją prawdą, tylko programem zaszczepionym przez matkę, która sama nie potrafiła kochać inaczej. Drugi krok to nowa decyzja: „Mogę skończyć dobrze, bo to ja piszę zakończenie swojej historii”. To właśnie moment, w którym Dorosły w nas obejmuje stery i zaczyna pisać nową opowieść.
W Analizie Transakcyjnej nazywamy to także „pozwoleniem”. Kiedyś dostałeś zakaz: „Nie żyj dobrze”. Teraz możesz dać sobie nowe przyzwolenie: „Masz prawo wygrać swoje życie. Masz prawo być zdrowy, kochany i bezpieczny”. To pozwolenie działa jak anty-skrypt. Wreszcie trzeci krok – stworzyć w sobie nowego Rodzica, który nie krytykuje, lecz wspiera. Zamiast głosu matki mówiącego: „Skończysz źle”, zaczynasz słyszeć w środku: „Jestem z tobą, dasz radę. Twoja droga może prowadzić ku dobru”.
Stary skrypt brzmiał: „Ty i tak skończysz źle”. Nowy kontr-scenariusz może być taki: „Zakończę dobrze, bo to ja tworzę swoją historię. Zasługuję na szczęśliwe życie. Moje wybory mają znaczenie”.
Tym właśnie różni się życie nieświadome od świadomego. Nieświadomie realizujemy cudze programy. Świadomie – stajemy się autorami własnego losu.

Kontr-scenariusz: „Skończę dobrze, bo to ja piszę zakończenie”
Każdy skrypt życiowy to nie jest fatum, lecz decyzja małego dziecka, które kiedyś chciało przetrwać. Chłopiec, który słyszał od matki: „Ty i tak skończysz źle”, musiał jako dziecko przyjąć tę wersję świata, by zachować więź z rodzicem. Bo dziecko woli myśleć: „to ze mną jest coś nie tak”, niż dopuścić, że matka go nie kocha. W tym mechanizmie rodzi się pierwszy zapis scenariusza – „nie zasługuję na dobre zakończenie”.
Ale kiedy ten chłopiec dorasta, ma szansę zmienić zakończenie swojej opowieści. Właśnie tu zaczyna się kontr-scenariusz.
Pierwszy krok to rozpoznanie. Dorosły człowiek staje przed lustrem swojego życia i mówi: „To nie jest moja prawda. To nie moje słowa. To był głos kontrolującej matki, która nie potrafiła dać mi miłości inaczej niż krytyką i lękiem. To, że ona widziała we mnie straceńca, nie oznacza, że nim jestem”. W tym momencie rozpoznaje, że skrypt to nie wyrok, a wgrany program.
Drugi krok to decyzja. Tak jak dziecko kiedyś zdecydowało się przyjąć wyrok, tak teraz dorosły może zdecydować odwrotnie: „Moje zakończenie będzie inne. Mogę żyć dobrze, szczęśliwie i bezpiecznie. To ja piszę finał tej historii”. To jest akt wyzwolenia.
Trzeci krok to przyzwolenie. Zamiast zakazu „nie żyj dobrze”, pojawia się nowe pozwolenie: „Mam prawo do dobrego życia. Mam prawo być kochany. Mam prawo zwyciężyć”. To zdanie nie jest pustym afirmacyjnym zaklęciem, ale jak kod, który zaczyna nadpisywać stare programy.
Czwarty krok to nowy Rodzic wewnętrzny. Tam, gdzie kiedyś siedział krytyczny głos matki, pojawia się inny – ciepły, wspierający, mądry. Mówi: „Jestem przy tobie. Dasz radę. Każdy krok, nawet najmniejszy, prowadzi ku lepszemu”. Ten głos staje się kompasem, który w trudnych chwilach podtrzymuje na duchu.
I wreszcie piąty krok – nowe zakończenie. Skoro stary scenariusz brzmiał: „Skończę źle”, to nowy można opisać tak: „Skończę dobrze, w zgodzie ze sobą. Moje życie nie musi być tragedią, tylko może być pełnym cyklem, w którym uczę się, kocham i zostawiam po sobie światło. Mogę być zwycięzcą, nie ofiarą”.
W ten sposób człowiek, który przez lata żył w cieniu matczynego zaklęcia, przestaje być straceńcem. Staje się autorem własnego losu. I choć echo tamtego głosu jeszcze czasem pobrzmiewa w jego głowie, to on już wie: to nie jest jego głos. To nie jest jego prawda.
Bo prawda brzmi inaczej: „Ja wybieram zakończenie. I tym razem zakończę dobrze”.

