Izabela Hnidziuk-Machnica, Psycholog, spektrum autyzmu

Izabela Hnidziuk-Machnica, Psycholog, spektrum autyzmu Psycholog, Konsultant Kryzysowa i Mentor/Coach Kryzysowa, współzałożycielka Fundacji Aleklasa

Jestem certyfikowaną w Instytucie Pozytywnej Terapii Kryzysu Konsultant Kryzysową oraz Mentor / Coach Kryzysową, od ponad 10 lat wspieram rodziców dzieci w spektrum autyzmu, jestem współzałożycielką i Dyrektor Zarządzającą Fundacji Aleklasa, obecnie studiuję psychologię na Uniwersytecie SWPS.

Facebook czasem podrzuca treści, które budzą mój oczywisty sprzeciw. Przykładem tego jest poniższy post...Przedstawiona ...
17/07/2025

Facebook czasem podrzuca treści, które budzą mój oczywisty sprzeciw. Przykładem tego jest poniższy post...

Przedstawiona przez autora wizja psychologii pozytywnej jako ideologii sukcesu, która rzekomo ignoruje ból i cierpienie, stanowi poważne uproszczenie, a momentami wręcz całkowite niezrozumienie podstawowych założeń tego nurtu psychologii. Psychologia pozytywna, wbrew obiegowym mitom, nie odrzuca trudnych emocji, ani nie zakłada, że człowiek powinien być stale szczęśliwy, niezależnie od okoliczności, nie zmusza do szczęścia i wcale go nie gloryfikuje. Jej istotą nie jest promowanie ucieczki od cierpienia, lecz budowanie przestrzeni do głębokiego rozumienia siebie także wtedy, gdy człowiek mierzy się z bardzo trudnymi doświadczeniami, stratą czy kryzysem.

Muszę tu wyjaśnić, że psychologia pozytywna wywodzi się bezpośrednio z dorobku psychologii humanistycznej, w której to człowiek jako całość, autonomiczny, świadomy podmiot stanowi centralny punkt odniesienia. U podstaw tego podejścia leży przekonanie, że każdy człowiek ma potencjał rozwoju, refleksji i autoregulacji, nawet jeśli ten proces odbywa się w kontekście bólu, cierpienia lub życiowego chaosu. Psychologia pozytywna nie zamyka oczu na trudności, ale pokazuje, że możliwe jest budowanie dobrostanu także w warunkach dalekich od ideału, o ile towarzyszy temu poczucie sensu, relacji i osobistej sprawczości.

W tym kontekście należy również rozumieć zjawisko posttraumatycznego wzrostu, które wbrew powierzchownym interpretacjom nie oznacza ani przymusu, ani oczekiwania, że każda osoba po traumie stanie się „silniejsza”. Jest to koncepcja psychologiczna, udokumentowana niezliczonymi badaniami, która opisuje możliwość (a nie obowiązek) przekształcenia doświadczenia kryzysowego w impuls do przewartościowania życia, pogłębienia relacji, odkrycia nowych źródeł sensu i rozwoju. Co istotne, posttraumatyczny wzrost nie neguje cierpienia, lecz uznaje, że jego przeżycie przy odpowiednim wsparciu i refleksji może w niektórych przypadkach prowadzić do trwałej, wewnętrznej przemiany czy budowaniu rezyliencji.

Koncepcje te są szczególnie bliskie psychologii pozytywnej w ujęciu kryzysowym, która nie opiera się na sztucznym optymizmie ani na wypieraniu trudnych emocji, ale na realistycznym, ugruntowanym w faktach podejściu do procesu zdrowienia. W tym podejściu akcentuje się rolę świadomości emocjonalnej, integracji doświadczeń oraz rozwijania kompetencji do życia mimo niepewności i strat. Chodzi więc nie o maskowanie bólu czy zakładanie „optymistycznej zbroi”, lecz o rozwijanie zasobów, które pozwalają człowiekowi przetrwać kryzys, wyciągnąć z niego wnioski i jeśli to możliwe zbudować na nowo swoją tożsamość, cele i kierunki działania.

