22/11/2025
Znacie pojęcie „toxic positivity”? To wyrażenie opisuje sytuację, w której pozytywne myślenie jest narzucane, wymuszone lub używane w sposób, który unieważnia trudne emocje.
To nie jest „zwykły optymizm”. Optymizm daje przestrzeń na autentyczność („jest trudno, ale daję radę). Toksyczna pozytywność mówi: „głowa do góry”, „wszystko jest po coś” - niezależnie od tego, co teraz przeżywasz.
Dlatego o tym piszę? Bo to temat, który dotyczy również jogi. A rzadko mówi się o tym głośno.
„Practice, practice and all is coming” (praktykuj, a wszystko przyjdzie).
Serio? Czy to nie stwarza nam jakiejś presji? Nie przychodzi, to chyba praktykuję za mało / źle / coś ze mną nie tak.
A może po prostu „praktykuj i zobacz, co na to Twoje ciało”.
„Good vibes only”? No nie do końca. Przecież praktyka może być zwyczajnie nudna, frustrująca, czasami bardzo niewyglądająca lub niewychodząca. I co?
I nic. Ważne, że jest prawdziwa.
Wiem też, jak czasami ciężko jest stanąć na macie. Albo jak trudno jest wrócić do praktyki w ogóle.
„Joga jako lekarstwo na wszystko” - z całą moją miłością do jogi - nie zgadzam się z tym.
Jeśli masz problem, a będziesz praktykować, to problem nie zniknie (jeśli faktycznie trzeba się nim zająć). Czasami trzeba pójść na terapię. Sięgnąć po pomoc. Zmierzyć się z trudnościami. Joga może pomóc, pewnie, ale nie zastąpi wszystkiego. Toksyczna pozytywność tylko tworzy presję bycia uśmiechniętą, spokojną i uduchowioną.
Joga ma być przestrzenią do autentyczności. A całe spektrum emocji jest NORMALNE i POTRZEBNE i każda emocja (ta pozytywna oraz ta niewygodna) niesie ze sobą informację.
Mata nie musi być miejscem tylko dobrego nastroju.
Niech joga raczej zaprasza nas do bycia ze sobą tak, jak jest dzisiaj. Bez oceniania.
Nie musisz być cały czas światłem i miłością.
Twój umysł nie musi być zawsze spokojny jak tafla jeziora.
Doświadczaj, obserwuj, bądź autentyczny, bądź sobą. I to jest naprawdę ok.