12/09/2025

Wybierz jednego ludzika zanim przeczytasz !!

Który ludzik spośród 21 przyciągnął twoją uwagę?

Ten prosty test psycho-emocjonalny zainspirowany metodą P**a Willsona może ujawnić wiele interesujących informacji o Tobie.

Pip Willson jest psychologiem i trenerem znanym na całym świecie z bardzo prostej metody, dzięki której udaje mu się pomóc ludziom znaleźć maksymalny potencjał i równowagę w życiu. Pip Wilson wynalazł również metodę Blob Tree według, której:

Jeśli wybrałeś małego ludzika z numerem 2 lub 3, jesteś osobą ambitną i pewną siebie. Wiesz, że cały czas będziesz odnosił sukcesy i zawsze pojawią się dogodne sytuacje, które pomogą Ci w postępach.

Mały człowieczek numer 1 to człowiek pewny siebie, zadowolony z życia i optymistyczny. Jest osobą inteligentną z wieloma perspektywami.

Mały człowieczek numer 21 to człowiek, który próbuje, ale nie wie, jak znaleźć najlepsze dla swojego życia rozwiązania. Jest małym człowiekiem, który musi nauczyć się prosić o pomoc otaczających go ludzi i wyrzec się podejrzliwej natury.

Jeśli wybrałeś ludzika z numerem 9, 19 lub 4, określa cię to jako osobę niespołeczną, podejrzliwą i pewną siebie. Mężczyzna z numerem 19 może mieć narcystyczne skłonności i zazdrościć innym sukcesów.

Mały człowiek o numerze 4 zbyt szybko się poddaje, nie ufa swojemu niezwykłemu potencjałowi. A mały człowieczek z numerem 9 zrobi wszystko, aby udowodnić, że też jest wspaniały, ale często jest samotnikiem, bo w ten sposób usprawiedliwia swoją nieufność do innych.

Ludziki o numerach 7, 11, 12 charakteryzują komunikatywnych ludzi, którzy wiedzą, jak wspierać swoich przyjaciół. Osoby te charakteryzują się wysoką inteligencją emocjonalną, która pomaga im skutecznie radzić sobie w różnych sytuacjach życiowych. Mają ducha zespołowego, widzą jasną stronę i cały czas znajdują rozwiązania.

Mały człowieczek numer 5 jest kreatywny, kocha życie, cieszy się każdą chwilą, kocha i wie, jak być wdzięcznym za wszystkie dobre rzeczy wokół niego. Pomaga mu to zachować pozytywne nastawienie, więc zawsze ma otwarte drzwi do wszystkiego, co najlepsze!

Mały ludzik z numerem 6 musi czuć się kochany, chroniony i bezpieczny. Jest typem osoby, która często zakochuje się w niewłaściwej osobie z powodu swojej ogromnej potrzeby uczucia i miłości. Ten mały człowiek musi nauczyć się uważniej szukać tych, którzy mogą mu pomóc w jego ewolucji, a nie tych, którzy nie rozumieją jego wrażliwości.

Mały człowieczek numer 13 jest pełen rozpaczy i utraty nadziei. Musi zrobić wszystko, co w jego mocy, aby na nowo skalibrować się do życia i odzyskać zaufanie do siebie poprzez wsparcie od swoich bliskich!

