23/03/2025
Jako uzupełnienie poprzedniego postu zapraszam na dzisiejszy wpis.
Wyobraźcie sobie, że Wasz mózg wierzy, że oglądanie Netflixa albo scrollowanie Instagrama to misja ratowania świata. Albo że kobieta pije tyle wody, aż traci zmysły – i życie – bo szuka w tym ukojenia. Brzmi jak science fiction? A jednak to dopamina, cichy dyrygent naszego umysłu, może nas zaprowadzić w takie dziwne miejsca. Niedawno obejrzałem wywiad z dr Anną Lembke, profesorką psychiatrii ze Stanfordu, na kanale The Diary of a CEO. To, co mówi o tym, jak dopamina kształtuje nasze życie, zmusiło mnie do spojrzenia na własne nawyki z zupełnie nowej perspektywy.
Dopamina: Drogowskaz, Nie Narkotyk
Wbrew temu, co często słyszymy, dopamina sama w sobie nie uzależnia. Jak tłumaczy Lembke, to bardziej drogowskaz – sygnał, który mówi: „Hej, to, co robisz, jest ważne dla przetrwania!”. Problem zaczyna się, gdy ten drogowskaz myli kierunki. Weźmy pornografię: kiedy ją oglądamy, mózg dostaje komunikat, że to czynność niemalże kluczowa dla życia – jakbyśmy polowali na mamuta czy budowali schronienie. W efekcie czujemy się, jakbyśmy odnieśli sukces, a dla ludzi, którzy lubią pomagać innym, to fałszywe poczucie „misji spełnionej” jest szczególnie zdradliwe. Lembke przytacza przykład pacjenta, który wpadł w sidła cyfrowych uzależnień – nie dlatego, że szukał przyjemności, ale bo jego mózg uznał to za „ratunek”.
Z wywiadu zapadła mi w pamięć historia szczurów, które bez dopaminy nie sięgały po jedzenie, nawet jeśli leżało tuż obok – umierały z głodu, bo brakowało im motywacji. To pokazuje, jak bardzo jesteśmy zależni od tego neuroprzekaźnika. Ale co się dzieje, gdy zalewamy mózg dopaminą z każdej strony?
Pornografia i Przywiązanie: Fałszywy Partner
Lembke zwraca uwagę na coś, co mocno koresponduje z moimi przemyśleniami: pornografia nie tylko daje szybki strzał dopaminy, ale tworzy coś w rodzaju przywiązania – jakby była stałym partnerem. Problem? Ten „partner” ustawia poprzeczkę tak wysoko – pod względem wyglądu, zachowań, natychmiastowej gratyfikacji – że prawdziwe relacje zaczynają wydawać się blade i zbyt wymagające. Po co się starać o związek, skoro ekran daje wszystko od razu? Mózg, ewolucyjnie zaprogramowany do wysiłku za małą nagrodę, w świecie obfitości traci grunt pod nogami. Zamiast szukać bliskości, która wymaga bólu i zaangażowania, uciekamy w instant przyjemność – a potem dziwimy się, dlaczego czujemy się nieszczęśliwi.
„Zmiana następuje, gdy ból pozostania w miejscu staje się większy niż ból zrobienia zmiany”.
W wywiadzie padają słowa o pacjentce uzależnionej od wody – tak, wody! – która piła jej ogromne ilości, by uciec od rzeczywistości po walce z alkoholizmem. To tragiczny przykład na to, jak desperacko mózg szuka równowagi, gdy raz wpadnie w dopaminową spiralę. Lembke podkreśla, że klucz do wyjścia z takich pętli to 30-dniowy „dopaminowy post” – czas bez naszego „narkotyku”, by zresetować układ nagrody. Pierwsze dni są trudne, ale po miesiącu wielu ludzi czuje się lepiej niż kiedykolwiek.
Ciekawy wątek, który poruszyła Lembke, dotyczy kłamstw i ich roli w uzależnieniach. Wyobraźcie sobie dziecko z dewaluującym rodzicem – uczy się mówić to, co rodzic chce usłyszeć, by dostać odrobinę akceptacji. W dorosłości staje się kameleonem: dla każdego jest inny, ale w środku wciąż karci siebie tak, jak robił to rodzic. Z drugiej strony, dzieci chwalone ponad miarę wierzą w swoją wyjątkowość – w dorosłym życiu kontrolują innych, bo przecież „wiedzą lepiej”. Obie te postawy to kłamstwa wyniesione z dzieciństwa, które napędzają nasze nawyki. Lembke mówi, że radykalna szczerość – wobec siebie i innych – to antidotum. Gdy przestajemy oszukiwać, zaczynamy widzieć, co naprawdę nami kieruje.
Nasz mózg nie został stworzony do ciągłej przyjemności. Ewoluował w czasach niedostatku, gdzie po długim wysiłku czekała mała nagroda. Dziś, w świecie nadmiaru, mamy za dużo dopaminowych wyzwalaczy – od cukru po social media – co wpędza nas w błędne koło. Im więcej ich używamy, tym bardziej mózg dąży do homeostazy, zostawiając nas w stanie chronicznego dyskomfortu. Rozwiązanie? Aktywności, które wymagają bólu, ale dają trwałą radość: zimny prysznic, ćwiczenia, przeczytanie książki, medytacja. Jak mówi Lembke, gdy raz spróbujemy, okazuje się, że to działa – i to lepiej, niż kolejna dawka cukru czy ekranu.
Ten wywiad dał mi do myślenia o tym, jak często uciekam w szybkie przyjemności, zamiast zmierzyć się z dyskomfortem. Zrozumienie jakie aktywności dają nam "szybką" dopaminę i odstawienie ich oraz włączanie aktywności generujących "wolną" dopaminę daje trwały efekt poprawy codziennego samopoczucia. Gorąco polecam ten wywiad oraz przyjrzeć się własnym nawykom. Może w miesiąc uda się trochę poprawić?
Wszystkiego dobrego i do następnego wpisu! :)
Dr Anna Lembke is Professor of Psychiatry at Stanford University School of Medicine and chief of the Stanford Addiction Medicine Dual Diagnosis Clinic. She i...