Warto więc rozróżniać autentyczne założenia psychologii pozytywnej od powierzchownych jej interpretacji obecnych w popkulturze czy dyskursie medialnym (jak w tym nieszczęsnym poście). Redukowanie jej do „ideologii sukcesu” jest nie tylko krzywdzące, ale i niebezpieczne, ponieważ może zniechęcać osoby w kryzysie do sięgania po skuteczne, humanistycznie zorientowane narzędzia wsparcia.

Izabela Hnidziuk-Machnica, Psycholog, spektrum autyzmu

"Żyjemy w społeczeństwie pozytywnym, które usiłuje pozbyć się wszelkich form negatywności. Ból jest negatywnością w czystej formie. Także psychologia podąża za tą zmianą paradygmatu, odchodzi od psychologii negatywnej jako „psychologii cierpienia" i zmienia się w „psychologię pozytywną", która zajmuje się dobrym samopoczuciem, szczęściem i optymizmem. Według jej prawideł należy unikać myśli negatywnych i zastępować je natychmiast myślami pozytywnymi.
Psychologia pozytywna oddaje ból we władanie logiki sukcesu. Neoliberalna ideologia rezyliencji przetwarza traumatyczne doświadczenia na katalizatory wzrostu wydajności. Mówi się nawet o posttraumatycznym przyroście.
Trening rezyliencji, odporności, jako ćwiczenie siły duchowej zmierza do uformowania nieczułego na ból, permanentnie szczęśliwego podmiotu osiągnięć. Misja szczęścia psychologii pozytywnej i obietnica stworzenia oazy wiecznego dobrostanu za pomocą medykamentów są ze sobą spowinowacone.
Amerykański kryzys opioidowy ma charakter paradygmatyczny. U jego podstaw nie leży wyłącznie chciwość jednej firmy farmaceutycznej, lecz fatalne założenie dotyczące całej ludzkiej egzystencji. Sama ideologia wiecznego dobrostanu może prowadzić do tego, że lekarstwa używane pierwotnie w medycynie paliatywnej będą podawane w dużych ilościach również ludziom zdrowym.
Nieprzypadkowo amerykański ekspert w dziedzinie bólu David B. Morris zauważył już wiele lat temu: ,,Współcześni Amerykanie należą prawdopodobnie do pierwszego pokolenia na Ziemi, które postrzega życie bez bólu jako coś w rodzaju prawa konstytucyjnego. Ból jest skandalem". Społeczeństwo paliatywne nakłada się na społeczeństwo osiągnięć. Ból interpretowany jest w nim jako oznaka słabości. Jest czymś, co należy ukryć lub zoptymalizować. Nie daje się pogodzić z pracą i sukcesem. Na pasywność cierpienia nie ma miejsca w społeczeństwie aktywnym, opanowanym przez móc. Bólowi odbiera się dzisiaj każdą możliwość wyrazu. Ból zostaje skazany na zamknięcie."

Byung-Chul Han , „Społeczeństwo zmęczenia i inne eseje”

(ilustr. James Steinberg)

„Spotkania z Panią to najlepszy prezent, jaki sama sobie sprawiłam.”Takie zdanie usłyszałam niedawno od jednej z osób, z...
20/06/2025

„Spotkania z Panią to najlepszy prezent, jaki sama sobie sprawiłam.”

Takie zdanie usłyszałam niedawno od jednej z osób, z którą regularnie spotykam się w ramach konsultacji psychologicznych. Te słowa wypowiedziane tak po prostu, bez patosu, ale z ogromną szczerością i wdzięcznością przypominają mi dlaczego wybrałam ten zawód i dlaczego mimo jego obciążeń, chcę w nim być obecna całym sercem.

Praca w zawodach pomocowych to codzienne spotykanie się z ludzkimi emocjami, kryzysami oraz historiami, które często wymagają ogromnej delikatności i uważności. Towarzyszenie drugiemu człowiekowi w procesie zmiany, czy wychodzenia z kryzysu to ogromny zaszczyt, ale także i odpowiedzialność, bywa niezwykle wymagające, zarówno emocjonalnie, jak i fizycznie. Choć moja praca daje mi poczucie głębokiego sensu, niejednokrotnie konfrontuje mnie również z ludzkim cierpieniem, bezsilnością, czy stratą , które zdarza się, że pozostają we mnie na długo po zakończeniu spotkania.