Ludziki z numerem 16, 17 i 18 są optymistami, pełnymi życia, z duchem zespołowym, działają w każdej dziedzinie i z dystansem podchodzą do wyzwań. Mały człowieczek z numerem 18 lubi czuć się kochany i doceniany, a kiedy to czuje, staje się Twoim najlepszym przyjacielem!

Mały człowieczek z numerem 14 to dusza, filantrop, zrobiłby wszystko by pomóc innym. Charakteryzuje się dużą empatią i „wielką duszą.” Ten mały człowiek powinien nauczyć się dbać o siebie, a nie tylko o innych!

Urodzonymi zwycięzcami są ludziki o numerze 10, 15 i 20. Uwielbiają smak sukcesu, nawet jeśli każdy z nich ma inny sposób na jego osiągnięcie. Człowiek numer 20 jest ambitny, pewny siebie i pełen życia, jest innowatorem i nie boi się ryzyka. Jego dystans i pasja przynoszą mu wiele osiągnięć i satysfakcji.

Mały człowieczek numer 10 jest ambitny, ale też bardzo ostrożny. Jest pracowity i zdeterminowany, dlatego odnosi sukcesy, dostaje od życia prawie wszystko czego chce. Jego pomysły zawsze się wyróżniają i jest ceniony w każdym środowisku. A mały człowieczek z numerem 15 jest motywowany pięknem drogi do sukcesu, a nie samym sukcesem. Jest ciekawy nowych rzeczy, nowych doświadczeń, poznawania ludzi i uczenia się od każdego.

Mały człowiek z numerem 8 to marzyciel i romantyk. Lubi mieć chwile tylko dla siebie. W ten sposób odzyskuje energię i nastrój do życia i socjalizacji. Dobrze jest, aby bliscy zrozumieli potrzebę izolacji i nie zrozumieli jej źle, zrozumieli ją i opuścili przestrzeń, której potrzebuje.

Opracowanie Matryca życia - Ewa . Jeśli udostępniasz to bardzo jestem Ci wdzięczna. Jeśli kopiujesz to proszę nie zapomnij o mnie.

Czy Twój opis zgadza się z tym jak postrzegasz siebie? Ja wybrałam 12 i mi pasuje :)

https://www.facebook.com/share/1CrQRf399M/?mibextid=wwXIfr
12/09/2025

https://www.facebook.com/share/1CrQRf399M/?mibextid=wwXIfr

Zamknij szczura w klatce daj mu 2 butelki wody. Jedna to tylko woda, a druga to woda z heroiną lub kokainą. Szczur prawie zawsze będzie wolał wodę z narkotykami i prawie zawsze sam się zabije w ciągu kilku tygodni. To jest nasza teoria uzależnienia.
Bruce pojawił się w latach 70. i powiedział: "zaraz zaraz. Wsadzamy szczura do pustej klatki. Nie ma nic do roboty. Spróbujmy trochę inaczej”. Zbudował park raj dla szczurow Rat Park. Wszystko, czego szczur może chcieć, znajduje się w Rat Park. Cudowne jedzenie. Dużo s@ksu. Inne szczury do zaprzyjaźnienia. Kolorowe kulki. Plus 2 butelki - jedna z wodą, druga z wodą z narkotykami.
Ale to, co zaobserwowano, jest fascynujące: w Rat Park szczury nie lubią wody z narkotykami, prawie jej nie używają. Żaden z nich nie przedawkował, nie używał w sposób przypominający przymus lub uzależnienie. To, co zrobił Bruce, pokazuje, że zarówno prawicowe, jak i lewicowe teorie uzależnienia są błędne. Prawicowa teoria głosi, że to moralny upadek, jesteś hedonistą, imprezujesz za bardzo. Teoria lewicy mówi, że uzalezniebie przejmie nad tobą kontrolę, twój mózg zostanie porwany.
Bruce mówi, że to nie twoja moralność, to nie twój mózg; to twoja klatka. Uzależnienie to w dużej mierze adaptacja do Twojego środowiska.
Stworzyliśmy społeczeństwo, w którym znaczna ilosc nas nie może znieść życia, nie będąc 'na czymś'- piciu, narkotykach, s@ksie, zakupach... Stworzyliśmy hiperkonsumpcyjny, hiperindywidualistyczny, odizolowany świat, dla wielu z nas bardziej przypominajacy pierwszą klatkę niż połącz​enia, których potrzebujemy.
Przeciwieństwem uzależnienia nie jest trzeźwość, jest też połączenie.
Całe nasze społeczeństwo jest nastawione na łączenie nas z rzeczami, a nie ludźmi. Nie jesteś dobrym konsumentem, jeśli spędzasz czas na więzi z ludźmi wokół ciebie, a nie na wiezi z rzeczami. Od najmłodszych lat jesteśmy szkoleni aby skupiać nasze nadzieje, marzenia i ambicje na rzeczach, które należy kupować i konsumować
- Johann Hari
Zacznij budować swoje połączenia -> Terapeuta Mapowania Joni™ - Certyfikowane szkolenie 100 h ostatnie miejsce
sesje mapowania joni – uwolnienia zapisanych w ciele historii
- rozbrajania i pracy z traumą – transformacji tego, co wciąż zatrzymuje Cię w przeszłości
www.mapowaniejoni.com/rezerwacje
- warsztatu Jesienna pobudka z tao 2.11
_
_
_
_
_
_
_
_
_
_
_
_
_
_
_
_
_
www.mapowaniejoni.com
______

