29/08/2025
„Miłość nigdy nie ustaje.”
(1 Kor 13,8)
Wczorajsze pożegnanie śp. Józefy Sobczak było chwilą pełną bólu, ale i wdzięczności. Bólu, bo odchodzi ktoś wyjątkowo bliski – mama, teściowa, babcia, prababcia, przyjaciółka. Wdzięczności – bo otrzymaliśmy dar jej obecności, jej uśmiechu, jej dobrego słowa i troski.
Jej życie było cichą, ale wielką służbą – zarówno dla rodziny, jak i dla wychowanków, którym oddawała swoje serce i czas. Słyszeliśmy w kazaniu ks. Daniela, jak mocno angażowała się w wychowanie uczniów, jak była obecna dla swoich dzieci i wnuków. To życie naznaczone troską o innych staje się dziś dla nas wzorem.
Zaledwie kilka miesięcy temu rodzina żegnała męża śp. Józefy. Dziś ich ziemska wędrówka znów się spotyka – spoczywają obok siebie, tak jak przez całe życie byli sobie wierni. Ich wspólna miłość i oddanie są świadectwem, że nawet śmierć nie potrafi zniszczyć więzi, które buduje serce.
Pożegnanie zawsze boli, ale uczy nas także, że nic na tej ziemi nie trwa wiecznie. Każdego dnia żegnamy kogoś ważnego – czasem tylko na chwilę, czasem na zawsze. Dlatego wartość relacji, które budujemy, jest bezcenna. Ślady miłości, jakie zostawiamy po sobie, są trwalsze niż pomniki i słowa.
Niech więc to pożegnanie będzie dla nas wszystkich wezwaniem do wdzięczności i refleksji: abyśmy potrafili kochać mocniej, przebaczać szybciej, cieszyć się sobą nawzajem, póki jeszcze razem podróżujemy przez życie. Bo właśnie to, co czynimy z miłością, pozostaje na zawsze.