22/05/2025
Właśnie dlatego na szkole rodzenia uczymy się pierwszej pomocy! Prosty manewr, a ratuje życie ❤️
🚑To był naprawdę spokojny dyżur, do momentu kiedy dostaliśmy wezwanie:
"Zadławienie, dziecko 3 lata, dusi się, pluje krwią"
Szybko złapałem za klamkę pokoju kolegi.
- Wojtek, zbieraj się, mamy zadławione dziecko! Musimy się pospieszyć!
Zawiązując buty skupiałem się na precyzyjnych ruchach, by nie tracić cennego czasu. Przez moment przed oczami stanął mi mój syn... Po chwili, zakluczając drzwi podstacji, ocknąłem się zdając sobie sprawę, że jesteśmy już na zewnątrz w pełnym rynsztunku. Kilka kroków do karetki i już po chwili przejeżdżaliśmy hałaśliwy próg blaszanego garażu.
- Nawigacja działa! - informuję kolegę. Na ekranie służbowego tabletu wyświetla się trasa. Dźwięk z kokpitu przypomina o konieczności zapięcia pasów. Robię to jednym ruchem- Czas dojazdu 12 minut - to wieczność! Niektórych rzeczy jednak nie da się przeskoczyć. Może dojedziemy w 10?
W żołądku czuję silny niepokój. Czy uda nam się dojechać na czas? Czy damy radę uratować to dziecko? A może znów będę musiał powiedzieć: "Bardzo mi przykro, ale Pani dziecko nie żyje." Boże, tylko nie to!
Plątanina myśli i strach odchodzą na bok kiedy zaczynam myśleć zadaniowo.
Tomek, skup się! Drożność dróg oddechowych, wentylacja, to są priorytety! Mobilizuję się wewnętrznie. Na emocje przyjdzie jeszcze czas. Teraz myślę tylko o tym, co będę potrzebował.
Ssak, butla z tlenem, worek samorozprężalny i najważniejsze - narzędzie do usunięcia ciała obcego!
Językotrzymacz? - Może być, ale szybko przypominam sobie, że mam w kamizelce peana krzywego. Upewniam się, czy jest na miejscu. Już raz przy jego pomocy wyciągnąłem kawałek jabłka z dróg oddechowych, czy i tym razem się uda?
Niebieskie błyski świateł odbijają się od znaków drogowych. Jedziemy szybko i dość ryzykownie, ale ufam mojemu kierowcy. Mamy za sobą już wiele udanych akcji razem. Mogę wierzyć, że tym razem znów będzie dobrze. Skrupulatnie omawiamy na głos nasze najważniejsze zadania. Precyzyjnie wskazujemy co gdzie jest i co kto zabiera ze sobą.
Już prawie jesteśmy. Przeciskamy się ambulansem między zaparkowanymi przy chodniku autami. Pod niewielkim blokiem macha do nas mężczyzna. - To tam!
Zabieramy cały sprzęt i wbiegamy do klatki schodowej. Betonowymi schodami wspinamy się wysoko. Duszne powietrze utrudnia oddech.
- Czy to płacz? - pytam sam siebie. Tak, wyraźnie słyszę płacz dziecka. Wbiegamy do mieszkania.
W głębi pokoju stoi przerażona matka, trzyma na rękach płaczącego chłopca. Obok ojciec pokazuje na dłoni landrynkowego cukierka.
- Wypadł! Uderzałem w plecy i wypadł! Ma łzy w oczach.
Biorę głęboki wdech i wydycham go z ulgą.
Ciśnienie schodzi, czuję ciepło na twarzy.
Dziecko płacze przeraźliwie, ale ja słyszę piękny, wydolny płacz. Próbuję zbliżyć się ze stetoskopem, by osłuchać klatkę piersiową, ale przestraszone dziecko wtula się w mamę. Postanawiam dać mu jeszcze chwilkę. Przypatruję się uważnie z neutralnej odległości. Widzę, że z każdym wdechem jego klatka piersiowa wypełnia się powietrzem. Skóra dziecka jest różowa. Otwieram okno i mówię spokojnym głosem:
- Moi drodzy, wydaje się, że jest już po wszystkim. Powiedzcie mi teraz, po kolei, na spokojnie, jak to wyglądało?
Zaczyna matka:
- Dziecko ssało cukierka i nagle zobaczyłam jak robi wielkie oczy i jakby chciało zwymiotować, zrobiło się sine... Zaczęłam krzyczeć i uderzać je w plecy, ale to nic nie dało. Siostra wezwała pogotowie.
- A ja, Panie, usłyszałem krzyki- wtrąca się ojciec - i przybiegłem z podwórka. Złapałem Piotrka i normalnie przełożyłem go przez kolano, i uderzałem w plecy, aż cukierek wypadł. Tak mówiła ta dyspozytorka, a ja widziałem jak to się robi w internecie...
(Ach te filmiki instruktażowe hehe 😉)
- Proszę Pana, uratował Pan życie syna. To wielka sprawa. Gratulacje!☺️
Dziecko słysząc spokojny ton naszej rozmowy uspokoiło się. Mogłem spokojnie je zbadać. Parametry życiowe były prawidłowe. Pojechaliśmy jednak do szpitala na specjalistyczną kontrolę.
Chłopczyk otrzymał od ojca drugie życie, a od nas pluszowego misia🐻😉
Dziś się udało. Wszyscy byliśmy szczęśliwi.❤️
Uczcie się pierwszej pomocy i pomagajcie innym!
Dziękuję za przeczytanie postu do końca.
Tomek