zdj. Johana Kaisjok

10/09/2025

Szpital Kliniczny im. dr. Józefa Babińskiego SPZOZ w Krakowie grafika

🕯️ 10 września – Światowy Dzień Zapobiegania Samobójstwom

Jako psychoterapeuta wiem, jak wiele osób nosi w sobie cierpienie, o którym trudno mówić. Myśl o samobójstwie często nie jest chęcią „zakończenia życia”, ale pragnieniem, by zakończyć ból, z którym ktoś nie potrafi już sobie poradzić.

💚 Nie zostawaj sam/a w kryzysie. Pomoc jest dostępna.

02/09/2025

Pierwszego września w wielu miejscach w Polsce hale sportowe wypełnią się dziećmi i młodzieżą, zostanie odśpiewany Hymn Narodowy, a uroczysta delegacja "wzorowych uczniów" wniesie sztandar. Padnie wiele patetycznych i wyniosłych słów pod niebieskim tłem z adamaszku, na którym obok Godła pojawi się krzywy napis "Witaj szkoło".

Dla wielu dzieci jest to początek piekła, w którym będą musiały odnajdywać się do czerwca, o ile do tego czasu nie popełnią zamachu samobójczego. I dzisiejszy post będzie obiektywną refleksją i niestety przykrą prognostyką nadchodzącego roku szkolnego 2025/2026.

Obecna strategia wielu szkół to "wyścig szczurów". Szkoła MUSI być na podium, MUSI mieć laureatów, MUSI mieć olimpijczyków. Uczniowie w klasach maturalnych, którzy w pewnych dziedzinach radzą sobie gorzej, mają stawiany warunek: albo nie złożysz deklaracji maturalnej i zdasz, albo złożysz i nie zdasz.

Wśród wielu rankingów olimpijczyków, finalistów i maturzystów chciałbym, aby wreszcie powstał "Powiatowy ranking szkół, których uczniowie popełnili najwięcej prób samobójczych". Może byłby to kubeł zimnej wody dla wielu wykształconych pedagogów i dyrektorów, a może nic by nie zmienił.

Od 26 lat jako lekarz medycyny ratunkowej, pracujący w zespołach ratownictwa medycznego i oddziałach ratunkowych, mam styczność z osobami – często dziećmi i młodzieżą – które w swoim życiu podjęły decyzję o odebraniu sobie życia. W ramach wywiadu mam prawo i pytam: Co Cię skłoniło, aby podjąć decyzję odebrania sobie życia?