Właśnie dlatego słowa uznania, takie jak to jedno zdanie, mają tak ogromną siłę. Są nie tylko wyrazem zaufania i zbudowanej relacji, ale też czymś w rodzaju symbolicznego „dziękuję”, które przypomina, dlaczego warto nadal towarzyszyć, słuchać, wspierać, nawet gdy bywa trudno.

To dla mnie ogromny przywilej móc być częścią czyjegoś procesu, obserwować, jak z tygodnia na tydzień rośnie sprawczość, samoświadomość, wyrozumiałość wobec siebie. Dla mnie to znak, że w tej konkretnej relacji ktoś poczuł się wystarczająco bezpiecznie, by powiedzieć: „to mi robi różnicę”.

Nie potrzebuję codziennego potwierdzenia, że moja praca ma sens. Ale nie będę też udawać, że to nic dla mnie nie znaczy, że to nie motywuje do dalszej pracy i tak po ludzku nie sprawia radości. Bo sprawia i to ogromną. Daje też poczucie wdzięczności i sprawczości oraz ładuje wszystkie możliwe pomocowe akumulatory :)
Dziękuję ❤

W tym kończącym się już powoli Dniu Matki naszły mnie refleksje, które szczególnie wybrzmiały po jednej z ostatnich rozm...
26/05/2025

W tym kończącym się już powoli Dniu Matki naszły mnie refleksje, które szczególnie wybrzmiały po jednej z ostatnich rozmów na temat rodzicielstwa – rodzicielstwa ze spektrum autyzmu mojego syna w tle.

Gdy trafiłam na grafikę ilustrującą piramidę samooceny, uświadomiłam sobie, że każdy z jej poziomów, od samoświadomości po akceptację, szacunek do siebie i poczucie własnej wartości, bardzo dobrze oddaje kolejne etapy mojego osobistego rozwoju jako mamy Z czasem nauczyłam się zauważać zarówno swoje mocne strony, jak i obszary, w których się potykam i co ważne, przestałam traktować je jako porażki, a zaczęłam postrzegać jako naturalną część bycia rodzicem w wymagającej, ale też bardzo wartościowej relacji.

Pojawiła się również samoakceptacja, która nie oznaczała zaniechania starań czy braku chęci do zmiany, ale raczej danie sobie przyzwolenia na to, by nie musieć być idealną – by być po prostu wystarczająco dobrą w tym, co naprawdę się liczy. Wraz z nią przyszła większa uważność na własne potrzeby i granice, które przez lata zdarzało mi się przekraczać w imię „dobra dziecka” lub wszystkich i wszystkiego dookoła, zapominając, że moje własne zasoby też mają swoje ograniczenia.

W tym wszystkim, w sposób dość naturalny, pojawiła się również wdzięczność. Nie za to, że jest łatwo, bo przecież bywa trudno, ale za to, że to doświadczenie tak silnie zmieniło moją perspektywę. Dzięki takiemu rodzicielstwu zyskałam głębsze rozumienie siebie i innych, większą empatię, a także umiejętność dostrzegania sensu w rzeczach pozornie niepozornych.

Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że jestem wdzięczna nie tylko za to, czego się nauczyłam, ale również za to, kim się dzięki temu stałam – bardziej uważna, bardziej świadoma i bardziej autentyczna.
I tak po prostu - jestem wdzięczna za mojego syna ❤❤❤

‼️ No i stało się. Wreszcie i ja to usłyszałam od lekarza.„Pani ma ADHD? Naprawdę? Przyznam, że nie powiedziałabym.” Szc...
20/05/2025

‼️ No i stało się. Wreszcie i ja to usłyszałam od lekarza.
„Pani ma ADHD? Naprawdę? Przyznam, że nie powiedziałabym.”

Szczerze mówiąc trochę mnie to zaskoczyło i zaczęłam szybko otwierać szufladki w mojej głowie pod tytułem „jak powinno być widać”..? Nie znalazłam tam odpowiedzi, więc spytałam „a na jakiej podstawie Pani Doktor tak uważa?”

Usłyszałam, że inni jej dotychczasowi pacjenci byli dużo bardziej gadatliwi i trochę bardziej ruchliwi – „a Pani taka nie jest”, dodała.
Na początku nawet mnie to trochę rozbawiło, ale też utwierdziło w przekonaniu, jak małą wiedzę na temat spektrum autyzmu i ADHD mają pracownicy medyczni.

