25/07/2025
„W dorosłym życiu walka o miłość (czasem przy niemożności uwierzenia w nią) może odbywać się za pomocą tak dramatycznych środków, że kolejni partnerzy, przyjaciele czy nawet własne dzieci w końcu tego nie wytrzymują. Jedna z naszych pacjentek – pragnąc, by partner wreszcie ją przekonał, że naprawdę mu na niej zależy – podczas jego podróży służbowych podejmowała coraz groźniejsze próby samobójcze. Chciała, by „dzięki temu” zrozumiał, jak bardzo czuje się wtedy opuszczona. Za czwartym razem, gdy połknęła prawie wszystkie leki z domowej apteczki i ledwo ją odratowano, partner postanowił odejść i, na wszelki wypadek, poprosił szefów o przeniesienie do innego kraju.
Wielu ludzi sprawia wrażenie, jakby wcale nie szukali w życiu obiecującej relacji, ale przeciwnie – dążyli do powtórki tej dawnej, raniącej. Co tkwi na dnie tak uporczywego niszczenia własnego życia? Jeśli przyjmiemy, jak brytyjska psychoanalityczka Melanie Klein, że jest to destrukcja, możemy rozumieć kogoś (w szczególności pacjenta) w kategoriach „wewnętrznej mafii” czy „gangu”, czyli jakichś złowrogich sił tkwiących w tej osobie. W efekcie przypisujemy jej opór, chęć zniszczenia, mściwość i wrogość. Bliższy mi jest inny sposób myślenia, proponowany m.in. przez Fairbairna i Winnicotta, w ramach którego różne elementy życia psychicznego pacjentów (w tym i te destrukcyjne) próbujemy pojmować w kategoriach niemożności, bezradności, rozpaczy, głębokiego zranienia, ochrony swojej niegdyś sponiewieranej części.
Wybitny psychoterapeuta Ronald Fairbairn wyjaśniał to, mówiąc metaforycznie, że lepiej być grzesznikiem w świecie rządzonym przez Boga niż bezgrzesznym w świecie rządzonym przez Szatana. Całkowicie zdani na naszych opiekunów, jesteśmy skazani, by widzieć ich jako dobrych. Tylko wtedy mamy nadzieję na bezpieczeństwo. Gdybyśmy zaś uznali, że są okrutni czy bezmyślni, nasze dzieciństwo pełne byłoby niemożliwego do zniesienia przerażenia. A skoro oni są dobrzy, to nasze krzywdy i cierpienia są naszą winą. I musimy wciąż starać się, by spełnić ich oczekiwania, wtedy może zasłużymy na ich miłość.”
Zofia Milska-Wrzosińska
fot unsplash