25/06/2025
📚 Z cyklu: Okiem studenta PSP Poznań 🤓
👨🎓Tym razem nasz student z II roku. Zapraszamy do lektury 🤗
Myśląc o spotkaniu dwojga ludzi, w zaciszu gabinetowej nieświadomości, przypominają mi się pierwsze strofy wiersza Konstandinosa Kawafisa „Itaka”: „Jeżeli do Itaki wędrować zamierzasz, życzyć sobie winieneś, by długa była wędrówka, pełna przygód i doświadczeń”. Myślę o spotkaniu w przestrzeni wolnych skojarzeń, bez granic, oczekiwań i powinności, bez przymusu bycia adekwatnie zrozumianym. Czym jest adekwatność w nieskończonym potencjale podświadomości? Jaki jest potencjał we wspólnym byciu w ciszy, która nie jest odbierana, jako złowroga Hydra negująca ontologiczne istnienie?
Bycie razem, a zarazem oddzielnie, to potencjalna psychiczna przestrzeń na snucie myśli, a także możność doznania najczystszej formy słuchania - słuchania bez pamięci i pragnienia. Jak pisze Wilfred R. Bion: „Każda sesja, w której uczestniczy analityk, nie może mieć historii ani przyszłości. To, co jest 'wiadome' o pacjencie, nie ma już żadnego znaczenia: jest albo fałszywe, albo nieistotne. Jedynym ważnym punktem w każdej sesji jest to, co nieznane. Nie wolno pozwolić, aby cokolwiek odwróciło uwagę od intuicji. W każdej sesji zachodzi ewolucja. Z ciemności i bezkształtności coś się rozwija”. Sokrates w platońskim „Teajtecie” mówi o pomocy przy bolesnym rodzeniu myśli; jest Bionowską funkcją Alfa - akuszerem reperującym nieprzetrawione fakty, ale zarazem wiedzącym, „że nic nie wie”. Ten jakże podstawowy, epistemologiczno-analityczny paradygmat uaktualnia się w wymiarze intymności spotkania dwojga osób w kontakcie z cierpieniem, pomieszaniem, rozszczepieniem, zanegowaniem, a jednocześnie aktem głębokiego zamyślenia. Psychoanalityczne bycie we dwoje w mnogości nieświadomych, a projektowanych bytów czy relacji to proces konwersji i transformacji, w którym metafizyka eschatologicznej intuicji umożliwia przemianę psychiczną. W tym wymiarze relacja psychoterapeutyczna staje się poetyckim obrazem podróży do własnego self, w której konstytutywne „reverie” jest Rodinowskim zamyśleniem nad sensem i kondycją ludzkiego życia, „tu i teraz” - w byciu razem.
Zastanawiając się nad wspólnym polem tworzonym przez Freudowską parę, moje myślokształty nabierając wyraźniejszych konturów, i przywołują w pamięci obraz tajemniczej ryciny Flammariona, którą inspirowała się Olga Tokarczuk, pisząc esej „Człowiek na końcu świata" (opublikowany w „Polityce” z dnia 1 października 2020 roku). Noblistka pisze, iż „U Flammariona mamy człowieka przedstawionego w ruchu, jako wędrowca z pielgrzymią laską, w podróżnym płaszczu i czapce. Choć nie widzimy jego twarzy, domyślamy się jej wyrazu – muszą być na niej zachwyt, podziw, oszołomienie harmonią i wielkością świata poza-widzialnego. Z naszej perspektywy jesteśmy w stanie ujrzeć tylko jego fragment, lecz wędrowiec musi widzieć o wiele więcej”. W rycinie Flammariona jest mocno zaznaczony dualizm, między wzajemnie przeplatającymi się niebiańskimi sferami, w których tkwi potencja do nazwania tego, co niewidzialne, a światem hylozoistycznym, przepełnionym materią i doczesnością. Ciekawe jest snucie fantazji nad możliwością spotkania się dwojga „w pomiędzy”; może gdzieś na krańcu tych dwóch światów w gabinetowej przestrzeni. Być może o takim spotkaniu, o takiej relacji pisze Neville Symington w artykule "Kim jest Osoba?", kiedy odnosi się do refleksji Bertranda Russella i jego przyjaźni z powieściopisarzem, Josephem Conradem: (...) "Od naszego pierwszego spotkania, rozmawialiśmy ze wzrastającym poczuciem intymności. Zatapialiśmy się warstwa po warstwie od tego co powierzchowne, aż stopniowo dotknęliśmy centrum ognia. To było doświadczenie nieporównywalne z tymi, które dotychczas znałem. Spoglądaliśmy sobie w oczy, na poły przerażeni, na poły odurzeni, by odnajdywać siebie razem na tej płaszczyźnie. Emocje były tak intensywne jak w żarliwej miłości, która w jednym czasie obejmowała wszystko. Odchodziłem oszołomiony, ledwie zdolny do radzenia sobie wśród zwyczajnych spraw. (...)". Można pomyśleć, że nasze najbardziej świadome, a zarazem głębokie poczucie istnienia jest zakorzenione zawsze w relacji z innym człowiekiem. Dzięki innym ludziom dokonujemy wglądu we własne emocjonalne stany, szukając związków z samym sobą. W relacji psychoterapeutycznej możemy stać się autentyczną osobowością tęskniącą za miłością, poszukującą wiedzy o sobie i świecie, a także łączącą się z innymi, we wspólnym poczuciu dla ludzkiego cierpienia.
Snując namysł o diadycznej wędrówce, po meandrach nieświadomości w relacji psychoterapeutycznej, zawsze zastanawia mnie, gdzie wspólnie dojdziemy. Jakie uniwersum, jak czule pisze o tym Platon – „oczyma duszy ujrzymy”. Droga to piękna i trudna.
👨🎓Student II roku - Tomek Ożóg
📚Cytaty pochodzą z:
Fragment wiersza Konstandinosa Kawafisa, pt. „Itaka" w tłumaczeniu Zygmunta Kubiaka.
Wilfred R. Bion, pt. „Uwaga i interpretacja”.
Bertrand Russell, pt. „The Autobiography of Bertrand Russell".
Olga Tokarczuk, esej „Czlowiek na końcu świata", „Polityka" publikacja z dnia 1.10.2020 r.
🖼️ Ilustracja: "Między" autorstwa Pana Tomka jako dopełnienie do tekstu.