👉Mam w głowie wiele wyników badań z całego świata na ten temat i generalnie, może to kogoś nawet pocieszy, ale źle jest nie tylko w Polsce. Statystyki pokazują jak niska jest wiedza wśród pracowników placówek medycznych na temat pacjentów neuroróżnorodnych, jak ogromna jest potrzeba edukacji tej konkretnej grupy społecznej – od studentów medycyny, na pielęgniarkach i lekarzach kończąc. Dodatkowo są również liczne badania, które pokazują, że osoby w spektrum autyzmu i ADHD rzadziej niż osoby neurotypowe korzystają z pomocy lekarzy, badań profilaktycznych, itp., co w konsekwencji przekłada się na częstsze zachorowania czy bardzo późne diagnozy (np. nowotworów) czy wręcz na krótszą długość życia…

😞I nie wiem dlaczego, ale od wczoraj jakoś dziwnie się czuję. Myślę sobie, że przez całe swoje życie nie raz zakładałam maski, starałam się być „jakaś”, byle dopasować się do przeróżnych sytuacji społecznych czy relacyjnych. Nie raz i nie dwa „nie było po mnie widać” ogromnego przeciążenia emocjonalnego czy potrzeby dostymulowania się.. Z perspektywy czasu i formalnej diagnozy jaką otrzymałam już jako osoba dorosła widzę i dostrzegam sytuacje, w których się maskowałam, by nie pokazać siebie, a kogoś, kto w tej sytuacji powinien się zjawić. Wiele razy bywałam „jakaś” dla innych, nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Diagnoza ADHD pozwoliła mi spojrzeć na siebie z zupełnie innej perspektywy i z zupełnie inną dawką informacji na swój temat. Rzeczy, których wcześniej nie rozumiałam w sobie, dziś się coraz bardziej rozjaśniają.

👉Czy to znaczy, że już teraz wszystko jest łatwe i zrozumiałe? Nie, na pewno nie. Jednak mam ten przywilej, by poszukać odpowiedzi w diagnozie o swoim wzorcu rozwojowym, by być dla siebie bardziej życzliwą i by nie karcić siebie za mocno, gdy jednak od czasu do czasu założę jakąś maskę – świadomie lub nie...

Pamiętajcie proszę, że maskowanie społeczne nie jest charakterystyczne jedynie dla spektrum autyzmu. Jest nad wyraz częste, zwłaszcza wśród dziewcząt i kobiet z ADHD.

Izabela Hnidziuk-Machnica

Wczoraj miałam okazję i ogromną przyjemność poprowadzić debatę z ekspertami oraz wygłosić prelekcję podczas konferencji ...
14/05/2025

Wczoraj miałam okazję i ogromną przyjemność poprowadzić debatę z ekspertami oraz wygłosić prelekcję podczas konferencji "Inkluzja bez iluzji. Różnorodność w szkole".
Było to niezwykle cenne i wartościowe wydarzenie, które było inicjatywą kilku organizacji, Komitet Rodziców Piaseczno i okolice, Stowarzyszenia na rzecz osób z niepełnosprawnością Auxilium, radnego Macieja Dłużniewskiego oraz prowadzonej przeze mnie Fundacja ALEKlasa - wspieramy edukację i rozwój dzieci w spektrum autyzmu.

Wśród zaproszonych gości oraz prelegentów obecni byli m.in.: dr n.med. Aleksandra Lewandowska – konsultant krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży, Ewa Lubianiec – starosta powiatu piaseczyńskiego, Jan Gawroński - Społeczny Zastępca Rzecznika Praw Dziecka , Łukasz Korzeniowski, biuro Rzecznika Praw Dziecka, Damian Jaworek – Warszawski Rzecznik Praw Uczniowskich, Weronika Chmielewska z Fundacja EduMind-Uważność w edukacji oraz Agnieszka Zawadzka-Szajda – psycholog ze Szkoły Podstawowej w Jazgarzewie.