W 85% odpowiedzi przewija się motyw szkoły, który można porównać do lektury: "Proszę państwa do gazu". Zwykłe osoby, które nabierają doświadczenia w swoim młodym życiu, stają się ofiarami systemu. Oprawcy są bezkarni; ofiary są karane lub uciszane. Próba sygnalizacji problemu jest przez wielu nauczycieli skutecznie zagłuszana: "Nie skarż". Czasami próba wyjaśnienia problemu powoduje jego eskalację, kiedy wychowawca próbuje "rozwiązać problem": "Słuchajcie, jest sprawa. Patryk się poskarżył, że mu dokuczacie. Czy to prawda? – Nie wnikam, kto, komu, co i jak. Załatwcie to między sobą".

Ktoś może podnieść argument: ale oprócz nauczycieli są w szkole pedagodzy i psycholodzy! Ich zaangażowanie często można porównać do wartości alertu RCB: jest, nikt się nim nie przejmuje i w rzeczywistości niewiele wnosi do życia. Aczkolwiek sam jego zamysł był bardzo fajny. Dziecko zgłosi problem pedagogowi, psychologowi. Pedagog robi wywiad z nauczycielami i wychowawcą. Następnie w środku zajęć lekcyjnych prosi Patryka na rozmowę: "Ja poproszę Patryka na chwilę, zostaw plecak, zaraz wrócisz". W rzeczywistości wraca w połowie następnej lekcji i w pośpiechu upycha swoje materiały do plecaka. Wchodzi na kolejną lekcję do swojej klasy i jest witany: masz nieobecność, usiądź. Sytuacja powtarza się kilkukrotnie. Wreszcie do szkoły są wzywani rodzice. Patryk wraca do domu i słyszy: "Po cholerę szedłeś do psychologa? Myślisz, że ja z pracy mogę się tak zwalniać, kiedy im pasuje? Jeszcze opiekę przyślą i dopiero będzie jazda". Patryk z problemem zostaje sam. Nie ma wsparcia od szkoły oraz rodziców.

Załóżmy jednak pozytywny scenariusz: rodzice są za swoim dzieckiem, słuchają go i wspierają. Skutek? Rodzina jest określana mianem roszczeniowej. Mama mówi rano: "Musisz iść do tej szkoły, dasz radę, ja byłam u pedagoga i musimy czekać".

Dochodzi wreszcie do momentu, że szkoła na swojej stronie umieszcza wzruszający opis: "Patryk zostanie w naszej pamięci jako wspaniały kolega, obowiązkowy uczeń i wspaniały wychowanek". Pod postem będzie 5769 reakcji "przykro mi" – wśród nich będą również reakcje niewidomych nauczycieli, głuchych pedagogów i bezlitosnych oprawców.

Badanie psychiatryczne polega m.in. na poruszeniu kwestii rodziny pacjenta. Często w tym elemencie, dość kluczowym dla kształtowania młodego człowieka, dochodzi do pewnych aberracji. Skutkiem jest brak umiejętności wyrażania swoich uczuć, niska samoocena, brak sensu i perspektyw w życiu, nostalgia. Rodzice często nie rozmawiają ze swoimi dziećmi. Kiedyś 17-latka po próbie samobójczej stwierdziła, że ostatni raz została przytulona przez rodziców po pierwszej komunii świętej. Jak w takim dziecku mają się rozwijać – w kluczowym etapie jego życia – obszary uczuć, wyrażania emocji, miłości?

Skoro o szkole mowa, zróbmy sprawdzian. Twoje nastoletnie dziecko przychodzi i mówi: Mamo, Tato, jestem w ciąży. Mamo, Tato – dziewczyna ma pozytywny wynik testu ciążowego, będziecie dziadkami. Zrób rachunek sumienia: rozmawiałeś wcześniej ze swoim dzieckiem, które przechodzi "burzę hormonów" o kwestiach współżycia z drugą osobą? Zaszczepiłeś w dziecku hierarchię wartości życiowych, szacunku do partnera, z którym będzie chciało starać się o potomstwo?

