
17/07/2025
Facebook czasem podrzuca treści, które budzą mój oczywisty sprzeciw. Przykładem tego jest poniższy post...
Przedstawiona przez autora wizja psychologii pozytywnej jako ideologii sukcesu, która rzekomo ignoruje ból i cierpienie, stanowi poważne uproszczenie, a momentami wręcz całkowite niezrozumienie podstawowych założeń tego nurtu psychologii. Psychologia pozytywna, wbrew obiegowym mitom, nie odrzuca trudnych emocji, ani nie zakłada, że człowiek powinien być stale szczęśliwy, niezależnie od okoliczności, nie zmusza do szczęścia i wcale go nie gloryfikuje. Jej istotą nie jest promowanie ucieczki od cierpienia, lecz budowanie przestrzeni do głębokiego rozumienia siebie także wtedy, gdy człowiek mierzy się z bardzo trudnymi doświadczeniami, stratą czy kryzysem.
Muszę tu wyjaśnić, że psychologia pozytywna wywodzi się bezpośrednio z dorobku psychologii humanistycznej, w której to człowiek jako całość, autonomiczny, świadomy podmiot stanowi centralny punkt odniesienia. U podstaw tego podejścia leży przekonanie, że każdy człowiek ma potencjał rozwoju, refleksji i autoregulacji, nawet jeśli ten proces odbywa się w kontekście bólu, cierpienia lub życiowego chaosu. Psychologia pozytywna nie zamyka oczu na trudności, ale pokazuje, że możliwe jest budowanie dobrostanu także w warunkach dalekich od ideału, o ile towarzyszy temu poczucie sensu, relacji i osobistej sprawczości.
W tym kontekście należy również rozumieć zjawisko posttraumatycznego wzrostu, które wbrew powierzchownym interpretacjom nie oznacza ani przymusu, ani oczekiwania, że każda osoba po traumie stanie się „silniejsza”. Jest to koncepcja psychologiczna, udokumentowana niezliczonymi badaniami, która opisuje możliwość (a nie obowiązek) przekształcenia doświadczenia kryzysowego w impuls do przewartościowania życia, pogłębienia relacji, odkrycia nowych źródeł sensu i rozwoju. Co istotne, posttraumatyczny wzrost nie neguje cierpienia, lecz uznaje, że jego przeżycie przy odpowiednim wsparciu i refleksji może w niektórych przypadkach prowadzić do trwałej, wewnętrznej przemiany czy budowaniu rezyliencji.
Koncepcje te są szczególnie bliskie psychologii pozytywnej w ujęciu kryzysowym, która nie opiera się na sztucznym optymizmie ani na wypieraniu trudnych emocji, ale na realistycznym, ugruntowanym w faktach podejściu do procesu zdrowienia. W tym podejściu akcentuje się rolę świadomości emocjonalnej, integracji doświadczeń oraz rozwijania kompetencji do życia mimo niepewności i strat. Chodzi więc nie o maskowanie bólu czy zakładanie „optymistycznej zbroi”, lecz o rozwijanie zasobów, które pozwalają człowiekowi przetrwać kryzys, wyciągnąć z niego wnioski i jeśli to możliwe zbudować na nowo swoją tożsamość, cele i kierunki działania.
Warto więc rozróżniać autentyczne założenia psychologii pozytywnej od powierzchownych jej interpretacji obecnych w popkulturze czy dyskursie medialnym (jak w tym nieszczęsnym poście). Redukowanie jej do „ideologii sukcesu” jest nie tylko krzywdzące, ale i niebezpieczne, ponieważ może zniechęcać osoby w kryzysie do sięgania po skuteczne, humanistycznie zorientowane narzędzia wsparcia.
Izabela Hnidziuk-Machnica, Psycholog, spektrum autyzmu
"Żyjemy w społeczeństwie pozytywnym, które usiłuje pozbyć się wszelkich form negatywności. Ból jest negatywnością w czystej formie. Także psychologia podąża za tą zmianą paradygmatu, odchodzi od psychologii negatywnej jako „psychologii cierpienia" i zmienia się w „psychologię pozytywną", która zajmuje się dobrym samopoczuciem, szczęściem i optymizmem. Według jej prawideł należy unikać myśli negatywnych i zastępować je natychmiast myślami pozytywnymi.
Psychologia pozytywna oddaje ból we władanie logiki sukcesu. Neoliberalna ideologia rezyliencji przetwarza traumatyczne doświadczenia na katalizatory wzrostu wydajności. Mówi się nawet o posttraumatycznym przyroście.
Trening rezyliencji, odporności, jako ćwiczenie siły duchowej zmierza do uformowania nieczułego na ból, permanentnie szczęśliwego podmiotu osiągnięć. Misja szczęścia psychologii pozytywnej i obietnica stworzenia oazy wiecznego dobrostanu za pomocą medykamentów są ze sobą spowinowacone.
Amerykański kryzys opioidowy ma charakter paradygmatyczny. U jego podstaw nie leży wyłącznie chciwość jednej firmy farmaceutycznej, lecz fatalne założenie dotyczące całej ludzkiej egzystencji. Sama ideologia wiecznego dobrostanu może prowadzić do tego, że lekarstwa używane pierwotnie w medycynie paliatywnej będą podawane w dużych ilościach również ludziom zdrowym.
Nieprzypadkowo amerykański ekspert w dziedzinie bólu David B. Morris zauważył już wiele lat temu: ,,Współcześni Amerykanie należą prawdopodobnie do pierwszego pokolenia na Ziemi, które postrzega życie bez bólu jako coś w rodzaju prawa konstytucyjnego. Ból jest skandalem". Społeczeństwo paliatywne nakłada się na społeczeństwo osiągnięć. Ból interpretowany jest w nim jako oznaka słabości. Jest czymś, co należy ukryć lub zoptymalizować. Nie daje się pogodzić z pracą i sukcesem. Na pasywność cierpienia nie ma miejsca w społeczeństwie aktywnym, opanowanym przez móc. Bólowi odbiera się dzisiaj każdą możliwość wyrazu. Ból zostaje skazany na zamknięcie."
Byung-Chul Han , „Społeczeństwo zmęczenia i inne eseje”
(ilustr. James Steinberg)