Konkluzja po? Jako dorośli odpowiedzialni za młodych ludzi, mamy jeszcze wiele lekcji do odrobienia, jednak przy odrobinie chęci, dobrej woli i otwartości na potrzeby młodych ludzi, możemy wiele zmienić na dobre 🧡

To była jedna z najciekawszych rozmów, które przeprowadziłam - i to nie tylko w ramach serii "Rozmowy w spektrum autyzmu...
14/05/2025

To była jedna z najciekawszych rozmów, które przeprowadziłam - i to nie tylko w ramach serii "Rozmowy w spektrum autyzmu".
Ewa Furgał jest osobą tak niezwykle fascynującą, inteligentną, mającą ogromną wiedzę, ale także tak po prostu ciepłą i przesympatyczną, że mogłabym z nią rozmawiać bez końca ❤
Mam to szczęście Ewę znać i przyjaźnić się z nią, jest dla mnie ogromnym autorytetem w temacie spektrum autyzmu - niezmiennie się od niej uczę! ❤

Podczas rozmowy mówimy o książce autorstwa Ewy, "Dziewczyna w spektrum" (link do rozmowy w komentarzu 👇)

👉 "W kolejnym odcinku Rozmów w spektrum autyzmu - "Dziewczyna w spektrum" - rozmowa z autorką Ewą Furgał, autorką bloga Dziewczyna w spektrum i założycielka Fundacji Dziewczyny w Spektrum.
Wyjątkowa rozmowa z wyjątkową osobą! Serdecznie zapraszamy! :)

Rozmawiają Izabela Hnidziuk-Machnica (Fundacja Aleklasa) i Ewa Furgał (Fundacja Dziewczyny w Spektrum).

A poniżej recenzja książki, napisana przeze mnie ;)

RECENZJA książki „DZIEWCZYNA W SPEKTRUM” ❤️
Niech Was nie zmyli tytuł, bo to nie jest książka TYLKO o dziewczętach i kobietach w spektrum autyzmu. Powiem więcej – jest to książka, którą powinny przeczytać nie tylko kobiety w spektrum, ale:
każda osoba w spektrum autyzmu
każdy rodzic dziecka w spektrum autyzmu
każdy specjalista pracujący z dziećmi / dorosłymi w spektrum autyzmu
każdy nauczyciel
i każdy kto interesuje się człowiekiem w ujęciu bardzo szeroko rozumianej neuroróżnorodności oraz różnic kulturowych
W pewnym sensie to nawet nie jest książka tylko o spektrum autyzmu. Nie wiem jak to się Ewie udało, ale stworzyła książkę, która nie pozwala spojrzeć na człowieka inaczej niż przez pryzmat szeroko rozumianych różnorodności – nie diagnoz, nie trudności, nie neurotypowości czy nawet faktu bycia w spektrum. Ewa zwraca uwagę na potrzebę spojrzenia na drugiego człowieka po prostu z szacunkiem dla jego / jej potrzeb, z ciekawością i otwartym umysłem na dużo szerszy kontekst, który każdą jednostkę kształtuje.
Samo spektrum autyzmu jest w książce przedstawione w sposób niezwykle poukładany i usystematyzowany – czyli właśnie tak, jak Ewa lubi najbardziej. Zaczynamy od historii i cofamy się naprawdę daleko w przeszłość, poznajemy pierwsze opracowania naukowe, które w wielu przypadkach przez dziesięciolecia pozostawały niemal niezauważone. Dowiadujemy się także, dlaczego społeczno-kulturowe uwarunkowania spowodowały, że praktycznie pominięto dziewczęta i kobiety w procesie diagnozowania spektrum autyzmu oraz dlaczego nawet teraz brak spojrzenia z dużo szerszej perspektywy na kwestię diagnozy zaburza faktyczny obraz liczby dziewcząt i kobiet w spektrum.
Ta książka to także podróż przez życie autorki. Ewa z uderzającą szczerością i odwagą opowiada o swoich najtrudniejszych, a często wręcz traumatycznych przeżyciach, wplatając swoją historię w opowieść o spektrum autyzmu, dzięki czemu spektrum staje się czytelnikowi „bliższe”, jakby bardziej namacalne, co nie znaczy, że mimo wszystko nie pozostaje zagadką. Zagadką, ponieważ sama Ewa stale podkreśla, że to jest jej historia, a każda osoba w spektrum ma przecież inną. Jednak bez wątpienia bardzo przybliża czytelników do zrozumienia specyfiki spektrum autyzmu, podpowiada, zwraca uwagę na pewne aspekty, apeluje o szacunek dla indywidualnych potrzeb, gdyż właśnie to tak de facto wpływa na mnogość ewentualnych trudności dzieci i dorosłych w spektrum autyzmu. Ewa prosi, by nie oczekiwać od osób w spektrum, by przepraszali za ich autyzm – nie powinno to mieć miejsca w świecie, w którym podobno dostrzega się wartość w tym, że każdy z nas jest inny. Wartość tej inności niestety nadal podlega gradacji, co znacząco wpływa na życie osób w spektrum – zaczynając już od samego procesu diagnostycznego lub nawet jego braku, bo przecież „dziewczynki i kobiety rzadziej są w spektrum”. Ewa rozprawia się ze stereotypami na temat spektrum autyzmu równocześnie podkreślając jak wciąż są nad wyraz mocno zakorzenione w społecznej świadomości.
Jest to książka, którą polecamy z całego serca! Ukłony dla autorki za tak usystematyzowane podejście do niezwykle szerokiego tematu, a równocześnie zadbanie o to, by nie stała się „zbyt naukowa”. Książkę czyta się niemal na jednym wdechu, chłonąc każde zdanie jako to najważniejsze z całej książki.
Bo właśnie taka jest „Dziewczyna w spektrum” – nie ma lepszych, gorszych, czy ważniejszych lub mniej ważnych rozdziałów - każde zdanie jest najważniejsze! Jeszcze raz polecamy, a Ewie gratulujemy 😊❤️
Izabela Hnidziuk-Machnica, psycholog