Nadal zostajemy w szkole. Rodzice często lubią na dzieciach realizować swoje niespełnione marzenia: Wojtuś będzie adwokatem, Ania będzie weterynarzem, Stasiu zostanie stomatologiem. Dziecko nie ma zębów, nie umie chodzić, a już rodzice wybrali mu zawód! Często też można spotkać tendencję porównywania: "Zobacz na Facebooku na Sylwię, jakie sukcesy osiąga – a Ty? Gnijesz w tym pokoju, nic nie osiągniesz" – przecież skąd wzięło się w internecie powiedzenie: "Syn koleżanki twojej mamy"? Często młody człowiek dozna więcej luzu w wojsku niż w domu. W domu: od 8 do 15 lekcje, od 16 do 18 zajęcia angielskiego, od 18:30 do 20:30 trening. Noc – i od początku. Sobota: od 9 do 12 trening, potem sprzątanie, wieczór i niedziela. W niedzielę — nauka na nadchodzące sprawdziany. Potem rodzice płaczą na oddziale ratunkowym lub w gabinecie psychiatry dzieci i młodzieży: Gdzie zrobiliśmy błąd?

Problemem jest również opieka psychiatryczna dzieci i młodzieży. Po uzyskaniu (deficytowej) specjalizacji z psychiatrii dzieci i młodzieży możesz przeprowadzić się do dowolnego miasta w Polsce i w ciągu miesiąca będziesz miał wizyty rozpisane na najbliższe trzy lata. Obecnie w naszym kraju niemal niemożliwa jest wizyta u lekarza specjalisty psychiatry dzieci i młodzieży szybciej, niż po pół roku (prywatnie).

I wiecie co najbardziej jest w tym wszystkim dramatyczne? Brak wizji zmiany. Nawet nie ma nadziei. Największym dramatem edukacji jest fakt, że zaakceptowaliśmy w naszym życiu destruktywny system i wielu wychodzi z założenia: "Musimy się nauczyć w nim żyć". Apele lekarzy psychiatrów odbijają się niczym echo w pustym pokoju, bądź oceanie łez dzieci. Podobnie będzie z tym postem.

"Nie szkoda róż, gdy płonie las". Napisałem ten post o tematach powszechnie "zakazanych" i "przemilczanych", bo jest we mnie wewnętrzna złość, że znowu będę musiał stwierdzać zgony dzieci i nastolatków. Zgony, które nie są wynikiem nowotworu lub wypadku, ale systemu i braku więzi rodzinnych.

Chciałbym zaznaczyć, że w tym poście nie "wrzucam do jednego worka" wszystkich szkół, nauczycieli, wychowawców, pedagogów, psychologów - bo jak w każdym zawodzie - są ludzie, którzy tę misję wykonują z najwyższym profesjonalizmem i oddaniem i należy się im szacunek.

🆘️ Jeśli jesteś młodym człowiekiem i znajdujesz się w kryzysie samobójczym, nie rezygnuj z życia. Zadzwoń:
☎️ tel. 999 (Pogotowie Ratunkowe)
☎️ tel. 800 702 222 (Centrum Wsparcia dla osób w kryzysie samobójczym)
☎️ tel. 800 121 212 (Telefon Zaufania dla dzieci i młodzieży)
☎️ tel. 116 111 (Telefon Zaufania dla dzieci i młodzieży)

Numery są bezpłatne i całodobowe.

28/08/2025

"Być może najważniejszą cechą struktury narcystycznej jest żądanie podziwu od innych. Może to jednak przybrać bardzo subtelną formę. Osoba narcystyczna po kryjomu idealizuje siebie, ale drogą idealizacji projektuje tę będącą spełnieniem pragnienia fantazję na innych ludzi albo na aktywności swojego życia. Dokonuje się swoista wymiana. Ty idealizujesz mnie - ja idealizuję ciebie. Narcyz zgadza się wprowadzać innych do wyidealizowanej socjety, którą sam wykreował. To jest właśnie „kontrakt narcystyczny”. Ja będę podnosił twoją wartość, a ty zrobisz to samo dla mnie, a potem zaoferujemy tę usługę innym. W ten sposób kruche poczucie wartości własnej zyskuje wsparcie. Życie w świecie idealizacji to wygrzewanie się w promieniach światła emitowanego przez idealizowany obiekt."