Dziękuję Aspiracje.com.pl - autyzm na koszulkach za przypomnienie moich słów ❤🥰❤"Ważne jest indywidualne podejście do cz...
13/05/2025

Dziękuję Aspiracje.com.pl - autyzm na koszulkach za przypomnienie moich słów ❤🥰❤

"Ważne jest indywidualne podejście do człowieka, a nie ujednolicanie zaleceń dla osób z daną diagnozą."

Najpierw człowiek, potem diagnoza.
Izabela Hnidziuk-Machnica, Psycholog, spektrum autyzmu ❤

Dlaczego tak trudno być asertywnym, gdy ktoś nas atakuje, ośmiesza lub poniża – zwłaszcza jeśli to ktoś dla nas ważny?As...
12/05/2025

Dlaczego tak trudno być asertywnym, gdy ktoś nas atakuje, ośmiesza lub poniża – zwłaszcza jeśli to ktoś dla nas ważny?

Asertywność najczęściej definiujemy jako umiejętność wyrażania własnych potrzeb, opinii i granic w sposób jasny, spokojny i z poszanowaniem zarówno siebie, jak i innych. To zdolność do powiedzenia „tak” temu, co chcemy, i „nie” temu, co nas rani lub przekracza nasze granice.
Brzmi prosto, jednak w praktyce – właśnie w tych momentach, w których asertywność jest najbardziej potrzebna – zamieramy, milczymy, wycofujemy się. Dajemy się zranić, czasem bez słowa. Dlaczego tak się dzieje? Asertywność nie jest tylko zestawem technik komunikacyjnych. To postawa psychologiczna, która ma głębokie źródła w naszym poczuciu własnej wartości, historii relacji i emocjonalnym bezpieczeństwie.

👉Kiedy ktoś nas atakuje, upokarza lub przekracza nasze granice – szczególnie publicznie lub z pozycji siły – w naszym układzie nerwowym uruchamia się mechanizm alarmowy.
Często nie jesteśmy wtedy w stanie logicznie zareagować, bo aktywuje się reakcja walki, ucieczki lub zamrożenia. Zamiast powiedzieć „stop” – zamieramy, zaciskamy usta, tłumaczymy się, czy wręcz obwiniamy siebie albo „udajemy, że nic się nie stało”.