„Trzy struktury charakteru. Narcystyczna, Borderline, Maniakalno-depresyjna.” Christopher Bollas, przekład Danuta Golec
fot JohhnyVino

21/08/2025

- ,,Uzależnieni od lęku"? To tytuł pana książki. No jak to?
- Byłem do niego w stu procentach przekonany, choć zdawałem sobie sprawę, że niektórych może zanie­pokoić. Chciałem: dać czytelnikom jasno do zrozu­mienia, że to nie będzie kolejny poradnik w stylu ,,jak pozbyć się lęku w pięciu krokach raz na zawsze" - to zresztą niemożliwe.
Wierzę natomiast całym sercem, że nam ludziom, łatwo jest się uzależnić od pewnych aspektów lęku, ponieważ niesie on ze sobą ogromną obietnicę.

- Niektóre osoby lękowe przyznają, że sam proces zdrowienia może być dla nich uzależniający w takim sensie, że bez przerwy go kontrolują: “Jak mi idzie? Czy zdrowieję? W ilu procentach?".
- Kiedy widzę, że ktoś w ten sposób nad­miernie się sobie przygląda, niezależnie od tego, jaki rodzaj lęku mu towarzyszy, wiem, że pod spodem kryje się to samo, fundamentalne zmartwienie: "Czy wszystko będzie ze mną w porządku, czy przetrwam?". Ludzie się monitorują, ponieważ nie ufają temu, że jest dobrze tak jak jest. Zresztą podręcznikowa definicja nad­miernego lęku mówi, że jest to nietolerancja niepewności. Myślę, że to całkiem nie­złe podsumowanie problemu.

- Ja słyszałam inną - że to zaburzenie związane z nieustającym wątpieniem.
- Osobiście nie lubię słowa zaburzenie, kie­dy mowa o lęku, bo nie uważam, by osoby, które starają się jakoś zarządzić tą prze­straszoną, a czasem przerażoną częścią sie­bie, były zaburzone. Świadczy to o tym, że są po prostu ludźmi.
Osoby żyjące z nadmiernym lękiem są najczęściej bardzo wrażliwe, empatyczne, odpowiedzialne. Czasem aż za bardzo. Troszczą się o bliskich, przejmują losem in­nych ludzi, świata. Większość z nich ma bardzorozwiniętą świadomość moralną i poczucie sprawiedliwości. Wielka szko­da, że te cechy często nie mają miejsca, by w pełni rozwinąć skrzydła.

- Może z tego powodu łatwiej im czuć lęk niż np. gniew albo niezadowolenie?
- Ważna uwaga. Kiedy u osób, z którymi pracuję, objawy się stabilizują i zaczyna­my się głębiej przyglądać lękowi, często się okazuje, że pod spodem skrywają się inne, stłumione emocje. Często Jest to właśnie złość. Takim osobom trudniej ją poczuć, a jeszcze trudniej wyrazić, bo mogłyby ko­goś urazić, zdenerwować czy jakoś skrzyw­dzić. Niezależnie od tego, jak się lęk prze­jawia, zawsze mnie ciekawi, co jest podspodem. Traktuję go jako objaw.
Grupie, z którą właśnie zacząłem pracować, powiedziałem: “Mogę was nauczyć stu nowych technik pracy z oddechem, jak sobie poradzić z niepożądanymi myślami. Ale, jeśli nie uda mi się zmienić waszej re­lacji z lękiem, to znaczy, że zmarnowałem wasz czas".

- Powtarza pan, że powinniśmy traktować lęk jak sprzymierzeńca, a nie jak wroga. Tylko jak to zrobić?
- Uznając go za ważną część siebie, która zasługuje, by siedzieć przy wspólnym stole razem z innymi emocjami. A kiedy się od­zywa, zauważyć jego obecność: "Widzę, że tu jesteś. Rozumiem, że chcesz mnie chro­nić. Czego ode mnie potrzebujesz?".
Lękowe ja może na to odpowiedzieć, np. “Proszę, nie wychodź dzisiaj wieczo­rem. Jest niebezpiecznie, nie poradzisz so­bie." Naszym zadaniem jest wtędy je zapewnić: “Słyszę cię, ale uwierz mi, że wszystko jest ok."

- Proszę powiedzieć więcej o tej obietnicy bezpieczeństwa, którą niesie lęk, bo wydaje się to paradoksalne.
- Ludzie doświadczają lęku na wiele sposobów. Jedni czują go mocniej w ciele. U innych przejawia się on katastroficznym myśleniem, ciągłym zastanawianiem się „a co, jeśli?”. U jeszcze innych myśli skupiają się wokół jednego tematu, np. zdrowia. Może to być też mieszanka wszystkich tych objawów.
Większość z nas zamieszkuje mała, przestraszona istota – nasze lękowe ja, tak to widzę. Ono się w nas pojawia z wielu powodów - uwarunkowań rodzinnych, kulturowych, religijnych. Na skutek traum, trudnych doświadczeń. Na to wszystko mogą się nałożyć biochemiczne zmiany zachodzące w ciele, np. związane z menopauzą. Lęk może też być pochodną neuroróżnorodności, np. ADHD. Jest zawsze wieloczynnikowy.
I kiedy to nasze lękowe ja jest przytłoczone, niepewne, zagubione, daje o sobie znać. U mnie niepokój zwykle zaczyna się od drżenia w żołądku, napięcia. Kiedy je czuję, wiem, że już przyszedł. Dlatego warto dobrze się poznać, w tym swoje ciało, żeby móc rozpoznawać takie momenty.
Wychodzę z założenia, że lękowe „ja” jest naszą częścią, czy nam się to podoba, czy nie. Czasem przysparza nam kłopotów, ale to od nas zależy, jaką relację z nim zbudujemy.

- Większość osób żyjących z zaburzeniami lękowymi chce jednego – pozbyć się go. A później drzwi i okna zabić deskami, żeby nie wrócił.
- Prowadziłem przedwczoraj warsztat. Na początek poprosiłem uczestników, żeby jednym słowem wyrazili jakie uczucia żywią do swojego lęku. “Nienawiść”, „niechęć”, „wyniszczający”, „mroczny” – usłyszałem. Było też parę przekleństw. Dla mnie to jest klucz! Jeśli postrzega się swoje lękowe ja wyłącznie jako negatywny aspekt siebie, jako coś absolutnie strasznego, to tym się ono staje.

- A za co je lubić?
- Choćby za to, że tak jak powiedziałem, jego celem jest nas strzec. Lękowe ja jest wyczulone na zagrożenie, a że czuje się za nas odpowiedzialne, to nas o tym informuje. Podkręca nasze zmysły, zwiększa czujność, uważając, że jeśli będziemy hiperostrożni, w pełnej gotowości, jeśli będziemy nadmiernie rozmyślać, to będziemy bezpieczni. Może też postąpić inaczej – całkowicie nas zdysocjować lub odrealnić, jak to się dzieje np. w napadzie paniki, ale to również robi z myślą o naszym bezpieczeństwie.
Jednym słowem, chce dla nas dobrze, lecz uczucia, które ze sobą niesie, są często trudne, nieprzyjemne.

Z OWENEM O’KANE'EM*, BRYTYJSK.IM PSYCHOTERAPEUTĄ, ROZMAWIAŁA AGNIESZKA-JUCEWiCZ
fot Amir Sani

Adres

Ulica Nowy Świat 39
Tarnów
33-100

Telefon

+48793955839

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Katarzyna Wiatr Centrum Psychologii i Psychoterapii umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Katarzyna Wiatr Centrum Psychologii i Psychoterapii:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram

Kategoria