Jeszcze trudniej jest zareagować, gdy osoba przekraczająca nasze granice jest dla nas ważna emocjonalnie (np. partner, rodzic, bliski przyjaciel) albo pełni rolę autorytetu (nauczyciel, lekarz, szef).
W takich relacjach pojawia się wewnętrzny konflikt:
– Z jednej strony wiemy, że coś jest nie w porządku.
– Z drugiej – boimy się, że postawienie granicy zostanie odebrane jako „atak”, „brak szacunku”, „wyolbrzymianie”, albo doprowadzi do konfliktu, odrzucenia czy utraty relacji.

👉Ten lęk nie jest oznaką słabości. To efekt doświadczeń, w których nasza asertywność była karana, wyśmiewana lub ignorowana – zwłaszcza w dzieciństwie, w systemie edukacji albo w relacjach opartych na nierówności sił.

🤔No właśnie - a co z dziećmi?
Warto pamiętać, że dzieci nie nauczą się asertywności z książek. Uczą się jej z relacji – obserwując dorosłych, którzy potrafią postawić granicę bez agresji, zadbać o siebie bez poczucia winy i powiedzieć „nie” bez konieczności tłumaczenia się z każdej decyzji.
Jednocześnie jako dorośli często – wbrew temu, co deklarujemy – bardziej cenimy posłuszeństwo niż asertywność.

Chcemy, żeby dziecko było „grzeczne”, „niewymagające”, „łatwe w obsłudze”, a niekoniecznie takie, które mówi:
- „Nie podoba mi się, jak do mnie mówisz.”
- „Nie chcę teraz przytulenia.”
- „Nie życzę sobie, żebyś to opowiadał innym.”

A przecież dziecko, które nie nauczy się bronić własnych granic w bezpiecznych relacjach, nie będzie umiało ich bronić, gdy stanie naprzeciw realnego zagrożenia.
Asertywność to nie brak szacunku. To szacunek wobec siebie i innych – wyrażony z odwagą i świadomością.

❤ Uczmy dzieci nie tylko „grzeczności”. Uczmy je również uważności na siebie, odwagi w mówieniu o swoich emocjach i prawa do mówienia „nie” – nawet wtedy, gdy nie wszystkim się to spodoba.

"Radzenie sobie z kryzysem to proces, który obejmuje działania mające na celu redukcję stresu oraz przywrócenie równowag...
08/05/2025

"Radzenie sobie z kryzysem to proces, który obejmuje działania mające na celu redukcję stresu oraz przywrócenie równowagi emocjonalnej w obliczu trudnych doświadczeń życiowych. Według Richard’a Lazarusa i Susan Folkman (1984), istnieją dwa główne sposoby radzenia sobie.

👉Pierwszy - koncentracja na problemie, polega na aktywnym poszukiwaniu rozwiązań i wprowadzaniu zmian w otoczeniu,
👉drugi - koncentracja na emocjach.

W przypadku rodziców dzieci w spektrum autyzmu obie te strategie mogą współistnieć - obejmować zarówno zdobywanie wiedzy na temat spektrum autyzmu i rozwijanie umiejętności wychowawczych, jak i pracę nad własnymi emocjami związanymi z diagnozą dziecka i akceptację tego stanu rzeczy na poziomie emocji (lub nie).

Kluczową rolę w procesie radzenia sobie z kryzysem odgrywa wsparcie społeczne - szczególnie w sytuacjach takich jak diagnoza, przewlekła choroba czy niepełnosprawność dziecka. Rodzice, którzy uczestniczą w grupach wsparcia, warsztatach psychoedukacyjnych czy indywidualnych konsultacjach z terapeutami, częściej rozwijają poczucie kompetencji rodzicielskich i sprawczości, co ułatwia im radzenie sobie z codziennymi wyzwaniami (Pisula, 2012).

Grupy wsparcia nie tylko pozwalają na wymianę doświadczeń i dzielenie się emocjami, ale także budują poczucie przynależności i zrozumienia wśród rodziców. Takie wsparcie zmniejsza poczucie izolacji i obniża ryzyko wypalenia rodzicielskiego, co sprzyja lepszej adaptacji do nowych wyzwań. "

Izabela Hnidziuk-Machnica, psycholog

Adres

Ulica Nowoursynowska 143K Lokal: U1
Warsaw
02-776

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Izabela Hnidziuk-Machnica, Psycholog, spektrum autyzmu umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Izabela Hnidziuk-Machnica, Psycholog, spektrum autyzmu:

Udostępnij